Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Nieokiełznana moc ruchu

22.07.2024
Autor: Dominika Filipowicz, fot. Weronika Koszołko, archiwum Teatru Pinokio
Źródło: Integracja 3/2024
Grupa warsztatowiczów. Stoją pod napisem Teatr Pinokio. Od prawej - Tatiana Cholewa, prowadząca warsztaty. Kobieta o krótkich ciemnych włosach, siedzi na stojaku do przyczepiania rowerów. Obok niej stoi jej wózek. Następnie - Anna Dzieduszycka, aktorka i uczestniczka warsztatów. Niskorosła kobieta, ma blond, długie włosy, na głowie czarną czapkę. Uśmiecha się. Po jej lewej stronie stoi Bartosz Kurowski, blondwłosy mężczyzna. Obok niego uczestnik warsztatów, ciemnowłosy chłopak na wózku. Ostatnia stoi Dominika Filipowicz, autorka tekstu. Niska kobieta, o krótkich ciemnych włosach. Ubrana w spodnie w kwiaty.

Taniec kojarzony jest zwykle z osobami o ciałach idealnych – zdrowych i wysportowanych. Takich, które widzimy na reklamowych billboardach. To jednak błędne przekonanie. Ruch to nie tylko skoki i szpagaty, to również poruszenie ręką, głową, szybki przejazd na wózku czy odpowiednio wymowne spojrzenie. Tego, że niepełnosprawność nie stanowi przeszkody w tańcu, a często wręcz go wzbogaca, dowiedziałam się podczas warsztatów ruchowo-tanecznych z Tatianą Cholewą, odbywających się 8–9 czerwca br. w Teatrze Pinokio w Łodzi.

Teatr Pinokio funkcjonuje w odnowionym, ceglanym budynku w centrum Łodzi, tuż obok ulicy Piotrkowskiej. Kiedyś mieściła się tu fabryka Wigencja, w której na początku XX w. produkowano jedną z najrzadszych i najdroższych wełen na świecie, tzw. wełnę z Wikunii. Chociaż dawno skończył się okres drogiej wełny i starych fabrycznych maszyn, to dzięki Teatrowi Pinokio fabryka dostała nowe życie. Wnętrze zostało zrewitalizowane i dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Jednak dla nas, uczestników, najważniejsze było jedno miejsce – scena. To tam próbowaliśmy znaleźć własną interpretację tego, czym dla nas jest ruch i taniec.

Dla osób z alternatywną motoryką

Akurat mamy kilkuminutową przerwę. To już drugi dzień warsztatów, więc wszyscy są mocno zmęczeni, ale szczęśliwi. Podczas przerwy ktoś popija wodę, ktoś wychodzi na zewnątrz zaczerpnąć powietrza. Korzystam z chwilowej pauzy i podchodzę do Bartosza Kurowskiego, koordynatora ds. współpracy międzynarodowej i rozwoju. Jest pomysłodawcą warsztatów oraz jednym z organizatorów. W Teatrze Pinokio reżyseruje również spektakle skierowane do młodszych widzów. Pytam go, skąd koncept warsztatów teatralnych dla osób z niepełnosprawnością ruchową.

- Teatr Pinokio w Łodzi jest grantobiorcą w Ogólnopolskim Konkursie „Kultura Wrażliwa” organizowanym przez PFRON. To konkurs na koncepcję i realizację produkcji teatralnej, do której zostaną zaproszone osoby z niepełnosprawnościami. W naszym teatrze chcemy stworzyć spektakl Brzydkie kaczątko na podstawie baśni Hansa Christiana Andersena, w mojej reżyserii. To opowieść o bohaterze, któremu nadano przezwisko „Brzydkiego” tylko dlatego, że cechowała go odmienność wobec pozostałych mieszkańców gospodarstwa domowego. Lecz na koniec Brzydkie kaczątko rozwija skrzydła i okazuje się łabędziem. Mam przeczucie, że osoby o ciałach nienormatywnych (osoby z alternatywną motoryką) mogą przejść taką metamorfozę w teatrze za pomocą tańca. Dlatego zorganizowaliśmy warsztat stanowiący przygotowanie do produkcji. Zainspirowani tym wydarzeniem chcemy stworzyć przedstawienie teatralne angażujące osoby z niepełnosprawnością ruchową i podkreślające ich piękno.

Bartosz Kurowski podkreśla, że organizacja warsztatów nie jest tylko jego zasługą. W ten projekt zaangażował się cały zespół Teatru Pinokio w Łodzi. Tu najważniejsza jest współpraca. On jest nie tylko reżyserem i organizatorem. To również uczestnik, tak jak my wszyscy. Kiedy pytam, jak czuje się podczas warsztatów, szeroko się uśmiecha.

- Czuję się wspaniale. Zazwyczaj jako reżyser planuję, organizuję i przeprowadzam próby. Natomiast tu mogę odnaleźć się w roli uczestnika. Oczywiście jako organizator wydarzenia jestem uważny i czuwam nad jego przebiegiem, ale też znajduję możliwość koncentracji na moim ciele i ruchu.

Wnętrze teatru, poczekalnia. Jedna ze ścian jest ceglana, na drugiej, białej znajduje się neonowy napis nibylandia. Na podłodze stoją kanapy.

Potencjał niepełnosprawnego ciała

Tatiana Cholewa jest tancerzem, performerem i choreografem. Jako osoba poruszająca się na wózku od dawna tworzy sztukę dzięki swojemu zbuntowanemu ciału. Prowadzone przez nią warsztaty nie są typowymi „warsztatami tańca”. Nie próbujemy tańczyć walca ani fokstrota. Skupiamy się na tym, by nasz ruch był intuicyjny, autentyczny. Kierowany ciałem, a nie dokładnie przeanalizowany i zaplanowany.

- Wszystkim, którzy przychodzą na moje warsztaty, staram się przede wszystkim pokazać, że każde ciało może się ruszać, że taniec to nie tylko choreografia, ale też wyrażanie siebie – podkreśla Tatiana Cholewa. - Ruch nie musi być obszerny. Może być to ruch gałek ocznych, bo przez to również można się wypowiadać. Zależy mi na tym, żeby uczestnicy mieli świadomość swojego ciała. Tego, że ciało, pomimo ograniczeń, posiada bardzo duży potencjał. Chcę ich tym zarazić, żeby szli drogą ruchu – dodaje.

Tatiana Cholewa proponuje szereg ćwiczeń. Między innymi mamy poruszać się tak jak przezroczystość, wielobarwność lub... skarpetka. Chociaż jest to abstrakcyjne zadanie, które na początku może nieco przerazić, szybko okazuje się, że każdy z uczestników potrafi znaleźć na nie indywidualną odpowiedź.

W pewnym momencie Tatiana daje każdemu po kawałku przezroczystego materiału. Włącza muzykę. Mamy go „odczuwać”. Pobawić się nim. Posłuchać brzmienia, kiedy rozciąga się go w palcach. Wprawić w ruch, tak by zaczął z nami tańczyć.

- Ruch pozwala na pokazanie tego, co się czuje – mówi Tatiana Cholewa. – Odbiorca jest w stanie, przez zobaczenie mojego ruchu, wyszukać w ciele to, co chcę powiedzieć. Nie narzucam konkretnej interpretacji. Kiedy mówię, że coś mnie boli, wywołuje to współczucie w ludziach. Jeśli to pokażę przez ruch, to każdy sobie przypomni, że kiedyś też odczuwał ból. Ciało pamięta, co się w nim działo, kiedy ten ból czuło.

Tworzymy też własną choreografię. Wymyślamy kilka ruchów, które powtarzamy od początku do końca, w zapętleniu, i nagle orientujemy się, że tańczymy własny taniec. Następnie działamy w duecie, próbując zsynchronizować nasze ruchy z ruchami drugiej osoby. Zadań jest wiele. Najważniejsze jednak jest to, że każdy, niezależnie od swojej sprawności, jest w stanie zatracić się w ruchu, w działaniu.

- Taniec jest sposobem wyrażania siebie – podkreśla Tatiana Cholewa. - Umożliwia komunikację z widownią, z ludźmi. Dla mnie ruch ma więcej mocy niż słowo.

Siła wspólnoty

W warsztatach nie jest istotne wyłącznie indywidualne doświadczenie ciała. Bardzo ważne są relacje, które nawiązują się między uczestnikami. Chociaż spędziliśmy ze sobą tylko dwa dni, był to czas wyjątkowo intensywny. Szybko się poznaliśmy i zaczęliśmy tworzyć grupę, wspólnotę.

- Najciekawsza była dla mnie współpraca z grupą ludzi – mówi Anna Dzieduszycka, aktorka i uczestniczka warsztatów. - Wspólne poznawanie się i przede wszystkim wsłuchiwanie się w swoje ciało i jego możliwości. Tatiana była na tej drodze naszą przewodniczką. Na pewno będę powtarzać różne ćwiczenia, które tu poznałam. Podczas warsztatów miałam mnóstwo przemyśleń, a samo doświadczenie naładowało mnie pozytywną energią. No i oczywiście po warsztatach zostaną nam też zakwasy – dodaje ze śmiechem.

Bartosz Kurowski także podkreśla, że jednym z ważniejszych dla niego elementów warsztatów jest poznanie grupy, wsiąknięcie w nią.

- Najbardziej fascynujące, zarówno w procesie tworzenia przedstawień teatralnych, jak i w procesie warsztatu, jest budowanie grupy – mówi. - To bardzo interesujące zjawisko. Warsztat trwa 16 godzin. Jest bardzo intensywny. Bazuje na odczuwaniu emocji oraz wyczuwaniu siebie nawzajem. Ta przestrzeń sprzyja budowaniu relacji. Może nawet nie chodzi o grupę, bo grupa może stanowić zbiorowisko ludzi obcych wobec siebie – dodaje po chwili zastanowienia. - Odnoszę wrażenie, że tu budujemy wspólnotę. Zaczynamy nadawać na podobnych falach. Zrzeszamy się, odpowiadając na wyzwania, które stawia Tatiana. Komunikujemy się i niekoniecznie jest to komunikacja werbalna. Rozmawiamy i działamy za pomocą ruchu.

Kiedy po pierwszym dniu warsztatów pytam Tatianę Cholewę, co było dla niej najważniejsze podczas wspólnych ćwiczeń, zwraca uwagę właśnie na znaczenie grupy. Nawet trochę nam, uczestnikom, zazdrości możliwości wspólnego działania na scenie.

- Teatr Pinokio zorganizował naprawdę świetne warsztaty – mówi. - Przestrzeń jest niesamowita. Jedyną moją bolączką jest to, że prowadzę te warsztaty, a nie mogę w nich uczestniczyć. Pracować z tą grupą w sensie kontaktowym. Nie mogę być z nimi w środku. Ale obowiązkiem osoby prowadzącej warsztaty jest obserwowanie oraz dawanie wskazówek co do tego, jak można prowadzić swoją drogę ruchową.

Dla mnie warsztaty z Tatianą Cholewą w Teatrze Pinokio to przede wszystkim początek zagłębiania się w przestrzeń teatru oraz tańca. To również impuls, by przestać analizować każdy swój gest na scenie. Zamiast tego pozwolić sobie na odrobinę wolności i nauczyć się czerpać radość z ruchu. 


Artykuł pochodzi z numeru 3/2024 magazynu „Integracja”.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

Prawy panel

Wspierają nas