Osoby niewidome obywatelami drugiej kategorii?
Dużym zaskoczeniem była dla mnie informacja o inicjatywie Kancelarii Prezydenta RP, zmierzającej do wykreślenia z Kodeksu wyborczego zapisu, dającego osobom niewidomym, posługującym się pismem brajla, możliwość samodzielnego, anonimowego (czyli tajnego) oddawania głosu w wyborach. Co gorsza, okazało się, że projekt nowelizacji ustawy – Kodeks wyborczy, w której jednym z punktów jest propozycja wykreślenia artykułu 40a, trafił już do Sejmu.
Przypomnę aktualne brzmienie tego artykułu:
Art. 40a.
§ 1. Wyborca niepełnosprawny może głosować przy użyciu nakładek na karty do głosowania sporządzonych w alfabecie Braille'a.
§ 2. (uchylony).
§ 3. Państwowa Komisja Wyborcza po zasięgnięciu opinii ministra właściwego do spraw zabezpieczenia społecznego, określi, w drodze uchwały, wzory nakładek na karty do głosowania sporządzonych w alfabecie Braille'a, kierując się możliwością praktycznego zastosowania tych nakładek przez wyborców niepełnosprawnych.
Zdziwienie i sprzeciw budzą przesłanki podane w uzasadnieniu do wniosku przygotowanego przez Kancelarię. Pozwolę sobie przytoczyć najistotniejsze fragmenty z owego uzasadnienia.
Najpierw fragment początkowy:
„Prawo wyborcze określające tryb wyłaniania ciał przedstawicielskich jest fundamentem funkcjonowania demokratycznego państwa prawnego oraz gwarancją realizacji wielu norm, zasad i wartości konstytucyjnych, w tym istotnych praw i wolności obywateli. Celem dokonanej w 2011 r. kodyfikacji prawa wyborczego było wprowadzenie wyczerpującej regulacji zagadnień wyborczych w jednym „kodeksowym” akcie prawnym. Takie działanie ustawodawcy miało zapewnić zniwelowanie nieuzasadnionych różnic pomiędzy trybami elekcji poszczególnych ciał przedstawicielskich, jak również – poprzez kodeksową formę aktu – doprowadzić do stabilizacji tej gałęzi prawa.”.
I dalej:
„Dotychczas art. 40a ustawy – Kodeks wyborczy gwarantuje wyborcy niepełnosprawnemu możliwość głosowania w każdych wyborach przy użyciu nakładek na karty do głosowania sporządzonych w alfabecie Braille'a. W projekcie zaproponowano uchylenie tego przepisu. Wprowadzenie – co do zasady – stosowania jednostronicowych kart z zarejestrowanymi listami kandydatów w wyborach proporcjonalnych wyklucza utrzymanie takiej gwarancji z powodu niemożności unifikacji rozmiaru jednostronicowej karty do głosowania w skali całego kraju. Pomimo szeroko zakrojonych działań, mających na celu umożliwienie i ułatwienie głosowania wyborcom niepełnosprawnym, nakładki w alfabecie Braille’a – nie spełniły swojej roli. Zaobserwowano znikome zainteresowanie tej grupy wyborców udziałem w głosowaniu (w roku 2010 było to zaledwie około 800 osób w całym kraju). Wskazać trzeba również na koszty (koszt druku kart do głosowania wzrósł w skali kraju z 22 mln zł w 2010 r. do 74 mln zł w 2014 r., dodatkowo koszt wytworzenia nakładek w alfabecie Braille’a wyniósł 0,5 mln zł).”.
Niska frekwencja, więc i mało nakładek
I cóż można powiedzieć o takim uzasadnieniu? Rzeczywiście, przytoczona w nim liczba osób, które skorzystały z nakładek brajlowskich podczas wyborów w roku 2010, kiedy to pierwszy raz były wykorzystywane, nie wygląda imponująco (800). Warto jednak zwrócić uwagę, że w zestawieniu z liczbą osób niewidomych, które posługują się pismem brajla, mogłoby się okazać, że procentowo jest to jednak znaczący procent środowiska. Niestety, w uzasadnieniu nie przytoczono analogicznych danych za ostatnie wybory samorządowe, trudno więc ocenić, czy liczba użytkowników nakładek brajlowskich wzrosła, czy zmalała.
Ja odniósłbym się do informacji o ośmiuset osobach, które w krótkim czasie, jaki upłynął od momentu uchwalenia wprowadzenia nakładek do zastosowania ich podczas wyborów, skorzystały z nich, zupełnie inaczej. Uznałbym to mianowicie za autentyczny sukces tego rozwiązania. O tym, dlaczego tak uważam, jeszcze dalej napiszę. Warto zwrócić uwagę, że mała liczba wykorzystywanych nakładek jest pochodną nie tylko zainteresowania nakładkami (lub brakiem tegoż zainteresowania), ale również niezbyt dużego zainteresowania samymi wyborami wśród niewidomych w ogóle – podobnie jak wśród innych, np. pełnosprawnych, obywateli.
Jeśli więc odniesiemy przytoczoną liczbę nakładek do liczby potencjalnych jej użytkowników, którzy pojawili się w punktach wyborczych, okazałoby się zapewne, że udział procentowy tych niewidomych, którzy byli w wyborach aktywni i korzystali z nakładek, jest jeszcze wyższy. Myślę, że to właśnie ten współczynnik może bardziej adekwatnie i wiarygodnie pokazywać poziom zainteresowania osób niewidomych korzystaniem z nakładek.
Niestety, trudno go wyliczyć i podać, bo nigdzie nie odnotowuje się liczby osób niewidomych, które uczestniczyły w głosowaniu. Obserwując wypowiedzi osób niewidomych na różnych forach czy listach dyskusyjnych lub rozmawiając z nimi w tzw. realu odnoszę wrażenie, że pomimo pojawiających się głosów „zachowawczych” – wzrasta zainteresowanie korzystaniem z nakładek brajlowskich w przyszłości.
Wykluczenie i dyskryminacja
Likwidując stosowanie nakładek brajlowskich pozbawi się możliwości samodzielnego oddania głosu w sposób tajny, gwarantowany wszystkim obywatelom, znaczącej zapewne grupie osób niewidomych. Inaczej mówiąc, naruszone zostaną podstawowe prawa obywatelskie tych osób, pogłębi się ich wykluczenie i dyskryminacja. Dzieje się to w momencie, gdy tyle mówi się o tym, jak to polskie władze niemal wdrożyły już zapisy Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych.
Likwidacja nakładek to ewidentny „krok wstecz” jeżeli chodzi o stosowanie w naszym kraju zapisów Konwencji. Szczególnie boli, że taki brak poszanowania dla konstytucyjnych praw grupy obywateli i dla niedawno ratyfikowanej Konwencji wykazuje Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – Głowy państwa polskiego.
Boli też posługiwanie się w uzasadnieniu argumentem ekonomicznym. Zauważmy – 500 tys. zł jako koszt przygotowania nakładek brajlowskich nie stanowi nawet jednego procenta kwoty, jaką wydano na przygotowanie kart do glosowania, czyli przeszło 70 milionów zł! Osobom niepełnosprawnym znowu wypomina się, że przełamywanie ich wykluczenia i dyskryminacji kosztuje, a tymczasem warto zapytać, ile pieniędzy przeznacza się z naszych podatków na finansowanie przełamywania wykluczenia innych grup dyskryminowanych? Przy czym są to grupy znacznie mniej dyskryminowane niż osoby niewidome.
Zauważmy, że niepełnosprawni obywatele również są podatnikami, mają swój udział w dochodach państwa z tego źródła, mają więc również prawo oczekiwać, że ich obywatelskie prawa będą respektowane, a nie będą musieli wysłuchiwać utyskiwania, że ich niepełnosprawność jest tylko i wyłącznie źródłem obciążenia narodowego budżetu! Podnoszenie w uzasadnieniu argumentu, że przygotowanie nakładek pociąga wzrost kosztów przeprowadzenia wyborów, wygląda śmiesznie w zestawieniu z proponowanym w nowelizacji wprowadzeniem obowiązku indywidualnego powiadamiania obywateli o wyborach przez wójtów, który to obowiązek, według przytoczonych wyliczeń, jest bez porównania wyższy.
Jest jeszcze jedno – mówi się w uzasadnieniu, że wprowadzenie formy zbroszurowanych kart wyborczych jest konsekwencją stosowania nakładek brajlowskich – w tym kontekście warto przypomnieć, że karty w formie zbroszurowanej pojawiły się już w roku 2000 – a więc na wiele lat przed pojawieniem się nakładek brajlowskich. Wówczas, gdy były stosowane nakładki, nie używano argumentu, że ta forma kart do głosowania ma istotny wpływ na wyniki wyborów. Zresztą, o czym warto wiedzieć, forma zbroszurowanych kart wyborczych stosowana jest w wielu krajach i tak naprawdę w nowelizacji ustawy nadal nie wyklucza się stosowania broszur.
Mając na uwadze powyższe trzeba więc stwierdzić, iż posługiwanie się argumentacją ekonomiczną jako jednym z argumentów, mających uzasadnić likwidację nakładek, jest po prostu niepoważne, nieprzemyślane.
Powrót traktowania przedmiotowego
Powracając do zawartego w uzasadnieniu stwierdzenia, że zainteresowanie wykorzystywaniem nakładek brajlowskich jest znikome, że nie sprawdziły się one w praktyce, warto zauważyć, że zbyt krótki to czas od wprowadzenia nakładek, aby można było formułować w sposób odpowiedzialny taki wniosek. Ludzie niewidomi przez dziesiątki lat byli przyzwyczajeni do tego, że nie głosują tajnie, że zmuszeni są korzystać z czyjejś pomocy. I oto dzięki intensywnym działaniom najaktywniejszych spośród nich udało się doprowadzić do tego, że ludzie niewidomi mogą poczuć się obywatelami mającymi takie same prawa, jak reszta społeczeństwa. Co ważne – mają wybór. Jeśli chcą nadal czuć się traktowani bardziej przedmiotowo i wolą oddawać głos jawnie – mają taką możliwość. Z kolei ci, którzy chcą być traktowani podmiotowo i chcą móc realizować swoje obywatelskie prawo – też mają taką opcję do wyboru. Po wykreśleniu zapisu o brajlowskich nakładkach, wszyscy niewidomi będą musieli poczuć się potraktowanymi przedmiotowo.
Przemiana mentalności człowieka, który ma poczucie, iż jest traktowany przedmiotowo, na człowieka, który jest świadom swojej podmiotowości – to proces, który wymaga czasu. Jednak wprowadzenie nakładek brajlowskich na karty do głosowania to jeden z ważniejszych kroków w tym kierunku! Trudno jednak oczekiwać, aby w jednej chwili, w jednym momencie wszyscy niewidomi znający pismo brajla „przestawili się” na ich używanie. W tym kontekście nie można oceniać roli i znaczenia tych nakładek tylko w aspekcie ekonomicznym – tym bardziej, że w skali finansów państwa jest on naprawdę praktycznie niezauważalny.
Likwidując nakładki państwo polskie daje osobom niewidomym czytelny, jednoznaczny sygnał: „jesteście obywatelami drugiej kategorii”. To naprawdę zaboli i to naprawdę może zniechęcać do zabiegania o to, aby osoby z niepełnosprawnością znajdowały w naszej wspólnej ojczyźnie swoje miejsce, aby miały poczucie, że są traktowane podmiotowo... Czy o to chodzi inicjatorom nowelizacji ustawy likwidującej nakładki brajlowskie? Czy chodzi o to, aby zniechęcić aktywne obywatelsko osoby niepełnosprawne? Skłonić je do bierności, potulności i przyjmowania tego, co ich ojczyzna z łaski swojej im da?
Nie sądzę, aby tak było, dlatego wierzę, że jednak do likwidacji nakładek nie dojdzie. Wierzę, że myślenie o tym, jak unowocześniać technicznie, organizacyjnie i ekonomicznie proces wyborczy i samo głosowanie, poprzedzi ostateczne decyzje. Wierzę, że nasi parlamentarzyści, wybrani naszymi głosami, również tymi oddanymi przy wykorzystaniu nakładek brajlowskich (sam się do nich zaliczam), nie będą działali pochopnie i nie będą działali pod presją czasu, aby już w tegorocznych wyborach – i prezydenckich i parlamentarnych wykreślić stosowanie nakładek brajlowskich. Dajmy sobie czas na wypracowanie rozwiązań, które nie będą dzieliły wyborców na obywateli pierwszej i drugiej kategorii!
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz