Sekunda życia
07.07.2008
Bijmy brawo
Brawo!
Cóż za cudowny skok
Tak brawurowo wykonany
Z rozpędu
Z rozbiegu
Hop!
Jak lekko, jak płynnie
Aaa! Rozpłynę się sama
Krzyczy młoda dama
I mdleje
Z wrażenia
Z emocji
Z podniecenia?
Nie ma nic do dodania w strachu uniesienia(...)
Wspomnienie Pierwsze
Nigdy nie widziałam niefortunnego skoku do wody. Kolega widział. Opowiadał. Choć był mały, ten obrazek pozostał na stałe w jego pamięci.
Lato. Razem z ojcem wybrali się nad jezioro. Ojciec był starym mistrzem w pływaniu, potrafił kilka godzin leżeć na tafli wody. Tak odpoczywał. Podchodzili różni ludzie, przestraszeni pytali „Może trup?”. Ale ojciec oddychał, zawsze bezpiecznie wracał na brzeg.
(...) Ludzie wstają
Szeroko otwierają oczy
Jak on to zrobił?
Sam siebie przeskoczył(...)
Tamtego dnia nad jezioro przyjechała też grupka dwudziestokilkuletnich chłopaków. Było gorąco. Oni pili piwo, śmiali się, pływali, korzystali z życia i młodości. Skakali do wody. Jeden skoczył, drugi. – Widziałem jak kolejny z nich się rozpędza. Biegnie po plaży. Odrywa stopy od piasku. Oddaje skok. I znika w wodzie – mówiąc to, kolega się zamyśla. Minęło kilkanaście lat, a on potrafi przywołać ten obraz z pamięci.
- Po chwili usłyszałem krzyki. Ten, który skoczył przed momentem, teraz wzywał pomocy.
Fot.: Mariusz Grzelak/SE/EAST NEWS
Na stłumiony krzyk bezwładnego ciała chłopaka w wodzie odpowiedział krzyk kogoś z brzegu. Mężczyźni pobiegli w stronę wody. Ojciec też rzucił się, by pomóc. Wynieśli go na brzeg. Położyli. Widziałem jak ojciec pochyla się nad ocalonym i silnie chwyta jego nogę. Potem szepcze do niego pytanie: – Czujesz coś? Chłopak przecząco kręci głową. Potem ojciec podszedł do mnie i powiedział: „Złamał kręgosłup”.
(...) Gdzie on zniknął?
Wszak pora
Na niego
By wstał
By się wynurzył
Sekunda mija
Czas, czas, czas się dłuży(...)
Zastanawiałem się wtedy, czy chłopak też wie, czy też czuje, że być może nigdy już nie wstanie o własnych siłach? O czym myśli? Czy przez głowę przebiegają mu obrazki z całego życia? Czy żałuje tego skoku na główkę? Czy powtarza w duszy, że wszystko będzie dobrze?
Dominik
Dominik tak właśnie myślał. Kiedy wyciągnięto go z wody był przekonany, że wszystko będzie dobrze. - Nie martwcie się – mówił rodzicom. Poskładają mnie i wrócę do domu - wspomina.
(...) O jest! W asyście się pojawia
Już się nie kłania
Nie pozdrawia nikogo(...)
Lekarze na początku nie mówili, że jest źle. Ale Dominik czuł, że skoro nie może ruszyć inną częścią ciała prócz głowy, coś musi być nie tak. Po jakimś czasie lekarze odzyskali głos, powiedzieli, że już nigdy nie wstanie z łóżka. Może ewentualnie kilka minut dziennie posiedzi na wózku.
(...) Akt pierwszy, koniec, kurtyna
Spuszczona
Na aktora ciało
Och, mało za mało wiemy, widzimy za mało, mówią ludzie
Odchodzą(...)
Przepowiednia lekarzy spełniła się. Ale tylko po części. Kiedy Dominik wrócił do domu, jego głównym zajęciem było leżenie w łóżku i oglądanie telewizji. Z przerwą na jedzenie, które donosiła mama. – Miałem 25 lat. Właśnie zamierzałem wyprowadzić się od rodziców – wspomina. - A po wypadku stałem się całkowicie od nich uzależniony.
Fot.: Marcin Smulczyński/SE/EAST NEWS
(...) Cisza
Pauza, trwanie
Wytrwanie, trwałe, nietrwałe czekanie(...)
(...) Cisza się dłuży
Był grzmot, fala, teraz Cisza
Cisza po burzy(...)
Jednak dzięki intensywnej rehabilitacji w ośrodku w Konstancinie Dominik mógł korzystać z wózka i samodzielnie się nim przemieszczać. – W ośrodku jeździłem wózkiem na stołówkę, na zabiegi. Wolno jak żółw - śmieje się Dominik. Dziś już o takiej wolnej jeździe nie ma mowy. Bo Dominik musi być szybki. Gra w rugby. Nie, nie wstał, nie odzyskał czucia w nogach. Pewnego dnia pojawili się w jego życiu ludzie, którzy pomogli, którzy wyciągnęli go z domu.
- Teraz sam agituję osoby na wózkach. Zachęcam, żeby byli aktywni, żeby uprawiali sport. Cieszymy się, że coraz więcej ludzi pojawia się w drużynie. Oczywiście nie cieszy mnie to, że ludzie się łamią. Po prostu widzę, że zaczynają wychodzić z domu – mówi.
Nie wiem, czy tamten chłopak ze wspomnień mojego kolegi uprawiał jakiś sport. Czy przetrwał trudny czas? Czy miał obok siebie rodzinę, przyjaciół, czy żyje, czy jest przykuty do wózka, czy pogodził się ze swoją sytuacją?
- Bo to trzeba w końcu zrozumieć, że czasu się nie cofnie, że trzeba dalej żyć – mówi Dominik, który dziś ma pracę, mieszkanie, ukochaną dziewczynę i sport jako wielkie życiowe hobby. Może chłopak ze wspomnień też to ma. Może nie ma nic.
Pytam Dominika o to, co by powiedział ku przestrodze: - Uważajcie, bo sekunda, brawura, młodzieńcza głupota, mogą na zawsze zmienić wasze życie – odpowiada.
Drzewo – największy wróg
- Wiem, że jak się jest młodym, to do człowieka nie trafiają moralitety. Sam szalałem maluchami, trabantami. Kiedy pomyślę co ja wyprawiałem tymi maluchami to dziś resztki włosów stają mi dęba na głowie – wspomina Tomasz Kuchar, znany polski kierowca rajdowy. O samochodach mógłby długo opowiadać. Widać, że to całe jego życie. Lecz choć w rajdach stara się jechać jak najszybciej, podczas zwykłej jazdy nie pozwala sobie na brawurę.
- Ja naprawdę lubię delektować się spokojną jazdą – mówi Kuchar. - Proszę pamiętać, że na trasie jest zupełnie inaczej niż na zwykłej drodze. Mamy wydzielone odcinki, gdzie nikt nie może z boku wjechać, wyskoczyć. Mamy też specjalne samochody, sprzęt, który zabezpiecza kierowcę. Nawet jak wydarzy się wypadek, kierowcy raczej nic się nie dzieje – opowiada Kuchar.
Fot.: Piotr Blawicki/SE/EAST NEWS
– Inaczej jest podczas zwykłej jazdy. Po pierwsze trzeba pamiętać o fatalnym stanie naszych dróg. I o tym, że choć my możemy mieć bardzo dobry samochód i umiejętności, inni kierowcy mogą tego nie posiadać. A jeśli dochodzi do tego jeszcze duża prędkość to jest tragedia. Dziś już młodzi ludzie mogą sobie pozwolić na bardzo szybkie auta. Tymczasem wszelkiego rodzaju crash-testy robione są przy prędkości 30, 40 km/h. Proszę sobie wyobrazić, co się dzieje, gdy samochód w normalnych warunkach jedzie szybciej? – pyta Kuchar.
Największy dramat jest wtedy, gdy samochód uderzy w drzewo. - Bo drzewo jest najtrudniejszą z przeszkód, zwłaszcza te cienkie drzewa, które wrzynają się w auto. Człowiek nie ma szans – dodaje Kuchar i zachęca, żeby ci żądni wrażeń kierowcy brali udział w rajdach dla amatorów.
Wspomnienie drugie
Damiana nie zabiło drzewo. Ale równie cienka jak pień małego drzewa, poprzeczka w bramce na szkolnym boisku.
Pamiętam to. Szłam do szkoły na dodatkowe zajęcia. Miałam kilkanaście lat. Podobnie jak Damian. Było ciepłe popołudnie. Chyba ostatnie dni nauki przed wakacjami. Damian wyszedł na boisko szkolne, żeby trochę pokopać z kolegami. Szkoda by było siedzieć w domu w tak miły dzień. Mieszkał tuż obok, zawsze mógł pójść na obiad, albo szybko pobiec, żeby napić się soku.
Fot.: Mariusz Grzelak/SE/EAST NEWS
Ale to w przerwie. Teraz Damian stoi na bramce. Gra. Broni.
Ja idę, obok. Widzę siebie sprzed prawie dziesięciu lat. Widzę chłopców grających w nogę. Odwracam głowę. Za chwilę słyszę brzęk.
Nagle krzyk. Huk. I cisza. Obracam się, widzę leżącego chłopaka. Nad jego głową kałuża krwi. Może już wtedy wypłynął płyn mózgowy spod czaszki przygniecionej bramką? Bo Damian zawisł na poprzeczce, ot tak dla hecy, z nadmiaru energii. Miał pecha, słabo umocowana bramka spadła całym ciężarem na jego głowę. Nie miał szans. Nie pomógł szybki przyjazd karetki i płacz matki, która przybiegła z kuchni pobliskiego wieżowca. Matka nie chciała zgodzić się na oddanie organów Damiana do przeszczepu. Wierzyła, że coś się odstanie, liczyła na cud. Cud się jednak nie zdarzył. Pamiętam, że przez tydzień nie mogłam spokojnie zasnąć.
Może też masz takie wspomnienia z dzieciństwa? Może byłeś świadkiem wypadku? Może sama szalałaś za młodu? Może byłeś obserwatorem jakiegoś ludzkiego dramatu?
Ciesz się, że nie dostałeś głównej roli do zagrania w tej sztuce. I oby nikt Cię nigdy w niej nie obsadził. Obyś sam się o nią nie starał… Nawet przez sekundę.
(...) Grzmi
Ostatni raz
Znów tętna brak, prędzej, czas się liczy
Został sam aktor
W ciszy
Pusta sala
Nie ma braw
Cisza
On sam
I biała scena szpitala
*sztuka pt. „Sekunda życia”
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz