Bogumiła Siedlecka
Bogumiła Siedlecka, 24-letnia vlogerka chorująca na wrodzoną łamliwość kości, twórczyni popularnego w serwisie YouTube kanału makijażowego „Anioł na resorach”, została uhonorowana Nagrodą Publiczności w konkursie „Człowiek Bez Barier”. Internauci oddali na nią prawie 1200 głosów. Po uroczystej gali wręczenia nagród zapytaliśmy ją zarówno o jej vloga, jak i z plany na przyszłość, związane z tytułem Człowieka Bez Barier.
Ada Prochyra: Czy czuje się pani jakoś zobowiązana tytułem Człowieka bez barier i nagrodą publiczności?
Bogumiła Siedlecka: Na pewno będę robić to, co robię dalej. Będę dalej działać i pokazywać innym, że trzeba pokonywać swoje bariery. Mój kanał na YouTube „Anioł na resorach” będzie cały czas aktywny. Jestem osobą , która caly czas stawia sobie jakieś wyzwania ,więc myślę, że na tym nie koniec. Ta nagroda pokazała mi, że ludzie, którzy oglądają mój kanał, są ze mną i naprawdę mnie doceniają. To było ponad 1100 głosów. To ogromna liczba. Sądze, że każdy z tych głosów jest potwierdzeniem, że muszę robić dalej to, co robię. To taka cegła do budowania mojego życia. Na pewno jest to duże wyróżnienie.
Czy wie Pani, kim są Pani widzowie? Jest to przekrój społeczeństwa czy ma pani jakąś wierną grupę dziewczyn z niepełnosprawnością?
Widzowie, którzy mnie oglądają, są przeróżni. Jest to grupa zarówno osób sprawnych, jak i niepełnosprawnych. Ja jestem dosyć unikatowym egzemplarzem z tego względu, że jestem osobą niepełnosprawną. I nagle pojawiają się dziewczyny, kobiety niepełnosprawne, które poza – że tak powiem – obszarem anonimowości ujawniają się i mówią: „Słuchaj, ja też jestem niepełnosprawna i to, co robisz, pokazuje, że naprawdę warto być aktywnym”.
Ale działa to też w drugą stronę. Piszą do mnie osoby pełnosprawne i mówią, że nie doceniały swojego życia. Ja – według stereotypu – powinnam narzekać, a ludzie widzą coś innego. Więc myślę, że obalam stereotypy. Nie weszłam na żaden szczyt, nie zbudowałam niczego, nie dokonałam niczego przełomowego, ale mam wrażenie, że buduję w ludziach takie przekonanie, że niepełnosprawność jest rzeczą, którą trzeba zaakceptować i realizować się w życiu. Myślę, że to jest ważne.
Kanał „Anioł na resorach” zaczęła Pani robić z czystej miłości do makijażu czy po to, żeby coś komuś udowodnić?
Rok temu zaczęłam nagrywać na YouTube i powiem szczerze, że zaczęłam z czystej ciekawości . Potem przerodziło się to w hobby. Od wielu lat pasjonuję się wszystkim, co jest kreatywne – wizażem, makijażem, paznokciami. Wszystkie te elementy chciałam przelać na bardziej profesjonalną markę i tak powstały „Anioł na resorach” i wiele rzeczy , które tutaj istnieją wokół mnie.
Jak to działa od strony technicznej? Ma Pani swoje klientki?
To nie jest moja praca, ja nie maluję na co dzień, nie pracuję w żadnej firmie urodowej. To moja pasja. Oczywiście, jeżeli ktoś przyjdzie i powie: „słuchaj, Bogusia mam ślub, wesele, idę na imprezę” , to maluję. Ale głównie skupiam się na pokazywaniu na YouTube, jak wykonać makijaż, robię recenzję produktów, mówię, na co zwrócić uwagę. Ale chciałam też podkreślić, że ten kanał nie jest poświęcony tylko makijażowi. Bardzo duży nacisk kładę na życie codzienne, na to, jak się żyje z niepełnosprawnością. Przekazuję pozytywne emocje tym, którzy albo nie znają kompletnie niepełnosprawności, albo żyją z niepełnosprawnością codziennie i nie dają sobie szansy. Makijaż i inne sprawy urodowe to tylko jedna sfera mojego kanału. Druga to jest ta bardziej lajfstajlowa, w której podejmuję różne tematy. Można powiedzieć, że prowadzę taki mały reality show, w takim swoim pudełku.
Czy ma Pani kontrolę nad komentarzami, które ludzie umieszczają pod filmikami?
Ja je moderuję, ponieważ spotykam się również z bardzo niefajnym odbiorem, z dyskryminacją i z tzw. „hejtem” w Internecie.
Czego on dotyczy?
To są różne kwestie. Po pierwsze: osoby pełnosprawne, które są zgorzkniałe, po prostu wylewają swój jad. Mamy demokrację, każdy może napisać co chce. Ja dopuszczam wszystkie komentarze, które nie mają w sobie wulgaryzmów. Jeśli taki komentarz jest konstruktywny, nie jest żadną dyskryminacją, nikogo nie obraża, to pojawia się na kanale. Jeżeli chodzi o mnie, to nie przejmuje się tym. Przecież w życiu prywatnym również spotkamy ludzi, którzy nie rozumieją tego, co robimy, i za naszymi plecami będą mówić jeszcze gorsze rzeczy niż te, które czytam w komentarzach. Staram się tym więc nie przejmować. Jestem, oczywiście, tylko człowiekiem i jeśli przeczytam bardzo ostry, personalny komentarz, to mnie to dotyka. Na szczęście to dotknięcie jest dla mnie bardzo mało istotne. Wolę skupiać się na tych, którzy oddali na mnie głos w konkursie „Człowiek Bez Barier” i którzy mówią, że to, co robię, jest świetne.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz