Autyzm: fakty i mity
Autyzm to nie choroba, lecz całościowe zaburzenie rozwoju. Nie da się go wyleczyć, ale można stworzyć osobie z autyzmem satysfakcjonujące warunki życia. Wokół zaburzeń ze spektrum autyzmu narosło wiele mitów. Każda okazja jest dobra, by się z nimi rozprawić. Jedną z nich jest Europejski Tydzień Autyzmu, obchodzony co roku w pierwszym tygodniu grudnia.
Z Joanną Ławicką, terapeutką, rozmawia Dorota Próchniewicz.
Dorota Próchniewicz: „Ma autyzm, więc żyje we własnym świecie” – pierwsze, potoczne skojarzenie…
Joanna Ławicka: Nie ma czegoś takiego jak „własny świat”. Wszyscy żyjemy w tym samym świecie. Otaczają nas te same domy, drzewa, wdychamy to samo powietrze, spacerujemy po tej samej ziemi. Różni nas to, jak te same rzeczy postrzegamy, jak na nie reagujemy, niezależnie od tego, czy mamy autyzm, czy nie.
Słyszymy, że ktoś jest „chory na autyzm”, „cierpi na autyzm”. Czy warto poprawiać takie sformułowania?
Tak! I należy z uporem to robić. Zaburzenie rozwoju to coś zupełnie innego niż choroba. Deficyty, które pojawiły się we wczesnym okresie rozwojowym, będą zaburzonej osobie towarzyszyły całe życie. Wraz z jej indywidualnym rozwojem ulegną przemianom, ale będą obecne. Mówimy tu o trzech podstawowych obszarach kryterialnych: zaburzeniach wzorców komunikacji społecznej, zaburzeniach budowania relacji z otoczeniem oraz zaburzeniach wzorów aktywności i zainteresowań. Można oczywiście cierpieć z powodu różnych problemów związanych z autyzmem, ale trudno mówić o cierpieniu na autyzm. Wiedza o autyzmie wciąż jest nikła i oparta na stereotypach, jak np. wyobrażenie niemówiącego geniusza, który kołysze się miarowo w kąciku pokoju. Dobrze, że przybywa kampanii społecznych „odczarowujących” autyzm.
Podobno autyzm występuje już u co setnego dziecka? Mamy epidemię, jak piszą czasem media?
Z jednej strony mamy do czynienia z niewątpliwą poprawą jakości diagnostyki, z drugiej – ze zwiększeniem liczby wszelkich zaburzeń w populacji. W latach 80. XX wieku większość osób, które dziś otrzymują diagnozę autyzmu, miałoby orzeczone upośledzenie umysłowe o nieustalonej etiologii, a w przypadku osób wysokofunkcjonujących – zaburzenia osobowości lub choroby psychiczne. Kilka lat temu w Sztokholmie przeprowadzono duże badania wśród dorosłych pacjentów szpitala psychiatrycznego, poddając ich starannej diagnostyce w kierunku całościowych zaburzeń rozwoju. Wyniki były wstrząsające – spośród 325 pacjentów, 84 spełniało kryteria diagnostyczne ASD, a 129 miało ADHD. Jednocześnie wszyscy spełniali także kryteria charakterystyczne dla innych zaburzeń. Znaczna część tych osób od dziecka była pod opieką psychiatrów, co niestety pokazuje, jak wielka jest skala niedodiagnozowania spektrum autyzmu wśród osób dzisiaj dorosłych.
W placówce prowadzonej przez naszą fundację każdego roku diagnozujemy kilkoro dorosłych, którzy nigdy nie mieli postawionego rozpoznania, mimo że kontakt z placówkami zdrowia psychicznego i poradniami psychologiczno-pedagogicznymi trwał od dzieciństwa. Wciąż do diagnostów trafiają dzieci powyżej 4. roku życia czy wręcz nastolatki, często z ciężkimi postaciami autyzmu sprzężonego z niepełnosprawnością intelektualną. To też efekt braku wczesnej diagnozy i terapii. Autyzm jest zaburzeniem całościowym; osobie z autyzmem, która nie otrzyma odpowiedniej pomocy, poważnie zagraża niepełnosprawność intelektualna.
Czy w przypadku dziecka w wieku 1-3 lat można np. zdiagnozować: autyzm dziecięcy, atypowy, zespół Aspergera i określić nasilenie tych zaburzeń?
Współczesne badania jednoznacznie dowodzą, że diagnoza postawiona między 12. a 24. miesiącem życia, o ile została przeprowadzona zgodnie z procedurami, jest rzetelna i wiarygodna. Czasami słyszymy, że zespół Aspergera (ZA) można diagnozować dopiero w wieku szkolnym. To kompletna bzdura. Kryterium kluczowym dla ZA jest prawidłowy rozwój mowy i intelektualny do trzeciego roku życia, a nie po trzecim roku życia! Inaczej jest w przypadku niemowląt w fazie przedwerbalnej. Ale i tutaj można, jeżeli posiada się obszerną wiedzę na temat właściwości rozwojowych człowieka, stwierdzić, czy rozwój dziecka przebiega prawidłowo w kluczowych dla ASD (Autism Spectrum Disorders, czyli zaburzenia ze spektrum autyzmu, np. te wymienione w pytaniu – przyp. red.) obszarach: komunikacji, relacji , kształtowania się wzorców aktywności. Oczywiście, nie da się w pełni zróżnicować zaburzenia, ale można postawić ogólne rozpoznanie całościowych zaburzeń rozwoju – do różnicowania w przyszłości.
Ile z tych dzieci okaże się geniuszami? Ile jednak będzie poniżej normy intelektualnej?
Geniuszy wśród osób z ASD jest prawdopodobnie tyle samo, co w populacji ogólnej. Z punktu widzenia rozwojowego i psychometrycznego geniusz to osoba z IQ powyżej 149 (w pomiarze skalą Wechslera). Rozkład ilorazu inteligencji w populacji jest stały i dotyczy tak samo osób z ASD, jak i innych. Z całą pewnością osoby z ASD mogą osiągnąć mistrzostwo w jakiejś dziedzinie. Wynika to z trzeciego kryterium diagnostycznego – zaburzeń wzorców zainteresowań. Paradoksalnie wąskie zainteresowania mogą stać się podłożem sukcesu, o ile, także przy wsparciu otoczenia, zostaną dobrze ukierunkowane. Według niektórych podręczników akademickich aż 70% osób z autyzmem ma niepełnosprawność intelektualną. Na szczęście nowe publikacje mówią co innego: w populacji dzieci z wczesną diagnozą ten odsetek sięga jedynie 30%. Nasze obserwacje to potwierdzają. Znów podkreślam: autyzm jest zaburzeniem rozwojowym i pociąga skutki rozwojowe, m.in. zaburzenia funkcji poznawczych. Ale można im przeciwdziałać. Taki jest sens wczesnej diagnostyki, terapii.
Czy między skrajnościami jest ktoś taki, jak przeciętny autyk?
Krzywię się za każdym razem, gdy słyszę „autyk”, „autystyk”, „aspik”, „aspergerowiec” itp. Wiele osób to dziwi, uważają takie określenia za miłe, wręcz pieszczotliwe. Dla mnie niczym się nie różnią od: „cukrzyk”, „paralityk”, „porażeniec”, „muminek”, czy „down”. A jest Jaś, Kasia, Antek, Michał, Franek… Dzieci z autyzmem. I z konkretną osobowością, charakterem. Każde inne. Nie ma dwójki takich samych osób z autyzmem. Spektrum autyzmu to bardzo niejednolita pod każdym względem grupa zaburzeń. Charakterystyczne jest występowanie wcześniej wspomnianej triady objawów, ale manifestacja deficytów może być całkowicie odmienna u różnych osób.
Niedługo prawdopodobnie będziemy diagnozować już wyłącznie zaburzenia ze spektrum autyzmu (bez podziału na jednostki kliniczne). Aktualne DSM (Diagnostic and Statistical Manual od Mental Disorders – klasyfikacja zaburzeń psychicznych wg Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego – dop. red) już takie rozwiązanie wprowadziło i należy się go spodziewać w następnym ICD (International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems, czyli Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych, aktualizowana co kilka lat - przyp. red), które jest podstawą diagnostyki w Europie.
Brzmi rewolucyjnie. Czemu ma służyć ta zmiana?
Nie pracuję w zespole modyfikującym DSM, ale sądzę, że może zmierzać do uproszczenia procedury diagnostycznej. Cóż bowiem zrobić z dzieckiem w normie intelektualnej, które miało wczesny rozwój mowy lekko opóźniony, ale około 3. roku życia nadgoniło? Autyzm czy zespół Aspergera? Zdarzają się takie wątpliwości, a nowa klasyfikacja je usunie.
Autyzm dotyka głównie chłopców. Kolejny mit czy jest w tym trochę prawdy?
To nie jest mit. W chwili obecnej zdecydowanie częściej diagnozowani są chłopcy. Natomiast współczesne badania zaczynają wyraźnie wskazywać różnice między kobietą z autyzmem i mężczyzną z autyzmem. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę ogólne zróżnicowanie między osobami, zależnie od płci. Wzorce zachowań, wskazujące na deficyty klinicznie ważne dla autyzmu, są najlepiej opisane w stosunku do mężczyzn/chłopców. Dziś już wiemy, że te same deficyty u dziewczynek/kobiet mogą po prostu inaczej się uzewnętrzniać.
Toczą się prawdziwe wojny o przyczyny autyzmu. Podobno winne są szczepionki. Podobno do organizmów dzieci dostały się metale ciężkie, więc trzeba je teraz oczyszczać, by „wyleczyć” autyzm. A może winne są geny? Co wiemy o przyczynach ASD?
Temat sięga już granic absurdu. Obecnie traktuje się autyzm jako zaburzenie o niejednorodnej etiologii (jak wspominałam – jest ono ogólnie bardzo niejednorodne) z dysfunkcją neurologiczną w tle. Geny mają tu ogromne znaczenie. Znamy już dziesiątki genów, których uszkodzenia manifestują się pod postacią całościowych zaburzeń rozwoju. Ale jeszcze lata badań dzielą nas od znalezienia wszystkich tego typu wad. Dodajmy do tego rozmaite czynniki uszkadzające układ nerwowy, np.: choroby okresu niemowlęcego, choroby matek w ciąży (wiadomo już dziś, że wśród matek dzieci z ASD jest zdecydowanie więcej chorych na choroby autoimmunologiczne niż w innych grupach) i setki innych. Naprawdę nie trzeba szukać „tajemniczych” wyjaśnień, żeby zrozumieć jedno – niezależnie od bezpośredniej przyczyny uszkodzenia układu nerwowego mamy do czynienia z wieloczynnikowym, nieprawidłowym rozwojem. Przyczyn nie usuniemy, autyzmu nie wyleczymy. Ale można nauczyć się żyć szczęśliwie z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Wielu wad wzroku też nie da się wyleczyć, a jednak osoby niewidome często mają się świetnie. Jeżeli zrozumiemy, że autyzm to po prostu odmienny wzorzec rozwoju, będzie jasne, że tu nie ma czego leczyć. Ale jeśli za „wyleczenie” uznamy np. fakt, że dziecko z autyzmem poszło do „normalnej” szkoły, ma przyjaciół i osoby postronne nie potrafią w codziennych sytuacjach dostrzec jego inności – to takie „wyleczenie” jest możliwe. .
Na czym polega właściwa terapia?
Powinna być przede wszystkim terapią konkretnego człowieka. Nie autyzmu. Powinna być skorelowana z terapią całej rodziny, ale w Polsce to wciąż mrzonka. Indywidualne oddziaływania opieramy się o następujące filary: terapię relacji, terapię komunikacji, stymulację sensoryczną, rozwój myślenia społecznego oraz samoświadomości. Nie pracujemy nad zachowaniem dziecka, ale nad jego myśleniem i rozumieniem samego siebie. Dążymy do tego, żeby dziecko możliwie wcześnie „wycofywać” z gabinetowej terapii na rzecz włączania go w zwykłe aktywności, rozwijanie zainteresowań itp. Niedawno z przyjemnością żegnałam się z dwójką braci z autyzmem, którzy po około 3 latach zakończyli terapię. Jeden ma obecnie 5 lat, drugi 7. Rodzice otrzymali wskazówki, jak wspierać rozwój dzieci, na co być wyczulonymi. Rodzicom dzieci z autyzmem potrzebne są dodatkowe kompetencje, w które staramy się ich wyposażać.
Mówimy o szczęśliwym życiu, a publikowane obrazy osób z autyzmem są zwykle przygnębiające: dzieci przyklejone do szyby, skulone, smutne…
Media lubią sensację. Ludzie łapią się za kieszenie, widząc biedne, chore, cierpiące dzieci. Kiedy my pokazujemy zdjęcia roześmianych dzieciaków z autyzmem, nierzadko słyszymy: „Ale oni nie wyglądają, jakby mieli autyzm”. Niby powtarza się, że – no, właśnie! – autyzmu nie widać, a jednak pojawia się obraz wycofanego ze świata dziecka. I to jest naprawdę smutne, bo dowodzi, jak bardzo ludzie bez autyzmu nie rozumieją ludzi z autyzmem! Roztaczają tę szarą, przygnębiającą wizję. A tymczasem Janek, który nie ma autyzmu, jeździ na tenisa i zna angielski, a Igor z autyzmem chodzi do logopedy i psychologa; kiedyś może też nauczy się grać w tenisa.
Niechęć do ludzi, chłód emocjonalny, agresja to kolejne elementy stereotypowego obrazka.
Niechęć do ludzi i agresja to nie są objawy autyzmu, tylko frustracji. Jakże często słyszymy: „musimy zniszczyć ten autyzm”, „pomóżmy dziecku wyrwać się ze szponów autyzmu”. Potem 15-letni chłopak mówi: „Przez ten autyzm jestem zły. Byłbym lepszy, gdybym go nie miał”. Albo 9-letnia dziewczynka stwierdza: „Autyzm jest ze mną cały czas, nie znika, choć wszyscy by tego chcieli”. Jak żyć z taką świadomością? Jak budować tożsamość?
Prowadzimy w Fundacji akcję społeczną „Miejsce przyjazne osobie z autyzmem”. Stworzyliśmy szereg plakatów pod hasłem „Mam autyzm”, pokazujących sylwetki autentycznych osób z autyzmem w kontekście tego, co w nich zwyczajne. Prowadzimy rozbudowany program aktywizacji turystycznej, artystycznej i medialnej. Z człowieka z autyzmem nie zrobimy kogoś bez autyzmu, ale możemy sprawić, żeby poczuł się spełniony, szczęśliwy, obecny w społeczeństwie. Nie mimo autyzmu, ale z autyzmem.
Joanna Ławicka - pedagog specjalny. Absolwentka Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, w roku 2012 uzyskała stopień doktora nauk społecznych na Uniwersytecie Opolskim. Autorka licznych publikacji oraz programów terapeutyczno-edukacyjnych we współpracy z PWN. Współzałożycielka poradni Prodeste, od 2013 roku prezes zarządu Fundacji Prodeste w Opolu, prowadzącej wielokierunkowy program wspierania osób z zaburzeniami rozwoju. Z osobami ze spektrum autyzmu pracuje od 12 lat. Prywatnie mama trzech córek.
Dorota Próchniewicz - dziennikarka, pedagog, matka dorosłego syna z autyzmem, autorka bloga autystyczni.blox.pl.
Komentarze
-
Autyzm prawie ZA (prawie bo nie zdiagnozowane)
06.11.2018, 01:25Na Autyzm się ne cierpi - lecz cierpię jak mnie ludzie traktują, są ludzie dojrzali (gdzie nie ma interesu zbombardowania mnie i wtedy się dobrze czuję i jestem "otwarty") ale gdy chodzi o biznes pieniądze czyjeś interesy jestem notorycznie okradany manipulowany chodzi o kierownictwo... (gdzie są ludzie bardziej zaradni) mówię że nie jestem w stanie czegoś zrobić mam swoje ograniczenia (które są dla mnie doskonale znane dla innych objawem lenistwa (a ja sie po prostu zawieszam)) i w tym momencie następują pewne działania, narzędzia które ma kierownictwo typu pressing mobing i jakieś inne *ingi w celu wymuszenia siłowego "zdopingowania mnie do działania" co kończy się katakurwastrofą po premii wyizolowaniem napiętnowaniem co doprowadza mnie do sytuacji "odczepcie się wszyscy chce zostać sam ze sobą" NIE ROZUMIEM tych wszystkich manipulacji nazywanych "życie społeczne". A wszystkie firmy nastawione są na zysk nie dla pracowników które go wypracowują a dla zarządu. Mogę pracować po 12h ja dostane 2.000 a prezes przyjeżdża na 30 min i bierze 20.000zł mówiąc pracuj lepiej a kierownik grający w kulki siedzi na Facebooku zlecając mi prace oddzialując pressingiem 5.000zł no po prostu nie rozumiem tych zależności uczę się ich, kopiuje wiec wchodzę na Onet jak kierowniczka to zauważy dostaje szału i po premii ale przecież ja ją naśladuje a dostaje za do samo karę. Przez sam Autyzm się nie jest złym człowiekiem ucząc się wykorzystywania, gdy się je nauczy od innych osób nie ma się zahamowań - bo albo tak można albo nie. PROSTE? A tym człowiek starszy tym gorszy bo "ZŁYCH" schematów jest coraz więcej - nie odróżniam dobra od zła odróżniam tak można robić albo tak nie można robić. Najgorszą lekcją dla mnie była ETYKA wpoiła we mnie naiwność a ludzie cwani to wykorzystują a po każdej takiej lekcji gdy nie mogę tego pojąć wpisuje to w schemat działania co zakończy się np więzieniem. Bo czemu on może a ja nie? Skoro wszyscy ludzie są sobie równi? Tylko ktoś znajdzie wytłumaczenie a ja mam to w szablonach postępowania. To jak katolicyzm w sumie religia uczy dobra dobra, ale dobro nie popłaca - tego się uczy, a życie swoje a ja z Autyzmem na ochotnika wyląduje na krzyżu w imię zasad.a reszta dookoła zacznie się śmiać że jak idiota "kopie się z koniem" i wmanipulowują mnie w swoje gierki by coś ugrać dla siebie. Ot tajemnica AUTYZMU niestety Psychologowie psychiatrzy działają w sposób schematyczny książkowy człowiek z AUTYZMEM ma to, albo nie ma czegoś A ja całe życie tworze swoje schematy na bieżąco. dopasowując się do życia. Tak jak nauczyłem się nie mówić o moich słabych punktach bo.... wtedy wszyscy je atakują w celu osiągnięcia swoich celów, a przecież niepełnosprawnemu np bez nogi się nie podkłada nogi bo nie wypada, a do mnie się zlatują jak lep do kupy. Jak takiego wyprostować.... Nie da się BO TAKI JESTEM. Mam ułomności takie a nie inne. Najgorsze są niepisane zasady których nie widzę nie rozumiem i za nie cierpię. mam 40+ lat wszystkie terapie są dla dzieci nie wiem do kogo się zwrócić I co mi to ma dać. Pytanie dla jakich celów się diagnozuje? co na to odpowiadać? Na siłę mam sobie wbić w papiery chorobę psychiczną by było mi trudniej w życiu? To tylko pomoże pracodawcy mnie rozłożyć na łopatki. Ale coś muszę zrobić bo czuje się coraz bardziej osaczony. czyt. wykluczony.czy mi to przeszkadza? tworze swoistą twierdzą by przeżyć. Tylko że życie wymaga bym wchodził w życie by zbierać cięgi. Sam ze sobą mi lepiej bo sam siebie się nie zmanipuluje i swoje zasady mam proste wole żyć w swoim poukładanym świecie niż w nieprzewidywalnym świecie innych. Pomimo że jestem bałaganiarz :) Bo nie przywiązuje uwagi gdzie coś położę dlatego wszystko wole mieć na wierzchu. A w pracy tworze własny świat (tylko dlatego by sie w nim odnaleść).odpowiedz na komentarz -
Autyzm metoda behawioralna?
26.02.2016, 10:35Czy ktoś może powiedzieć coś więcej o metodzie behawioranlej? Tutaj jest rozmowa http://www.autyzmforum.pl/forum/ ale nic nie znalazłam w internecie. Proszę o pomocodpowiedz na komentarz -
Bardzo mi się podoba ten artykuł.
27.05.2015, 16:40Świetnie ujęte. Nie znosimy jak mówią o naszym synku" chory" . Jestem dorosłą nie zdiagnozowana matką zdiagnozowanego aspergera. Mamy swoje różne przyzwyczajenia. I co z tego.... mój dziesięciolatek wie więcej o kosmosie niż tzw. normalny. Uczy cała rodzinę czegoś czego nigdy nie zauważaliśmy no i był powód, aby kupić teleskop. Mąż i drugi syn nieraz z nas się ubawią, aczkolwiek też doprowadzamy ich do szewskiej pasji, bo łatwi nie jesteśmy. Mówimy dziecku, że jego asperger wcale nie musi być taki okropny i chcielibyśmy mieć takiego psychologa jak Tony Atwood, który jak diagnozuje aspergera to "gratuluję" jakież byłoby to motywujące dla dziecka i rodziców. Terapia, nasza własna praca z dzieckiem, cierpliwość i miłość oraz nauczyciele z pasją, to jest to co może pomóc dziecku w przezwyciężaniu lęków i oswajaniu się z "życiem". Jeżeli sam przejawiałeś pewne cech autystyczne możesz lepiej zrozumieć z czym boryka się twoje dziecko, często jednak rodzice nie widzą albo nie są świadomi, że sami są muśnięci autyzmem.odpowiedz na komentarz -
Bardzo ciekawa i ważna rozmowa
06.05.2015, 21:30Bardzo ciekawa i ważna rozmowa. Proszę tylko o informacje o autorstwo plakatów, a nie przypisywania pomysłu na ich stworzenie Prodeste. Nawet te użyte w tekście nie wszystkie są Prodeste.odpowiedz na komentarz -
ja mam pytanie: ilu z dorpsłych autystow miało badanie metylacji?...pytam bo moim zdaniem mutacje metylacji wydatnie przyczyuniaja sie do powstawania ZA przypuszczam ze baaaardzo niewielu a dieta, wspieranie metylacji i suplementacja moga zmienic bardzo duzo..np wrazliwosc na swiatło moze wynikac z obecnosci wirusa rózyczki w organizmie....a co za tym idzie podanie witaminy A w duzej dawce moze to zmienic...itd itp..odpowiedz na komentarz
-
Bardzo wartościowy artykuł!
04.12.2014, 05:35Mój ojciec ma autyzm, a mimo to osiągnął bardzo dużo w życiu zawodowym, ma mnie i nikt się chyba nie domyśla że on ma autyzm. Ja zaś byłem autystyczny do pewnego wieku (bo nie miałem na kim się wzorować, jeśli chodzi o sposób rozmawiania z ludźmi), ale udało mi się to przezwyciężyć. Aktualnie już nie jestem autystyczny! :))odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz