Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

SMS po pomoc

19.05.2008
Autor: Filip Miłuński
Źródło: inf. własna


zdjęcie: SMS PomocyDla osób głuchoniemych SMS jest często jedyną możliwością wezwania pomocy w sytuacji alarmowej. Niestety w naszym kraju wciąż brak uregulowań prawnych, które wprowadziłyby centralny system numerów ratunkowych SMS. Póki co, to raczej alarmowe SMS-y potrzebują pomocy, aby mogły służyć potrzebującym ich ludziom.

Dziś wprowadzenie alarmowego numeru SMS zależy od dobrej woli i determinacji władz lokalnych, konkretnej jednostki służb ratunkowych i operatorów telefonicznych. W efekcie - numery funkcjonują w wybranych miastach w Polsce, jednak w żadnym z nich nie możemy wezwać wszystkich służb ratunkowych. Na nasz SMS Policja odpowie w Olsztynie i Kaliszu, a Straż Miejska - w Krakowie i Warszawie. Numery są oczywiście różne w każdym miejscu, dlatego szansę na samodzielne wezwanie pomocy mają jedynie te osoby głuchonieme, które mieszkają we „właściwym” miejscu i które nie podróżują zbyt wiele.

Nietrzeźwi, graffiti i molestowanie
Strażników Miejskich SMS-em mogą wzywać mieszkańcy Krakowa i Warszawy. Ci pierwsi mają tę możliwość już od września 2006 roku.
- Numer SMS funkcjonuje prawidłowo, i choć nie mamy wielu zgłoszeń, to pomagamy w konkretnych sprawach – wyjaśnia Elżbieta Lacher z krakowskiej Straży Miejskiej. – W tym roku mieliśmy po dwa zgłoszenia dotyczące parkowania w niewłaściwym miejscu, nietrzeźwych osób, jedno o spożywaniu alkoholu w niedozwolonym miejscu i graffiti na murze. Zdarzają się jednak i poważniejsze sprawy, np. mieliśmy zgłoszenie o molestowaniu seksualnym. Tę sprawę przejęła policja.

W kwestii małej liczby zgłoszeń podobnie jest w Warszawie:
– U nas alarmowy numer SMS funkcjonuje od początku tego roku. Do tej pory było kilka zgłoszeń. Na wszystkie odpowiadamy. Nie sądzę aby mała liczba zgłoszeń była spowodowana niedostateczną promocją numeru SMS. Informację o nim można znaleźć na stronie głównej Straży Miejskiej w Warszawie – opowiada Marek Kulasza z biura rzecznika prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.

- Straż Miejska ściśle z nami współpracuje. Na tablicy informacyjnej jest stała informacja o numerze SMS. Na początku programu strażnicy miejscy pojawiali się również na zajęciach w Związku i informowali niesłyszących warszawiaków o takiej możliwości wzywania pomocy – wyjaśnia Katarzyna Dudek z warszawskiego oddziału Polskiego Związku Głuchych.

Fot: Wikimedia Commons

Panie doktorze, faks do Pana…
Mała liczba zgłoszeń poprzez ratunkowy SMS nie jest natomiast problemem Pogotowia Ratunkowego. Wezwania pomocy medycznej przez SMS warszawskie pogotowie ratunkowe, obsługiwane przez firmę Meditrans, nie zanotowało ani jednego. Powód? W liczącym 4,5 mln. potencjalnych pacjentów okręgu Warszawy nie funkcjonuje taki numer.

- Ciągle pracujemy nad wprowadzeniem takiego alarmowego numeru SMS, ale jeszcze nam się nie udało. Dziś osoby niesłyszące mogą wzywać karetkę za pomocą faksu – wyjaśnia dr. Marek Niemirski z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego Meditrans.

To rozwiązanie ma oczywiste wady. Nikt nie nosi przecież ze sobą faksu, tak więc osoba niesłysząca, gdy jest poza domem nie ma szans na samodzielne wezwanie pogotowia ratunkowego. Są też jednak zalety faksu.

- Po pierwsze 99% osób niesłyszących ma w domu faksy. Dla nich to niezwykle komfortowa forma komunikowania się. Co więcej, Polski Związek Głuchych opublikował specjalny formularz, który skraca jeszcze czas wysłania faksu z prośbą o pomoc medyczną. Wystarczy wpisać dane w odpowiednie rubryki – wyjaśnia Katarzyna Dudek z PZG.

Policjanci pod namiotem
Również na pomoc stróżów prawa mogą liczyć osoby głuchonieme jedynie w wybranych miastach. Pilotażowe programy policyjnego, alarmowego numeru SMS zostały wprowadzone w Kaliszu i Olsztynie.

- U nas numer SMS funkcjonuje już czwarty rok. Mamy kilka zgłoszeń miesięcznie. Co roku prowadzimy też akcję informacyjną związaną z tym numerem. Na olsztyńskim rynku rozstawiamy specjalny, policyjny namiot. Można tam znaleźć również ulotki informacyjne o numerze SMS dla głuchoniemych – opowiada Beata Chojnowska, rzeczniczka olsztyńskiej policji.

Co istotne, numer może funkcjonować dzięki partnerstwu policji z jednym z operatorów komórkowych. – Nie ponosimy żadnych kosztów z tytułu prowadzenia tego numeru – wyjaśnia Beata Chojnowska.

Faktycznie wprowadzenie numeru SMS na lokalną skalę jest możliwe jeśli spotkają się: dobra wola władz lokalnego oddziału służb ratunkowych i operatora telefonicznego. Funkcjonuje to na zasadzie zwykłego dziewięciocyfrowego numeru, który jest obsługiwany przez operatora służb. W takim przypadku finanse nie są problemem. Na prawdziwe przeszkody natrafiamy dopiero na poziomie ponadlokalnym, w trakcie prób tworzenia systemu alarmowego. Dowodzi tego sytuacja w Straży Pożarnej.

Operator na tym nie zarobi
Tomasz Leszczyński, jako komendant powiatowej straży pożarnej w Świeciu, w 2004 roku wprowadził na swoim terenie numer SMS, dzięki któremu głuchoniemi mieszkańcy mogą wzywać na pomoc strażaków. Był to pierwszy alarmowy numer SMS straży pożarnej w kraju. Trzy lata później, już jako komendant kujawsko-pomorskiej komendy wojewódzkiej, Leszczyński podjął próbę wprowadzenia takiego numeru alarmowego dla całego województwa. Po roku starań nie udało mu się osiągnąć tego celu i niestety nic nie zapowiada sukcesu.

- Podstawowym problemem jest bariera technologiczna. Do celów alarmowych na poziomie ponadlokalnym konieczna jest usługa z lokalizacją. Chodzi o to, by w momencie wezwania pomocy system przekierował SMS z prośbą o pomoc do właściwej komendy powiatowej – wyjaśnia komendant Tomasz Leszczyński. – Niestety okazuje się, że operatorzy telefoniczni nie oferują takiej usługi. Jest ona zbyt droga i jej wprowadzenie jest poniżej progu opłacalności, a my jako straż pożarna nie mamy środków na jej sfinansowanie – dodaje.

Kolejnym problemem technicznym jest długość takiego alarmowego numeru. W przypadku SMS trzycyfrowy numer w ogóle nie jest możliwy.
– Najkrótszy możliwy numer SMS to cztery cyfry, ale te numery z kolei są zakodowane w systemie jako płatne, więc też nie nadają się dla naszych celów. Myśleliśmy już raczej o normalnym, dziewięciocyfrowym numerze przypominającym ten znany wszystkim, np. 603 000 998 – opowiada komendant Leszczyński.

Jak widać wszystko rozbija się o wysokie koszty spowodowane barierami technicznymi. Jednak komendanta Leszczyńskiego nie przekonują argumenty, że nie warto inwestować olbrzymich pieniędzy w system z którego skorzysta kilkadziesiąt osób.

- To jest kwestia wartości życia ludzkiego. Jeśli taki system miałby uratować życie choćby jednej osoby, to jest wart każdych pieniędzy – przekonuje komendant.

Fot: Alina Zienowicz

Prawie jak w Europie
Z pomocą głuchoniemym może przyjść Unia Europejska. Już w zeszłym roku Polska została upomniana za to, że nie spełnia zapisów unijnej dyrektywy dotyczącej numeru alarmowego 112. Komisja Europejska dwukrotnie zwracała Polsce uwagę na nieprawidłową jej implementację, a 28 listopada 2007 r. podjęła decyzję o skierowaniu sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Zmuszony decyzją Trybunału Sejm RP uchwalił 11 stycznia br. nowelizacje ustaw o prawie telekomunikacyjnym i państwowym ratownictwie medycznym. Zgodnie z nimi od początku czerwca wszyscy operatorzy telefoniczni, zarówno komórkowi jak i stacjonarni, zobowiązani są udzielać służbom ratunkowym natychmiastowej informacji o lokalizacji osoby dzwoniącej pod numery alarmowe. W przypadku telefonów stacjonarnych jest to dokładny adres, w przypadku komórki - lokalizacja z dokładnością do 500 metrów. Niestety to rozwiązanie również nie uwzględnia SMS-ów.

- To jedynie tymczasowe rozwiązanie. Pracujemy już nad systemem, który umożliwi wzywanie pomocy nie tylko przez SMS, ale i inne nowoczesne kanały komunikacji: telefonię internetową, VOiP (Voice over Internet Protocole) itp. Niestety to wymaga czasu – wyjaśnia Waldemar Curyło z Departamentu Infrastruktury Teleinformatycznej MSWiA. – Specjalny zespół pracuje nad koncepcją takiego systemu. Prace nad nią powinny się skończyć latem. Następnie trzeba będzie uzyskać consensus wszystkich podmiotów zaangażowanych w sprawę, czyli Urzędu Komunikacji Elektronicznej, operatorów telefonicznych i służb ratunkowych. Gdy i to się uda, projekt będzie musiał jeszcze przejść cała drogę legislacyjno-budżetową. Nie jestem w stanie podać choćby przybliżonego terminu zakończenia tych procedur – dodaje przedstawiciel MSWiA.

Na razie osoby głuchonieme muszą więc nadal liczyć na dobrą wolę lokalnych oddziałów służb ratunkowych. Jeśli w naszym miejscu zamieszkania nie funkcjonuje żaden numer ratunkowy SMS, pozostaje nam jeszcze wierzyć, że dyspozytor służb ratunkowych nie potraktuje „głuchego” telefonu jako głupiego żartu, ale weźmie pod uwagę możliwość, że po drugiej stronie słuchawki na pomoc czeka osoba, która nie może o nią poprosić.








Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

Prawy panel

Wspierają nas