Trudne tematy: właściwa decyzja
Profesor Cezary Szczylik, onkolog, ratując życie swojej pacjentce poddał ją terapii celowanym nowym lekiem, który wówczas, w roku 2005, nie był nigdzie stosowany na świecie. Czy warto podejmować aż takie ryzyko?
Kasia, pacjentka prof. Szczylika, była zaledwie dwudziestoparoletnią kobietą, gdy zapadła na rzadko spotykany typ nowotworu - phibrosis agressiva, który charakteryzuje się postępującym włóknieniem tkanek. Nowotwór ten rozwija się dynamicznie, pochłaniając coraz więcej komórek organizmu i doprowadzając do stopniowego ograniczenia zakresu czynności ruchowych rąk i nóg chorego, a nawet uszkadzając istotne dla życia organy.
Wybór: amputacja czy śmierć?
U dziewczyny nowotwór objął obszary szyi, barku i splotu naczyniowego, a następnie barkowy splot nerwowy - miejsce niezmiernie czułe i przysparzające choremu wielkiego cierpienia.
Zastosowana klasyczna metoda leczenia, czyli chemio- i radioterapia nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i lekarze, by zatrzymać eskalację nowotworu, zaproponowali Kasi usunięcie guza wraz amputacją lewej ręki.
Dla młodej dziewczyny była to bardzo trudna decyzja, na którą nie chciała wyrazić zgody. Bała się amputacji i życia bez ręki, tym bardziej, że niedługo jej życie i też miało się zmienić – wychodziła za mąż. Z jednej strony można zrozumieć lęk Kasi. Pacjentka owszem, chciała ratować swoje życie, wiedziała, że jest w niebezpieczeństwie, ale również nie była w stanie zgodzić się na amputację.
Polegać na intuicji
Profesor Cezary Szczylik starał się zrozumieć decyzję pacjentki i szukał innej metody, która usunęłaby wciąż powiększający się nowotwór oraz ocaliła jej kończynę. Wówczas zrodziła się idea zastosowania u Kasi eksperymentalnego leku celowanego. Jego działanie polega na uderzaniu w receptory zlokalizowane na powierzchni nowotworu, tym samym uniemożliwia dalsze życie komórek nowotworowych, które są pozbawione odżywania z powodu zahamowania wzrostu naczyń ich okalających.
Leczenie przynosiło zadziwiającą poprawę stanu zdrowia Kasi – zmiany nowotworowe szybko się cofały, a na dodatek nie było to tak obciążające dla organizmu chorej, jak przy zastosowaniu klasycznej chemioterapii!
Ostatecznie młoda dziewczyna tak jak planowała, wyszła za mąż, a w roku 2008 została mamą zdrowej i pięknej córeczki.
Na przykładzie Kasi widać, że czasami warto zaryzykować, zastosować coś po raz pierwszy, zawierzyć intuicji, bo czasami po prostu nie ma innej drogi ratunku. Gwoli ścisłości – pacjentka miała wybór amputacji, ale czy to rozwiązanie zagwarantowałoby całkowite wyleczenie? Tego już na szczęście nigdy się nie dowiemy.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz