Piękne czyli niekompletne
Dlaczego patrząc na Wenus z Milo, antyczny posąg pozbawiony rąk, automatycznie wyobrażamy sobie brakujące ręce? Nie możemy zaakceptować greckiej piękności w stanie, w jakim jest? Skąd w naszej kulturze konieczność „uzupełniania braków” i jak wpływa ona na postrzeganie niekompletności ciał w sztuce – na te i inne pytania odpowiada Estetyka niepełnosprawności, właśnie wydana po polsku rewolucyjna książka Tobina Siebersa.
Wszystkiemu winien jest kanon, czyli ustalony przez wieki wzorzec tego, co doskonałe. Nasza współczesna kultura wizualna powstała w oparciu o kanon sztuki antycznej i wizję doskonałości stworzoną w starożytnej Grecji. Kolejne wieki aż do XX-wiecznej nowoczesności opierały się na tym systemie estetycznym. Grecy uważali, że można osiągnąć piękno idealne, trzymając się proporcji matematycznych. Uważano na przykład, że stała, ustalona długość nosa lub szerokość czterech palców dłoni pozwala wyliczyć proporcje ciała w rzeźbie. Posągi i wyobrażenia ciała ludzkiego w antyku zawsze były idealizowane – Dyskobol czy Apollo Belwederski nie są portretami konkretnych osób – są wyobrażeniami doskonałych ciał składających się z wyidealizowanych elementów. Sztuka w antyku była zarezerwowana dla takiej wizji piękna – albo umiesz wyrzeźbić ciało doskonałe, albo nie jesteś artystą.
Bez etykiet
Wydana przez Centrum Sztuki Włączającej/Teatr 21 książka Estetyka niepełnosprawności autorstwa Tobina Siebersa śledzi zmiany kanonu piękna i reakcje społeczne wobec artystycznych wizji niepełnosprawności. Książka wyszła w serii „Odzyskiwanie obecności”, która jest bezcenną inicjatywą Centrum. Próbuje ono redefiniować stosunek do niepełnosprawności nie tylko poprzez prowadzenie Teatru 21, którego aktorami są głównie osoby z zespołem Downa i autyzmem, ale także przez działalność wydawniczą właśnie.
Zaskakujące, że książka dotycząca sztuk wizualnych i estetyki trafia ma polski rynek via fundacja teatralna, a nie przez galerie sztuki – chociaż nie bez znaczenia jest fakt, że partnerem wydania jest galeria Zachęta. I to w Zachęcie 20 czerwca tego roku odbyła się promocja książki z bardzo ciekawą dyskusją, w której mówiły przede wszystkim osoby z niepełnosprawnościami. Po tej dyskusji naprawdę trudno jest używać w kontekście sztuki i każdym innym sformułowania „osoby z niepełnosprawnościami” – tak dobitnie powiedziano tam, że wszelkie odróżnianie i etykietowanie kogokolwiek jest dziś stygmatyzacją i słowo „niepełnosprawność” tę stygmatyzację umacnia.
Tobin Siebers, ”Estetyka niepełnosprawności”, Wydawnictwo Fundacja Teatr 21.
Studia, których brakuje
Kim jest Tobin Siebers (1953–2015) i dlaczego tak ważne jest wydanie jego książki w Polsce? Ten profesor literatury, sztuki i projektowania na Uniwersytecie Michigan, sam zmagający się z postpolio, jest pionierem dziedziny nazywanej disability studies, czyli po polsku „studiów nad niepełnosprawnością”.
To między innymi dzięki jego badaniom i interpretacjom w środowiskach uniwersyteckich zaczęto postrzegać niepełnosprawność nie jako zespół braków fizycznych czy psychicznych, ale jako wartość – coś ze znakiem plus, a nie minus, a w końcu jako tożsamość kulturową i mniejszościową. Od Siebersa pochodzi też odejście od przymusu rehabilitacji i medykalizacji niepełnosprawności – według teorii disability studies nie każdą niepełnosprawność trzeba leczyć, tak jak nie każdy brak należy uzupełniać.
Do najważniejszych książek Siebersa należą Teoria niepełnosprawności (2008) i omawiana Estetyka niepełnosprawności (2010), które dziś uważa się za prace definiujące dziedzinę.
W Ameryce disability studies dynamicznie rozwijają się od lat 90. XX w., po raz pierwszy uruchomiono ten kierunek w 1994 r. na Uniwersytecie w Syracuse w stanie Nowy Jork, od 30 lat na kilkudziesięciu amerykańskich uczelniach powstają i prężnie działają podobne programy. A teraz pytanie: ile mamy w Polsce ośrodków kształcących w dziedzinie studiów nad niepełnosprawnością? W Polsce disability studies są prowadzone jedynie w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Nie można chyba lepiej wyjaśnić, dlaczego Estetyka niepełnosprawności, kamień milowy tej dyscypliny, jest bardziej niż niezbędna na polskim rynku. W Polsce niepełnosprawność wciąż jest tematem medycznym, rehabilitacyjnym i niszowym – brak u nas rozumienia i szerokich badań niepełnosprawności w kontekście kulturowym, socjologicznym, artystycznym, społecznym i politycznym.
Marmurowy manifest i na co czeka Luwr
Ale co znajdziemy w książce Estetyka niepełnosprawności? Tworzy ją siedem rozdziałów będących zbiorem esejów Siebersa. Jest wśród nich historyczna analiza tego, jak kultura posługuje się dyskwalifikacją, obraz niepełnosprawności wobec wojen kulturowych czy esej o dewastacji sztuki i odbiorze dzieł „niekompletnych”.
Wielką wartością dla polskiego czytelnika będzie z pewnością obszerna bibliografia, odsyłająca do konkretnych opracowań nietkniętych w Polsce tematów, uświadamiająca zakres studiów nad niepełnosprawnością i tego, ile mamy do nadrobienia.
Na mnie największe wrażenie zrobił rozdział Estetyka ludzkiej dyskwalifikacji i historia współczesnej rzeźby autorstwa Marca Quinna przedstawiającej Alison Lapper urodzoną bez rąk i ze skróconymi nogami. Quinn wyrzeźbił z białego karraryjskiego marmuru naturalistyczny posąg ciężarnej Lapper: prawdziwy kolos – rzeźba ma 3,5 metra i waży 13 ton. To skala rzeźb Michała Anioła, która jednoznacznie określa przeznaczenie – to rzeźby do przestrzeni publicznej. Kiedy w 2004 r. w Londynie szukano posągu, który mógłby stanąć na tak zwanym czwartym cokole na Trafalgar Square, obok króla i dwóch generałów, zapadła śmiała decyzja, żeby wyeksponować tam rzeźbę Alison Lapper – poddając w ten sposób dyskusji znaczenie symboli męskiej dominacji, bohaterów wojennych i kultury kompletnych ciał. Londyńczycy nie przyjęli jednak rzeźby niepełnosprawnej ciężarnej z otwartością. Były komentarze entuzjastyczne, ale pojawiły się też głosy sprzeciwu, a nawet wyrażające niesmak. Chociaż z estetycznego punku widzenia to arcydzieło: harmonijne, niemal klasyczne, doskonałe technicznie. Rzeźba „wytrzymała” na cokole trzy lata (2005–2007) – potem zastąpiono ją innymi współczesnymi obiektami. Dziś nie jest eksponowana, mimo swojej rażącej siły i tego, jak wiele może zdziałać eksponowana w przestrzeni publicznej.
Bo i z książki Siebersa, i z dyskusji wokół niej jasno wynika jedno: rozszerzenie kanonu i wpuszczenie w jego zakres niepełnosprawności jako wartości estetycznej jest możliwe tylko przez jak najczęstszy kontakt masowego odbiorcy z wizerunkami osób takich jak Lapper. Jak mówił Siebers: czekam, aż w każdej sali w Luwrze będzie obraz czy rzeźba przedstawiające osobę z niepełnosprawnością.
Artykuł pochodzi z numeru 3/2024 magazynu „Integracja”.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz