Kultura nie zawsze dostępna
Z roku na rok świadomość w zakresie dostępności zwiększa się także wśród działaczy kultury. Biorą udział w szkoleniach z tej tematyki, do wniosków dotacyjnych wpisują inwestycje i działania na rzecz dostępności, np. remont toalety, podjazd, spektakl z audiodeskrypcją. Niestety nadal zdarza się, że planowanie dostępności odbywa się bez konsultacji z osobami, które mogłyby z niej korzystać. Efekt jest taki, że rozwiązania finansowane z publicznych pieniędzy nikomu nie służą.
Zamiast wykonania kopii rzeźb, by mogły ich dotknąć osoby niewidome, inwestuje się w tyflografiki, których prawie nikt nie rozumie. Nie dają wyobrażenia o danym dziele. Zamiast montowania na drzwiach pomieszczeń tabliczek z napisami w brajlu i kodem QR lub tagiem NFC, korytarze tarasuje się znacznie droższymi planami tyflograficznymi, których nie rozumieją nawet osoby biegle czytające brajlem. Na podstawie samego planu, bez oznaczeń poszczególnych drzwi, prawie nikt nie trafi do poszukiwanego pomieszczenia.
Bilety na koncerty i spektakle teatralne coraz częściej kupuje się przez internet. Teoretycznie jest to ułatwieniem dla niepełnosprawnych amatorów sztuki, bo mogą je kupić bez wychodzenia z domu. W praktyce systemy zwykle są niedostępne dla osób nieposługujących się myszą, w tym niewidomych. Nawet jeśli uda się nam rozpocząć proces zakupu, zwykle utykamy na graficznym schemacie wyboru miejsca, akceptacji regulaminu, który trzeba zatwierdzić graficznym przyciskiem lub na etapie płatności.
Niedawno uczestniczyłam w spotkaniu autorskim. Biblioteka zadbała o tłumaczenie na język migowy. Po kilku minutach prowadząca zapytała, czy jest wśród nas jakaś osoba niesłysząca, która korzysta z tłumaczenia. Gdy okazało się, że nie, bibliotekarka była skonsternowana. Spotkanie nie było nagrywane, więc tłumaczenie nie miało sensu. Z drugiej strony, wydarzenie było finansowane z projektu, przewidziano wynagrodzenie dla tłumaczki, więc powinna tłumaczyć. Warto zastanowić się, co w przyszłości robić w takich sytuacjach. Jeśli tłumacz mieszka niedaleko, a biorąc to zlecenie, nie musiał rezygnować z innej pracy, może zgodziłby się w ramach wynagrodzenia tłumaczyć kolejną imprezę, którą z wyprzedzeniem należy zareklamować wśród osób niesłyszących.
Jeżeli organizatorzy wydarzeń kulturalnych chcą dotrzeć z ofertą do osób z niepełnosprawnościami, powinni udzielać rzetelnych informacji. Ogólnik: „wydarzenie jest dostępne dla osób niepełnosprawnych” nic nikomu nie mówi. Zwykle oznacza, że miejsce jest dostępne dla osób z niepełnosprawnością ruchową. W jednym z teatrów tylko osoby poruszające się na wózkach mogły kupić ulgowy bilet dla asystenta. Wydarzenie, które jest dostępne np. dla osób z dysfunkcją ruchu, niekoniecznie w ten sam sposób zostanie ocenione przez osoby niewidome czy głuche. Przydatne byłyby także informacje na temat dojazdu transportem publicznym, ponieważ wiele internetowych rozkładów jazdy jest niezgodnych z wytycznymi WCAG 2.1. Sporo osób chętnie skorzystałoby też z pomocy pracownika lub wolontariusza, który pomógłby w poruszaniu się po instytucji kultury, znalezieniu miejsca, opisał obraz lub wygląd sceny.
Kilka miesięcy temu usiłowałam dowiedzieć się, czy spektakl Metro grany w Gliwicach będzie miał audiodeskrypcję. Nikt nie wiedział. Ostatecznie nie zdecydowałam się na udział w tym wydarzeniu, mimo że niejednokrotnie uczestniczę w imprezach bez audiodeskrypcji. Zniechęciło mnie, że mimo zapewnień osoby, która odebrała mój telefon, iż ktoś oddzwoni lub odpisze na mój e-mail, nikt się ze mną nie skontaktował.
Artykuł pochodzi z numeru 3/2024 magazynu „Integracja”.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.