Dostępna fantastyka
Według wstępnych szacunków organizatorów w tegorocznym Festiwalu Fantastyki Pyrkon w Poznaniu uczestniczyło ponad 57 tys. ludzi. Wśród nich zdecydowanie więcej niż w poprzednich edycjach osób z niepełnosprawnością. Organizatorzy zadbali o ich potrzeby tak, by dobrze się bawili i w pełni poczuli wyjątkowość trzydniowego wydarzenia, na które przygotowano ponad 2 tys. punktów programu (!).
Nie wiem, co by tutaj trzeba zaprezentować, żeby ktoś się krzywo popatrzył – zastanawiała się Sabina, wolontariuszka Fundacji Labrador, która na Pyrkonie pojawiła się ze swoim psem asystującym Tiną.
-Trochę się przejmowałam, że będę jedyna bez cosplayu, ale okazuje się, że nie jest to źle postrzegane; ludzie tu nie zwracają uwagi na wygląd innych, nie ma spojrzeń, pytań. Nikogo też nie dziwi obecność psa asystującego. Mam wrażenie, że panuje tu duża otwartość na wszystko, więc nie jest sensacją to, że ktoś przyszedł z psem, a ktoś w stroju czy bez stroju. Przeświadczenie, że Pyrkon to prawdziwy festiwal różnorodności i życzliwości, że tak przyjaznej atmosfery nie znajdzie się na żadnym innym wydarzeniu, przewija się w wielu rozmowach. Na festiwalu każdy ma się czuć swobodnie i bezpiecznie, niezależnie od pochodzenia, upodobań, stanu zdrowia czy zasobności portfela. Tolerancja, równość i fantastyczni ludzie – od organizatorów po uczestników – wszyscy podkreślali wyjątkowość społeczności, która spotyka się na Pyrkonie.
A w tej bezpiecznej różnorodności nie chodzi tylko o fanów szeroko rozumianej fantastyki. Festiwal jest bowiem dostępny dla wszystkich chętnych – w tym osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności.
Wielobarwny tłum
Na ulicach Poznania łatwo zauważyć, kto przyjechał na Pyrkon. A zjeżdżają fani fantastyki z całej Polski i zagranicy, żeby przez trzy dni uczestniczyć w spotkaniach z twórcami, wykładach, warsztatach, wystawach, koncertach, seansach filmowych, spektaklach, konkursach, grach i wielu innych starannie przygotowanych atrakcjach. Im bliżej terenu Międzynarodowych Targów Poznańskich (MTP), tym bardziej gęstniał wielobarwny tłum bohaterów filmów, seriali, gier, komiksów i książek.
Fani od lat odtwarzają stroje ulubionych postaci, dbając o najmniejsze detale. Na ulicach Poznania mogą ściągać ciekawskie spojrzenia, ale na festiwalu doświadczają jedynie życzliwości, a nierzadko wręcz podziwu dla swojej pracy. Zewsząd rozlegają się pochwały, prośby o zdjęcia i radosne powitania nieznanych sobie ludzi, których łączy wspólna pasja. Czasem trudno jest stwierdzić, czy więcej osób porusza się po terenie Targów w cosplayu, czy nie – gdyż być może ci „nieprzebrani” odtwarzają jakąś postać, która innym słabo się kojarzy.
Dla wielu uczestników Pyrkon jest obowiązkowym punktem w roku i niestraszne im kolejki do konkretnych atrakcji. W piątek przed otwarciem bram o 12:00 kolejka do wejścia Wschodniego MTP kończyła się niemal przy wejściu Północnym, czyli ok. 500 metrów dalej.
Na Pyrkonie można znaleźć fanów tak wielu powszechnie znanych dzieł, że każdy znajdzie osobę, z którą może merytorycznie porozmawiać. Nawet jeśli nie jest zagorzałym fanem, to z pewnością nie pożałuje udziału w tej wyjątkowej imprezie.
Tak od lat robi Ania z Poznania – mimo że nie interesuje się fantastyką, to przyjeżdża na Pyrkon jako „luźna obserwatorka”. Podoba jej się, że ludzie się przebierają, bawią i nie przejmują tym, co kto o nich pomyśli. Porusza się na wózku, ale to na Targach żaden problem, a do tego jako poznanianka nie musi logistycznie organizować podróży.
Długa lista udogodnień
Stali bywalcy Pyrkonu mają porównanie kolejnych edycji. Widzą, jak impreza się rozrasta i coraz bardziej otwiera na osoby z niepełnosprawnością. Kuba i poruszająca się na wózku Kasia wspominają, że wiele razy nie było możliwości dostania się do wybranych sal, ponieważ znajdowały się w pawilonach bez wind. Zdarzyło im się nawet nie wejść do przystosowanej toalety, ponieważ była „zajęta”... przez worki ze śmieciami.
To już przeszłość. W tej edycji organizatorzy zapewnili długą listę udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami, w tym: kasy pierwszeństwa zakupu biletów poza kolejką, kasy z pętlą indukcyjną, darmowy wstęp dla opiekuna lub asystenta, wstęp z psami asystującymi lub przewodnikami (a także wodę i woreczki na odchody dla psów), tyflomapę terenu ustawioną przed Biurem Festiwalowym, wstęp na prelekcje poza kolejką. Do wszystkich pomieszczeń w pawilonach można było się dostać windami. Każdy z uczestników przy wejściu otrzymał mapkę terenu, a na niej wyraźnie oznaczone toalety dostępne dla osób z niepełnosprawnościami. Warto przy okazji wspomnieć, że w niewielkiej odległości od MTP znajduje się Dworzec Zachodni, a w jego podziemiach – komfortka z podnośnikiem.
- Najpierw była „praca u podstaw”: chodzenie, otwieranie wszystkich drzwi i patrzenie, co tam jest – opowiada Anna Pawłowska-Zygarowicz, organizatorka Strefy Naukowej oraz Rzecznik Dostępności na Festiwalu Fantastyki Pyrkon 2024.
- Sprawdzaliśmy, które toalety są faktycznie przystosowane, a nie tylko wisi na nich tabliczka, bo ktoś tak nakazał. Zależało nam, żeby uczestnik, dostając mapkę z zaznaczonymi toaletami, był pewien, w którym kierunku ma się udać. Pierwszy raz w historii Pyrkonu pięć punktów programu było tłumaczonych na język migowy, a po wydarzeniu będą udostępnione na festiwalowym YouTubie. Wśród nich jest m.in. prelekcja prof. Andrzeja Dragana i panel o serii „Dragon Ball”. Było to możliwe dzięki odpowiedniemu zapleczu technicznemu w jednym z pawilonów, doświadczonym realizatorom oraz tłumaczkom Polskiego Języka Migowego: Eunice Lech i Joannie Mitschke-Mazur z Towarzystwa Osób Niesłyszących „TON”. Organizatorzy planują w przyszłym roku rozszerzyć ofertę prelekcji tłumaczonych na PJM. Aby sprostać potrzebom i oczekiwaniom uczestników z niepełnosprawnością, organizatorzy zwrócili się do lokalnych fundacji, stowarzyszeń i ekspertów dostępności, aby wsparli ich w uczynieniu imprezy jak bardziej otwartą na wszystkich. I od razu widoczne są efekty.
- Już w pierwszy dzień festiwalu dostawałam informacje, że wyraźnie widać więcej uczestników z niepełnosprawnościami – cieszy się Anna Pawłowska-Zygarowicz. Jeszcze przed startem imprezy pojawiały się sygnały, że będzie ona pod tym względem wyjątkowa.
- W zeszłym roku po wejściówkę dla opiekuna lub asystenta zarejestrowało się w systemie około 50 osób, w tym roku do 1 czerwca mieliśmy takich zgłoszeń prawie 200. Bardzo się cieszę z tego wzrostu, bo wszystko, co robimy, jest właśnie w takim celu.
Psy w cosplayu
Osoby na wózkach, o kulach, z chodzikami, laskami, psami asystującymi były naturalną częścią tłumu uczestników – w tym cosplayerów. Jednym z nich była Monika Łojba, cosplayerka z niepełnosprawnością wzroku, która na Pyrkonie gościła na stoisku Fundacji Labrador ze swoim psem Piernikiem, również świetnie prezentującym się w cosplayu.
- Miałam okazję już dwa razy wystąpić w konkursie cosplay, dobrze wiedząc, że moje umiejętności tworzenia jako osoby słabowidzącej nigdy nie będą takie same jak cosplayerów, którzy świetnie widzą i robią cuda. Ale zrobiłam to dla samego przełamania barier, żeby wejść na scenę w przebraniu, z rekwizytami, a przede wszystkim ze swoim psem przewodnikiem, również w nieprzypadkowym stroju. Najważniejsze było dla mnie pokazanie, że się da. Piernik – mimo swojego fantastycznego przebrania – był cały czas w „pracy”, pozostając wyraźnie oznaczonym psem asystującym.
- Mieliśmy rok czy dwa lata temu potężny zatarg z ochroną, która nie chciała nas wpuścić, bo z psem nie wolno – wspomina Monika. – Zadzwoniliśmy do Biura Festiwalowego, oni do ochroniarza i wezwali go na słówko. Weszliśmy, ale sam ochroniarz się ulotnił i nawet nie przeprosił. Takie afery zdarzają się nam bardzo często w różnych miejscach. W tym roku jest tu grzeczność i kultura tak niesamowita, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Czasem ktoś się upewni, czy na pewno jestem z psem asystującym, bo na pierwszy rzut oka nie widzi jego oznaczenia, mimo że jest wyraźne. Piernika nie da się już lepiej oznaczyć, nawet gdy jest w cosplayu – musiałby chyba świecić – śmieje się.
Fundacja Labrador miała swoje stoisko przez cały festiwal. Można było dzięki nim poznać psich przewodników, dowiedzieć się o ich pracy, a nawet uczestniczyć w szkoleniu szczeniaków na centralnym placu Targów między pawilonami. Wolontariusze Fundacji podkreślali, że dla psów była to wyjątkowa okazja do treningu.
- Psy asystujące muszą być bardzo socjalne, świetnie czuć się w każdych warunkach i nie bać się niczego ani nikogo – wylicza Irena, prezes Fundacji. - A natłok nietypowo wyglądających postaci jest tutaj tak ogromny, że wrażeń im starczy na całe psie pracujące życie. Oczywiście staramy się, aby nie było tych wrażeń za dużo, żeby psów nie przeciążyć i nie zrazić. Myślę, że to naprawdę świetne, iż tutaj jesteśmy, bo dotarliśmy do szerokiego grona ludzi, którzy przekażą wiedzę dalej. Nie chodzi bowiem tylko o świadomość, że psa asystującego nie wolno rozpraszać czy głaskać, ale też o wiedzę, gdzie taki pies może wejść, komu towarzyszyć, i także to, że jest ich więcej rodzajów niż pies przewodnik. Często osoby z niepełnosprawnościami nie mają rozeznania, jak takiego psa uzyskać, i że są organizacje, które mogą w tym pomóc.
Cosplayerka Monika Łojba z psem przewodnikiem Piernikiem. Stroje dla obojga przygotowała sama.
Sztuka wyboru atrakcji
Irenę, jak i wolontariuszy, zaskoczyło ogromne zainteresowanie i otwartość pyrkonowiczów. Zgadza się z nią Magda, przewodniczka po Niewidzialnym Przystanku festiwalowej wersji Niewidzialnej Ulicy, wystawy w ciemności, po której oprowadzają osoby niewidome i słabowidzące. Nie spodziewała się takiego zainteresowania, szczególnie wobec bogatej oferty wystawców festiwalu. W tej edycji Pyrkonu było ponad 2 tys. punktów programu! A mimo to tłumy pojawiały się przy Niewidzialnym Przystanku, stoisku Fundacji Labrador i w czasie szkolenia psów. Pełne sale były na prelekcji o psach asystujących, warsztatach z języka migowego czy spektaklu w ciemności Teatru Szeptanego.
Choć wszyscy wolontariusze i organizatorzy tych aktywności byli pod wrażeniem pozytywnego odbioru, to uczestnicy nie uważali wyboru tych spotkań za coś dziwnego – a na pytanie, dlaczego przyszli akurat na tę festiwalową atrakcję, najczęściej odpowiadali, że z ciekawości albo że chcieli dowiedzieć się więcej. Ciekawiło ich spotkanie z Mirandą Otto, aktorką znaną z Władcy Pierścieni lub Chilling Adventures of Sabrina, Maskarada, czyli największy i robiący wrażenie konkurs cosplay, lub koncert Nocnego Kochanka, ale na tej samej zasadzie zainteresowała ich m.in. prelekcja o psach asystujących. Po prostu.
A trzeba przyznać, że nie sposób było pojawić się na wszystkim, co wydawało się interesujące w czasie Pyrkonu. Nie udawało się rozdwoić, roztroić albo sprawić, żeby zwiększyła się liczba miejsc w salach. Często trzeba było odstać swoje w kolejce, a nawet mimo długiego czekania nie udawało się dostać na wybrane spotkanie.
Nic jednak straconego – w kolejce można bowiem poznać ciekawych ludzi, a gdy jeden punkt programu ucieknie, bez problemu znajdzie się równie interesujące zastępstwo. Zajmujące okazywały się też nieplanowane atrakcje, na które można było się natknąć w czasie przechodzenia z jednego pawilonu do drugiego i wybierać RPG-i i LARP-y, planszówki i strefę gamingu, tłumne tańczenie belgijki albo oglądanie wrestlingu, koncerty albo seanse z horrorami, zakupy gadżetów w hali wystawców, przechadzanie się po fanowskich wioskach, strefach fanów Star Wars lub LEGO albo wymianę doświadczeń z najlepszymi cosplayerami... A pomiędzy tym wszystkim masa prelekcji, konkursów, spotkań z twórcami, warsztatów i wszelkich integracyjnych aktywności. Pyrkon to prawdziwa sztuka wyboru!
Tłumaczki Polskiego Języka Migowego: Eunika Lech i Joanna Mitschke-Mazur z Towarzystwa Osób Niesłyszących „TON”
Nie przymus, ale chęć i możliwości
Ogrom atrakcji, rozległość terenu i wielkość tłumu mogły przytłoczyć. Dlatego nie dziwią postulaty, aby na Pyrkonie pojawiły się pokoje wyciszenia. Słyszeli te głosy też organizatorzy, ale – jak przyznaje Anna Pawłowska-Zygarowicz – jest to jedno z trudniejszych wyzwań.
- Jesteśmy bardzo mocno zależni od tego, jak wygląda infrastruktura MTP, nie mamy dodatkowych pomieszczeń, które można by wykorzystać. Biorąc po uwagę, jak dużą obsługujemy liczbę uczestników, takich pokoi musiałoby być kilkanaście. Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, że zrobimy ich za mało i będzie trzeba np. odmawiać wstępu osobom, które będą tego potrzebowały. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogli tej potrzebie sprostać, bo nam też bardzo zależy, żeby wyjść w kierunku osób, które potrzebują miejsca, aby złapać oddech.
Uczynienie Pyrkonu imprezą dostępną dla wszystkich to cel organizatorów i widać, że jest traktowany poważnie. Przeszli oni szkolenia zapewnione przez Towarzystwo Osób Niesłyszących „TON” oraz Fundację Labrador; materiały z nich udostępnili wolontariuszom. Czekają teraz na wyniki pofestiwalowej ankiety, którą co roku kierują do wszystkich uczestników, żeby poznać opinie na temat wprowadzonych rozwiązań, ale niezależnie już planują kolejne. Przyszłoroczna edycja festiwalu będzie miała w gronie menedżerów osobę odpowiedzialną wyłącznie za zapewnienie dostępności.
Informacja od uczestników jest niezwykle cenna dla organizatorów – i naprawdę brana pod uwagę. To dzięki uwagom w ankietach zmieniono m.in. oznakowanie kas z pętlą indukcyjną tak, aby bardziej wyróżniały się na tle innych.
Doświadczenie nabyte podczas tworzenia tej edycji Pyrkonu organizatorzy chcą przekazać dalej, uczulając twórców podobnych festiwali na kwestie dostępności.
- Na posiedzeniu Komisji Dialogu Społecznego usłyszeliśmy, że robimy więcej od imprez, które powinny spełniać wymagania, bo są dotowane, a my tak naprawdę nie jesteśmy do tego w żaden sposób zobowiązani – mówi Anna Pawłowska-Zygarowicz.
- Chcę, żebyśmy pokazywali, że skoro my możemy, to inni muszą, a przede wszystkim powinni. To nie jest niemożliwe do zrealizowania nawet przy mniejszym budżecie. Wystarczy chociażby informować o elementach dostępności w budynku, w którym odbywa się impreza, np. że windy i schody mają odpowiednie oznaczenia, a do każdej sali można się bez problemu dostać, że jest wejściówka dla opiekuna czy asystenta. Pokażmy po prostu, co jest przygotowane; że się o tym myśli.
Festiwal Pyrkon jest otwarty na współpracę ze stowarzyszeniami i fundacjami, które widzą dla siebie miejsce na wydarzeniu. Anna Pawłowska-Zygarowicz zapewnia:
- Nasza przestrzeń jest nietypowa i daje duże możliwości. Jeśli jesteśmy w stanie porozumieć się co do tego, czego dany podmiot by potrzebował, i zrealizować te oczekiwania – to jak najbardziej zapraszamy. Jak pokazała tegoroczna edycja – zaproszenie do uczestnictwa dotyczy wszystkich chętnych.
Artykuł pochodzi z numeru 3/2024 magazynu „Integracja”.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.