Karol Pabich - Wyróżnienie w konkursie „Człowiek bez barier 2023”
- Płakaliśmy, baliśmy się. Nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądało nasze życie – mówi Alicja Pabich, mama Karola.
Po narodzinach Karola rodziców zaniepokoiła jego nieruchoma, niewyrażająca emocji twarz, czasem płakał, a czasem wydawał nietypowe dźwięki. Jeździli od lekarza do lekarza, ale ich przeczucia były zbywane. Przekonywani, że chłopcy później zaczynają mówić, że każdy rozwija się inaczej, że tylko im się wydaje, nie odpuszczali. Gdy dowiedzieli się, że Karol nie widzi i nie słyszy, a do tego ma szereg powikłań neurologicznych, wcale nie odetchnęli z ulgą.
- Poczuliśmy się zupełnie sami, opuszczeni. Nie wiedzieliśmy gdzie pójść, gdzie i jakiej pomocy możemy oczekiwać. Odbijaliśmy się od różnych drzwi. Chwytaliśmy się dosłownie wszystkiego. Szukaliśmy cudu w olejkach, kościołach, bo nikt się wtedy nie zajmował takim rodzajem niepełnosprawności w całościowy sposób. Nie było Internetu, grup wsparcia.
Przez rok w chaosie szukali odpowiedzi jak zajmować się Karolem. Ostatecznie cud znaleźli nie w świecie duchowym i medycynie alternatywnej, a w swoim podejściu do jego niepełnosprawności sprzężonych i w ludziach, którzy wyciągnęli do nich rękę.
Małymi krokami oswajali nową rzeczywistość. Nie bez problemów udało się wszczepić Karolowi implant ślimakowy. Kilkakrotnie nie zakwalifikował się do zabiegu. Wyzwaniem było znalezienie miejsca w przedszkolu. Mama Karola musiała chodzić z nim. Od tamtej pory, w życiu Karola wiele się zmieniło, ale cokolwiek robi, jego mama jest zmuszona tam być. W szkole, na studiach, na zajęciach dodatkowych. Próbowała nawet nurkowania, bo tylko tak mógł tego spróbować Karol.
Dzisiaj Karol to artysta, malarz, rzeźbiarz, grafik. Człowiek o wielkich planach. Marzy, by odbyć podróż hyperloopem, kiedy ta technologia wejdzie do powszechnego użytku. Zachwyca się japońskimi pociągami i planuje podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni. Na razie uczy się japońskiego, a w podróż do Japonii rusza jego sztuka. W styczniu 2024 r. jego obraz wykonany w stylu sumi-e (japoński styl malowania tuszem z wyraźnym wpływem kaligrafii) zostanie zaprezentowany szerokiej publiczności w Narodowym Centrum Sztuki w Tokio.
Ma za sobą wiele wystaw, nagród i stypendiów. Maluje obrazy, rzeźbi, tworzy plakaty. Zaprojektował przewodnik turystyczny uwzględniający potrzeby osób z dysfunkcją wzroku. Dzięki projektom piktogramów przewodnik otrzymał ogólnopolską nagrodę.
Jego talent plastyczny ujawnił się szybko. Uspokajał się, gdy mógł rysować. Rodzice także musieli się wykazać talentem. Pomoce do rehabilitacji i nauki nie były dostępne, robili więc je sami.
- To była praca na cały etat. Robiliśmy kalendarze, wprowadzaliśmy symbole języka migowego, uczyliśmy się rehabilitacji, jeździliśmy na bardzo różne rehabilitacje, osobno słuchową, osobno wzrokową, neurologiczną i jeszcze do 9 lekarzy, bo tylu się nim zajmowało i każdy z nich kierował na badania i zlecał różne rzeczy. I właściwie do dzisiaj tak to działa.
Rodzice nie potrafili ocenić jego prac plastycznych. Zaczęli wysyłać je na konkursy, nie zaznaczając, że autor jest osobą z niepełnosprawnością. Znalazły uznanie.
Dzisiaj Karol jest profesjonalnym artystą, magistrem grafiki projektowej. Nadal się uczy: studiuje scenografię i przestrzeń wirtualną. Jego edukacja - jako osoby z niepełnosprawnością sprzężoną - nie była i nadal nie jest prosta. W dniu naszego spotkania dostał informację o zmianie pracowni, w której odbywały się zajęcia. Mimo że dobrze porusza się po uczelni, nie znalazł jej i tego dnia na zajęcia nie dotarł.
W swojej historii wielokrotnie musiał wybierać, czy jest osobą głuchą, czy niewidomą. Taką prośbę wystosowano do niego m.in. na egzaminie ośmioklasisty.
- Odpisaliśmy im, że przecież niczego w domu nie zostawi. Jest osobą, która jednocześnie nie widzi i nie słyszy i to się nie zmieni na żadnym egzaminie. Udało się doprowadzić do zwiększonej czcionki i uproszczonego sformułowania pytań. Karol mógł więc podejść do tego egzaminu.
Szkołę zaczynał w ośrodku szkolno-wychowawczym dla osób słabosłyszących. Tu zdawał maturę. Na studia dostał się dzięki zebraniu wymaganej liczby punktów - jak każdy kandydat. Nauka wymarzonego języka japońskiego wymagała ogromnego samozaparcia. Wiele szkół językowych odrzuciło jego prośbę o uczestniczenie w zajęciach. Nie przyjął tego do wiadomości i nieustępliwie brnie przez skomplikowane alfabety japońskie, wspierany przez prywatnego nauczyciela.
Dla Karola, który nie widzi i nie słyszy, komunikacja i integracja osób z różnymi niepełnosprawnościami i pełnosprawnych są niezwykle ważne. Porozumiewa się mową, językiem migowym, brajlem i alfabetem Lorma. Dodatkowe wyzwanie w nauce różnych systemów języka to fakt, że Karol jest leworęczny. Nie pozwala, by powstrzymywały go codzienne bariery. Gra w teatrze, nurkuje, chodzi na zajęcia pedagogiki cyrku, uczy się kaligrafii; zaprojektował nawet autorski krój pisma.
W planach ma otwarcie pracowni artystycznej, która będzie jego atelier i miejscem tworzenia sztuki integracyjnej - dla osób z niepełnosprawnością i pełnosprawnych. Żyje w myśl rodzinnego powiedzenia: „porażki są siniakami, nie tatuażami”.
- Karola łatwo jest kochać, jest wspaniały, ale sama miłość to za mało. On sam świata nie pozna. Trzeba mu go pokazać, podać do dłoni, pomóc mu wszystkiego doświadczyć. Te doświadczenia go zmieniają. Spotkaliśmy wielu dobrych ludzi, którzy pojawiali się we właściwym miejscu i czasie, żeby dać nam wskazówkę, pomóc nam, pokierować. Zawsze będziemy za to wdzięczni. Dzięki temu Karol może się rozwijać.
Komentarze
-
Gratulacje i powodzenia, Karol
05.12.2023, 22:43Gratulacje dla Karola i Jego rodziców!odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz