Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Trudne tematy: właściwa decyzja

08.04.2016
Autor: Dorota Suder, fot. sxc hu
kierunkowskaz - strzałki pokazujące kierunek w lewo i w prawo

Profesor Cezary Szczylik, onkolog, ratując życie swojej pacjentce poddał ją terapii celowanym nowym lekiem, który wówczas, w roku 2005, nie był nigdzie stosowany na świecie. Czy warto podejmować aż takie ryzyko?

Dorota SuderKasia, pacjentka prof. Szczylika, była zaledwie dwudziestoparoletnią kobietą, gdy zapadła na rzadko spotykany typ nowotworu - phibrosis agressiva, który charakteryzuje się postępującym włóknieniem tkanek. Nowotwór ten rozwija się dynamicznie, pochłaniając coraz więcej komórek organizmu i doprowadzając do stopniowego ograniczenia zakresu czynności ruchowych rąk i nóg chorego, a nawet uszkadzając istotne dla życia organy.

Wybór: amputacja czy śmierć?

U dziewczyny nowotwór objął obszary szyi, barku i splotu naczyniowego, a następnie barkowy splot nerwowy - miejsce niezmiernie czułe i przysparzające choremu wielkiego cierpienia.

Zastosowana klasyczna metoda leczenia, czyli chemio- i radioterapia nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i lekarze, by zatrzymać eskalację nowotworu, zaproponowali Kasi usunięcie guza wraz amputacją lewej ręki.

Dla młodej dziewczyny była to bardzo trudna decyzja, na którą nie chciała wyrazić zgody. Bała się amputacji i życia bez ręki, tym bardziej, że niedługo jej życie i też miało się zmienić – wychodziła za mąż. Z jednej strony można zrozumieć lęk Kasi. Pacjentka owszem, chciała ratować swoje życie, wiedziała, że jest w niebezpieczeństwie, ale również nie była w stanie zgodzić się na amputację.

Polegać na intuicji

Profesor Cezary Szczylik starał się zrozumieć decyzję pacjentki i szukał innej metody, która usunęłaby wciąż powiększający się nowotwór oraz ocaliła jej kończynę. Wówczas zrodziła się idea zastosowania u Kasi eksperymentalnego leku celowanego. Jego działanie polega na uderzaniu w receptory zlokalizowane na powierzchni nowotworu, tym samym uniemożliwia dalsze życie komórek nowotworowych, które są pozbawione odżywania z powodu zahamowania wzrostu naczyń ich okalających.

Leczenie przynosiło zadziwiającą poprawę stanu zdrowia Kasi – zmiany nowotworowe szybko się cofały, a na dodatek nie było to tak obciążające dla organizmu chorej, jak przy zastosowaniu klasycznej chemioterapii!

Ostatecznie młoda dziewczyna tak jak planowała, wyszła za mąż, a w roku 2008 została mamą zdrowej i pięknej córeczki.

Na przykładzie Kasi widać, że czasami warto zaryzykować, zastosować coś po raz pierwszy, zawierzyć intuicji, bo czasami po prostu nie ma innej drogi ratunku. Gwoli ścisłości – pacjentka miała wybór amputacji, ale czy to rozwiązanie zagwarantowałoby całkowite wyleczenie? Tego już na szczęście nigdy się nie dowiemy.

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas