Katarzyna Piekart
Kiedy opadły emocje po Igrzyskach Paraolimpijskich w Londynie, pomyślała, że nie ma już o czym marzyć. W 5. próbie rzuciła oszczepem aż 41,15 m. Przed nią, w jej kategorii niepełnosprawności (T46 – amputacja lub niepełnosprawność jednej z rąk od łokcia w dół), nie dokonała tego żadna kobieta. Polka poprawiła rekord świata o prawie 4 m! Dziś marzy jej się rzut powyżej granicy 50 m.
Przygoda ze sportem zaczęła się u Kasi w szkole podstawowej. Najpierw były czwartki lekkoatletyczne w Siedlcach, gdzie konkurowała z pełnosprawnymi zawodnikami. Nauczyciel WF-u zasugerował, by spróbować sił w sporcie wyczynowym, razem z osobami z niepełnosprawnością. Choć Katarzyna Piekart od urodzenia ma dysfunkcję lewej ręki, na początku podchodziła do tego pomysłu sceptycznie. Szybko jednak odnalazła w sobie ducha rywalizacji. Najpierw był tenis stołowy, potem biegi, pięciobój, a wreszcie rzut oszczepem. Codzienne treningi, obozy szkoleniowe i turnieje udało jej się pogodzić z edukacją i życiem rodzinnym. Po studiach licencjackich w Siedlcach obroniła pracę magisterską na wydziale Finansów i Bankowości w Akademii im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. W karierze wspierają ją rodzice, mąż Paweł i córka Weronika. Trzyletniej dziewczynce podczas treningów mamy piaskownicę często zastępuje tor do skoku w dal.
Weronika odegrała szczególną rolę także podczas Igrzysk Paraolimpijskich w Londynie.
Walka o zwycięstwo
– Przed zawodami rozmawiałam z nią przez telefon – wspomina Kasia. – Tłumaczyłam, że jestem na olimpiadzie, że za kilka godzin startuję. „To przywieź mi medal" odpowiedziała. Zaskoczyła mnie tym, bo wydawało mi się, że jest jeszcze za malutka, by tak kojarzyć ze sobą fakty.
Kiedy po czwartej kolejce rzutów Polka spadła na 4. miejsce, przypomniała sobie rozmowę z córką. Wyjęła zdjęcie Weroniki, pocałowała je, a po chwili oszczep poszybował dalej niż kiedykolwiek wcześniej.
Katarzyna Piekart mieszka i trenuje w Siedlcach, pod okiem Winicjusza Nowosielskiego. To spod jego ręki wyszli wybitni polscy lekkoatleci, jak mistrz Europy i wicemistrz olimpijski sprinter Marian Woronin. Trener mówi, że to Kasia pomaga innym, a nie oni jej. Teraz przyjmuje liczne zaproszenia od instytucji i organizacji – bo wielu chce ogrzać się w świetle jej złotego medalu. Zawodniczka wie jednak, że w ten sposób może pomoc w spopularyzowaniu sportu paraolimpijskiego.
Godzinę po rekordowym rzucie na londyńskim Stadionie Olimpijskim Katarzyna zameldowała się na bieżni, by wystartować w finale biegu na 200 m. Pobiła rekord życiowy: 27,18 s. Zajęła 7. miejsce. Na sąsiednim torze Alicja Fiodorow zdobyła srebro i ustanowiła rekord Europy. Według trenera, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w Rio de Janeiro będziemy kibicować Kasi w jeszcze jednej konkurencji. Jakiej? Tego nie chcą zdradzać. Z determinacji Katarzyny Piekart wynika jednoznacznie, że w każdej dyscyplinie, w której wystartuje, będzie walczyła o zwycięstwo.
Artykuł pochodzi z magazynu „Integracja”, nr 5/2012
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz