Duchowość jest potrzebna każdemu
W miejscu odosobnienia, gdy cisza jest wielkim luksusem, a posługa więźniom prawdziwym powołaniem – potrzebują oni głębokiej rozmowy. Zmagają się z pewnymi procesami, tj. silnym wypieraniem, i etapami, które prowadzą do najtrudniejszego, czyli przebaczenia przede wszystkim sobie. Jaką rolę odgrywa kapelan więzienny? Jak wygląda życie duchowe osadzonych w areszcie śledczym, ale też po jego opuszczeniu? Czy spowiedź udzielana w samochodzie ma tę samą funkcję oczyszczającą jak ta w więziennej kaplicy?
Dominika Kopańska: Dziękuję za przyjęcie zaproszenia do rozmowy. Spotkaliśmy się, by przede wszystkim porozmawiać o duchowości osadzonych. Czy więźniowie mimo tego co zrobili, potrzebują życia duchowego?
Ks. kanonik Andrzej Oleszko: Jasne, że tak. Wszyscy potrzebujemy życia duchowego, więźniowie także.
Czym zajmuje się kapelan? Czy jest jeden wspólny kapelan dla wszystkich wyznań religijnych?
Jesteśmy w Areszcie Śledczym w Lublinie, do którego przyszedłem jako drugi kapelan rzymskokatolicki. Spotkałem tu wspaniałego kapelana, ks. Mirosława Flaka, który mnie wprowadzał i uczył podstawowych zasad, tego, w jaki sposób zachowywać się wobec więźniów, o czym z nimi rozmawiać, jakich tematów nie poruszać. Widziałem jego relacje z więźniami i pracownikami aresztu śledczego, co mnie mocno ujęło. Dlatego, wchodząc w to miejsce, miałem łatwiej, bo otrzymałem „jego ochronę”. Oprócz naszej dwójki – kapelanów rzymskokatolickich – jest też kapelan prawosławny.
A co z więźniami, którzy są innego wyznania niż te dwa? Przychodzą na Wasze nabożeństwa?
Nie mamy kapelana innych wyznań (np. buddysty), ale np. wczoraj odprawiałem mszę świętą, w której w gronie sześciu osadzonych uczestniczył pochodzący z Wietnamu buddysta. Uczestniczył w naszej mszy pełen szacunku, wdzięczności, wykonywał te same gesty, co my. Można było odczytać z jego postawy, że wyczuwał, iż dzieje się coś duchowego, nadzwyczajnego.
Na koniec mszy podziękowałem mu, że się z nami modlił. W areszcie poza ludźmi wyznania rzymskokatolickiego spotykamy najczęściej wiernych wyznania prawosławnego i greckokatolickiego. Czasami oprócz buddystów pojawiają się na mszy muzułmanie, którzy akurat mają potrzebę duchową.
Jak wygląda dzień pracy kapelana więziennego?
Przychodzę cztery dni w tygodniu i moja posługa polega na tym, że prowadzę rozmowy, spowiadam i odprawiam mszę świętą. Osadzeni zadają szereg pytań egzystencjalnych, religijnych. Niejednokrotnie czuć u nich metafizyczne poszukiwania, pewien niepokój związany z poszukiwaniem sensu życia.
Posługę kapelana trzeba dostosować do planu życia w areszcie i możliwości wzajemnego kontaktowania się osób będących w trakcie śledztwa. Trzeba dostosować się do grafiku obowiązującego w areszcie, czyli uwzględniać posiłki, spacery, widzenia, wejścia na Skype’a, pracę, a także strefy izolacyjne.
Wspomniał ksiądz, że pewne tematy porusza, a innych nie. Których tematów nie poruszacie?
Przede wszystkim powinniśmy pilnować tego, aby doprowadzać osadzonych do spotkania z Jezusem. Poruszamy tematy codzienne, jak np. sport, pogoda, praca, które nas zbliżają. Nie pytamy osadzonych, jak długi dostali wyrok. Nie wnikamy w to, kto o co został oskarżony, chyba że ktoś sam chce o tym porozmawiać i się otworzyć.
Czasami pytamy o narodowość kogoś, kto nie wygląda na osobę z naszego kręgu kulturowego. Staramy się po prostu nawiązać kontakti zbliżyć do człowieka, który bardzo pragnie rozmowy i powrotu do normalności.
Z czym mierzą się osadzeni?
Z tym, że na początku nie potrafią sobie wybaczyć. Mówią, że bardzo żałują oraz że w trakcie popełniania przestępstwa nie byli osobami w pełni świadomymi. Taki proces przychodzi po pewnym czasie przebywania w więzieniu. Najpierw jest mechanizm „mocnego zaprzeczania”, który chroni człowieka niepotrafiącego pojąć, że Bóg przebacza.
Kiedyś usłyszałem zdanie, że mechanizm samozaprzeczania to samoobrona, która chroni przed zobaczeniem prawdy zbyt szybko. W dalszych krokach człowiek stopniowo odkrywa tę prawdę i dochodzi, lub może dojść, do takiego momentu, w którym zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił.
Wszystko się naświetla i następuje proces rozliczania się z samym sobą, który jest procesem niezwykle trudnym. Co głosił św. Jan? Że diabeł w dzień i noc oskarża nas przed Bogiem naszym. I my te oskarżające głosy słyszymy, ale wreszcie spotykamy przebaczającego nam Boga. Więźniowie bardzo potrzebują takich rozmów podczas spowiedzi, ponieważ spotkanie kochającego Ojca leczy i otwiera na życie duchowe.
Skąd przemyślenia duchowe u więźniów?
Osadzeni mają bardzo dużo czasu na myślenie. Jedni chodzą do pracy i jakoś im ten czas mija, a drudzy notorycznie uciekają w sen. Zdarzają się też osoby, które zajmują się twórczością.
Jaką?
Malowaniem obrazów, pisaniem wierszy, pogłębianiem wiedzy, grą na instrumentach, majsterkowaniem. Nawet ktoś, kto popełnił morderstwo, czasem próbuje twórczości o tematyce religijnej, np. maluje obrazy. To świadczy o tym, że nawet ten, kto popełnił ciężkie grzechy, ma potrzebę jakiegoś zadośćuczynienia, przebłagania Boga i stworzenia czegoś, co będzie wyrazem powrotu do Niego.
Są osoby, które mająnna sumieniu ciężkie przestępstwa i malują obrazy Matki Bożej czy Chrystusa Miłosiernego. Dwa z takich obrazów wiszą u nas w kaplicy.
Jakie oczy mają namalowane postaci?
Mają oczy wnikliwe, dobre, a wyraz twarzy – miłosierny i przebaczający.
Co się dzieje z więźniem, który wychodzi na wolność?
Mam przed oczami jedno wydarzenie. Widzę przed aresztem śledczym człowieka z dużą torbą, więc pytam go, dokąd chce jechać. Odpowiada mi, że na PKS . Był to człowiek już starszy, schorowany, który pewnie został zwolniony z aresztu ze względu na zły stan zdrowia, więc zaproponowałem, że go podwiozę.
W drodze pomyślałem sobie, że to ten moment, kiedy nie będę z nim rozmawiał o sporcie czy pogodzie, ale zapytałem: czy dawno był pan u spowiedzi? I niewiele się zastanawiając, wyspowiadałem go. Pamiętam, że wysiadając z samochodu, miał uśmiechniętą twarz. Nigdy więcej miałem go już nie spotkać. Ten moment i to spotkanie porównałbym do złotej rybki, którą znajduje się w życiu tylko raz. Musiałby stać się cud.
Spowiedź w samochodzie?
Tak, udzielałem spowiedzi w trakcie jazdy, ale też stojąc na czerwonych światłach i podjeżdżając do skrzyżowań. Rozmawiałem z nim o grzechach i o wszystkim innym. Powiem Pani szczerze, że miałem w życiu kilka nietypowych spowiedzi.
Domyślam się, że spowiedź w samochodzie była dla rozmówcy księdza niezwykle ważna i oczyszczająca i dzięki niej poczuł w sobie ulgę.
Oj tak, przez kilkadziesiąt lat nie był u spowiedzi i przystąpił do niej w moim samochodzie, spontanicznie i bez żadnego planu.
A co ze spowiedziami w więzieniu? Więźniowie są na nie chętni?
Bardzo różnie, ale gdy jedna osoba wyjdzie z zakrystii i jest zadowolona, czuje ulgę, to pozostałe to widzą i też są chętne. Zauważyłem, że przekazują sobie informacje, by się nie bać, ponieważ zostaną wysłuchani i doświadczą daru przebaczenia.
Skąd na początku brak zaufania do osób duchownych?
Osadzeni czasem mają takie wyobrażenia, że ksiądz jest podstawiony do wywiadu o nich albo że jestem przebranym księdzem. Kolejni mają manie prześladowcze i myślą, że jestem agentem w przebraniu, który przyszedł ich rozszyfrować. Pytają czasem, skąd mają wiedzieć, że naprawdę jestem księdzem?
Miałem w tym roku rozmowę z człowiekiem bardzo zaangażowanym religijnie i niesamowicie inteligentnym, który coś sobie wyobraził i zadawał szereg pytań, żeby mnie zweryfikować. Po tym „przesłuchaniu” powiedział: „OK, jestem już spokojny, bo wie ksiądz, dziś sutannę to można kupić w każdym sklepie w ciągu paru minut”. [śmiech]
Potwierdzam! [śmiech] Proszę księdza, chcę zapytać o niepełnosprawność w więzieniu.
Czasem zdarzają się osoby będące na wózkach. Sporo osób przechodzi depresję, ale też mają głębsze choroby psychiczne, lęki. W areszcie są osoby z różnymi nerwicami natręctw. Trzeba do nich podchodzić z troską, dlatego bardzo ważną rolę odgrywają psychologowie więzienni i wychowawcy.
W jaki sposób więźniowie na wózkach przemieszczają się po niedostosowanym oddziale?
W areszcie są windy, ale też więźniowie pomagają im, wnosząc po schodach lub z nich znosząc. Są też osoby, które były zdrowe, ale w trakcie przestępstwa stały się osobami z niepełnosprawnością, na przykład wskutek tego, że skoczyły z któregoś piętra budynku.
Jakie zajęcia mają za zadanie pobudzać aktywność osadzonego?
W areszcie prowadzone są różnego rodzaju warsztaty i szkolenia. Wiadomo, że sztuka pełni funkcję katharsis, czyli oczyszczenia. Więźniowie rzeźbią, malują, mają zajęcia muzyczne albo uczestniczą w różnych warsztatach.W areszcie ogłaszane są konkursy artystyczne. Sztuka przyczynia się do tego, że człowiek dostrzega, iż może stworzyć jakieś piękno, a wiadomo, że piękno zbawia świat. Więźniowie dużo też czytają.
A co wtedy, gdy kłócą się z Bogiem?
Wtedy im mówię: To nie tak, że Bóg sprowadza was na ścieżkę zła i że od Boga pochodzi to zło. Nie pytajcie się dlaczego, tylko to błogosławcie.
Czym dla księdza jest posługa kapelana?
Szczerze mówiąc, to posługa pełna pasji, a ja czuję się w niej jak ryba w wodzie.
Jak to?!
Proszę sobie wyobrazić: nie mam komórki, mam spokój, nikt nie dzwoni. Jestem tylko ja i osadzeni. To naprawdę fajny czas, gdy tam jestem, ponieważ obecnie cisza jest wielkim luksusem. Będąc w kaplicy w areszcie i czekając na osadzonych, przygotowuję ołtarz, albo korzystam z naszej biblioteczki i czytam książki i gazety. Ten czas w ciszy, izolacji i w spokoju jest niesamowitym darem!
„Cisza jest dziś luksusem” – trafił ksiądz w samo sedno! Czy otrzymał kiedyś ksiądz odpowiedź zwrotną, że wizyty księdza w areszcie są osadzonym bardzo potrzebne?
Tak, jest takie echo: osadzeni mówią o tym, że czują się wtedy dużo lepiej psychicznie. A gdy mnie nie ma, to pytają: Gdzie ksiądz był?! I zapewniają: Czekaliśmy!
Zapytam o osadzone i osadzonych, którzy opuścili już mury aresztu. Czy ma ksiądz od nich informacje, jak potoczyło się ich życie, także to duchowe? Ma ksiądz z nimi kontakt?
Gdy ostatnio odprawiałem mszę świętą w lubelskiej archikatedrze, to dostrzegłem byłą osadzoną. Spotykam byłych więźniów w moim kościele, nawet kilka razy w tygodniu. Z niektórymi osobami, które odbyły już karę, utrzymujemy kontakty, choćby wirtualne, np. na Facebooku składamy sobie życzenia świąteczne.
Niestety są też tacy, którzy wracają do starych środowisk, nałogów i działalności przestępczej, przez co niestety odbywają kolejne wyroki. Nałogi i grzeszne przyzwyczajenia często okazują się silniejsze. Takich sytuacji jest niestety dużo.
Czyli reasumując: życie duchowe jest potrzebne każdemu człowiekowi zarówno na wolności, jak i w areszcie śledczym.
Oczywiście, że tak. Nawet gdy ktoś udaje obojętność wobec pewnych form życia duchowego bądź kwestionuje potrzebę duchowości i mówi, że nie chce, to znaczy, że on właśnie chce i potrzebuje kontaktu z Bogiem najbardziej.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
ks. Andrzej Oleszko, Rektor Kościoła pw. św. Ducha w Lublinie, mgr filozofii, dr teologii, kapelan Aresztu Śledczego w Lublinie, wykładowca Lubelskiej Akademii WSEI zainteresowania: filozofia, teologia, historia sztuki, architektura.
Artykuł pochodzi z numeru 5/2023 magazynu „Integracja”.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz