Castro ze srebrem Inclusive Games!
Podczas rozgrywanej w Madrycie drugiej edycji Inclusive Games szermierz Adrian Castro zdobył srebrny medal w drużynie w szpadzie. Drużynie inkluzywnej, w której jedna osoba walczyła na wózku, druga na stojąco, a trzecia była niewidoma.
Inclusive Games
Igrzyska Inkluzywne rządzą się swoimi prawami, a raczej tak je urządzono, by zasady pozwalały rywalizować zawodnikom sprawnym i tym z niepełnosprawnościami jednocześnie. W pierwszej edycji Inclusive Games w 2021 roku startowali tylko Hiszpanie, w tym roku zawodnicy z sześciu krajów świata. Można rzec, że historia dzieje się na naszych oczach. Ale dopiero jeśli zobaczy się jak to wygląda w praktyce, można zrozumieć, jak realnie jest to możliwe.
Na przykładzie szermierki wygląda to tak: mamy dwie drużyny które rywalizują przeciwko sobie, w każdej trzech zawodników – jeden walczy na wózku, drugi jest całkowicie sprawny, trzeci niewidomy (!). Walki odbywają się w podobnym czasie, każda para toczy dwa pojedynki. Liczą się tylko zwycięstwa, w przypadku remisu o wygranej decyduje dodatkowa walka wózkowiczów. W tym momencie warto dodać, że nasz utytułowany szablista Adrian Castro nie miał łatwego zadania. Jego przeciwniczką była Judith Rodriguez, także utytułowana, ale szpadzistka, co przecież czyni sporą różnicę. Podczas igrzysk paralimpijskich w Paryżu wywalczyła dla Hiszpanii brąz w tej broni w grupie A, Castro walczy w grupie B. I trzeba przyznać, że Hiszpanka nie była zbyt gościnna dla naszego zawodnika.
- Wiedziałem, że to będzie trudny pojedynek – nie krył Adrian Castro. Spodziewałem się, że będzie ciężko, ale myślę, że chyba nie wynik tutaj był najważniejszy, tylko to jak promowano sport. Chapeau bas dla organizatorów, bo wszystko było zapięte na ostatni guzik. To było dość ciekawie zorganizowane, bo zostaliśmy podzieleni na drużyny składające się z paraolimpijczyka, olimpijczyka i osób z szermierki niewidomych. Każdy z drużyny walczył do dziesięciu trafień zdobywając małe punkty. Musieliśmy walczyć ze sobą po dwa razy. Drużyna, która miała więcej małych punktów, wygrywała. To było ciekawe i dla oka i dla kibiców, którzy przyszli z zewnątrz.
Kibice
Kibice zresztą dopisali, zwłaszcza ci młodsi, którzy oblegali wszystkich zawodników prosząc o autografy. I jeśli ktoś przyjrzał się przyniesionym przez nich kartkom to dostrzegł, że były na nich namalowane trzy symbole, pięć olimpijskich kółek, trzy pazury ruchu paralimpijskiego i kolorowa obręcz igrzysk inkluzywnych. Uczniowie odrobili swoją lekcję i byli przygotowani, tymczasem większość jadących do Madrytu zawodników nie wiedziała, jak będą przebiegały zawody, a to co zastali wprawiło ich w zdziwienie.
- Zupełnie nie wiedziałem, czego mam się spodziewać – powiedział Adrian Castro po skończonej już walce. Liczyłem, że jeśli będzie to miłe zaskoczenie, to będzie miłe zaskoczenie, jeśli będzie zawód to szkoda, ale może coś na przyszłość. Uważam, że organizatorzy postawili wysoko poprzeczkę. Czujemy się bardzo fajnie, jesteśmy bardzo fajnie traktowani. Wszyscy są uśmiechnięci. Na pewno plus za to wszystko i za samą inicjatywy, za samo wydarzenie też ogromny szacunek. W Polsce zawody integracyjne organizowaliśmy od wielu lat. Wyznaczaliśmy ten kierunek, jak to powinno wyglądać, ale w takiej formule startowałem pierwszy raz. Nie wiem, ale na pewno to było ciekawe i to jest jakaś szansa na przyszłość. To coś innego niż igrzyska olimpijskie czy paralimpijskie, ale to może być fajne uzupełnienie i w przyszłości mogą odegrać ważną rolę w kalendarzu.
Tak jak sport, który odgrywa ogromną rolę nierzadko w wyjściu osób niepełnosprawnych na świat i stanowi swoistego rodzaju furtkę na nowe możliwości. Może być także katalizatorem zmian społecznych i podejścia do niepełnosprawnych w ogóle. Zwracała na to szczególną uwagę przeciwniczka Adama Castro z planszy, Judith Rodriguez.
- Dzieciaki przyszły zobaczyć zawody, zobaczyć sport, nie sport niepełnosprawnych, albo sprawnych. W każdej drużynie są osoby z różnymi ograniczeniami, ale przede wszystkim to są sportowcy. To ważne, bo są stworzone warunki do rywalizacji pomiędzy bardzo różnymi osobami, choć oczywiście trzeba było stworzyć zasady i reguły, według których mogą rywalizować – podkreślała Rodriguez. Dla mnie stoczenie walki z Adrianem Castro było ogromną przyjemnością, bo to jeden z najlepszych szermierzy na świecie. Byłam naprawdę podekscytowana przed walką. Adrian ma naprawdę silną rękę.
Ale nie na tyle silną by pokonać Hiszpankę w Madrycie. Jednak jak podkreślił nasz szermierz, na tych zawodach chodziło o coś zupełnie innego.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz