Trudne tematy. Rodzina
Pamiętam historię chłopca chorego na pęcherzycę – ciężkie schorzenie skórne. Nazbyt troskliwa mama zamykała go w domu i nie dopuszczała do tego, by mógł zawierać relacje z rówieśnikami. Chłopiec czuł się bardzo samotnie, bo oprócz mamy nie miał nikogo bliskiego. Nadopiekuńczość rodzicielki w jakiś sposób ograniczała jego działania, uszczuplała jego wiarę w siebie i nadzieję na naukę samodzielności.
Gdy mama zmarła, chłopca adoptowała rodzina z Niemiec. Dopiero tam był traktowany jak w pełni zdrowy człowiek. Nowi rodzice nauczyli go samodzielnie radzić sobie w codziennym życiu, a pomagali mu dopiero wtedy, gdy rzeczywiście miał trudności i zaistniała taka potrzeba. Chłopiec wyrósł na osobę, która wierzy w siebie, w swoje możliwości i uparcie realizuje marzenia oraz życiowe cele.
Nie zawsze jednak tak jest.
Osoby z niepełnosprawnością to grupa społeczna, która zarówno w rodzinie, jak i w społeczeństwie powinna znaleźć należyte wsparcie, zrozumienie i życzliwość. Najważniejsza jest w tym wszystkim rodzina, której odpowiednie i oparte na miłości zachowanie może wiele dobrego uczynić dla osoby zmagającej się z problemami w codziennym funkcjonowaniu. W mojej wieloletniej obserwacji świata i ludzi spotkałam się z różnym traktowaniem osób z niepełnosprawnością.
Największą przykrość sprawiały mi reakcje ludzi, którzy wstydzą się niepełnosprawności swych bliskich i oddzielają ich od świata jak tylko mogą. Tak, jak wspomniana matka chłopca chorego na pęcherzycę. Może to, oczywiście, wynikać z troski – zwyczajnie chcą go chronić przed ciekawością, nachalnością i nieprzychylnymi komentarzami innych. Dlatego już od najwcześniejszych lat dzieci powinno się uczyć tolerancji. Tego, że jeśli ktoś jest osobą z niepełnosprawnością, to wcale nie znaczy, że jest gorszy, mniej wartościowy.
Na pewno jednak osoby z niepełnosprawnością powinny na równi z innymi korzystać z życia i cieszyć się nim. Wtedy łatwiej będzie otworzyć serce i umysł na drugiego człowieka i w naturalny sposób przyjąć go i traktować normalnie.
Dorota Suder z zawodu i powołania jest dyplomowaną pielęgniarką, pracowała na oddziale pediatrycznym, lecz stwardnienie rozsiane nie pozwoliło jej pozostać na tym stanowisku. Od lat jej cały świat to dom i książki, w oparciu o które może pisać artykuły do czasopism i na portale internetowe. Dzięki książkom, ale i z obserwacji świata oraz swojej ogromnej wrażliwości tworzy też wiersze.
Komentarze
-
Brawa dla tej rodziny z Niemiec! Gdyby więcej ludzi tak postępowało, zamiast czekać jedynie na niemowlaki pozostawione w szpitalach czy oknach życia (oczywiście, jeśli rzeczywiście został tam oddane, a nie uprowadzone i podrzucone, życzę im wspaniałych nowych domów) byłoby lepiej!odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz