Testament – coraz żywszy temat
To była jedna z mazurskich dróg. Tych krętych niczym karnawałowa serpentyna. Wystarczyła chwila nieuwagi, zakręt wzięty ze zbytnią brawurą, poślizg i zamiast na ciepłym piasku nad jeziorem znalazłam się w zimnym szpitalnym łóżku. A gdy już byłam pewna, że nadal będę żyć... napisałam testament.
Tym samochodem jechało nas pięcioro:
ja i czworo moich przyjaciół ze studiów. Był początek lat 90. ub. wieku. Miałam 20 lat i właśnie wyrwałam się na kilka dni wakacji po sesji egzaminacyjnej na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Nie przypuszczałam, że zaraz przystąpię do sprawdzianu o wiele trudniejszego niż te uczelniane.
Drutowanie szczęki bez znieczulenia. Ten ból pamiętam do dziś. I jeszcze ból złamanej szyjki lewej kości biodrowej. Taki uraz przytrafia się zwykle osobom starszym. Mnie przytrafił się wtedy, gdy po kilku saltach w wirującym w powietrzu samochodzie wyleciałam na zewnątrz przez jego przednią szybę. W mazurskim szpitalu mówili o mnie: ta z tylnego siedzenia, ta nieprzypięta pasami, ta cudownie ocalona.
„Będzie pani miała jedną nogę krótszą” – powiedzieli lekarze po operacji, którą przeszłam już w Warszawie. O ile moja szczęka zrosła się prawidłowo, o tyle poskładana i poskręcana śrubami kość nogi zrastała się, wypychając w górę biodro. Do domu wróciłam wykrzywiona, wspierając się na kulach, powłócząc nogami i zadając sobie wciąż to samo pytanie: jak mam dalej żyć?
Gdy nagle stajesz się niepełnosprawny,
dopada cię wiele emocji. Złość na los, że akurat tobie przytrafił się wypadek. Żal za życiem, które utraciłeś. Lęk przed tym, co cię czeka. Ale przede wszystkim czujesz się zupełnie zdezorientowany. Jakbyś nagle znalazł się w miejscu, którego nie znasz, i nie wiesz, jak wrócić do domu. I nie masz kogo zapytać o drogę. Bo moja mama i przyjaciele robili dla mnie, co mogli. Pomagali się umyć, ubrać, przygotowywali posiłki, dyżurowali przy mnie, abym nie czuła się samotna. Ale przecież nie mogłam polegać wciąż na nich. Musiałam sama zadbać o siebie.
A ja wtedy nie wiedziałam ani z czego, ani w jaki sposób mam żyć. Teraz jest prościej. Są fundacje i stowarzyszenia, które pomagają takim „nagłym” niepełnosprawnym jak ja odzyskać samodzielność. Wskazują, jak załatwić rehabilitację, leki, zasiłek itp. Pomagają się przekwalifikować, znaleźć nową pracę. Ba! Nawet uczą tego, jak trzymać kule, aby nie nadwyężyć mięśni rąk, albo jak wstać z łóżka, gdy ktoś, tak jak ja nie może przez prawie rok zgiąć nogi w kolanie.
Kiedy przydarzył się mój wypadek, było zupełnie inaczej. Wtedy byłam po prostu kaleką. Kaleką z małego, niedostosowanego do moich nowych potrzeb mieszkanka. Wierzcie mi: każda wskazówka, porada, kontakt były dla mnie cenniejsze niż złoto. Korzystałam z nich chętnie. A gdy już zadbałam o siebie, postanowiłam też pomóc innym ludziom i napisałam testament.
O testamentach coraz głośniej,
m.in. dlatego, że pani Iwona, lat 53, bohaterka tej opowieści, jest jedną z wielu osób, które dzieląc się swoją historią, wspierają realizowaną w Polsce już ósmy rok kampanię społeczną „Napisz Testament” i przekonują własnymi doświadczeniami, że testament to jeden z najważniejszych dokumentów życia.
- Napisałam swój testament, gdy po kilku operacjach udało się „wydłużyć” moją nogę i mogłam już poruszać się bez kul. Gdy pracowałam jako nauczycielka języka polskiego i uznałam, że te szkolne dzieci mi wystarczą, że własnych nie muszę mieć. Gdy po kilku latach małżeństwa wróciłam z tej „wyprawy”. I gdy zrozumiałam, że testament to nie jest pożegnanie, ale generalne porządki – wyjaśnia pani Iwona.
Na świecie testament nie jest tematem tabu. W Polsce przestaje nim być. Nie jest już jednoznacznie kojarzony ze śmiercią, chorobą albo z ogromnym bogactwem lub skomplikowaną, odkładaną „na później” czynnością. Na spisanie testamentu decydują się nie tylko seniorzy albo osoby ciężko chorujące, wymagające stałej opieki lub będące w życiowym kryzysie. Testamenty spisują także osoby młode, dojrzałe, w pełni sił fizycznych i intelektualnych, wchodzące w dłuższe związki, zakładające rodziny, gromadzące składniki swojego majątku.
W czasach skomplikowanych zależności obyczajowych, ekonomicznych, prawnych, cyfrowych i emocjonalnych, w które jesteśmy uwikłani, coraz mądrzej podchodzimy do kwestii zarządzania własnym majątkiem oraz planowania bezpiecznej przyszłości swojej i bliskich. Jesteśmy bardziej świadomi tego, że gdybyśmy nagle odeszli na zawsze bez sporządzenia testamentu, to spadek po nas otrzymaliby spadkobiercy ustawowi. A taki scenariusz zdarzeń nie zawsze jest zgodny z naszą wolą.
Dla dobrej przyszłości
- W swoim testamencie uwzględniłam także te organizacje pozarządowe, które na różne sposoby wspieram, i przeznaczyłam na ich dalsze działania część pieniędzy, która po mnie zostanie – kończy swoją historię pani Iwona.
Bezinteresowne wspieranie finansowe celu społecznego bliskiego naszemu sercu i przekonaniom ma wśród Polaków wielopokoleniowe tradycje. Do dziś podziwiamy lub korzystamy z takich testamentowych darów serca, jak m.in. uczelnie (np. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie), kolekcje książek i dzieł sztuki (np. Muzeum Narodowe, Zakład Narodowy im. Ossolińskich), a także szpitale, stowarzyszenia hobbystów, straże pożarne, domy dziecka itp. Przy czym pozostawianie w testamencie pewnych kwot na cele społeczne nie było obyczajem jedynie osób majętnych, ale także tych o średnim i niższym statusie ekonomicznym; obyczajem, który jest bardzo powszechny w krajach Europy i świata, a odradza się w Polsce po czasach PRL-u.
„Napisz Testament – Zapisz Dobro” – tak brzmi pełne hasło kampanii testamentowej. Realizujemy ją nie tylko po to, aby obalić mity, które narosły wokół testamentów, ale aby przede wszystkim zachęcić Polaków do sporządzania testamentów na każdym etapie życia i uwzględniania w nich organizacji społecznych. Dzięki takim zapisom przyczyniamy się do budowania dobrej przyszłości dla wszystkich.
Informacje o testamentach i spadkach oraz wskazówki, jak w testamencie zapisać dobro dostępne są na stronie kampanii „Napisz Testament – Zapisz Dobro”.
9 powodów, dla których warto zapisać dobro
- Zostawiasz cząstkę siebie przyszłym pokoleniom.
- Zakładając, że teraz nie jesteś w stanie pomóc, możesz to zrobić, gdy już Ciebie nie będzie.
- To, co było dla Ciebie ważne będzie kontynuowane.
- Pamięć o Tobie pozostaje na długo po tym, gdy Ciebie już nie będzie.
- Wybierasz konkretny cel, bliski Twojemu sercu i realizujesz w ten sposób swoje marzenie.
- Obdarzasz zaufaniem tych, którzy wiedzą, jak czynić dobro.
- Masz realny udział w pomocy potrzebującym.
- Pomagasz organizacjom społecznym zyskiwać niezależność od publicznych dotacji.
- Wskierasz tych, którzy kierują się dobrem wspólnym, a nie osobistym.
Członkowie kampanii „Napisz Testament” w Polsce:
- Fundacja „Lekarze bez Granic”;
- Stowarzyszenie mali bracia Ubogich;
- Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce w Polsce;
- Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva;
- Fundacja WWF Polska Fundacja Ronalda McDonalda;
- Fundacja Pomocy Dzieciom „Pociecha”;
- Fundacja Dorastaj z Nami;
- Fundacja na rzecz Nauki Polskiej;
- Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ;
- Fundacja Gajusz;
- Fundacja DKMS
Artykuł pochodzi z numeru 2/2024 magazynu „Integracja”.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz