Pływać każdy może
28.04.2008
Na basenie trenują 22 osoby, z których każda ma za sobą niezwykle trudną historię. Raczej nie chcą opowiadać o przyczynach inwalidztwa. W większości wolą nie rozdrapywać starych ran. Zresztą, po co? Mówią, że oglądanie się za siebie nie ma sensu – trzeba myśleć o przyszłości.
Andrzej jako nastolatek złamał kręgosłup. Skoczył do wody na główkę. Dziś prowadzi zajęcia z ludźmi po wypadkach. Uczy ich, jak radzić sobie mimo inwalidztwa. Osiągnął wiele - pracuje, prowadzi samochód, radzi sobie z codziennymi obowiązkami, ma przyjaciół. Poznał ich osiem lat temu, kiedy dołączył do wrocławskiego STARTU - klubu sportowego osób niepełnosprawnych. Trenuje pływanie. Nie boi się wody, choć przypomina mu o wypadku, a umieszczanie go w wodzie wygląda jak brutalne zrzucenie z wózka.
Po zawodach w Poznaniu w ramach rekreacji pojechaliśmy na poznańską Maltę;
Fot.: M. Marczak
Na treningu nikt z nikim się nie patyczkuje: Andrzej musi przepłynąć ok. 1000 m. Na początku przepływał „jedynie" 600. Mało? Był w pierwszej grupie (w skali dziesięciostopniowej) - dla zawodników o największym stopniu dysfunkcji. Teraz jest w drugiej grupie. Do pływania nie może używać nóg ani tułowia. Może jedynie obracać rękami (również mocno osłabionymi), płynąc na plecach (taka technika nazywana jest glaichem lub żabką na plecach).
Trenerzy wszystkich traktują jednakowo. Dzięki ciężkim treningom Andrzej zdobył na mistrzostwach Polski kilka brązowych medali, dwa srebrne i złoty, a ostatnio triumfował na Ogólnopolskich Zawodach Integracyjnych.
- Moja dewiza życiowa to nie oglądać się za siebie - mówi.
Na treningach, które określa jako wyjątkowe, znalazł prawdziwych przyjaciół, tutaj wszyscy są równi. Z trenerami i zawodnikami sekcji tworzą paczkę, w której każdy może porozmawiać o swoich problemach.
Woda uniezależnia
14-letni Krzysiek (startuje w trzeciej grupie) trenuje od czterech lat. Wcześniej próbował różnych zajęć, m.in. grał w szachy. Ktoś zaproponował mu dołączenie do sekcji pływania. Na treningu, mając ograniczony zakres ruchu rękami i nogami, pokonuje ok. 1200 m. Na zawodach pływa na 50, 100 i 200 m. Zdobył dwa brązowe medale na mistrzostwach Polski i dwa brązowe na spartakiadzie młodzieży. Interesuje się sportem i informatyką, w wolnym czasie gra w piłkę nożną lub w gry komputerowe.
Jest zwykłym chłopcem, chodzi do szkoły i jak sam to określa, „w miarę dobrze się uczy". Skromnie nie wspomina, że jest uczniem jednego z najlepszych wrocławskich gimnazjów - prywatnej szkoły EKOLA.
Na zgrupowaniach i zawodach Krzysiek jest na tyle samodzielny, że nie wymaga wsparcia indywidualnego opiekuna. Doskonale sobie radzi, rzadko oczekuje pomocy, choć jeszcze kilka lat temu było inaczej. Bez rodziców bał się pojechać na zawody. Dzięki trenerom, czyli Annie Zając i Wojciechowi Seidlowi, pokonał psychiczną barierę.
Nie ma żartów
Treningi są wyczerpujące. Czasem zawodnicy po zajęciach nie mają siły na samodzielne wyjście z wody, a co się z tym wiąże - brak im potem energii, by uczyć się lub pracować. Mimo ciężkich warunków, niewielu opuszcza zajęcia. Wiedzą, że jeżeli chcą więcej osiągnąć i zasłużyć na wyjazd na zawody bądź zgrupowania, muszą ćwiczyć, a ponadto - że prowadzone treningi są również formą rehabilitacji.
- Zdajemy sobie sprawę, że tylko ciężka praca może dać zawodnikom sukces, a także szansę na zminimalizowanie dysfunkcji. Uważamy, że osoby niepełnosprawne muszą być traktowane w sekcji tak samo jak zdrowe - mówi trener Wojciech Seidel.
Kasia już po roku treningów radzi sobie jak doświadczona zawodniczka, także podczas mistrzostw Polski;
Fot.:M. Marczak, P. Daszuta
Każdy ma wybór
Trenerzy świetnie dogadują się z 22-letnią Kasią poruszającą się na wózku. Trenuje pływanie od roku, za namową studiującej na AWF koleżanki, która miała zajęcia z Wojciechem Seidlem. Kasia nie potrafiła samodzielnie wejść do wody ani z niej wyjść. Obecnie, startując w grupie szóstej, przepływa ok. 1,7 km podczas sesji treningowej. Zdobyła już brązowy medal na Zimowych Mistrzostwach Polski i srebrny na mistrzostwach letnich.
Kasia ma uszkodzony rdzeń kręgowy, nie porusza nogami, pływa tylko za pomocą rąk. Jej wielką pasją jest też jazda konna, lecz ze względu na dysfunkcję musiała z niej zrezygnować. Studiuje zootechnikę we Wrocławiu, ponadto od czasu do czasu strzela z łuku. Jest niezależna.
Sebastian, 23-letni student, który w sekcji jest już od sześciu lat, kiedyś pływał w klubie Gigant, a potem Śląsk Wrocław. Sebastian najlepiej czuje się na dystansie 100 m motylkiem. Równie szybki jest na 100 m stylem dowolnym i 100 m grzbietowym. Osiem lat temu odniósł pierwszy sukces - zdobył V miejsce w Polsce. Ostatnio stanął na najwyższym stopniu podium podczas mistrzostw Polski (pływał w grupie dziewiątej).
Sebastian uwielbia hazard, zwłaszcza grę w pokera i bukmacherstwo, interesuje się też komputerami (jest studentem informatyki). Przede wszystkim jednak stawia na sport. Chce skończyć studia i znaleźć pracę. Cieszy się każdym dniem i korzysta z życia, które go zresztą nie oszczędza. Pół roku temu potrącił go samochód. Po raz kolejny zdał sobie sprawę z tego, jak kruche jest życie. Lepiej potrafi docenić to, co ma, choć przez trenerów bywa nazywany leserem.
Łączy ich wolność
Najmłodsza na zajęciach jest 7,5-letnia Asia, a najstarszy Andrzej. Mimo różnicy wieku potrafią doskonale dogadać się i sobie pomóc. Pragną żyć jak wszyscy, mieć równe prawa i obowiązki. Nie boją się życia, mimo że nieraz dało im w kość. I może właśnie dzięki temu mają siłę i hart ducha, żeby zmagać się z przeciwnościami losu. Nie patrzą wstecz. Dla nich liczy się teraźniejszość i przyszłość. Przeszłość nierzadko jest zbyt bolesna... Niektórzy płacą za młodzieńcze wybryki, inni ulegli nieszczęśliwemu wypadkowi, ale nikt się nie poddał. Znaleźli i wciąż znajdują to, co pozwala normalnie funkcjonować - pracować, uczyć się, prowadzić samochód, dbać o siebie, nie będąc na łasce innych.
- Wychodzę z założenia, że ludzie niepełnosprawni powinni w maksymalnym stopniu radzić sobie sami - mówi trener Seidel i dodaje: - Choć konieczne jest też, by nauczyli się prosić o pomoc, kiedy jej potrzebują. Wtedy pomagam. To pozwala na efektywniejszą rehabilitację, która ma obejmować i ciało, i psychikę.
Niepełnosprawni zawodnicy, skazani na ograniczenia w postaci protez, kul czy wózków, dzięki pływaniu mogą wyzwolić swoje ciała z więzów. Dopiero w wodzie, i właściwie tylko w wodzie, są zdolni do pokazania swoich możliwości. Woda daje wolność i swobodę, a tego brakuje im w codziennym życiu, tak mocno uzależnionym od przyrządów umożliwiających poruszanie się. Ich ciała mają okazję na rozluźnienie się i odpoczynek np. od wózka, który, bądź co bądź, ubezwłasnowolnia. Taki komfort z pewnością pozytywnie oddziałuje na psychikę.
- Wiem, że ktoś nieznający realiów i niezdający sobie sprawy z tego, czego potrzeba ludziom niepełnosprawnym, mógłby powiedzieć, że znęcamy się nad podopiecznymi - mówi trener Seidel. - Ludzi niepełnosprawnych trzeba normalnie traktować. Jak ma się czuć osoba po wypadku, która straciła zdolność do wykonywania wielu prostych na pozór czynności, a którą wszyscy we wszystkim wyręczają? Z pewnością nie jest to budujące, a wręcz przeciwnie. Dzięki naszej sekcji niepełnosprawny zawodnik odnajduje coś, w czym się spełnia, dzięki czemu dalej chce funkcjonować i odbudowuje swój system wartości. Na treningach nie ma wyręczania, jest pomoc, ale tylko wtedy, gdy jest konieczna.
Dla wielu, zwłaszcza młodych zawodników, udział w zawodach bez koniecznej obecności opiekunów, a jedynie z trenerami, jest kolejnym osiągnięciem.
Fot.: JMN Boadilla
Najtrudniej przełamać pierwsze opory. Kiedyś rodzic, który przyprowadził syna na basen, spytał, czy jest osobna szatnia. Nie było - tutaj wszyscy są razem.
- Ktoś nie ma nóg, tamten chodzi o kulach, inny nie może się podrapać - mówi trener Seidel. - Chłopak trenuje z nami już pół roku. Ma 14 lat i pływa bez nogi.
Życie stawia różne przeszkody. Jednemu mniejsze, innemu większe, ale z każdą trzeba sobie radzić. Większość ludzi boryka się z błahymi problemami, np. brakiem pieniędzy na samo chód. A co byłoby, gdyby zostali pozbawieni możliwości funkcjonowania? Czy potrafiliby osiągnąć w życiu tak wiele jak Andrzej, Kasia, Krzyś czy Sebastian? Czy potrafiliby odciąć się od przeszłości i stawić czoło przyszłości? Czy zdołaliby się odnaleźć na wózku? Warto spróbować odpowiedzieć sobie na takie pytania...
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz