Ulga, ale dla kogo?
Zdarzają się takie zasady bądź regulacje prawne, które są dowodem na roztropność, a nawet życiową mądrość ustawodawców. Zauważam je nie bez zdziwienia, ale z wdzięcznością i podziwem za zdolność do empatii. Czuję się znacznie gorzej, kiedy rozsądny przepis nagle jest reinterpretowany i przestaje być przyjazny.
W ramach podatkowych ulg rehabilitacyjnych funkcjonuje od lat limitowana kwotowo ulga na opłacenie przewodników osób niewidomych I lub II grupy inwalidztwa oraz osób z niepełnosprawnością narządu ruchu zaliczonych do I grupy inwalidztwa. Poniesionych kosztów podatnik nie musiał udokumentować, a więc udowodnić, co było jakąś pociechą przy ograniczeniu kwotowym ulgi. Pomyślałam, że to bardzo rozważne postanowienie, bo wiem dokładnie, jak wygląda codzienność osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji. Kiedyś musiałam pojechać w zimie na pilne USG. Zarejestrowałam się w prywatnej przychodni, bo liczył się czas, a tym samym straciłam prawo do bezpłatnego transportu sanitarnego. Opłaciłam kierowcę i osobę, która mnie przenosiła z łóżka na wózek, z wózkiem do samochodu (inaczej nie usiądę), z wózka na lekarską leżankę i z powrotem. Nie potrzebuję dodawać, że całoroczne wydatki na podobne usługi wcale nie są drobne. Odpis od dochodu rekompensował, choć tylko w określonym procencie, poniesioną odpłatność.
Ale w listopadzie 2010 roku pojawiła się nowelizacja ustawy o PIT w stosunku do osób niewidomych, korzystających z pomocy przewodników. Osoba niewidoma została zobowiązana do przekazania Urzędowi Skarbowemu danych osobowych przewodnika, aby fiskus mógł skontrolować, czy ten na pewno odprowadził podatek od uzyskanego dochodu. Od dnia 1.01.2011 roku zmiana ustawy obowiązuje wszystkich przewodników osób z niepełnosprawnością.
Definicja "przewodnika"
Na sejmowej stronie internetowej znalazłam ciekawy tekst odpowiedzi na interpelację poselską „w sprawie zasad współpracy przewodnika z osobą niewidomą lub z osobą z niepełnosprawnością narządu ruchu”. Nieważne, że podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów mówi najpierw o zmianie ustawy, a potem o jej doprecyzowaniu. Według jego słów ulga nadal jest nieudokumentowana, bo nikt nie żąda od inwalidy faktur i rachunków, a jedynie „udowodnieniem faktu i okoliczności poniesienia wydatku”.
Następne zaskoczenie przeżyłam czytając słownikową definicję rzeczownika „przewodnik”, cytuję: „Także kwestia czynności, jakie wykonuje przewodnik, nie powinna budzić wątpliwości. Zgodnie z definicją zamieszczoną w Słowniku Języka Polskiego PWN przewodnik oznacza osobę prowadzącą kogoś, wskazującą drogę, oprowadzającą po jakimś terenie. Zatem zadaniem przewodnika jest towarzyszenie osobie niepełnosprawnej - poprzez wskazywanie jej drogi lub oprowadzanie po jakimś terenie - w związku z wykonywaniem przez nią pewnych czynności. Błędne jest natomiast utożsamianie funkcji przewodnika z funkcją opiekuna osoby niepełnosprawnej, który to pomaga w zaspokajaniu codziennych potrzeb życiowych (w przygotowaniu posiłku, praniu, myciu itp.)”.
Kim był człowiek, który mnie nie oprowadzał, bo wszak nie chodzę o własnych siłach od przeszło czterdziestu lat, ale „obnosił” po przychodni? A przedtem jeszcze pchał wózek we właściwym kierunku… Czy ustawodawca nie zna definicji pierwszej grupy inwalidzkiej z powodu uszkodzenia narządu ruchu? Dawna pierwsza grupa inwalidzka jest tożsama z obecnym znacznym stopniem niepełnosprawności, a ten oznacza osobę niezdolną do samodzielnej egzystencji. Czy kogoś takiego można „oprowadzać”? Może ulga powinna dotyczyć osób z drugą grupą inwalidzką i ktoś tu czegoś nie dopatrzył...?
Należy się rozliczać
Rozmawiam ze znajomymi i wiem, że coraz mniej osób odlicza sobie ulgę za przewodnika. I to wcale nie dlatego, że nie korzystają z jego usług. Wystarczy, że przewodnik nie wyrazi zgody na udostępnienie swoich danych osobowych fiskusowi w razie kontroli. Czy to oznacza, że przewodnik jest kombinatorem, który chce dorobić „na czarno”? Niekoniecznie, zwykle o takiej odmowie decyduje bieda. Studentka wspomaga niesprawną sąsiadkę, a w lecie wykonuje sezonowe prace. Kiedy przychodzi do rozliczeń podatkowych, studentka bardzo uważa, żeby nie przekroczyć kwoty wolnej od podatku, gdyż jej rodzice zostaną pozbawieni ulgi prorodzinnej na nią. A ta ulga jest znacząca w ich skromnym domowym budżecie.
Są jeszcze skutki czysto społeczne. Można z uśmiechem i wielką wdzięcznością dać komuś „parę groszy” za pomoc i pozostać z nim w koleżeńskich układach. Ale kiedy pomiędzy ludzi wchodzi ważny urząd, konieczność rozliczenia podatkowego (o czym nie wszyscy wiedzą), i zwrotu pieniędzy, to pomoc może dojdzie do skutku, ale koleżeńskość na tym ucierpi. Tym bardziej, kiedy przewodnik nie wyrazi zgody na współpracę z fiskusem…
Myślę, że nowelizacja ustawy przyniosła ulgę urzędowi, a przecież nie o to na początku chodziło. Może warto wrócić do pierwotnego zamysłu.
Ewa Kuźniar – ma 53 lata, jest niepełnosprawna od urodzenia, życie spędza w domu. Za pomocą internetu realizuje swoje literackie pasje: pisze i publikuje opowiadania, recenzje książek i inne teksty. Powyższy materiał powstał w ramach akcji Fundacji Integacja „Zostań korespondentem Integracji”.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz