Medytacja: nić życia
„Oto nagle, nie wiedzieć czemu, kamień z grobu został odsunięty, a pajęcza nić, całkiem już okazale na niego napleciona, w jednej chwili uległa przerwaniu.”
Jak tkacz zwinąłem me życie,
Pan mnie odcina od nici. (Iz 38, 12)
Właśnie jest wiosna. Słońce jest coraz śmielsze. Przesyca wszystko radością swego światła. Wyparowują w niej wszelkie momenty tęsknoty i smutku – tak lotne, ale i niekiedy obsesyjne, jak babie lato, unoszące się nostalgicznie na tle słabnącego słońca jesieni. Małe pajączki zwijały namiot swojego życia – a raczej wraz z nim przenosiły się... nawet nie wiadomo gdzie. W ten sposób, pewnie nieświadomie, tworzyły jeden z niewielu pozytywnych motywów jesiennego krajobrazu: wśród mgieł, blaknącego światła dnia, ogałacanych z liści drzew ta wątła pajęcza nić miała w sobie coś świeżego i twórczego.
Teraz, przy mocniejszym świetle słońca, pająki raczej nie muszą emigrować. Ożywione ciepłem, rozstawiają swój warsztat pomiędzy pokrywającymi się świeżą zielenią gałęziami czy łodygami. Nić jest mocna i dobrze napięta – jak na wiosnę przystało. Przyjmie na siebie nawet krople rosy. Wszak one nadają jej niezwykłego blasku. Na chwilę czuje się, jak najpiękniejsza na świecie kolia z brylantami. Zapewne słońce lubi się w nich przeglądać. A pajączek tylko pręży się z radości i dumy. Jego życie drga mocą, jak ta błyszcząca pajęczyna. Wiosna niesie życie nawet dla pająków. Ich niekiedy ozłocone poranną rosą nici stanowią już teraz naturalny komponent wiosennej symfonii eksplozji nowego.
I było tak już ponad 2000 lat temu w pewnym jerozolimskim ogrodzie. Wiosna pulsowała już wszędzie. Kwiaty, łodygi i trawy coraz intensywniej pachniały i wzbierały życiem. Cały świat zdawał się błogosławieństwem. Wszystko jakoś psuł ten grób. Najpierw był pusty. Skalna dziura nie za bardzo pasowała do wiosennej symfonii życia. Była szansa, by zielenią, pnączami a nawet kwiatami zasłonić tę nieadekwatność. Zanim to się jednak stało, w grobie kogoś pochowano (i to nawet dość pośpiesznie), niesympatyczną dziurę zasłaniając kamieniem.
Tu już było łatwiej piąć się i rozpleniać. Wreszcie znikła dziura, aczkolwiek wiadomy depozyt zdawał się przeczyć radości odradzającego się życia. Właśnie temu w sukurs przyszedł miejscowy pajączek. Jego życiowe nici były właśnie świeżo zaprawione porannymi seansami z błyszczącymi kroplami rosy. Chciał po swojemu rozprawić się ze śmiercią, która tak wbrew wszystkiemu wkradła się do ogrodu. Wdrapał się na szczyt kamienia i rozpoczął swoją mozolną pracę. Wiele było w nim entuzjazmu. Czuł, że uczestniczy w czymś wielkim. Dawał z siebie wszystko. Jak nigdy, jego nić wydawała się wymownym symbolem życia – owszem, delikatnego, ale wytrwałego i rozwijanego wbrew wszystkiemu.
I ta pajęcza pieśń życia rozbrzmiewałaby najpiękniej, jak to by tylko było możliwe na skalę ogrodu, gdyby nie wczesny poranek w niedzielę, która nadeszła dwa dni po zasunięciu kamienia. Oto nagle, nie wiedzieć czemu, kamień z grobu został odsunięty, a pajęcza nić, całkiem już okazale na niego napleciona, w jednej chwili uległa przerwaniu. Tyle pracy i entuzjazmu na nic! Ale, rzecz dziwna – pająk nie był załamany. Nie tylko dlatego, że to nie pierwszy raz, jak jego praca ulegała znienacka zniszczeniu. Wraz z całym ogrodem ucieszył się, że w ten oto sposób trefny grób zakwitł życiem. Biła z niego jakaś niezwykła światłość, mocniejsza i piękniejsza od słońca. Nie potrzeba już było rosy, by nić pajęcza zaczęła lśnić w niej jak nigdy dotąd!
Od tej chwili pajączki już nie są tak przywiązane (przenośnie i dosłownie) do swej nici. Owszem, jest ona dla nich jak życie, ale teraz wiedzą, że prawdziwe Życie ma prawo – a nawet... musi – ją przerwać. Wtedy wiosna stanie się wiecznością, a nostalgiczne przeprowadzki babiego lata staną się jedynie wspomnieniem – coraz bardziej słabnącym, jak jesienne słońce.
o. Bernard jest zakonnikiem w Klasztorze oo. Benedyktynów w Tyńcu
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz