Życie to wspólny mianownik
Ktoś powiedział kiedyś, że nie można obcować z cudzymi wspomnieniami. I myślę, że to jest prawda. Każde życie to niepowtarzalny scenariusz ze względu na okoliczności zewnętrzne, środowiskowe, a także z powodu uwarunkowań osobistych – charakteru, uzdolnień, umiejętności.
Dotykają nas bardzo podobne przeżycia i doświadczenia, a przecież całkiem inaczej na nie reagujemy, inaczej wpływają one na nasze losy. Ludzie pewni siebie, energiczni, dbający o swoje dobro, wykazujący się wielką inteligencję w stwarzaniu warunków dla siebie korzystnych – tacy ludzie interesują się egzystencją innych powierzchownie, z grzeczności lub wrodzonej kultury. Inaczej jest z tymi, którym coś lub nic w życiu nie wyszło, którzy nie żywią tego zbawiennego przekonania, że wszystko jest tak, jak ma być. Tacy ludzie nie tłumią w sobie lęku i cierpienia, nie lekceważą niepokoju, który jest dla nich znakiem, że nie o to im chodzi. Nie udają, nie leczą swych obaw pracoholizmem lub skłonnością do zbyt wielu uczuciowych związków. Ciekawi ludzie to zwykle ludzie z problemami. I czasem jest tak, że te problemy, które przecież domagają się rozwiązania, a nie wyparcia poza świadomość, znajdują swoje odbicie w życiorysach innych osób.
W chwilach trudnych, granicznych obawiamy się swoich myśli i emocji, sprawiają nam one ból. Nie jesteśmy pewni, czy wolno nam tak wnioskować i tak czuć. Nie zawsze dysponujemy podstawową wiedzę psychologiczną, nie zawsze wiemy, co jeszcze jest normą w naszym zachowaniu, a co już poza nią wykracza. Granice są tu zwykle nieostre – stresy, nerwice, depresje bardzo zmieniły mentalny i duchowy obraz współczesnego człowieka. Może dlatego więcej w nas jest teraz lęku i niepewności. Odnalezienie tych samych wątpliwości, pytań, a czasem także uzyskanie odpowiedzi u innego człowieka - zmienia całkowicie nasze nastawienie do rzeczywistości, pomaga nam odnaleźć się na nowo w nietypowej sytuacji.
Sądzę, że właśnie po to istnieją literatura, sztuka żebyśmy mogli oglądać odbite jak w lustrze historie ludzi, jak to niegdyś pisał Tołstoj, i znajdować w nich siebie. Może nie całe nasze życie, ale te najistotniejsze dla nas, brakujące elementy. Czasem po prostu trzeba coś nazwać, nadać kształt myśli lub emocji, sprowokować do bilansu osiągnięć i porażek, olśnić prostą refleksją. Taką rolę może spełnić dobra książka, także biografia, i wyobraźnia jej autora, może też to być cudze życie.
Na pewno nie można i nie należy żyć cudzym życiem – jeśli ktoś tak robi, to po prostu nie ma własnej osobowości. Ale da się zrozumieć cudze doświadczenia i ustanowić z nimi wspólnotę w takim zakresie, w jakim, w sposób naturalny, pokrywają się i odpowiadają sobie nasza wrażliwość, nasze potrzeby, nasze poczucie sensu. Na pewno nie warto i nie trzeba „sprzedawać” się cudzemu życiu, ale warto - wspomagając się cudzym życiem - budować własne.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz