Na wspólnym
- Tutaj przede wszystkim czuję się zdrowszy. Codziennie coś załatwiam. Człowiek jest w ruchu, jest inaczej - mówi prezes Grzegorz Kowalewski, od niemal 18 lat poruszający się na wózku. Jeszcze rok temu był zarejestrowany w urzędzie pracy jako bezrobotny, bez szans na znalezienie pracy w Wyszkowie.
Dziś ma masę zajęć i głowę pełną pomysłów. Co się zmieniło? Jest prezesem Wyszkowskiej Wielobranżowej Spółdzielni Socjalnej ''SzRON'', którą założył z sześcioma niepracującymi osobami niepełnosprawnymi.
Powrót do pracy
Spółdzielnia socjalna to nietypowy twór. Jest czymś na pograniczu działalności gospodarczej i organizacji pozarządowej. Może mieć od 5 do 50 członków, którzy wspólnie prowadzą przedsięwzięcie i w jego ramach tworzą dla siebie miejsca pracy.
Powstała z myślą o osobach wykluczonych społecznie. Jej założycielami mogą być: osoby bezrobotne, bezdomne, po kryzysach psychicznych, leczący się alkoholicy i narkomani, byli więźniowie, uchodźcy, a także osoby niepełnosprawne. Do spółdzielni mogą dołączać kolejni. Ta forma działalności ma ułatwić im powrót na rynek pracy. Jest elementem zmiany polityki społecznej z metod pasywnych. - jak zasiłki dla bezrobotnych, renty, wcześniejsze emerytury - na aktywizujące.
Niepełnosprawnych z Wyszkowa zaktywizował Artur Laskowski,
dyrektor Wyszkowskiego Ośrodka Kultury.
- Spółdzielnia daje coś wcześniej niedostępnego - mówi. - Osoby
niepełnosprawne są tu podmiotami, kreatorami.
Dyr. Laskowski wygospodarował w wynajmowanym przez ośrodek budynku siedzibę dla spółdzielni i dał pierwsze zlecenie - rozlepianie plakatów i rozgłaszanie przez megafon informacji o organizowanych imprezach.
Spółdzielnia ''SzRON'' powstała, by obsługiwać w budynku policji miejski monitoring. Dziś na dwóch stanowiskach - z pięciu - przy monitorach pracują przyjęte do spółdzielni osoby sprawne. Resztę obsadza straż miejska. Budynek policji jest niedostosowany, ale spółdzielcy liczą na obsadzenie wszystkich stanowisk przez osoby niepełnosprawne.
Spółdzielcy z Wyszkowa chcieliby obsadzić wszystkie
stanowiska przy monitoringu
fot. Archiwum tygodnika ''Wyszkowiak''
Dwoje niepełnosprawnych spółdzielców pracuje na pół etatu w punkcie ksero w budynku starostwa powiatowego i urzędu miasta. Bywa, że zarabiają 80 zł dziennie. Spółdzielnia ''SzRON'' w ramach grantu z regionalnego Ośrodka Wsparcia Spółdzielczości Socjalnej (finansowanego przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej) otrzymała 20 tys. zł i kupiła najnowocześniejszą w mieście kopiarkę oraz dwa komputery. W planach jest otwarcie sklepu z artykułami rehabilitacyjnymi. ''SzRON'' liczy też na pozyskanie innych zleceń.
Różne źródła pomocy
Spółdzielnia socjalna tak jak firma może produkować lub świadczyć usługi, a dochody przeznaczać na pensje spółdzielców. Ustawa o spółdzielniach socjalnych z 27 kwietnia 2006 r. mówi jednak, że nadwyżka środków finansowych ma być przeznaczana na fundusz zasobowy (nie mniej niż 40 proc.), społeczną i zawodową reintegrację członków spółdzielni oraz cele oświatowe i kulturalne (nie mniej niż 40 proc.), oraz na fundusz inwestycyjny (pozostała część).
Niejako w zamian, spółdzielnie socjalne mogą liczyć na kilka ułatwień. Nie płacą za zakładanie spółdzielni (a trzeba ją zarejestrować w Krajowym Rejestrze Sądowym), przez rok mogą otrzymywać refundację składek na ZUS, opłacanych w ramach spółdzielczej umowy o pracę. Każdy z bezrobotnych założycieli spółdzielni może dostać z Funduszu Pracy 3-krotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia (przystępujący później do spółdzielni - 2-krotność). Osoby niepełnosprawne mogą uzyskać z PFRON bezzwrotną dotację do 15-krotności przeciętnej pensji z przeznaczeniem na wkład do spółdzielni socjalnej, która przejmuje zobowiązanie za ewentualne niewywiązanie się z warunków przyznania dotacji.
Najważniejsza w spółdzielni jest chęć do pracy. Wystarczy jedna osoba aktywna, a reszta musi chcieć za nią podążać. Na pewno nie można się nastawiać na efekt i zyski. Warto dobrze poznać członków spółdzielni, aby zespół był zgrany.
Niezbędne jest prowadzenie księgowości. Istotny jest dobry kontakt z samorządem - może uda się od miasta lub gminy dostać lokal na siedzibę spółdzielni, np. w zamian za remont. Poza tym urzędy to najlepsi odbiorcy usług spółdzielni socjalnych. Trzeba jednak aktywnie szukać zleceń poza administracją samorządową.
Ważne wsparcie
Nieco inną niż w Wyszkowie drogę do założenia spółdzielni socjalnej przeszło grono osób niepełnosprawnych z Wrocławia. Nie dostali wsparcia od samorządu. Spółdzielnia socjalna ''WWWPromotion'' powstała w 2005 r. dzięki wsparciu stowarzyszenia ''Actus'' - uzyskali m.in. pomoc księgowej i prawnika.
- Spółdzielnia bez wsparcia samorządu czy podmiotów III sektora nie da rady - uważa prezes ''WWWPromotion'' Jerzy Lamprecht. Jest osobą niepełnosprawną, tak jak pozostałych 10 członków spółdzielni. - Cały czas się rozwijamy - mówi. - Wykonywanie płatnych zleceń traktujemy jako możliwość dorabiania do rent. Jedna osoba dorobi 100 zł miesięcznie, ale inna 1000 zł. W zależności od klienta i zamówień. Wszystko przed nami, musimy tylko zdobyć fundusze na specjalistyczne szkolenia.
W spółdzielni ''WWWPromotion'' projektują, administrują, aktualizują i pozycjonują strony internetowe i tworzą grafikę reklamową. To dość nietypowe. Spółdzielnie socjalne zazwyczaj zajmują się prostszymi pracami, jak: sprzątanie, utrzymywanie zieleni, usługi remontowo-budowlane czy prowadzenie szkolnych sklepików.
Dotacje pozwalają m.in. wyposażyć biuro
fot. E.Strasenburg
Nie jest łatwo
Dobrze funkcjonujące spółdzielnie socjalne są w stanie bardzo dobrze działać na lokalnym rynku. Czasem aż brakuje w nich rąk do pracy i trzeba zatrudniać ludzi z zewnątrz. Ustawowe ułatwienia czynią spółdzielnie konkurencyjnymi.
Na co innego zwraca jednak uwagę Jarosław Matyjek, ekspert ds.
spółdzielni socjalnych.
- Konkurencyjność wynika bardziej z mentalności niż mocy
produkcyjnych - uważa. - Osoby ze środowisk wykluczonych społecznie
mają mniejsze wymagania.
W konkursach wygrywają ceną, bo walczą o przetrwanie, a nie o zyski, jak firmy. To ogromna przewaga, bo proponują koszty niższe niż najtańsze przedsiębiorstwo prywatne. To się może oczywiście zmienić, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie ma jednak obaw, że przez spółdzielczość socjalną padną firmy. Osoby długotrwale bezrobotne nie staną się nagle rekinami finansowymi. Spółdzielnie nie są też rajem podatkowym, a przywileje kiedyś się kończą.
Spółdzielniom socjalnym nie jest łatwo. W całym kraju zarejestrowanych jest ich ok. 140, ale szacuje się, że działa ok. 1/3. Reszta istnieje na papierze. Dlaczego tak jest?
- Może zatrudnieni tam traktują pracę w spółdzielni na zasadzie, że się im należy? - zastanawia się Artur Laskowski. - Przyjdą na gotowe, usiądą i zaczną coś robić, tylko niech ktoś powie co. No i dobrze zapłaci. Może to być też lekkomyślność. Dostaną grant na inwestycje, wypłacą sobie przez cztery miesiące pensje, a potem nie wiedzą, co robić.
W Spółdzielni ''SzRON'' pieniądze są tylko dla tych, którzy pracują. Zarząd nie pobiera pensji, choć zajmuje się obsługą administracyjną, a nie jest to najprostsze.
Wiedza urzędników o spółdzielniach socjalnych, nowym bycie prawnym - od sądu rejestrowego po powiatowe urzędy pracy - jest mała. Sama rejestracja w sądzie może trwać miesiącami. Trzeba mieć dużo samozaparcia, aby wytrwać. Ma być jednak łatwiej dzięki nowelizacji ustawy o spółdzielniach socjalnych, która być może jeszcze w tym roku wejdzie w życie.
Korzyści niematerialne
Upór procentuje. Członkostwo w spółdzielni daje profity, nie tylko finansowe, jak: możliwość decydowania o jej funkcjonowaniu i wsparcie dla swoich pomysłów. To również sposób na wyjście z szarej strefy - można robić legalnie to, co kiedyś ''na lewo''. Są też bonusy w postaci szkoleń i wyjazdów, nawet zagranicznych - dzięki uczestnictwu w unijnych projektach.
Ludzie zaczynają czuć się potrzebni, uczestniczyć w życiu społecznym, nabierają pewności siebie.
- Mamy pracę, pokazujemy się wśród ludzi, jesteśmy normalnie traktowani - mówi Grzegorz Kowalewski, prezes ''SzRON''. - Co sobie wypracujemy, to będziemy mieli. Jest się na swoim, a raczej na wspólnym.
Prof. dr hab. Ewa Leś, Instytut Polityki Społecznej
Uniwersytetu Warszawskiego
- Spółdzielnie socjalne to dowód gotowości słabszych grup
społecznych do samoorganizacji i samowystarczalności ekonomicznej,
co przeczy panującym stereotypom, że osoby pozostające długotrwale
bez pracy to wyłącznie wieczni świadczeniobiorcy pomocy społecznej,
niezainteresowani podjęciem zatrudnienia.
Wiele osób z grup trudno zatrudnianych, jak m.in. osoby bezczynne zawodowo widzą nadzieję na poprawę swojej sytuacji ekonomicznej w podjęciu działalności w ramach spółdzielni socjalnych. Sądzę zresztą, że w Polakach tkwi wielki potencjał, duch przedsiębiorczości i to wcale nie jedynie wśród najzamożniejszych grup społecznych, ale właśnie pośród tych, których sytuacja materialna jest bardzo trudna.
Dla tych osób ważna jest sama praca, jej podjęcie, a wraz z tym powrót do normalności, do bycia obywatelem pierwszej kategorii. Bo przecież w społeczeństwach naszej strefy kulturowej praca stanowi jeden z podstawowych elementów, które nas określają i wartościują. Zarobienie pierwszych pieniędzy, założenie konta, to, że można pójść do zwykłego sklepu, a nie zaopatrywać się na „kreskę” i rynku biednych, w tzw. ciucholandzie – to są pewne konkretne i ważne atrybuty bycia normalnym obywatelem.
Istotne jest także odbudowywanie więzi, które łączy się zwykle z podjęciem pracy zarobkowej w spółdzielni socjalnej. Przez powrót do pracy i poprawę własnej samooceny, te osoby nierzadko naprawiają także swoje relacje rodzinne, nawiązują nowe kontakty społeczne.
Niestety, ustawa o spółdzielniach socjalnych nie służy dynamicznemu rozwojowi spółdzielczości. Dlatego jest już przygotowana jej nowelizacja, która w najbliższym czasie będzie przedmiotem prac Sejmowej Komisji ds. Rodziny.
Spółdzielnie socjalne są przejawem ekonomii
społecznej, czyli pierwszeństwa korzyści społecznych (dla członków
i podopiecznych) nad wypracowaniem zysku. Ekonomia społeczna
uzupełnia lukę w gospodarce, w której firmom nie opłaca się
funkcjonować, a organizacje społeczne czy instytucje państwowe nie
potrafią działać efektywnie. Instytucjami ekonomii społecznej mogą
być: spółdzielnie, towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, banki
spółdzielcze, część stowarzyszeń i fundacji.
W Europie Zachodniej ekonomia społeczna to 8 proc. wszystkich
przedsiębiorstw (w sumie ok. 1 mln) oraz 10 proc. całkowitego
zatrudnienia (ponad 10 mln pracujących). We Włoszech działa ponad
4,5 tys. spółdzielni socjalnych, a w Finlandii w przedsiębiorstwach
społecznych pracę znalazło ok. 1500 osób niepełnosprawnych.
Jak założyć spółdzielnię socjalną?
www.prawo.ngo.pl/files/prawo.ngo.pl/public/3w_pdf/nowsze_pdf/spoldz_socjalne.pdf
- poradnik
http://ces.net.pl/content/view/219/40/
- prezentacja multimedialna
www.socjalna.pl – m.in. wzory
statutów
www.spoldzielnie.org/spoldzielnie/spoldzielnie.php
- m.in. wzory dokumentów
www.ekonomiaspoleczna.pl/
- portal ekonomii społecznej
*****
Artykuł powstał w ramach projektu "Integracja
- Praca. Wydawnicza kampania informacyjno-promocyjna"
współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach
Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz