Czy to koniec zakładów pracy chronionej?
11 lat temu działało ponad 2,5 tys. zakładów pracy chronionej. Pozostało ich 1269. Zdaniem pracodawców to efekt głównie obniżania dofinansowania do wynagrodzeń osób z niepełnosprawnością. Czy ZPCh mają szansę przetrwać?
Pracodawcy osób z niepełnosprawnością uważają, że rząd powinien wprowadzić wyższe dofinansowanie do wynagrodzeń pracowników z niepełnosprawnością tylko dla zakładów pracy chronionej lub premie za wysoki wskaźnik ich zatrudnienia – to tylko niektóre postulaty uchwały Ogólnopolskiego Kongresu Pracodawców Osób Niepełnosprawnych, który obradował 19 lutego 2015 r. w Warszawie.
Pracodawcy, zgromadzeni na zorganizowanym przez Polską Organizację Pracodawców Osób Niepełnosprawnych (POPON) kongresie, wezwali stronę rządową do podjęcia dialogu z pracodawcami w celu budowania warunków do tworzenia nowych bezpiecznych i trwałych miejsc pracy dla osób z niepełnosprawnością. Ich zdaniem dotychczasowe działania rządu zmierzają do likwidacji chronionego rynku pracy.
Ograniczanie wsparcia uderza w pracowników
- Od wielu lat obserwujemy zmiany zachodzące w systemie rehabilitacji osób niepełnosprawnych – mówiła podczas kongresu Barbara Pokorny, przewodnicząca Rady Krajowej POPON. – Każda kolejna zmiana to ograniczenie wsparcia dla zakładów pracy chronionej: zmniejszona została m.in. wysokość dofinansowania do wynagrodzenia osób niepełnosprawnych w ZPCh.
Za stołem prezydialnym podczas kongresu siedzą od lewej: Barbara Pokorny, przewodnicząca Rady Krajowej POPON, Alina Wojtowicz-Pomierna, zastępca dyrektora Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, oraz Teresa Hernik, prezes PFRON, fot. Agnieszka Fiedorowicz
Od 1 kwietnia 2014 r. obowiązują takie same kwoty dofinansowań do wynagrodzeń osób z niepełnosprawnością na rynku otwartym i chronionym: 1800 zł dla pracownika ze znacznym stopniem niepełnosprawności, 1125 zł z umiarkowanym oraz 450 zł z lekkim stopniem. Pracodawcy zatrudniający osoby ze schorzeniami specjalnymi otrzymują dodatkowe dofinansowanie w wysokości 600 zł. Wcześniej dofinansowania, wyliczane w oparciu o najniższą pensję, dla pracodawców z rynku otwartego były mniej więcej na tym poziomie. Natomiast dla osób zatrudnionych w ZPCh w 2013 r. dofinansopwanie wynosiło 2700 zł dla stopnia znacznego, 1500 zł - dla umiarkowanego i 600 zł - dla lekkiego.
- Jakiekolwiek ograniczanie wsparcia uderza w naszych pracowników – podkreślała Barbara Pokorny. – Wsparcie ze środków zakładowego funduszu rehabilitacji w postaci dodatkowej opieki medycznej, refundacji sprzętu czy turnusów rehabilitacyjnych - to dla nich nieoceniona pomoc. Największa wartością są jednak ich miejsca pracy. Trudno nam wyobrazić sobie miejsce, gdzie mogliby pracować, gdyby doszło do likwidacji ich zakładów. Nie wierzę, że miejsca pracy dla tych wszystkich osób znajdą się na otwartym rynku. Zakłady pracy chronionej to dobre i wartościowe miejsca pracy, to integracja środowiska, wparcie dla osób niepełnosprawnych. Nie możemy zmarnować wspólnego dorobku. Zastanówmy się, jak je chronić – zaapelowała.
Duda: nie ma planów likwidacji
Jan Zając, prezes POPON, zwrócił uwagę, że każdy pracodawca planuje działania firmy w długoletniej perspektywie. Pracodawcy zatrudniający osoby z niepełnosprawnością oczekują więc, że rząd i parlament zbudują sprzyjające warunki do tworzenia miejsc pracy dla osób z niepełnosprawnością i odpowiedzą na pytanie, jak ma wyglądać rzeczywiste wsparcie ich zatrudnienia.
- Stanowisko rządu i to, jaką politykę wobec zakładów pracy chronionej zamierza prowadzić w przyszłości, jest bardzo ważne – tłumaczył Jan Zając.
Jarosław Duda, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, uspokajał pracodawców.
- Nie ma takiej polityki, by celowo likwidować rynek pracy chronionej – zapewniał. – Trudno jest mówić o rynku pracy otwartym i chronionym. Rynek jest jeden, ma swoje uwarunkowania i wymagania, konkurencję, jest podatny na koniunkturę gospodarczą. To ona, a nie dopłaty, decyduje o wskaźnikach zatrudniania osób z niepełnosprawnością – przekonywał Jarosław Duda.
Trudno jednak nie dostrzegać, że polityka rządu od kilku lat zmierza w stronę aktywizacji osób z niepełnosprawnościami na otwartym rynku pracy. Po obniżeniu w kwietniu 2014 r. wysokości dofinansowań do pensji pracowników z niepełnosprawnością w zakładach pracy chronionej, prowadzący je coraz częściej decydują się na rezygnację ze statusu ZPCh i przejścia na otwarty rynek.
Statystyki pozornie optymistyczne?
Z danych Systemu Obsługi Dofinansowań i Refundacji (SODiR), zaprezentowanych podczas kongresu przez prezes PFRON, Teresę Hernik, wynika, że w ciągu minionego roku (od stycznia do listopada 2014) liczba zatrudnionych na chronionym rynku pracy zmniejszyła się o ok. 20 tys. Niemal tyle samo pracowników przybyło zaś na otwartym rynku pracy.
- Mimo obaw, nie nastąpił gwałtowny spadek zatrudnienia, stale ono rośnie, obecnie jest na poziomie 28 proc. Mnie cieszy, że coraz więcej osób pracuje na otwartym rynku pracy – podkreślał Jarosław Duda.
- Nie ma takiej polityki, by celowo likwidować rynek pracy chronionej – zapewniał uczestników kongresu Jarosław Duda, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, fot. Agnieszka Fiedorowicz
- Te statystyki zaburzają prawdziwy obraz sytuacji – skomentował w rozmowie z nami prezes POPON, Jan Zając. – W praktyce firma, rezygnując ze statusu ZPChr i przechodząc na otwarty rynek pracy, zostawia sobie najbardziej produktywnych pracowników, którzy stają się pracownikami otwartego rynku. Ale, chcąc być bardziej konkurencyjna, co robi? Rozstaje się z najmniej produktywnymi pracownikami – z tymi ze schorzeniami specjalnymi. Jako ZPChr miała nałożony gorset ich zatrudnienia, musieli stanowić 20 proc. niepełnosprawnej załogi. Zakłady pracy chronionej musiały ich zatrudniać, wolny rynek nie musi. To jest podstawowy problem. Bo oni najczęściej już pracy nie znajdują. Rynek wyrzuca ich poza nawias.
Podobnie jest w przypadku osób niewidomych, które najczęściej pracują w spółdzielniach, w których niemal cała załoga ma dysfunkcję wzroku. Pracodawcy argumentowali, że te osoby, po likwidacji spółdzielni, także nie znajdą pracy na wolnym rynku.
- Trudno sobie wyobrazić, że spółdzielnia inwalidów niewidomych zostanie zakładem na rynku otwartym. Dyskusja powinna się koncentrować na tym, jakie wypracować mechanizmy legislacyjne, by ochronić grupy specjalne, szczególnie z tzw. sprzężonymi schorzeniami, otrzymującymi wsparcie przez zakłady pracy chronionej – zauważył Jan Zając. – Spółdzielczość inwalidzka, będąca częścią rynku pracy chronionej, ma bogatą historię, ale nie znaczy to, że jest obiektem muzealnym. To bardzo istotny segment gospodarki, świetnie rozwinięty i radzący sobie obecnie w krajach Europy Zachodniej. Byłoby dużym nieszczęściem, gdyby ta forma działalności zniknęła – dodał Jan Zając w rozmowie z naszym portalem.
Ulgi, czyli patologia
Pracodawcy mają swoje pomysły na zmiany legislacyjne, które zaprezentowali w uchwale, przegłosowanej podczas kongresu. Proponują m.in. wprowadzenie wyższych dofinansowań do wynagrodzeń pracowników z niepełnosprawnością tylko dla zakładów pracy chronionej lub premie za wysoki wskaźnik ich zatrudnienia, którym szczycą się ZPCh. Pracodawcy chcieliby też zamiany art. 22 Ustawy o rehabilitacji, który dotyczy udzielania ulg we wpłatach na PFRON. Ulg mogą udzielać ZPCh, a ich wysokość może sięgać nawet 80 proc. (to ulgi za zakup sprzętu czy usługi u uprawnionego sprzedawcy z rynku chronionego).
- Artykuł 22 spowodował, że rynek zaczął tworzyć firmy tylko "pod" funkcjonowanie tych ulg, co powoduje niekontrolowany odpływ środków publicznych. Odium tej patologii spada na cały rynek pracy chronionej, a nie na te pojedyncze firmy. Dlatego POPON apeluje o zmianę tego przepisu i ograniczenie poziomu ulg do 30 proc. wartości faktury – tłumaczył w rozmowie z nami Jan Zając.
Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych poinformował na kongresie, że rząd pracuje nad takimi zmianami. Planowane jest ograniczenie ulg do 50 lub 30 proc. wartości faktury.
Zatrudnienie priorytetem
W obradach kongresu, na fali trwającego już roku wyborczego, tłumnie wzięli też udział parlamentarzyści większości partii. Ochronę i wsparcie rynku pracy chronionej obiecywali m.in. posłowie Tadeusz Tomaszewski (SLD) czy Stanisław Szwed (PiS). Pod postulatami podpisał się też Janusz Palikot (Twój Ruch), który dzielił się z obradującymi pomysłami na rozruszanie gospodarki poprzez podwyższenie kwoty wolnej od podatku.
Senator Mieczysław Augustyn (PO), przewodniczący Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej, potwierdził, że tempo dochodzenia do zachodnioeuropejskich wskaźników zatrudnienia osób z niepełnosprawnością jest zbyt wolne.
- Czy to jest wasza wina? Przedsiębiorców? Czy to bariery w naszych głowach? A może jednak niewłaściwe bodźce? – zastanawiał się głośno. Zdaniem senatora droga ku zatrudnieniu powinna być priorytetem PFRON. – Fundusz powinien skupić się na zatrudnieniu, a w kwestii rehabilitacji społecznej może realizować zadania rządowe w takim stopniu, w jakim stać na nie budżet. Podam jako przykład warsztaty terapii zajęciowej, które miały być drogą przez usprawnienie na rynek pracy. Ich efektywność jest jednoprocentowa! Ich uczestników trzeba różnicować. Z tymi, którzy osiągnęli postęp w usprawnieniu, należy pracować z trenerami pracy, tak, abyśmy mogli docelowo u państwa umieszczać tych pracowników – wyliczał senator Augustyn.
Możliwy kompromis?
Senator przyznał, że należy zastanowić się, ile powinno być w Polsce rynku otwartego, a ile wspomaganego. Dodał jednak, że do likwidacji tego ostatniego nie wolno dopuścić.
- Są pracownicy ZAZ czy ZPCh, którzy nie poradzą sobie na otwartym rynku pracy – podkreślił.
Zdaniem Mieczysława Augustyna, wsparciem dla pracodawców zatrudniających osoby z niepełnosprawnością mogłoby być uwzględnianie w przetargach instytucji publicznych klauzuli o konieczności zatrudniania przez startujące firmy osób z niepełnosprawnością.
Uchwała z postulatami kongresu zostanie przekazana stronie rządowej. Co jeśli postulaty nie zostaną spełnione?
- Jestem optymistą – mówił Jan Zając. – Fakt, że Ministerstwo Pracy podjęło dialog, w osobach obecnych na kongresie Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych i prezes PFRON, oznacza, że rządzący perspektywicznie patrzą na zatrudnienie. Myślę, że dojdziemy do jakiegoś kompromisu – podsumował.