Badanie urodynamiczne niepotrzebne?
Prawie 200 podpisów lekarzy ginekologów pod petycją do Ministra Zdrowia w sprawie zniesienia badania urodynamicznego jako warunku refundowania leków na pęcherz nadreaktywny (OAB) zebrali pacjenci ze Stowarzyszenia UroConti podczas Kongresu PTG.
W dniach 3-5 września w Łodzi odbywał się XXXII Kongres Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. W programie wydarzenia znalazły się między innymi sesje dotyczące problematyki nietrzymania moczu i zaburzeń statyki dna miednicy, których współgospodarzami byli profesorowie Tomasz Rechberger i Włodzimierz Baranowski.
Podczas obydwu sesji apelowano do uczestników Kongresu o składanie podpisów pod petycją ginekologów do Ministra Zdrowia w sprawie usunięcia wymogu wykonywania badania urodynamicznego jako warunku niezbędnego do otrzymania refundacji leków stosowanych w leczeniu zespołu pęcherza nadreaktywnego. Petycję podpisało 195 ginekologów.
Jednym głosem
„Starając się pomóc pacjentom w naszej codziennej praktyce pragniemy podkreślić, że badanie urodynamiczne nie jest niezbędne, aby zdiagnozować zespół pęcherza nadreaktywnego” – napisali lekarze w swojej petycji. – „Jako lekarze praktycy, dla których najważniejsze jest dobro pacjenta, postulujemy o zmianę postępowania diagnostycznego (…)”.
Kartki z podpisami ginekologów
- Jesteśmy zbudowani poparciem przez ginekologów naszych postulatów wysuwanych pod adresem Ministerstwa Zdrowia – powiedziała Barbara Woźniak, członek zarządu Stowarzyszenia Osób z NTM UroConti. – Lekarze składali podpisy zarówno podczas sesji poświęconych nietrzymaniu moczu, jak i później na naszym stoisku. Mamy zamiar przesłać te listy do ministerstwa, żeby pokazać, że w sprawie absurdalnego przepisu dotyczącego badania urodynamicznego ginekolodzy i pacjenci mówią jednym głosem.
Refundacja
Dla przypomnienia: Polska jest jedynym krajem na świecie, w którym refundację leków na zespół pęcherza nadreaktywnego warunkuje się potwierdzeniem diagnozy za pomocą badania urodynamicznego. W sprawie zniesienia tego niedorzecznego zapisu Stowarzyszenie UroConti apeluje do Ministra Zdrowia już od wielu lat. Nadal nie wiadomo, w jaki sposób znalazł się on przepisach, bo nie wnioskowali o niego ani producenci leków ani towarzystwa naukowe, ani pacjenci. Nie rekomendowała go również Agencja Oceny Technologii Medycznych.
- Po ponad trzech latach korespondencji z Ministerstwem Zdrowia w sprawie urodynamiki jeszcze niedawno mieliśmy sytuację patową – tłumaczy Anna Sarbak, Prezes Zarządu Głównego UroConti. – Ministerstwo twierdziło, że ma związane ręce, bo może działać tylko na wniosek podmiotów odpowiedzialnych, a producenci – że nie będą składać wniosków o zniesienie urodynamiki, bo nie wnioskowali o jej umieszczenie w przepisach. Niedawno sytuacja się zmieniła, bo jeden z producentów (apelowaliśmy do wszystkich) złożył już wymagany wniosek. Mamy nadzieję, że zostanie szybko rozpatrzony, co raz na zawsze zamknie sprawę badania urodynamicznego, którego nie robi się w żadnym innym znanym nam kraju na świecie.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz