Zdrowie psychiczne. Ludzie nie mogą być pozostawieni sami sobie
Funkcjonujący i w Polsce i w USA system gospodarczy nastawia ludzi przeciwko sobie, zamiast ich łączyć. To sprawia, że czują się osamotnieni i jest jedną z przyczyn kryzysu zdrowia psychicznego – tak twierdzi amerykański psychiatra dr Kenneth Thompson.
Mateusz Różański: Kryzys zdrowia psychicznego jest zjawiskiem powszechnym i w Polsce, i w Stanach Zjednoczonych. Czemu tak się dzieje?
Dr Kenneth Thompson: Świat, w którym dorastają współczesne dzieci to świat pełen niepewności, która dotyczy wielu obszarów życia. Choćby to, jak zarabiamy na życie. Jeszcze 50 lat temu i w Polsce, i w USA człowiek dorastał i rozpoczynał pracę najczęściej w zakładzie pracy niedaleko miejsca zamieszkania i uczestniczył w budowaniu społeczeństwa przemysłowego. Wiedział mniej więcej, jak będzie wyglądała jego przyszła kariera zawodowa. To dawało poczucie stabilności. Dzisiaj jest zupełnie inaczej – praca nie jest już stabilna. Ludzie muszę nabywać nowe umiejętności. Łatwiej sobie poradzić, gdy ma się dobre wykształcenie, ale nie każdy ma możliwość zdobyć takie, które pozwala być konkurencyjnym na rynku pracy. Dlatego młodzi ludzie dorastają w rodzinach i społecznościach, które są niestabilne i muszą same mierzyć się z tą niestabilnością. Mamy też cały świat cyfrowy, który stawia przed nami wiele wyzwań. Żyjemy w czasach niestabilności i przemian, choćby tych związanych z migracjami: ludzie zmieniają miejsce zamieszkania z powodu kryzysu klimatycznego i wojen. Do tego dochodzą narkotyki, które stały się globalnym problemem uderzającym w młodych ludzi, którzy biorą je z myślą, że dzięki temu, choć na chwilę poczują się lepiej. Młodzi, żyjąc w takim świecie, są więc bardziej narażeni na stany depresyjne i lękowe. Dlatego potrzebujemy rozwijania sieci usług ochrony zdrowia psychicznego. Jednak musimy nauczyć się rozwiązywać problemy młodych ludzi w ich środowisku. Tak, by mieli większe poczucie stabilności i przynależności, ale też poczucie celu.
Czy skoro wiemy, jaki mamy problem, to czy znamy już jego rozwiązanie?
Zdajemy sobie sprawę, że dzieci nie powinny dorastać w poczuciu braku kontroli, niestabilności. Dlatego tak ważne jest, by ich rodzice mieli zasoby wystarczające do wychowywania dzieci w odpowiednich warunkach, by zaspokajać ich potrzeby i dawać możliwości rozwoju: dach nad głową, odpowiednie jedzenie, dostęp do dobrej edukacji, a także miejsce w społeczności, która jest bezpieczna. Możemy i powinniśmy budować właśnie taką rzeczywistość. Wymaga to też działania rządów, ale też inicjatywy społeczeństwa obywatelskiego i sektora prywatnego. To wszystko jest potrzebne szczególnie w społecznościach, gdzie tych różnorodnych zasobów najbardziej brakuje. Nie chodzi mi o to, że tworzący je ludzie mają ich mało – wręcz przeciwnie – jest w nich naprawdę ogromny potencjał, który trzeba umieć uwolnić, a oni nie zawsze mają taką możliwość. Ludzie ze społeczności zagrożonych wykluczeniem często czują się pozostawieni sami sobie i zepchnięci na margines. Dlatego tak ważne jest pomóc im w poprawie warunków życia.
To może potrzebujemy państwa dobrobytu?
Myślę, że potrzebujemy państwa, które, kiedy ludzie potrzebują zasobów, aby się rozwijać, jest w stanie im pomóc. Nie chodzi o to, by państwo po prostu dawało coś ludziom, którzy pozostają bierni, ale takie, które pomaga ludziom zbudować własne dobre życie.
Czyli potrzebujemy państwa opartego na wspólnocie?
Potrzebujemy więcej wspólnoty, ale też państwa, które pomaga ludziom gromadzić i korzystać z zasobów, a nie takiego, które mówi tylko ludziom, co mają robić. To ludzie powinni wchodzić w aktywny dialog z państwem, by tworzyć taką wspólnotę.
Obecnie w Polsce jest przeprowadzana reforma psychiatrii dzieci i młodzieży. Co Pana zdaniem trzeba zrobić, by była ona skuteczna?
Tu trzeba powiedzieć o kilku rzeczach. Po pierwsze dzieci i młodzież potrzebują wsparcia dopasowanego do momentu życia, w którym się znajdują i do związanych z tym potrzeb. Same muszą też być zaangażowane w proces tworzenia i rozwijania systemu wsparcia – ich głos musi być słyszalny, a one same być w centrum procesu, a nie postawione w kącie. Żadne z tych działań nie polega na mówieniu ludziom, co mają robić. Wszystko to opiera się na rozmowie i dzieleniu się pomysłami na temat tego, jak sprawić, by ochrona zdrowia psychicznego działała jak najlepiej. Dlatego też uważam, że zaangażowanie samych młodych ludzi jest nieodzowne. Młodzi muszą też być zaangażowani w życie społeczności i we wspieranie innych grup, na przykład seniorów, dbanie o środowisko naturalne, równość między płciami etc. Chodzi o takie prawdziwe zaangażowanie młodych ludzi, którzy często mają poczucie, że są odstawieni na boczny tor i próbują sobie z tym radzić na swój sposób.
W Polsce mamy tragiczne statystyki dotyczące prób samobójczych wśród dzieci. Jak przeciwdziałać temu zjawisku?
Za samobójstwem często stoi chwilowe uczucie całkowitego przygnębienia, opuszczenia, porażki, wstydu. Istnieje wiele różnych uczuć, które są tak potężne, że ktoś zaryzykuje śmierć. To, co według mnie może zrobić społeczeństwo i społeczność, ma dwojaki charakter. Po pierwsze, bardzo ważne jest upewnienie się, że ludzie są świadomi sytuacji i być zdolni podjąć działania, gdy ktoś jest w stanie desperacji, która może doprowadzić do odebrania sobie życia. Dlatego otoczenie musi być na to przygotowane. Do tego potrzebna jest wiedza na temat zdrowia psychicznego i umiejętność zareagowania. Chodzi o to, by gdy dziecko mówi nam o swoich problemach powiedzieć coś więcej niż „Proszę cię, nie mów tak, idź do pokoju”. Młodzi ludzie muszą czuć więź, mieć pewność, że mają z kim podzielić się swoimi problemami, być z kimś w relacji. Tym, co powstrzymuje człowieka przed odebraniem sobie życia, jest właśnie poczucie więzi ze światem, świadomość, że jest się dla kogoś ważnym.
To było szczególnie widoczne podczas pandemii, gdy dzieciaki były zamknięte w swoich pokojach, przed ekranami komputerów. Efekty tego zamknięcia widzimy do dziś.
Ale myślę, że stworzyliśmy społeczeństwo, tam, gdzie ludzie coraz bardziej czują, że są pozostawieni sami sobie i sami muszą radzić sobie ze wszystkim. Tak naprawdę nie mają żadnych powiązań z innymi ludźmi, na których mogliby polegać. Odebrano ludziom poczucie bezpieczeństwa w relacjach. To jest problem i musimy wymyślić, jak sprawić, by ludzie poczuli, że po pierwsze bycie wśród innych bezpieczne, a po drugie, że nadaje życiu sens i cel.
Przejdźmy do tematu bardzo kontrowersyjnego. Coraz częściej mówi się o nadużywaniu leków w psychiatrii, zwłaszcza w wypadku dzieci i młodzieży.
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona. W swojej praktyce cały czas stosuję leki. Staram się używać ich rozsądnie i wykorzystywać je w powiązaniu z innymi oddziaływaniami terapeutycznymi. Czy możliwe jest stosowanie niektórych z tych leków w sposób niezgodny z przeznaczeniem? Absolutnie, to prawda. Czy jest możliwe, że udostępniane są w Internecie treści, które stanowią problem lub mogą budzić obawy? To nic nowego. Fundamentem pracy z dziećmi, nastolatkami i młodymi dorosłymi i z problemami zdrowia psychicznego musi być stworzenie środowiska, w którym czują się bezpiecznie, gdzie czują zaangażowanie ze strony wspierających je pracowników. Relacje oparte na zaufaniu i trosce. Młodzi pacjenci muszą wiedzieć, do kogo mogą się zwrócić ze swoimi problemami, z ważnymi dla nich sprawami.
Twierdzę, że stosowanie leków w przypadku braku takiego środowiska jest potencjalnie bardzo problematyczne. Stosownie leków nie zastąpi relacji międzyludzkich. Czasami leki pomagają nawiązać więź społeczną, jeśli więc tak się stanie, to dobrze. Jednak w przypadku braku relacji i więzi społecznych pojawia się prawdziwy problem. Powiedziałbym więc, że leki jak najbardziej są potrzebne, ale z uwzględnieniem okoliczności, w jakich znajduje się młoda osoba, aby można je było wykorzystać w odpowiedni sposób i wspierać ich zdolność do życia zgodnego z ich oczekiwaniami.
To niech Pan pozwoli, że naszą rozmowę zakończę słowami człowieka niezwykle ważnego dla historii Stanów Zjednoczonych w XX wieku, Malcolma X: „When i is replaced by we, even illness becomes welness”. (Kiedy ja zastąpi się my, nawet choroba staje się dobrostanem).
Sam to powiedziałeś. Tutaj muszę trochę pomówić o polityce. Żeby to było jasne – nie jestem reprezentantem rządu USA. Jestem psychiatrą, pracującym w Stanach Zjednoczonych. System gospodarczy, który stworzyliśmy, o którym mówiłem trochę wcześniej i jak sądzę, podobny działa także tutaj, w Polsce, nastawia ludzi przeciwko sobie, zamiast ich łączyć. To sprawia, że ludzie czują się osamotnieni. Tego jest zdecydowanie za dużo. Musimy iść w innym kierunku i znaleźć sposób, w jaki ludzie, zachowując i szanując swoją indywidualność, czuli się częścią większej wspólnoty wraz z innymi, ponieważ to właśnie czyni jednostkę osobą
Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa z dr Kenntehem Thompsonem odbyła się podczas Ogólnopolskiego Forum Zdrowia Psychicznego zorganizowanego przez Biuro Krajowe Światowej Organizacji Zdrowia w Polsce i Ministerstwo Zdrowia.
Dr. Kenneth Thompson jest psychiatrą w Pittsburghu w Pensylwanii. Uzyskał dyplom lekarza na Boston University School of Medicine i praktykuje od ponad 20 lat. Doktor Kenneth Thompson ma wiedzę specjalistyczną w leczeniu między innymi zaburzeń lękowych, choroby afektywnej dwubiegunowej i depresji. Jest dyrektorem wykonawczym w Pennsylvania Psychiatric Leadership Council, był prezesem American Association of Community Psychiatrists. Razem ze swoją córką założyli organizację Visible Hands Collaborative.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz