Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

„#Pokolenia” burzą stereotypy

15.01.2025
Autor: Agnieszka Sprycha, fot. Archiwum prywatne
Źródło: Integracja 6/2024
Na zdjęciu przedstawiona jest redaktor naczelna magazynu Pokolenia. Kobieta ma ciemne włosy związane w kucyk, ciemne oczy i podkreślone oczy makijażem, ubrana w białą wzorzysta bluzę z podciągniętym rękawem do łokci.

Już ponad 60 numerów „#Pokoleń” trafiło do Czytelników w Warszawie. Jak się zaczęła ta przygoda dla redaktor naczelnej Aleksandry Laudańskiej i co się zmieniło od 2018 r., gdy podjęła się zrobić pierwszy numer w dwa tygodnie? Jak się jej pracuje z m.in. dyplomatą, ekonomistą, sędzią sportową, politolożką czy marketingowcem... i wieloma innymi emerytowanymi profesjonalistami – teraz w roli dziennikarzy?

Agnieszka Sprycha: Czym jest pismo „#Pokolenia”? Kto wymyślił tytuł i koncepcję? Kto je zaprojektował? W czym jest takie samo jak inne pisma, a w czym inne?

Aleksandra Laudańska: „#Pokolenia” to miesięcznik warszawskich seniorów wydawany przez urząd miasta. Pomysł na pismo kierowane do dojrzałych mieszkańców Warszawy narodził się w Biurze Pomocy i Projektów Społecznych. Miasto dawało dotację na inny projekt wydawniczy, a gdy ona się skończyła, pojawił się pomysł, żeby wydawać własne pismo. W pierwotnym założeniu miał to być portal internetowy, ale on nie trafiałby do seniorów niescyfryzowanych, więc zapadła decyzja, żeby wydawać pismo drukowane. Jego redakcja miała być z założenia międzypokoleniowa, stąd nazwa „#Pokolenia”. Ogłoszono konkurs na redaktora naczelnego. Do końca nie wiem, jaki był klucz w wyborze pierwszej redaktor, grafika i sekretarza redakcji. Zespół został mi przedstawiony na początku września 2018 r. i od razu przystąpiliśmy do pracy, bo pierwszy numer miał być gotowy na... 17 września (!).

Grafik, Bohdan Pułypuszko, zaprojektował logo i makietę, a my z Marzeną Michałek, pierwszą redaktor, zajęłyśmy się tworzeniem tekstów i zamawianiem ich u autorów sprawdzonych przez nas przy innych projektach. Czas bardzo nas gonił. Projekt był pilotażowy – mieliśmy wydać trzy numery, a potem miała nastąpić ewentualna decyzja o jego kontynuowaniu. Okazało się, że „#Pokolenia” zostały przyjęte pozytywnie – ewidentnie było zapotrzebowanie na estetycznie zaprojektowane czasopismo, które łączy lifestyle z informacją miejską, a jednocześnie burzy stereotypy na temat starości. To jest to, co nas wyróżnia. A także to, że czytelnik nie znajdzie u nas reklam.

Jak powstaje pismo dla ludzi dojrzałych?

Od początku wydawcą jest Urząd m.st. Warszawy, działający w tym przypadku poprzez Centrum Aktywności Międzypokoleniowej (CAM). Pomysłodawcom zależało, żeby redakcja współpracowała z Warszawską Rad Seniorów (WRS), ale pamiętam, że na początku szło to trochę opornie – na pierwsze spotkanie przyszły tylko trzy panie. Była wśród nich Bożena Borys, która poddała pomysł prowadzenia rubryki z ćwiczeniami – i robi ją od numeru 2. do dziś. Gdy zapadła decyzja o kontynuowaniu projektu, pojawiło się więcej osób chętnych do współpracy: emerytowane redaktorki i redaktorzy, a także zdolni amatorzy.

Zespół autorski trochę się zmienia: dochodzą nowe osoby, inne przestają pisać, ale kilka osób jest z nami od początku – jak Marzena Michałek, która redaguje teksty i pisze własne, robi także wiele wywiadów. Ja również piszę i redaguję. Potem wszystkie artykuły trafiają do korektorki Dagmary Deski – także jest z nami od początku. Skład robi Michał Laudański (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa, to mój brat). Dzięki niemu ten pierwszy numer ukazał się na czas, bo okazało się, że redakcyjny grafik nie bardzo miał doświadczenie w przygotowaniu takiej publikacji do druku. Michał już został, w dziedzinie DTP jest bezkonkurencyjny.

Czy 12 tys. egz. nakładu to dużo czy mało na potrzeby dojrzałych mieszkańców Warszawy?

Słyszymy głosy, że nakład przydałby się większy, ale tu ograniczają nas założenia przetargu, a one wynikają z budżetu, jaki miasto może przeznaczyć na projekt. Małgorzata Żuber-Zielicz, która do niedawna przewodniczyła Warszawskiej Radzie Seniorów, zaproponowała, żeby na okładce był wyraźny napis: „Przeczytaj i przekaż dalej”. Zachęcamy więc do dzielenia się swoim egzemplarzem z innymi. Pismo w postaci PDF jest również dostępne na stronie CAM.

Kim są autorzy? Czy to tylko seniorzy? Lubią to określenie i tak o sobie mówią? Czy publikują w piśmie osoby w wieku minimum 60+, czy mogą być młodsze, gdyż mają już status emeryta? Proszę o nich opowiedzieć.

Nie mamy sztywnych zasad, jeśli chodzi o wiek autorów, chociaż rzeczywiście dominują osoby na emeryturze, w większości 70+. Dzięki temu, że tematy zgłaszają i realizują rówieśnicy grupy docelowej, pismo osiągnęło taki sukces. Jednak gościnnie pisali i piszą dla nas także 40-latkowie, a kilka razy publikowaliśmy artykuły studentek. Międzypokoleniowość jest dla nas naprawdę ważna. w ogóle różnorodność – część osób ma za sobą długie doświadczenie zawodowe jako dziennikarze, część to osoby, które zawodowo zajmowały się czymś innym, ale zawsze ciągnęło je do pisania.

Mamy na koncie kilka późnych debiutów. Lubię je szczególnie – bo wspaniale jest patrzeć, jak ludzie dojrzali się rozwijają i spełniają marzenia. Proszę zauważyć: nie powiedziałam „seniorzy”. Wbrew oficjalnej nazwie pisma staramy się nie epatować tym określeniem, bo wiele osób po prostu go nie lubi.

Osobą, która bardzo rozwija się pisarsko na emeryturze, jest Andrzej Zawadzki – wcześniej ekonomista i wykładowca akademicki, a dziś wspaniały felietonista, autor reportaży i wywiadów, nie tylko w „#Pokoleniach”. Sześć lat temu wpadł mu w ręce numer pisma i zgłosił się do mnie, że chętnie by coś dla nas napisał. A że to, co przysłał, świetnie się czytało, więc opublikowaliśmy ten materiał. Andrzej został z nami na stałe. Jest niezmiernie płodnym autorem – ma na koncie nawet kilka książek i nagród w konkursach, w tym „O brzytwę Pilcha”, organizowanym przez „Politykę”.

Jak wspomniałam, od początku jest z nami Bożena Borys, absolwentka krakowskiej AWF, wieloletnia trenerka i sędzia sportowa, propagatorka zdrowego stylu życia, autorka książek i programów telewizyjnych z tej dziedziny. Jej rubryka powstaje w tandemie rodzinnym – Bożena przygotowuje ćwiczenia i je wykonuje, a jej mąż Andrzej robi zdjęcia. Razem mają 169 lat!

Niewiele krócej niż Bożena jest w redakcji Halina Molka – dr nauk ekonomicznych i politolog, dziennikarka, kiedyś właścicielka lokalnej stacji telewizyjnej, a potem dyrektorka biura administracyjnego Polskiego Radia. Halina pisze teksty poradnikowe dotyczące prawa i finansów, ale jest też autorką świetnych życiowych reportaży.

Współpracuje z nami również Barbara Wizimirska – dr nauk o polityce. Publikowała głównie na temat Azji Południowej i była redaktorką naukową „Rocznika Polskiej Polityki Zagranicznej”. Od 2004 r., czyli od przejścia na emeryturę, pani Basia działa aktywnie w Falenicy, gdzie mieszka: pisze książki o Falenicy oraz sztuki teatralne wystawiane w tamtejszym domu kultury. W „#Pokoleniach” publikuje najczęściej swoje felietony.

W zespół redakcyjny wrośli też na stałe Włodzimierz Zdunowski – emerytowany dyplomata, obieżyświat, oraz Daniel Wójtowicz – wieloletni dyrektor marketingu, kiedyś w Telewizji Polskiej, potem w Teatrze Rampa. Obaj to koneserzy sztuki i piękna przyrody – zabierają naszych czytelników na odwiedzone przez siebie wystawy i w ciekawe miejsca na Ziemi, dokąd często docierają na rowerach.

Nie mogę nie wspomnieć o Dariuszu Pietrzaku – artyście, który od pierwszego numeru tworzy przecudne ilustracje do rubryki „Rozrywka”. Sąsiedzką, bardzo lubianą, rubrykę „Siłownia Pamięci” tworzy Marta Tafil-Dalach z Fundacji Stocznia.

Pismo jest bezpłatne i związane z urzędem miasta. Ogranicza to zamieszczanie reklam i tekstów sponsorowanych, ale też wymaga materiałów z biura prasowego urzędu. Jak to godzicie? Czy pismo musi być akceptowane przed drukiem przez urzędników?

Miasto bardzo niewiele ingeruje w zawartość numerów. Regularnie publikujemy plakaty na temat inicjatyw miejskich kierowanych do ludzi starszych, np. o programie „Złota Rączka”, Biurze Karier które działa w CAM „Nowolipie” czy o Budżecie Obywatelskim. Gdy dzieje się coś nowego lub ważnego, jak inauguracja projektu „Seniorze. Babciu, Dziadku… Nie daj się oszukać. Bądź bezpieczny!”, to powstaje na ten temat osobny materiał. Relacjonujemy również takie wydarzenia, jak gala konkursu „Miejsce Przyjazne Seniorom” czy Warszawskie Dni Seniora. Stały punkt każdego numeru to rozkładówka z listą wydarzeń kierowanych do dojrzałych warszawiaków oraz wieści z Warszawskiej Rady Seniorów.

Całość zatwierdza Rada Programowa pisma. W jej skład wchodzą: dyrektor Biura Pomocy i Projektów Społecznych Marta Jakubiak, dyrektor CAM „Nowolipie” Joanna Dolińska-Dobek, wiceprzewodnicząca WRS Beata Jaroszyńska oraz ja – redaktor naczelna. Przez sześć lat istnienia pisma mieliśmy raptem kilka przypadków, kiedy jakiś tekst „spadł”, i kilka ingerencji w treść – zupełnie słusznych. Muszę stwierdzić, że mamy naprawdę bardzo dużą swobodę w tworzeniu pisma. Ale fakt: nie ma mowy o reklamowaniu jakichkolwiek przedsięwzięć komercyjnych.

Jaki jest odbiór pisma przez czytelników? Chwalą czy też krytykują? Piszą do redakcji, przychodzą na spotkania? Mają jakieś oczekiwania co do tematów lub konstruktywne uwagi?

Dochodzą do nas głównie pochwały – najczęściej przekazywane ustnie jako relacja czyichś słów, ale też bezpośrednio. Ostatnio byłyśmy z dyrektor Joanną Dolińską-Dobek na spotkaniu WRS i jeden z członków rady, o którym pamiętam, że sześć lat temu był krytyczny, tym razem zrecenzował pismo pozytywnie. O tym, że to prawdziwe opinie i raczej powtarzalne, świadczy fakt, że stali czytelnicy przychodzą do CAM i pytają, kiedy będzie nowy numer „#Pokoleń”, a w miejscach, gdzie pismo jest wystawiane, szybko znika ze stojaków. Listów i mejli dostajemy bardzo niewiele. Czasami ktoś do mnie podchodzi podczas wydarzeń i mówi o jakimś pomyśle czy problemie, o którym warto napisać. Czasami ktoś przychodzi na nasze comiesięczne spotkanie redakcyjne i też zgłasza temat. Staramy się wychodzić temu naprzeciw.

Czy są w piśmie honoraria, czy praca jest wolontaryjna? Można dołączyć do zespołu? Jeśli tak, to jako autor czy też w innych rolach?

Z autorami podpisujemy umowy i im płacimy. Stawki nie są wysokie. Początkowo był pomysł, żeby pisanie było wolontaryjne, ale miałam opór – trudno oczekiwać od profesjonalistów, żeby wykonywali pracę za darmo, a dodatkowe pieniądze zawsze się przydają, szczególnie emerytom. Chociaż wiele osób mówi, że nie chce wynagrodzenia, bo raz – to pisanie sprawia im przyjemność, a dwa – pisać do „#Pokoleń” to dla nich nobilitacja, ale tu jesteśmy stanowczy: wynagrodzenie, nawet symboliczne, musi być.

Jesteśmy zawsze otwarci na „świeżą krew”. Ostatnio bardzo wzmocniła się męska grupa w redakcji, więc szczególnie gorąco zapraszamy piszące panie. Nie zapowiada się, żebyśmy robili nabór do innych ról.

W piśmie jest wiele zdjęć z banku Pexels. To powszechna w mediach praktyka, ale czy to oznacza, że seniorzy nie fotografują, nie zasypują redakcji zdjęciami?

Zdjęć nie dostajemy w ogóle. Do niektórych artykułów autorzy robią zdjęcia sami. Do ilustrowania tekstów posiłkujemy się bazą zdjęć CAM, zasobami urzędu miasta i wspomnianym bankiem darmowych zdjęć Pexels. To akurat wynika głównie z tego, że w umowie mamy zapis, iż prawa do tekstów i zdjęć musimy przenieść na zamawiającego, czyli miasto. to rodzi problem z korzystaniem ze zdjęć z płatnych tzw. stocków. A znowuż na to, żeby płacić za zdjęcia fotografom, nie mamy budżetu.

Pismo ma też wersję elektroniczną, stronę. Czy jest ona dostępna wg standardów WCAG 2.1? Kto ją prowadzi? Seniorzy?

Pismo ma podstronę w witrynie CAM „Nowolipie”, prowadzoną przez pracowników CAM, stworzoną wg standardów WCAG 2.1. Sam PDF jest przygotowany pod czytniki, z których korzystają osoby niedowidzące.

Czy wokół pisma powstała społeczność? Macie Państwo spotkania, na których można się pojawić?

Nasze comiesięczne spotkania są otwarte dla wszystkich. Czasami ktoś z czytelników dołączy, ale rzadko. Prędzej to osoby zainteresowane pisaniem, najczęściej zachęcone przez któregoś z autorów, przez osoby z WRS czy CAM. W latach 2022–2023 prowadziliśmy Klub „#Pokoleń” – spotkania z autorami i bohaterami tekstów, ale nie przychodziło na nie dużo osób, więc je zawiesiliśmy. Gdy to analizujemy, to wychodzi nam, że jesteśmy postrzegani jako elitarne, więc hermetyczne grono. Niesłusznie, bo naprawdę jesteśmy bardzo otwarci i życzliwi. A nasze spotkania dotykają najróżniejszych tematów i często wychodzimy z nich z poczuciem „Wow! Co tu się zadziało!”. Energia jest niesamowita.

Jak „#Pokolenia” sytuują się na tle pism dla seniorów w Polsce? Jak ocenia Pani ten segment prasy? Istnieją pisma koncernów mediowych, płatne, tanie, ale raczej o charakterze poradnikowym. Oferując tematy: kulinaria, zdrowie, wspomnienia z PRL-u itp., traktują jednak ludzi 60+ stereotypowo.

To, że jesteśmy odbierani jako elitarni, wynika, myślę, z tego, że jesteśmy wydawnictwem „premium”. „#Pokolenia” mają dobre teksty, doskonale zredagowane, poddane dokładnej korekcie, estetycznie złożone i wydane na papierze wysokiej jakości. Ile razy rozmawiamy o tym, jak zwiększyć nakład lub objętość, tylekroć pada pomysł: „Dajmy tańszy papier”. Upada on pod licznymi głosami, że wysoka jakość jest ważna i trzeba ją zachować. Chcemy dawać czytelnikom pismo, z którym przyjemnie jest obcować. Które ma wartościowe treści i ładną grafikę. Uprzyjemnia życie i inspiruje. Właśnie dlatego odżegnujemy się od stereotypowego traktowania ludzi 60+.

Co do innych pism dla seniorów – chyba stworzyliśmy osobną kategorię. Nie infantylizujemy ludzi starszych i nie próbujemy im wcisnąć żadnych produktów – co jest chyba najczęstszym podejściem. Nasi autorzy mówią o godności, którą „#Pokolenia” – na tle różnych działań medialnych – przywracają ludziom starszym.

Jak Pani trafiła do redakcji „#Pokoleń”? Nie jest Pani w wieku senioralnym. Prosze opowiedzieć, czym jeszcze się Pani zajmuje?

Kiedy trafiłam do „#Pokoleń”, miałam 44 lata. W sierpniu 2018 r. dowiedziałam się, że miasto chce wydać pismo dla seniorów i będzie konkurs na redaktor naczelną. Powiedziała mi o tym obserwatorka mojej strony Facebookowej „AgeFree – wolni od metryki”. Uważała, że świetnie bym się nadała i powinnam wziąć udział w tym konkursie. Był dwuetapowy: w pierwszym mieliśmy zadania do wykonania na komputerze, w drugim etapie była rozmowa, którą prowadziła Joanna Dolińska-Dobek. Pamiętam, że pierwsze pytanie brzmiało: „Czy jest pani w stanie oddać pierwszy numer do druku 17 września?”. A, przypominam, był początek miesiąca, chyba 2 września. Śmieję się do dziś, że wygrałam konkurs, bo po chwili zastanowienia odpowiedziałam z przekonaniem, że tak, dam radę. Nikt normalny raczej nie podjąłby się czegoś takiego – mieliśmy tylko tytuł pisma i parametry objętości i formatu. Wszystko trzeba było stworzyć od zera. Znajoma, która też chciała wziąć udział w konkursie, stwierdziła, że w dwa tygodnie to szaleństwo. Na to trzeba dwóch miesięcy.

To było szaleństwo oznaczające pracę dzień i noc i umiejętne motywowanie zespołu nieznających się wcześniej ludzi.

Wcześniej pracowałam w redakcji „M jak mieszkanie” i tam nauczyłam się wszystkiego. Potem byłam redaktor naczelną dwóch czasopism lifestylowych wydawanych na tablety. Z wykształcenia jestem architektką, taką po politechnice, ale zawodowo od lat zajmuję się mediami – tradycyjnymi i nowymi. Do tego bardzo mnie zajmują wszelkie tematy związane ze starzejącym się społeczeństwem, i to praktycznie od dziecka. Szczególnie edukacja do długowieczności i związana z nią profilaktyka zdrowotna, czyli projektowanie dobrej, aktywnej starości oraz burzenie stereotypów i przesuwanie granic starości. Fascynują mnie ludzie, którzy nie kłaniają się swojej metryce.

Poza prowadzeniem „#Pokoleń” zajmuję się marketingiem – tworzę strategie komunikacji dla firm i często też je realizuję, przygotowując różnego rodzaju treści. Zainicjowałam m.in. powstanie cyfrowego projektu edukacyjnego dla kobiet na temat menopauzy: „Mameno – e-doula menopauzy”. Napisałam książkę na ten temat pt. Biohacking menopauzy. Zrozum zmianę, zaakceptuj ją i żyj długo w zdrowiu. Premiera planowana jest na pierwszy kwartał 2025 r. Studiuję też zdrowie publiczne na Akademii Techniczno-Artystycznej Nauk Stosowanych – za parę lat chciałabym zainicjować rewolucję w podejściu do zdrowia dojrzałych kobiet. Lubię robić rewolucje.

I tego Pani życzę! Kolejnych rewolucji, sukcesów i wolności – która, jak widać, jest możliwa w mediach, a do tego przynosi satysfakcję i codzienną radość. 


Artykuł pochodzi z numeru 6/2024 magazynu „Integracja”.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Na okładce jest zdjęcie posłanki Bożenny Hołowni, seniorki na wózku czytającej list na scenie Wielkiej Gali Integracji nad jej głową jest napis

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas