Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Podkulony ogon i szepty po kątach

16.12.2024
Autor: Ilona Berezowska, fot. archiwum prywatne Jakuba Twardowskiego 

Narciarze słabowidzący i niewidomi właśnie zaczynają swój sezon startów międzynarodowych w narciarstwie biegowym. Za nimi przygotowania pod okiem nowego trenera Jakuba Twardowskiego. W drużynie świetnie go znają. Od 8 lat jest przewodnikiem, smaruje narty, zajmuje się logistyką startową. Opowiedział nam, jak wygląda przygotowanie narciarzy biegowych od kuchni, czego możemy się po nich spodziewać w tym sezonie i jak trenować kolegów.

Ilona Berezowska: Kiedy zaczyna się trening narciarzy biegowych do sezonu zimowego? Co robicie latem?

Kuba Twardowski: Od razu zaczynamy trudnym pytaniem. Powinien się zaczynać na przełomie kwietnia i maja, ale w praktyce wiele zależy od rozstrzygnięć projektowych, finansowych, klubowych, organizacyjnych. Wszystkie te sprawy są poza nami, ale wpływają na nasze decyzje. W tym roku zaczęliśmy wyjątkowo późno. Bliżej czerwca niż kwietnia. Zwykle zaczynamy wdrożeniem się w rutynę treningową poprzez ogólny rozwój. Latem przychodzi czas na treningi objętościowe, czyli coraz więcej biegamy na nartorolkach. Zwykle we wrześniu jest krótka przerwa na odzyskanie świeżości, wtedy w grę wchodzi jakieś delikatne bieganie, spacery, rower. Potem wracamy do treningów.

Kiedy zaczęliście trenować na śniegu?

We wrześniu byliśmy na obozie w Oberhofie. Jest tam tunel z 1700-metrową trasą biegową przykrytą sztucznym śniegiem. To był dla nas ważny wyjazd. Zrobiliśmy typowy trening specjalny na śniegu. Niestety warunki w Polsce nie dają nam takich warunków i nie pozwalają tak wcześnie wdrażać ćwiczeń technicznych na nartach. Pierwsze w sezonie treningi na nartach są ciężkie. Przerwa od nich daje się we znaki, ale tym razem wszyscy dosyć szybko wrócili do swobody biegowej.

Mówisz o przerwie. Czy to znaczy, że trening na nartorolkach nie przekłada się na to, co widzimy na trasach?

Bieganie na nartach różni się od tego na nartorolkach, dlatego sukcesy w biathlonie letnim nie muszą się przekładać na formę zimową. Narty mają ok. 190 cm. Ich czucie, tarcie, ślizganie się na nich to inna praca niż jeżdżenie na nartorolkach, które mają koła. Takie obozy są dla nas nieocenione. Tunel w Oberhofie jest dostępny dla każdego, kto chce biegać na nartach, nie tylko dla sportowców. Nie jest też specjalnie drogi. Wejście do tunelu kosztuje ok. 18 EUR. To może być sposób na spędzenie czasu.

Zaczynacie ostatni przed paralimpiadą Milano-Cortina 2026 sezon startowy. Czego możemy się spodziewać?

Zawsze unikam odpowiedzi na to pytanie, ale wprowadziliśmy zmiany w treningach, włożyliśmy ogrom pracy w przygotowania i wierzę, że to przyniesie rezultat. Błażej Bieńko zanotował duży progres. Jest jeszcze trochę do zrobienia, ale gdy widzę, jak celnie strzela i jak szybko biega, nie boję się powiedzieć, że za jakiś czas będziemy mieli powody do radości. Do tej pory nie mieliśmy zawodnika, który biegałby tak szybko, jak nasz paralimpijczyk Piotr Garbowski. W tym sezonie Błażej go dogonił. Piotra będziemy oglądać w tym roku tylko na trasach biegowych. Nie będzie startował w biathlonie. To wynik mojej strategii, by skupić się na mocnych stronach każdego zawodnika i pozwolić mu w pełni rozwinąć skrzydła. Paweł Gil i Błażej Bieńko wykorzystają swoją celność.

Zarówno w biathlonie, jak i parabiathlonie mamy problem z celnością zawodników. Jak pracujecie nad jej poprawą?

Nie porównywałbym biathlonu i parabiathlonu. Tu i tu się strzela, ale robi się to zupełnie inaczej. Ostatnio Weronika Nowakowska [dwukrotna medalistka mistrzostw świata] próbowała strzelać z naszego karabinu i przyznała, że było to wyjątkowo trudne dla niej. Jako zawodniczka pełnosprawna strzelała, opierając się na wzroku. Gdy o celności decyduje dźwięk, trudno jest wyczuć karabin i korygować jego położenie. Wiedzą o tym wszyscy, którzy próbują naszej dyscypliny na różnych piknikach i spotkaniach sportowych. My natomiast trenujemy, zmieniając średnicę koła, do którego trzeba trafić. Na treningach strzelamy z 10 m do znacznie mniejszego koła niż na zawodach. Widzę pozytywne efekty takiego podejścia.

Opisujesz dużo zmian w strategii, ale wcześniej przez kilka lat byłeś po prostu kolegą z drużyny. Na zimowych paralimpiadach w Pjongczangu i Pekinie oraz zawodach pucharowych pełniłeś funkcję przewodnika. Czy teraz jako trener masz posłuch wśród zawodników i przestrzeń do wprowadzania zmian, czy nadal jesteś traktowany jak kolega?

To samo pytanie usłyszałem w ZKF Olimp. Tam też istniały obawy co do tego, czy będę miał wystarczający autorytet wśród zawodników. Jednak zostałem trenerem na prośbę, po namowach i za zgodą zawodników. Nie jestem trenerem, do którego się chodzi z podkulonym ogonem i szepce się o nim po kątach. Wystarczy mi, że realizują moje założenia i mi ufają. Stawiam na współpracę, dialog i wspólne dążenie do celu. Razem staramy się wykorzystać swoje szanse. Przed nami starty w Finlandii, wcześniej był sprawdzian formy we Włoszech. Nie walczę o autorytet, walczę o wyniki w nowym sezonie i maksymalnie dobre przygotowanie.

Jak już jesteśmy przy wynikach. Czy planując starty, bierzesz pod uwagę ciągłość zbierania punktów pucharowych?

Wiem, co sugerujesz. W zeszłym roku, gdy jeszcze byłem przewodnikiem, nie pojechaliśmy na jedne z zawodów cyklu pucharu świata i straciliśmy miejsce na podium. Powody jednak są dalekie od kwestii planowania. Nadal nie przestaliśmy omawiać tamtych zawodów w swoim gronie. Najprościej mówiąc, zabrakło pieniędzy. Niestety puchary odbywają się krajach skandynawskich i w Kanadzie. Podobnie sprawa wygląda z mistrzostwami świata. Zazwyczaj startujemy od stycznia do marca. W marcu kończą się projekty, wysychają budżety. Nowe jeszcze się nie pojawiają. Nie było możliwości, żeby sfinansować pobyt w Kanadzie. Nie mogę obiecać, że w obszarze pieniędzy coś się zmieni, zwłaszcza że podium pucharów światato nie medal mistrzostw świata. W wydatkach nie ma wysokiej rangi.

Czy to nie jest tak, że jeśli nie startujecie w pucharach i nie rywalizujecie z międzynarodową stawką zawodników, to trudniej sięgnąć po upragnione medale mistrzostw świata?

Na pewno ma to przełożenie na wyniki na najważniejszych zawodach. Niestety wszystkiego sfinansować się nie da. Cierpi na tym rozwój zawodników. To trochę błędne koło. Na razie nie widzę rozwiązania.

Czy w tym sezonie będzie coś nowego w technice, rozwiązaniach sprzętowych?

Gonimy świat i staramy się nadążać za czołówką. Przed zawodami wysłaliśmy narty do Austrii, by wykonać na nich strukturę. W dużym uproszczeniu to coś takiego jak bieżnik w oponach. Narty będą lepiej pracowały na śniegu i będę szybsze.

Do tej pory zajmowałeś się technicznym przygotowaniem sprzętu. Czy ta struktura nart zaoszczędzi Twój czas?

Niestety nie. Struktura nie zmienia faktu, że narty nadal wymagają odpowiedniego, dostosowanego do warunków śniegowych smarowania.

Jesteś osobą pełnosprawną. Czy coś w narciarstwie biegowym osób niewidomych i słabowidzących Cię zaskoczyło?

Chyba już dosyć dobrze poznałem zawodników i przyzwyczaiłem się do nich. Może nie wydaję z siebie okrzyków zachwytu, że niewidomi tak świetnie sobie radzą z ostrymi zjazdami, czy innymi wyzwaniami na trasie, ale mój szacunek i podziw dla nich jest niezmiennie wysoki. Do niepełnosprawności podchodzę naturalnie. Przede wszystkim widzę człowieka.

Próbowałeś kiedyś przejechać trasę z zasłoniętymi oczami?

Nie. Nie było takiej potrzeby. Jest też inny powód. Pełnię wiele funkcji w drużynie i na różne sposoby jestem użyteczny zawodnikom. Nie byłoby dobrze, gdybym w trakcie sezonu uległ jakiejś kontuzji i zawiódł ich oczekiwania. Czasami próbuję strzelać, ale jak każda osoba widząca mam z tym problem. Odruchowo celuję okiem, a nie uchem. Gdy muszę gdzieś zademonstrować, jak to się robi, zamykam oczy i skupiam się na sygnale dźwiękowym.

Jak godzisz nowe obowiązki ze swoim życiem? Wiem, że Twoja żona namawiała Cię do objęcia stanowiska trenera. Czy teraz żałuje?

Moja żona jest bardzo wyrozumiała i wspierająca, ale moja zajętość odbija się na rodzinie. Wkrótce po raz drugi zostanę tatą. Pomagają nam dziadkowie, a ja staram się tak planować wyjazdy, by cyklicznie wracać do domu, chociaż na parę dni. Doskonalę się w planowaniu.

Czy wśród młodych zawodników widzisz kogoś, kto w przyszłości dołączy do kadry i zachwyci nas sukcesami?

Jest kilku obiecujących młodych narciarzy. Mam też jedną perełkę, diament do oszlifowania. Chłopak ma niesamowity talent i dar. To całkowicie niewidomy 16-latek, ale nie od urodzenia. To, że kiedyś widział, ma wpływ na jego motorykę i równowagę. Mam nadzieję, że będzie się z nami dalej rozwijał. Nie zdradzę na razie jego imienia. Nie chcę niczego w jego rozwoju przyspieszać. Ma czas. Jeśli nie te igrzyska, to następne. Najważniejsze, żeby mu stworzyć warunki do mądrego wykorzystania potencjału. Na razie bierze udział w naszych zgrupowaniach, czy też raczej brał udział. Teraz trwa rok szkolny i nie jest tak łatwo zabrać go ze szkoły na dłuższy obóz.

Czy w takim razie ten obiecujący zawodnik dostaje do realizacji we własnym zakresie jakieś plany treningowe?

Chciałbym, żeby tak było. Niestety jako uczeń szkoły dla osób niewidomych musi się kierować przede wszystkim regulaminem. Ten zaś wymaga, by na zajęciach poza szkołą i internatem ktoś mu towarzyszył. Nie może pójść sam na siłownię. Musi mieć asystenta, a to wymaga zaangażowania dodatkowych osób do pomocy.

Zbliżają się święta i nowy rok. Co chciałbyś znaleźć pod choinką?

Może nie na święta, ale w ogóle mam takie marzenie, żeby nasza dyscyplina stała się popularniejsza. Chciałbym, żeby zgłaszało się wielu chętnych do pracy przewodników i  przede wszystkim, żeby zniknęły nasze problemy logistyczne, żebyśmy nie musieli  zajmować się transportem, sprzętem. Chciałbym rozpakować prezent, w którym będzie czas i środki, by zajmować się tylko sportem, wynikami i dążeniem do medalu.

Tego Ci więc życzymy.

Bardzo dziękuję.

 

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas