Wózkowicz nad Bałtykiem
Coś jest takiego w człowieku, że latem, zwłaszcza gdy jest upalnie, ciągnie nad wodę. A że w tym roku na brak słońca nie można narzekać, to polskie wybrzeże wydaje się idealnym miejscem na wypoczynek.
Czy może być coś przyjemniejszego w upalne dni niż zanurzenie się w chłodnych wodach Bałtyku? Zapewne parę rzeczy tak, ale kąpiel w polskim morzu, zwłaszcza gdy słupek rtęci niebezpiecznie zbliża się do czterdziestej przedziałki, mieści się w pierwszej dziesiątce. Jak dostąpić takich rozkoszy, gdy jest się wózkowiczem? Okazuje się to możliwe, również nad Bałtykiem.
Amfibia - najlepsza nad morze
Podczas urlopu miałam przyjemność skorzystania z wynalazku, który nazywa się amfibią. To proste urządzenie przypominające wózek, dzięki któremu osoba z niepełnosprawnością może bezpiecznie kąpać się w wodzie. Takie cudo jest dostępne za darmo (w pakiecie z ratownikiem!) m.in. na plaży w Gdańsku Brzeźnie.
Amfibię można używać na dwa sposoby: siedząc w niej i pluskać się w wodzie lub po prostu zejść z urządzenia i pływać. To rozwiązanie proste i genialne – ja pierwszy raz po 12 latach mogłam popływać w morzu. Świetne przeżycie.
Choć amfibia jest darmowa i jak znalazł na upał, okazało się, że byłam... drugą osobą, która skorzystała z niej w tym sezonie. Zachęcam więc wszystkich, którzy wybiorą się nad Bałtyk, aby poszukali amfibii i na niej popływali. Naprawdę warto.
Amfibia należy do Miejskiego WOPR w Gdańsku
"Dostępność" hoteli
Żeby jednak nie było tak słodko, to dla równowagi wspomnę o mniej przyjemnej stronie wakacji. Podobno aż 44 proc. polskich hoteli jest wyposażonych w udogodnienia dla osób z niepełnosprawnością. Podczas urlopu na własnej skórze miałam okazję przekonać się, jak te udogodnienia wyglądają.
Hotel, w którym się zatrzymałam, dysponował pokojami, które nosiły zaszczytne miano dostosowanych. Pobyt w nich kosztował... dodatkowe 70 proc. ceny zwykłego pokoju... Będę złośliwa, ale czyż nie jest wskazane nagrodzenie hotelarza, który zdecydował się obsługiwać również klientów na wózkach? Szkoda jednak, że dostosowania w jego obiekcie ograniczały się właściwie do... łazienki. Higiena to ważna rzecz, której nie należy zaniedbywać na urlopie, ale wakacje spędzone w łazience niekoniecznie pokrywają się z moją definicją udanego urlopu. A, niestety, po opuszczeniu przyjaznych przestrzeni między toaletą a prysznicem napotkałam podręcznikowy zestaw barier – z półkami na wysokości 180 cm na czele. Nie lepiej było po opuszczeniu pokoju. Ktoś naprawdę dowcipny wpadł na pomysł, aby pokój przygotowany dla osób z niepełnosprawnością umieścić nie przy windzie, ale przy... schodach ewakuacyjnych. Kłopot nie w odległości, ale w tym, że cały korytarz pokrywała miękka wykładzina dywanowa.
Chcę podzielić się jeszcze jedną obserwacją. W czasie urlopu miałam okazje odwiedzić miasto graniczące ze Świnoujściem i tam podziwiać prawdziwą dostępność. Poza wszelkimi kwestiami architektonicznymi u naszego zachodniego sąsiada panuje zupełnie inne rozumienie potrzeb wózkowiczów – na przykład pełnosprawny człowiek, wychodząc z dostosowanej toalety na plaży, ze zwieszoną głową szczerze za to przepraszał. Czy kiedyś będzie tak w Polsce?
Komentarz