Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Wyobraźnia jest kluczem do wszystkiego

03.02.2025
Autor: Dominika Filipowicz, fot. kampania społeczna „Epoka Dostępności” Fundacji Avalon

Dlaczego to właśnie wyobraźnia jest tak ważna w momencie mierzenia się z diagnozą cukrzycy? Gdzie szukać wsparcia? I jak poskładać się na nowo gdy życie rozsypie się na kawałki? Na te pytania odpowiada Michał Figurski - dziennikarz muzyczny, radiowiec, dyrektor kreatywny, prezenter i założyciel Fundacji Najsłodsi oraz jeden z bohaterów kampanii „Epoka Dostępności” Fundacji Avalon. 

Dominika Filipowicz: Jesteś osobą bardzo publiczną, znaną w świecie dziennikarskim i medialnym. Zwykle osoby medialne mają być zdrowe, silne, wręcz niezwyciężone.  Jak w tym wyidealizowanym świecie ma się niepełnosprawność? Czy napotykasz na społeczne bariery w dziennikarsko-medialnej przestrzeni?

Michał Figurski: Zawsze lubiłem iść pod prąd. Uważam, że funkcjonujący w przestrzeni publicznej kult ciała to hipokryzja. Jest to zwyczajnie szkodliwe. Tworzymy wzorce, które są niedoścignione, nierealne.

Pokazanie niepełnosprawności jest trochę wsadzeniem kija w mrowisko, a ja to bardzo lubię. Nie mam najmniejszego problemu z opowiadaniem swojej historii. Wielokrotnie słyszałem, że to jakaś próba „lansu” na niepełnosprawności. Opowiadaniu w kółko tej samej historii. 

Ale dopóki będę dostawał pozytywny, szczery feedback od ludzi; dopóki tak wiele osób utożsamia się z moją historią i czerpie z niej inspiracje, bo inni milczą w tym temacie – będę ją powtarzać. Wiele osób dziękuje mi za to, że wprost mówię o tym, jak wszyscy jesteśmy niedoskonali i że życie często toczy się zupełnie inaczej niż byśmy sobie tego życzyli. Kiedy dostaje sygnały, że ktoś po wysłuchaniu jednej z rozmów ze mną lub po przeczytaniu wywiadu, postanowił przemyśleć swoje zachowanie i podejście do zdrowia, to wydaje mi się, że warto.

Nie będę tu uderzał w górnolotne tony, że jedno uratowane istnienie nadaje sens wszystkiemu, co robię. Ale jak słyszę historię chłopaka, który prowadził się identycznie jak ja do pewnego momentu swojego życia, a później, po zapoznaniu się z moją historią, postanowił coś zmienić – poszedł zmierzyć sobie cukier, zainteresował się swoim ciśnieniem, albo po raz pierwszy zrobił sobie morfologię – to naprawdę fajne uczucie. Ja w ogóle nie myślałem o takich rzeczach. Nigdy nie zadzwonił mi w głowie żaden ostrzegawczy dzwonek. Nie natknąłem się na żadną tego typu historię, która uruchomiłaby mogą wyobraźnie i pokazała mi czego mogę się spodziewać. 

To jedna strona medalu. Druga strona medalu jest taka, że to ten wyidealizowany wizerunek osób publicznych, które wiodą sielankowe, dostatnie życie w zdrowiu, szczęściu i miłości jest po prostu nieprawdziwy. To są tacy sami ludzie jak każdy. Tak samo cierpią. Tak samo przeżywają gorsze dni, począwszy od rzeczy błachych, a skończywszy na bardzo poważnych chorobach i cierpieniu. 

Nie przepadam jednak również za epatowaniem. Zniesmaczają mnie te wrzucane ciągle zdjęcia ze szpitalnych sal i opowiadanie o swoich intymnych sprawach bez kontekstu. Są takie osoby publiczne w Polsce, które regularnie informują o swoich terapiach, na przemian ze zdjęciami z wakacji i dań na talerzu. Mam mieszane uczucia jeśli o to chodzi.

Najważniejsze jest bycie bezpośrednią osobą, która szczerze mówi o sobie. Kiedy czytałam przeprowadzone z tobą wywiady, to najbardziej uderzyło mnie to, że wypowiadasz się na temat swoich trudnych doświadczeń bardzo naturalnie. I myślę, że ta naturalność i szczerość jest w tym wszystkim najważniejsza. 

Wcześniej opowiadałem przez lata o tym, jak fajny mam samochód, łazienkę i klawe życie. W pewnym momencie wszystko zmieniło się o 180 stopni. Wydaje mi się, że znacznie więcej pożytku dają tego typu wyznania, niż opowiadanie o tym, jaki sobie kupiłem samochód. 

Od jakiegoś czasu postanowiłem żyć pożytecznie. Dlatego napisałem książkę oraz na około mówię o tym, że profilaktyka zdrowotna to bardzo ważna i bardzo zaniedbana sfera naszego życia. 

Jak zmieniło się Twoje życie w momencie w którym musiałeś się zmierzyć z udarem?

Trzeba się było najpierw pozbierać. Oczywiście trwało to bardzo długo. Człowiek jest jak lej po bombie - rozbryzgnięty na wszystkie strony świata. Trzeba się podnieść, pozbierać te wszystkie kawałki i niejako ulepić się na nowo. Często samemu ciężko jest to zrobić. Mnie, jak zawsze powtarzam, uratowała miłość osób trzecich. I mam na myśli zarówno rodzinę i przyjaciół, jak i lekarzy, pielęgniarki, terapeutów. Całe mnóstwo osób, które widziało, że sam nie dam rady, więc postanowiło mi pomoc. I za to jestem im najbardziej wdzięczny. 

Człowiek z natury jest słabą jednostką i tak jak śpiewali The Beatles: „with the little help of my friends” (tłum. z niewielką pomocą przyjaciół). Walka w pojedynkę z jakimkolwiek przeciwnikiem jest bardzo trudna i często skazana na porażkę. Wydaje mi się, że trzeba się nauczyć przyjmować pomoc i prosić o nią kiedy jest potrzebna. Dla mnie było to bardzo trudne. 

Czy tobie również pomaga bezpośrednie mówienie o swoich doświadczeniach?

Robię to też, dlatego że mnie to stymuluje. Jak już się tak nagadam, jak bardzo próbowałem zmienić swoje życie, jak bardzo się staram, żeby było lepsze, to jest również jakiś motywator. To jest zobowiązanie, którego później wstyd nie dotrzymać. Więc w mam tym również swój interes, bez dwóch zdań. A że wypadkową tego wszystkiego są ludzie, którzy mówią „to ja może też spróbuję” to korzyść jest obustronna. 

Czy wcześniej, zanim twoja sytuacja zdrowotna uległa pogorszeniu, postrzegałeś swoją cukrzycę jako niepełnosprawność? 

Nie, w ogóle. Dzisiaj też nie uważam, że to jest niepełnosprawność. Prawdziwą niepełnosprawnością są dla mnie głupota, chamstwo, brak empatii, brak tolerancji. Uważam, że znacznie więcej szkody człowiekowi przynosi czasem jego brak pomyślunku niż jakiekolwiek dysfunkcje fizyczne. Ten brak wyobraźni jest chyba największą zakałą w życiu człowieka. I często prowadzi do różnego rodzaju tragedii. Tak było też w moim przypadku. To szczera, prawdziwa historia człowieka, który nie używał wyobraźni. 

Jak myślisz, dlaczego unikałeś skonfrontowania się z cukrzycą? 

Odpowiedź jest bardzo prosta: ze strachu, z buty, z bezradności. Nie byłem w stanie poradzić sobie z tym, co przyniosło mi życie. Żyłem tak, jakby tych problemów nie było. Największa głupota z możliwych. Wszyscy przeżywamy różne problemy, potknięcia i musimy się nauczyć stawiać im czoło. Ale trzeba do tego dorosnąć. Niektórzy młodzi ludzie są na tyle dojrzali, że rozumieją - przeciwności się pojawiają i należy im się przeciwstawić, jakoś spróbować je rozwiązać. Ale są też tacy jak ja, którzy udają, że wszystko jest w porządku. Konsekwencje takiego myślenia są najgorsze, niestety. 

Słyszałam, że wiele młodych ludzi, którzy wcześnie dostają diagnozę cukrzycy, często ją bagatelizuje. Dlatego ostro imprezują i działają tak, jakby choroby nie było. Czy to jest doświadczenie wielu młodych osób?

Często tak jest. To jest oczywiście również kwestia psychiki i otoczenia. Jeżeli funkcjonujesz w otoczeniu ludzi, którzy rozumieją, że nagle znalazłeś/aś się w bardzo trudnej sytuacji życiowej i starają się jakoś pomóc, wyciągnąć do ciebie rękę, to masz ogromne szczęście. 

Najczęściej zostajemy z tymi problemami zupełnie sami. Jesteśmy zmuszeni poradzić sobie z nagłą informacją o stanie krytycznym bez niczyjego wsparcia. Bo początek cukrzycy to jest stan krytyczny i przejdzie w terminalny, jeżeli się nim odpowiednio nie zajmiemy. 

Myślę, że wspierające otoczenie może dać nam najwięcej otuchy, siły. Moment w którym zaniedbujemy swój stan zdrowia, to jednocześnie moment załamania i naprawdę ogromnego cierpienia psychicznego. Wtedy bardzo potrzeba wparcia. Bo tak naprawdę nikt nie jest gotowy na tego typu informacje. Nagle słyszysz: „teraz pańskie życie całkowicie się zmieni. Trzeba o wielu sprawach zapomnieć i zająć się zupełnie innymi kwestiami”. Człowiek z natury jest raczej wygodnicki, więc woli się skupić na pozytywnych aspektach swojego życia. Informacja o chorobie jest niezaprzeczalnie negatywna.

Ja się po prostu załamałem. Z perspektywy czasu i terapii, którą na szczęście podjąłem, zrozumiałem, że już jestem innym Michałem. Michałem, którym przede wszystkim ja sam muszę się zaopiekować. 

Czyli terapia jest tym właśnie rozwiązaniem, które może pomóc w trudnej sytuacji diagnozy?

Zdecydowanie tak. Często może nawet pomóc najwięcej. Czasem zwracają się do mnie młodzi ludzie lub ich bliscy i pytają co robić. Często powtarzają wtedy: „jestem kompletnie załamany, on wcale o siebie nie dba, działa zupełnie na odwrót”. Wtedy odpowiadam:, „słuchaj, może ktoś powinien z tym człowiekiem profesjonalnie porozmawiać. Postawić przed nim lustro i powiedzieć: „zobacz dokąd zmierzasz i zastanów się czy na pewno warto.” Za fizycznym załamaniem idzie psychiczne. Myślę, że w niektórych momentach terapeuta może tutaj zdziałać nawet więcej niż lekarz specjalista. 

Jesteś jednym z bohaterów kampanii społecznej „Epoka Dostępności” Fundacji Avalon. Jakie osobiście dla Ciebie znaczeniema ta kampania? Co chcesz przekazać odbiorcom? 

Dla mnie jest to kampania, która pomaga połączyć dwa światy. Osób, które potrzebują być zauważone i tych, które zauważyć mogą, choć może nie chcą. 

W Polsce istnieje ogólny problem z postrzeganiem osób z niepełnosprawnościami. Wiele osób postrzega niepełnosprawność jakoabsolutne ograniczenie ruchowe i fizyczne, co oczywiście jest nieprawdą. Niepełnosprawność ma bardzo różne oblicza. 

Ta kampania pokazuje, że niepełnosprawność to spektrum. Pozwala też nauczyć się wspólnej egzystencji, tak żeby osobom z obydwu stron tego świata było dobrze, lepiej, wygodniej. 

Niepełnosprawność budzi pewien dyskomfort otoczenia. Jeżeli się lepiej poznamy będzie łatwiej. Tak przecież jest w życiu - nieznane to niepewne i budzi lęk. Im lepiej się poznamy, tym więcej będzie tolerancji, zrozumienia i chęci wzajemnej pomocy. Planeta ziemia ma bardzo ograniczony areał i wszyscy musimy się na nim zmieścić. 

Myślę, że ta kampania bardzo pomaga zrozumieć siebie nawzajem. Pokazuje od jak najlepszej strony, to że są osoby, które potrafią i chcą pomóc oraz ludzie, którzy tej pomocy i zrozumienia oczekują. Po prostu łączy te dwa światy. 

W spocie kampanii „Epoka Dostępności” wspominasz o niewidocznej niepełnosprawności oraz o związanych z nią trudnościach. Czy ludzie patrzą na ciebie ze zdziwieniem, kiedy okazuje się, że jesteś osobą z niepełnosprawnością? 

Właśnie chodzi o to, by tego zdziwienia było jak najmniej. Ile można tłumaczyć to samo? Ludzie muszą zrozumieć, że niepełnosprawność nie polega tylko na wózku inwalidzkim czy niemożności pokonania jakiejś fizycznej bariery. Znacznie więcej jest tych barier mentalnych. Ludzie, którzy są nie zrozumiani, cierpią bardziej, bo wciąż muszą tłumaczyć, że istnieje całe mnóstwo nieoczywistych barier.

Wydaje mi się, że ten aspekt niewidocznej niepełnosprawności jest tutaj absolutnie najważniejszy. W moim przypadku udar pozbawił mnie sprawności w lewej ręce. Ktoś może powiedzieć: „hola, hola, chwileczkę, jaki on jest niepełnosprawny?” To nie jest w ogóle o mnie i o tym, co mogę i czego nie mogę. Ja jestem tylko ziarenkiem piasku na potężnej pustyni. 

Ale jeżeli mogę coś powiedzieć głośno na temat siebie i innych, którzy chcieliby być po prostu zrozumiani, chcę z tego skorzystać. Wystarczy wejść na chwilę do obcego świata, rozejrzeć się i zastanowić się: „kurcze, a jak ja bym się w tym odnalazł?” I to jest pobudzanie wyobraźni, od czym rozmawialiśmy od samego początku. Wyobraźnia jest absolutnym kluczem do wszystkiego.

Bardzo dziękuję za rozmowę!


Michał Figurski jest jednym z bohaterów kampanii społecznej „Epoka Dostępności” Fundacji Avalon, której celem jest uświadomienie społeczeństwu, czym jest brak dostępności i jaki wpływ na powstawanie barier dla osób z niepełnosprawnościami mają wszyscy obywatele.

Spot kampanii

Strona kampanii społecznej Epoka Dostępności

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas