Rosną sobie kwiatki na łące – czyli rzecz o żłobkach integracyjnych
16.07.2008
Kolorowa sala. Na ścianach motylki, kwiatki, w głębi mały basen z masą różnobarwnych piłeczek, w których aż chce się zanurzyć.
Jedzie auto, skrzypi oś, a w tym aucie wielkie Coś...
Zza otwartych drzwi wyłania się gromadka małych Cosiów. – A teraz Cosie przewracają się. Tralalalala! – woła pani znad pianina.
Grupka dzieci, które jeszcze przed chwilą grzecznie szły w parach, teraz rozpierzcha się po całej sali. Uwagę przyciąga śliczna dziewczynka o jasnych blond włoskach, które kręcą się swawolnie. W bluzce w marynarskie wzorki wygląda jak laleczka. Jej wielkie piwne oczy badawczo spoglądają wokół. Zdaje się być bardziej ciekawa otaczającej rzeczywistości niż inne dzieci.
Mały miś, śmieszny miś, z pajacykiem tańczy dziś...
Blondyneczka tańczy w parze z koleżanką.
- Inicjatywę powstania placówki integracyjnej nosiłam w sercu od kiedy pracowałam na oddziale chirurgii dziecięcej – mówi Krystyna Dąbrowska, Kierownik Żłobka Nr 31 w Warszawie. - Wtedy po raz pierwszy spotkałam się z dziećmi z problemami rozwojowymi. Doszłam do wniosku, że jeśli cokolwiek robi się dla tych dzieci, kiedy są jeszcze małe, to efekty mogą być szybko widoczne. A potem tak się złożyło, że stanęłam do konkursu na kierownika żłobka – dodaje.
Dziś Krystyna Dąbrowska szefuje jedynemu państwowemu żłobkowi o charakterze integracyjnym w Warszawie. W rzeczywistości brak jest przepisów, które regulowałyby kwestie żłobków integracyjnych. Prawem przewidziane są przedszkola integracyjne, szkoły, ale nie żłobki.
- Dlatego obowiązują nas wszystkie zasady dotyczące normalnych żłobków – mówi Bożena Przybyszewska, Dyrektor Zespołu Żłobków miasta stołecznego Warszawy.
Brak rozdziału na żłobki integracyjne i „zwykłe” powoduje, że w zasadzie każdy żłobek przyjmie dziecko z niepełnosprawnością, czego już nie ma w przypadku przedszkoli. Wystarczy tylko zaświadczenie od lekarza, że dziecko mimo niepełnosprawności może funkcjonować w grupie z dziećmi.
Plusem żłobków o charakterze integracyjnym jest kadra zatrudnionych specjalistów. Rehabilitanci, logopedzi, psycholodzy - zajmują się stymulowaniem rozwoju dzieci od najwcześniejszych lat.
- Zdarza się, że dziecko, które trafia do żłobka z niewielkim opóźnieniem w rozwoju, dzięki ćwiczeniom i odpowiedniej opiece zaczyna prawidłowo się rozwijać – dodaje Bożena Przybyszewska.
Iwona i Igorek
- Moje życie po zajściu w ciąże troszkę się pokomplikowało – wspomina Iwona. - Ojciec Igorka zostawił mnie po długotrwałym związku, w ósmym miesiącu ciąży. Na szczęście nie wyparł się synka, bardzo go kocha i od samego początku pomaga mi jak może. To cenne, szczególnie w naszej sytuacji, ponieważ Igorek potrzebuje troszkę więcej opieki niż inne dzieci.
Synek Iwony urodził się z dużym niedotlenieniem. Gdy skończył sześć tygodni Iwona dowiedziała się, że dziecko ma dość silne napięcie mięśniowe całego ciała.
- Natychmiast zaczęła się walka o wyzdrowienie, częste wizyty u specjalistów, rehabilitacje i dodatkowe ćwiczenia – mówi Iwona.
Wkrótce okazało się, że Igorek ma uszkodzoną lewą półkulę mózgu i niestety będzie potrzebował wieloletniej rehabilitacji, może nawet do końca życia.
- Robiłam więc wszystko, żeby Igorek miał jak najlepszą opiekę. Niestety na to też potrzebowałam pieniędzy, więc musiałam iść do pracy. Na początku nie bardzo wiedziałam jak pogodzić samotne macierzyństwo i pracę? A przecież synek wymaga szczególnej opieki, specjalistycznych ćwiczeń. W końcu znalazłam rewelacyjne rozwiązanie - żłobek integracyjny – wspomina.
W stosunku do gwarantowanej przez Narodowy Fundusz Zdrowia dwu-, trzygodzinnej rehabilitacji w tygodniu, żłobek zapewnia Igorkowi dwie, trzy godziny ćwiczeń dziennie.
- Już po miesiącu zauważyłam poprawę i choć wożenie Igorka co dzień rano na drugi koniec Warszawy to dla mnie spory wysiłek, wiem, że zdrowie synka jest najważniejsze.
- W naszym żłobku jest kilkoro dzieci z niepełnosprawnością. Jest jedno dziecko z zespołem Downa, głuchoniema dziewczynka, kilkoro dzieci z napięciem wzmożonym i niedowładem – mówi Krystyna Dąbrowska. - Mieliśmy też dziecko autystyczne i z cechami autystycznymi. Skierowaliśmy te dzieci do specjalistycznych placówek, nadal mam stały kontakt z rodzicami.
W żłobkach o charakterze integracyjnym dzieci od najmłodszych lat obserwowane są przez fachowców. Zdarza się, że u dziecka, które rodzice posłali do żłobka jako zdrowe, pracownicy zaobserwują nieprawidłowość. – Bardzo dużo dzieci ma kłopoty z alergią, to chyba największa grupa jaka do nas trafia – dodaje Krystyna Dąbrowska.
Idzie, idzie kotek mały, już go łapki rozbolały...
Dzieci czołgają się na czworakach, jedne to bardziej zwinne, inne nieco bardziej leniwe kotki. - Wsłuchaj się dokładnie w głos zwierzątka, a potem szybko wskaż obrazek z jego zdjęciem. - Miau, miau – miauczenie kotka dobiega z magnetofonu. – Kotek, kotek! – krzyczą dzieci. Mały chłopiec podnosi do góry kartonik z rysunkiem kotka. Blond dziewczynka w marynarskiej bluzeczce tylko wodzi oczami za kotkiem.
- Teraz wiele dzieci ma problemy z wymową – mówi Agata Bielańska, logopeda ze żłobka NR 31 w Warszawie. - Dlatego w ramach naszych zajęć wprowadzamy elementy ćwiczeń logopedycznych. Poprzez zabawę dzieci nabierają świadomości swojego ciała, nawiązują kontakt z przestrzenią, z otoczeniem. Wykorzystujemy w tym celu na przykład elementy metody Knill'a – dodaje.
Naukowo brzmiąca „świadomość swojego ciała” i metoda Knill'a to w praktyce nic innego jak rozpoznawanie dźwięków kotka i znalezienie kotka na obrazku. Także ćwiczenia logopedyczne dla tych dwu-, trzylatków oznaczają po prostu niezłą zabawę. Wystarczy położyć chrupkę na brodzie i dotknąć ją językiem. Potem to samo z chrupką trzymaną przy lewym i prawym policzku. Na końcu chrupka ląduje w buzi.
Większość ćwiczeń, które przeprowadzane są w żłobku mogą być wykonywane w domu, z pomocą rodziców. Kasety z metodą Knill'a i innymi metodami pracy z dzieckiem są dostępne bez problemu, nie mówiąc już o chrupkach kukurydzianych. Liczy się pomysłowość i zaangażowanie rodziców.
- Od września planujemy wprowadzić cykl: „Mamo, tato, ćwiczmy razem!” – mówi Katarzyna Auguścik - Stępniak, fizjoterapeutka ze żłobka NR 31. - Chcemy pokazać rodzicom, jak mogą pracować z dziećmi w domu i to w zasadzie przy zerowym nakładzie finansowym. Przy okazji rodzicom też przyda się trochę ruchu – dodaje.
Tu jest buzia, tu ząbeczki, tu wpadają cukiereczki...
Co odważniejsze maluchy pokazują razem z paniami, gdzie jest buzia, gdzie ząbeczki. Dziećmi, które nie bardzo chcą brać udział w zabawie, zajmują się inne opiekunki.
– U nas podejście do dzieci jest dwojakiego rodzaju – opowiada Katarzyna Auguścik - Stępniak. - Mamy zajęcia grupowe i indywidualne - dla dzieci, które wymagają szczególnej opieki – dodaje.
- A teraz każdy podrzuca poduszkę i wymawia swoje imię – mówi pani Kasia. Kiedy poduszka dociera do blondyneczki w marynarskiej bluzce, pani Kasia wymawia jej imię i podrzuca poduszkę. Dziewczynka znów badawczo rozgląda się wokół. Pani sadza ją na kolanach i coś pokazuje, tłumaczy.
Teraz domyślam się, że ta prześliczna blondyneczka nie słyszy. Trudno było to dostrzec, kiedy tańczyła w kółeczku z innymi dziećmi, gdy udawała pajacyka, gdy uczestniczyła w zajęciach z rytmiki, kiedy „słuchała” odgłosów kotka, albo zjadała kukurydzianą chrupkę.
Bo największym atutem żłobków o charakterze integracyjnym nie jest wcale przeszkolona kadra, ani specjalistyczne zajęcia terapeutyczne, ale fakt, że dzieci zdrowe i te z pewnymi problemami po prostu wspólnie się bawią. Jedne nabywają pewności siebie, drugie od najmłodszych lat uczą się akceptacji.
- To, co mnie jeszcze przekonało do tej placówki, to fakt, że Igorek rozwija się tam z rówieśnikami. Wiadomo, że dzieci szybciej uczą się wielu czynności, obserwując siebie nawzajem - mówi Iwona.
Rosną sobie kwiatki na łące, maki, chabry i goździki pachnące...
Hop! - i już różnobarwne kwiatuszki lądują w basenie pełnym kolorowych piłek…
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz