Pomoc na raty
09.07.2008
Wózek elektryczny typu skuter to komfort, wygoda i niezależność. Wiele osób z niepełnosprawnością marzy o takim sprzęcie. Zygmunt Jaworski to prawdziwy szczęściarz – jest posiadaczem takiego cudeńka już prawie od dwóch lat ale… nie przejechał nim jeszcze nawet jednego metra. Powód? Nie ma odpowiedniego garażu dla pojazdu.
22 września 2006 roku był szczęśliwy dla Zygmunta Jaworskiego. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych przyznał mu dofinansowanie w wysokości 10 000 złotych na wózek elektryczny typu skuter. Na cierpiącego od lat na choroby kręgosłupa mężczyzny nie mogło być lepszej wiadomości.
Problem istniał już tylko jeden, ale w tym momencie wydawał się błahy – wózek elektryczny wymaga przechowywania w zamkniętym, ogrzewanym pomieszczeniu, w którym będzie go można podłączyć do prądu i naładować akumulatory.
Wózek elektryczny typu skuter. Fot.: Alu-Rehab
Dobre złego początki
Pełen entuzjazmu nowy właściciel elektrycznego wózka zwrócił się z prośbą do Spółdzielni Mieszkaniowej zarządzającej blokiem w którym mieszka. Chciał załatwić formalność, za jaką uważał uzyskanie pomieszczenia, w którym mógłby przechowywać wózek.
Zarząd Spółdzielni odmówił uzasadniając swoją decyzję przepisami Prawa Budowlanego. Okazało się że korytarze w bloku są zbyt wąskie, a zjazd do piwnicy zbyt stromy. Spółdzielnia zasugerowała wybudowanie garażu.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie i PFRON odmówiły pomocy w wybudowaniu takiego garażu ponieważ Zygmunt Jaworski otrzymał już od nich dofinansowania. PFRON sfinansował sam wózek, a PCPR - likwidację barier architektonicznych w mieszkaniu.
Zygmunt Jaworski zwrócił się więc w listopadzie 2006 roku z prośbą do Urzędu Miasta w Jasieniu. Dwa miesiące później, w styczniu 2007 otrzymał odpowiedź odmowną, w której miasto, tłumacząc się brakiem środków w budżecie, zaoferowało mu jedynie pomieszczenie w odległym ośrodku zdrowia.
Okazuje się, że miejsce do przechowywania wózka typu skuter to nie tylko formalność. Tymczasem wózek przechowuje grzecznościowo w swoim garażu pracownik Alu-Rehab.
Pierogi, ciasto i ciasny budżet
Zygmunt Jaworski nie załamuje się i dalej szuka pomocy. Pisze do wielu miejsc: od lokalnych fundacji po Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Wszystkie odpowiedzi są odmowne.
Wreszcie poprzez Centrum Integracja trafia do Caritasu. Składa prośbę o subkonto. Otrzymuje zgodę, wymaganie jest jeszcze tylko potwierdzenie w lokalnym oddziale Caritas.
Tu Zygmunt Jaworski spotyka się z ciepłym przyjęciem. Oczywiście lokalna Caritas chętnie pomoże. Powstaje pomysł zbiórki pieniędzy.
- Dowiedziałem się, że lokalna Caritas zajmie się tą sprawą do końca. Moja radość była olbrzymia. Wreszcie znalazł się ktoś kto chciał mi pomóc – mówi Zygmunt Jaworski.
Na wrześniowych dożynkach zbierane są do puszek fundusze na wybudowanie garażu. Sprzedawane są również pierogi i ciasta. Tymczasem właściciel wózka przeszukuje oferty producentów mini-garaży.
Tu pojawiają się kolejne trudności. Okazuje się że garaże zewnętrzne to znaczna inwestycja. Ocieplony i wzmocniony garaż kosztuje minimum 7000 złotych. Tylko taki wchodzi w grę ponieważ wózek elektryczny wymaga ogrzanego pomieszczenia.
Wszystkie znalezione przez Zygmunta Jaworskiego oferty Caritas odrzuca jako zbyt drogie. Akceptuje jedynie najtańszą, opiewająca na 1700 złotych.
- Zmartwiło mnie to, że Panie z Caritasu nie chciały mnie poinformować ile pieniędzy udało się zebrać podczas dożynek. Od początku wiedziałem że ten najtańszy garaż i tak będzie wymagał kolejnych inwestycji, ale nie miałem żadnego wyboru. Udało mi się na szczęście wynegocjować z producentem garażu bezpłatny transport – opowiada Zygmunt Jaworski.
Caritas w Jasieniu wsparł niepełnosprawnego właściciela skutera jeszcze w skompletowaniu niezbędnej dokumentacji. Wreszcie, w marcu 2008 roku mały blaszany garaż stanął przed blokiem Zygmunta Jaworskiego.
Garaż pana Zygmunta.
Za "Bóg zapłać" nie wypada
Konieczne są jeszcze trzy rzeczy: utwardzenie podłoża, ocieplenie i wzmocnienie garażu, oraz dociągnięcie do niego prądu. Caritas zwraca się z prośbą o dociągnięcie prądu do Zakładu Energetyki.
Tymczasem Zygmunt Jaworski prosi jeszcze raz miasto Jasień, tym razem o wykonanie utwardzonego podłoża. Otrzymuje zapomogę celową i pracownik Urzędu Miasta kładzie w garażu płytki.
Teraz pozostaje już tylko czekać na prąd. Ocieplenia i wzmocnienia boksu garażowego nie chce się podjąć nikt, choć potrzeba już tylko 700 złotych aby zamknąć cała sprawę. Urząd Miasta i Caritas tłumaczą się brakiem środków. Zdesperowany Zygmunt Jaworski pisze do naszej redakcji.
- Czuję się podle, czuje się poniżony. Mam już dość dopraszania się o pomoc i narzucania. Były takie momenty, że chciałem żeby zabrali mi ten wózek. Wolałem już go nie mieć, bo świadomość że dysponuję takim sprzętem, który pozwoliłby mi opuścić mieszkanie, a nie mogę z niego skorzystać jest straszna – mówi Jaworski.
Dzwonię do Caritasu w Jasieniu. W rozmowie dowiaduję się, że na dożynkach udało się zebrać jedynie 350 złotych, a całą resztę Caritas dołożył ze swoich środków.
- Na prąd faktycznie pan Zygmunt czeka bardzo długo, ale tak za "Bóg zapłać" to nie wypada się Energetyki dopraszać. Gdyby im zapłacić to byłaby inna rozmowa. My niestety nie mamy już na ten cel pieniędzy. Sfinansujemy jeszcze styropian do ocieplenia i na tym koniec. Mam już naprawdę dość tej sprawy – powiedziała Alina Kurpias z Caritas w Jasieniu.
Pani Burmistrz Jasienia tłumaczy, że ma pod opieką wiele osób niepełnosprawnych, często w trudniejszej sytuacji niż Zygmunt Jaworski. Jednak dzięki interwencji jednego z radnych sprawa garażu zostaje jeszcze raz podjęta.
Koniec kłopotu, czy nadziei?
Wreszcie pod koniec czerwca do garażu zostaje podłączony prąd. Na dniach ma zakończyć się montaż ocieplenia. Wszystko wskazuje na to, że wreszcie, po niemal dwóch latach walki, Zygmunt Jaworski będzie mógł korzystać z upragnionego wózka elektrycznego. Pytaniem pozostaje tylko: jak długo?
- Ten garaż jest z bardzo cienkiej blachy, można ją wygiąć rękami. Ja mieszkam pod lasem, w niezbyt ciekawej okolicy. Obawiam się że chętnych na wart kilkanaście tysięcy wózek znajdzie się sporo. Boję się kradzieży - martwi się Zygmunt Jaworski.
- Nie wierzę że ktoś pokusi się na taki wózek, jeśli na parkingu obok stoją drogie samochody i nikt ich nie kradnie – ripostuje Burmistrz Jasienia, Helena Sagasz.
Czy dwuletnia walka o prawo do używania własnego wózka wreszcie się skończy? I czy faktycznie cienka blacha powstrzyma złodziei? Bo możemy być pewni, że oni nie będą kraść wózka na raty, przez dwa lata, tak długo, jak ludzie dobrej woli pomagają Zygmuntowi Jaworskiemu.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz