W drodze do wzorcowej dostępności
- Nie wierzyliśmy, że będziemy mogli odbudować miasto, a już na pewno nie takie, jakie jest dzisiaj – mówi ze wzruszeniem Seiji Yamashita, kierownik Wydziału Opieki Społecznej Miasta Kobe. Wraca myślami do 1995 r. Nigdy wcześniej nie zanotowano w Japonii tak potężnego trzęsienia ziemi.
W mieście zginęło 4571 ludzi, prawie 15 tys. zostało rannych. Ucierpiała cała prefektura Hyogo, w której leży Kobe. Ponad 67 tys. budynków zostało całkowicie zniszczonych. Kolejnych 55 tys. uległo częściowemu zniszczeniu. Co nie rozsypało się w wyniku samego trzęsienia, strawił ogień, który rozprzestrzenił się na powierzchni 819 tys. mkw.
W Kobe każdy pamięta ten dzień albo wszystko o nim wie, nawet jeśli nie było go na świecie. 17 stycznia wraca w czasie posiłków i rozmów. Jest obecny w formie ostrzeżeń na plakatach, oznaczonych miejscach ewakuacji, instrukcjach, jak się zachować. Każdy, kto był wtedy w mieście, pamięta ze szczegółami, co robił, gdzie był, o czym myślał.
Patrząc na miasto dzisiaj, trudno uwierzyć, że przez chwilę go nie było. Leży między dwoma popularnymi punktami turystycznymi. Blisko Osaki i Kioto, które odwiedza rekordowa liczba turystów. W Kobe jest ich nieporównywalnie mniej. Panuje cisza i spokój, chociaż miasto jest przygotowane na przyjazd cudzoziemców, także tych z niepełnosprawnością.
Dostępna podróż
Stacje kolejowe są w pełni dostosowane. Komunikaty podawane kilku językach, podobnie jak nazwy stacji. Takie same rozwiązania wprowadzono na obydwu liniach metra. Na jednej z nich, na całej długości stoją automatyczne drzwi i zapory. Otwierają się, gdy przyjedzie pociąg. Między peronem a pociągiem nie ma żadnej przerwy. Tego domagali się mieszkańcy, zwłaszcza z niepełnosprawnością, i seniorzy, którzy obawiali się upadku na tory. Wyrównanie poziomu między peronem a wyjściem z pociągu metra pojawiało się również w prośbach rodziców z wózkami, a nawet młodzieży szkolnej, która nie chciała ryzykować utraty telefonu, gdyby wpadł w szczeliny.
- Jeszcze nie skończyliśmy zmian w obszarze transportu. Patrząc w przeszłość, widzimy postępy. Zmieniło się podejście do niepełnosprawności, zmieniło się prawo. W latach 90. XX w. nie było ani jednej windy na stacjach, nie myśleliśmy o obniżeniu zjazdów z ulicy czy udogodnieniach dla osób niewidomych, więc jeśli porównujemy tamte czasy z obecnymi, to jest dobrze, ale nie zrobiliśmy jeszcze wszystkiego – ocenia Seiji Yamashita.
Zmiany wprowadzane w transporcie są finansowane przez pasażerów. 10 jenów (mniej więcej 0,22¬0,30 zł) z każdego zakupionego biletu przeznaczane jest na usprawnienie podróży po mieście.
- Żadnej zmiany nie wprowadziliśmy bez konsultacji z różnymi grupami społecznymi. Nasi mieszkańcy sami zdecydowali, czego od nas oczekują, jakiego miasta, by chcieli. Transport i bezpieczeństwo na stacjach stało bardzo wysoko na liście potrzeb. Seniorzy i osoby o ograniczonej mobilności wspominali nawet, że ich życie jest zagrożone, gdy nie mogą korzystać z udogodnień transportowych – kontynuuje kierownik Yamashita.
Zmiany rozpoczęły się nietypowo – nie od nowej, a od starszej linii metra. Wymagały zakupu nowych wagonów.
- To było wyzwanie, ale zdecydowaliśmy się na to, bo właśnie z tej starszej linii korzysta więcej mieszkańców. Na nowej linii nadal osoby z niepełnosprawnością korzystają ze wsparcia osoby trzeciej przy wsiadaniu i wysiadaniu z metra, ale i tu wprowadzimy zmiany – zapewnia Kazuto Yokoyama, kierownik sekcji w Wydziale Opieki Społecznej Miasta Kobe.
Wołowina, wodospady i ogrody
Miasto podzielone jest na dwie części i leży zarówno nad morzem, jak i w górach. Różnice wzniesień między ulicami bywają wyzwaniem dla osób poruszających się na rowerach, z walizkami, z dziećmi, o słabszej kondycji i dla seniorów. Rozwiązaniem są platformy, kładki dla pieszych, niwelujące nachylenie terenu, windy i szerokie ciągi komunikacyjne. Po zmianach dostępne stały się atrakcje turystyczne położone w trudno dostępnych miejscach, na wzgórzach i w historycznych budynkach.
- To żadne osiągnięcie. Za każdym razem, gdy wybieramy wykonawcę jakiegoś obiektu, w umowie wpisujemy wymóg znalezienia sposobu na większą dostępność i otwarcie miasta. Udaje nam się to krok po kroku i w końcu osiągniemy cel, jakim jest miasto zaprojektowane dla ludzi, przyjazne, wolne od barier – zapewnia Seiji Yamashita.
Mimo że według władz miasta nie ma w tym nic nietypowego, dostępność ogrodu ziołowego położonego na zboczu góry robi wrażenie. To jedna z atrakcji turystycznych miasta. Łączy wspinaczkę, edukację i zwiedzanie. Na szczyt i stację pośrednią nie trzeba się jednak wspinać. Można się tam dostać wagonikami, które otwierają się równo z platformą i umożliwiają wjechanie wózkiem. Informacja o tym, gdzie się dojechało wagonikiem, podawana jest głosowo. Dla osób, którym schody sprawiają problemy, wyznaczono trasę objazdową wolną od wypiętrzenia powierzchni.
- Z ogrodem było tak jak z każdym innym obiektem. Wybraliśmy wykonawcę, który zaproponował najlepszy plan zniwelowania barier. Nie jest idealnie, ale nawet to trudno dostępne miejsce mogą zwiedzić osoby ze szczególnymi potrzebami. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że my nie projektujemy, nie planujemy miasta dla osób z niepełnosprawnością. Chcemy, żeby było dla każdego, chociaż rozumiemy, że potrzeby ludzi są bardzo indywidualne – mówi kierownik wydziału opieki społecznej.
Sukces miasta na tym polu jest wynikiem pracy nad zmianą mentalności i programu, który w wolnym tłumaczeniu oznacza „głowę wolną od barier”, a ma na celu uwrażliwianie mieszkańców. Miasto prowadzi szkolenia i przekonuje miejscowe firmy, by brały pod uwagę różnorodność osób przebywających w Kobe. Z właścicielami małych biznesów nie zawsze jest to możliwe. Pełne schodów restauracje z miejscowym specjałem – słynną na całym świecie wołowiną – dopiero nieśmiało dostrzegają smakoszy, którzy nie pokonają pięter i progów, by zostawić u nich pieniądze. Opór klientów i właścicieli lokali budzi też wprowadzanie do nich psów przewodników. Prawo w sprawie psów jest podobne do polskiego, jednak kulturowo nie jest to mile widziane.
W Kobe przedsiębiorcy, przygotowując inwestycje, otrzymują zbiór wytycznych i rekomendacji, jak je przeprowadzić. Przypomina to opracowany przez Integrację i firmę Skanska Włącznik, który stanowi przewodnik po świecie projektowania uniwersalnego. To z miejskiego przewodnika przedsiębiorcy dowiadują się o wysokości przycisków w windzie, optymalnej szerokości drzwi czy oznaczeniach dla osób niewidomych. Tam też znajdują alternatywy, gdy optymalne rozwiązanie nie jest możliwe.
- Alternatywy są dostępne od pewnego poziomu. Jest zbiór rozwiązań wymaganych prawem i tym ogólnym, i naszym lokalnym, od którego nie ma ucieczki – podkreśla Seiji Yamashita.
Gdy zabraknie prądu
Raz w roku mieszkańcy przechodzą ćwiczenia z ewakuacji na wypadek trzęsienia ziemi. Jedną z ważnych cech, na których opiera się bezpieczeństwo miasta, jest budowanie kręgów sąsiedzkich. Fachowa pomoc sąsiadów to jedyna szansa na przeżycie osób pod respiratorami, gdy podczas trzęsienia ziemi brakuje prądu.
- Ewakuacja w przypadku osób zależnych od innych jest dla nas wyzwaniem, ale żyjemy w miejscu, w którym także prawo nakłada na nas obowiązek znalezienia rozwiązania. Podobnie jak z projektowaniem uniwersalnym także w przypadku katastrof naturalnych mamy swój zbiór zasad. Wiadomo, jak się ewakuować, dokąd się udać gdy miasto nawiedza tajfun, a gdzie należy pójść, gdy zaczyna się trzęsienie ziemi. Nasi mieszkańcy wiedzą, co robić. Nie wpadają w panikę. Osoby, których życie zależy od dostępności prądu, mają listę miejsc z odpowiednią infrastrukturą, podtrzymującą życie.
Takie zachowanie wymaga indywidualnego podejścia do mieszkańców i dobrego rozpoznania ich potrzeb.
- I tak to się właśnie nazywa. Indywidualny Plan Ewakuacji. Bierzemy pod uwagę miejsce zamieszkania, bliskość instytucji i potrzeby konkretnych osób. Pomoc musi się opierać na społeczności, bo prawda jest taka, że gdy trzęsienie ziemi już się zacznie, samorząd nie jest w stanie nic zrobić. To sąsiedzi szkoleni przez nas na tę okoliczność wiedzą, jak to zrobić, i mogą pomóc mieszkańcom z niepełnosprawnością w swojej najbliższej okolicy – wyjaśnia Seiji Yamashita.
Jedną z ciekawostek systemu opieki jest wprowadzenie rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji, aby osoby głuche mogły porozumiewać się językiem migowym w placówkach użyteczności publicznej i w razie ewakuacji.
Dźwięki i stały rozwój
Jest jednak grupa osób o szczególnych potrzebach, która jeszcze nie może mówić o mieście wolnym od barier. W Kobe i w całym kraju preferowana jest komunikacja dźwiękowa. Muzyka, dźwięki ostrzegające przed nadjeżdżającym pociągiem, „grające” skrzyżowania nie ułatwiają życia osobom ze spektrum autyzmu i wysoko wrażliwym.
- Nad tym jeszcze pracujemy. Wiemy, że w Europie popularne są pokoje wyciszenia, gdzie można odpocząć od świateł i dźwięków. Wprowadzamy takie rozwiązania i u nas. To miejsce nazywa się pokojem sensorycznym. W Kobe jest taki pokój na stadionie piłkarskim. Powoli wprowadzamy ciche godziny w sklepach, ale jesteśmy na początku drogi. Najtrudniejsze jest właśnie pogodzenie czasami sprzecznych potrzeb. Zastanawiając się, jak tego dokonać, kierujemy się miłością do miasta i kraju, nie tylko wymogami prawa. Pytamy ludzi, co i jak możemy dla nich zrobić – podkreśla Seiji Yamashita.
Kobe było w tym roku organizatorem mistrzostw świata w paralekkoatletyce. Część reprezentacji zamieszkała i trenowała w miejscu o nazwie Happy Village. Powstało pod koniec lat 80. XX w. i było wielokrotnie modernizowane, aż uzyskało zadawalający poziom dostępności. Wymogi dostępności muszą też spełniać w mieście obiekty kultury, chociaż nie jest to wystarczające w odczuciu społeczności – niecały teatr bowiem jest dostępny, a jedynie ograniczona liczba miejsc np. dla wózkowiczów. Obok miejsc dla osób na wózkach są siedzenia dla asystentów, w kinach dostępne są seanse z audiodeskrypcją, a konferencje odbywają się coraz częściej z udziałem tłumacza języka migowego.
- Wprowadziliśmy też system Navigator, który pozwala osobom z różnymi potrzebami, także tym, które po raz pierwszy nas odwiedzają lub nie znają języka, odnaleźć się w przestrzeni i dowiedzieć się, w którym kierunku pójść. System jest dostępny na lotnisku. Powstała też „WheeLog App”, aplikacja, którą będziemy ulepszać i rozbudowywać, a która stanowi bazę miejsc publicznych dostępnych dla osób poruszających się na wózkach. W przyszłości będzie zawierała mapę restauracji i innych obiektów do spędzania wolnego czasu – zapowiada Seiji Yamashita.
W opinii włodarzy Kobe najważniejsze zadanie jest nadal przed nimi. Muszą przekonać mieszkańców, że potrzeby żadnej grupy społecznej nie są ważniejsze od innej. Trzeba je wszystkie pogodzić.
– Osoby z niepełnosprawnością stanowią 8 proc. mieszkańców Kobe, seniorzy powyżej 65. roku życia to 35 proc. naszej populacji. Do tego dochodzą rodzice z małymi dziećmi, goście nieznający języka i miejscowej kultury, pracownicy, którym zależy na szybkim transporcie. Nie zawsze porozumienie między nimi przychodzi w naturalny sposób. Wymaga pracy, ale wierzę, że i to zmienimy. Wyrwaliśmy nasze miasto górom, przeciwstawiliśmy się naturze, jesteśmy więc zdolni stworzyć otwarte społeczeństwo – zapewnia Seiji Yamashita.
Artykuł pochodzi z numeru 3/2024 magazynu „Integracja”.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz