Na stażu w Brukseli
Dobry staż bywa przepustką do kariery, pomaga w odkryciu swoich nieznanych umiejętności i poszerza krąg znajomych o nowe twarze. Słowem – staż może być kapitalną przygodą. Tę tezę potwierdza poruszająca się na wózku elektrycznym Marta Zając, która przez miesiąc była stażystką w biurze posła Marka Plury w Parlamencie Europejskim.
Pochodząca ze Śląska studentka II roku bohemistyki na Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej wzięła udział w organizowanym przez posła Marka Plurę konkursie, w którym główną nagrodą był staż w biurze polityka w Parlamencie Europejskim w Brukseli.
Jedyna wątpliwość – lokum
- Informacje o konkursie znalazłam na portalu Niepelnosprawni.pl – mówi Marta Zając. – Na początku zastanawiałam się, czy wziąć w nim udział, ale w końcu odważyłam się i za namową koleżanki wysłałam swoje zgłoszenie- wspomina stażystka.
Jak sama przyznaje to zastanawianie się trwało jeden dzień a jej jedyna wątpliwość dotyczyła tego jak zorganizować podróż i czy uda się znaleźć w Brukseli dostosowany dla niej pokój.
Marta Zając na jednym z korytarzy w Parlamencie Europejskim
- Było ciężko – wzdycha studentka. – To był mój drugi taki wyjazd za granicę i po raz drugi musiałam szukać dostosowanego do swoich potrzeb mieszkania - dodaje.
Paradoksalnie w mieście takim jak Bruksela jest to bardzo trudne. Wszak belgijska stolica jest pełna dziewiętnastowiecznych kamienic, które zachwycają swą staroświecką architekturą, ale dostępnością już nie.
-Potrzebowałam lokum odpowiednio przestronnego, by móc spokojnie poruszać się na wózku, z windą i podjazdem. Tymczasem okazało się, że w Brukseli standardem są co najmniej dwa schodki przy wejściu do jakiegokolwiek budynku, co dla mojego wózka elektrycznego jest barierą nie do pokonania. – wspomina Marta Zając.
Autobusowy paradoks
Problematycznym okazało się też samo przemieszczanie po belgijskiej stolicy.
- Pod względem komunikacji miejskiej Bruksela przegrywa konkurencję na przykład z Warszawą – stwierdza studentka. - Raz, gdy poprosiłam kierowcę autobusu o wysuniecie platformy, usłyszałam odmowę. Zdziwiona napisałam do miejscowej instytucji zajmującej się transportem publicznym, gdzie otrzymałam informację, że w Brukseli jest zaledwie pięć linii autobusowych dostępnych dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Przy tym wszystkie autobusy są niskopodłogowe i wszystkie… mają rampy- opowiada zaszokowana Marta Zając.
Wytłumaczeniem takich sytuacji może być to, że kierowcy nie są przeszkoleni w obsługiwaniu udogodnień dla osób z niepełnosprawnością. Z tego powodu pani Marta zdecydowała się na codzienne spacery do pracy. A w czasie niekorzystnej pogody, pomocą służyła asystentka, która podwoziła panią Martę autem.
O ile komunikacja miejska okazała się problematyczna, to żadnych trudności nie stwarzała komunikacja interpersonalna.
Praca na sali parlamentarnej podczas obrad
Językowych barier brak
- Posługuję się biegle językiem angielskim, wiec nie miałam żadnych problemów z aklimatyzacją i komunikacją – zwłaszcza w Brukseli, która jest miastem kosmopolitycznym, gdzie duża część ludzi mówi po angielsku na co dzień – mówi stażystka.
Wspominaną kosmopolityczność bardzo dobrze widać na ulicach Brukseli, gdzie panuje wielokulturowość. Swego rodzaju „wieżą Babel” okazał się również sam Parlament Europejski, po którego salach i korytarzach wędruje setki ludzi – deputowanych, ich asystentów, stażystów, gości, pracowników obsługi, działaczy społecznych, dziennikarzy, itp. Podczas naszego zwiedzania Europarlamentu, natknęliśmy się na grupę kobiet z Bliskiego Wschodu, które przybyły rozmawiać o sytuacji swojej płci w krajach islamskich. Oprócz nich mijaliśmy także np. buddyjskich mnichów, rabinów czy przedstawicieli grup narodowych i etnicznych z całego świata.
Marta razem z posłem Markiem Plurą
W międzynarodowym towarzystwie stażystka posła Plury odnalazła się znakomicie. Zwłaszcza, że ogromny gmach europarlamentu, czy raczej kilka połączonych ze sobą budynków, jest całkowicie dostosowany do osób z niepełnosprawnościami. Dzięki temu pani Marta mogła bez trudu skupić się na obowiązkach stażystki, a nie na pokonywaniu barier architektonicznych.
Spotkać w pracy Don Kichota
A jak w takim razie wyglądały same obowiązki stażystki w Parlamencie Europejskim?
- To była przede wszystkim praca biurowa. Zajmowałam się obsługą poczty. Miałam też do wykonania różnego rodzaju zadania, związane z codzienną pracą biura posła Marka Plury. Oprócz tego uczestniczyłam w posiedzeniach, pracach poszczególnych komisji, debatach i licznych wydarzeniach, które odbywają się w Europarlamencie- opowiada stażystka.
Miejsce pracy stażystki
A różnego rodzaju wydarzeń naprawdę tu nie brakuje. Pani Marta pokazała nam, jak wygląda miejsce pracy stażysty u posła Marka Plury, które dosłownie tętni intelektualnym życiem. Wszędzie na ścianach były porozklejane informacje o debatach i spotkaniach organizowanych w budynku parlamentu przez deputowanych, instytucje europejskie czy zapraszane organizacje pozarządowe, których przedstawiciele starają się nagłośnić ważne dla nich sprawy, takie jak: ekologia, sytuacja mieszkaniowa czy prawa człowieka.
My podczas zwiedzania natknęliśmy się na… Don Kichota i jego wiernego giermka Sancho Pansę, którzy zamiast walczyć z wiatrakami postanowili udać się do eurodeputowanych i poprosić ich o wsparcie dla promowania europejskiej kultury. Nie mogliśmy się nie przyłączyć do ich akcji.
Don Kichot z wiernym sługą Sancho Pansem i wspierającą kulturę Martą
Inną postacią, na którą natknęliśmy się przy jednym z wejść był sir Philip Craven, prezes Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego. Można się łatwo domyślić, że był on jednym z uczestników dyskusji na temat sytuacji sportu paraolimpijskiego.
Sir Philip okazał się niezwykle serdecznym rozmówcą - bez trudu dał się namówić na wspólne zdjęcie i wyraził osobistą dumę, że może w Parlamencie Europejskim spotykać tak niezwykłe osoby jak Marta Zając.
Oprócz zwiedzania samego budynku, uczestniczyliśmy też w posiedzeniu jednej z komisji, gdzie obradowano nad kwestią zatrudnienia osób z niepełnosprawnością. Podczas tego posiedzenia mogliśmy przyjrzeć się pracy dwojga niesłyszących deputowanych -Helgi Steveson z Belgia i Ádám Kósa z Węgier.
Sir Philip Craven i Marta Zając
Inspirujące postacie
- Spodobało mi się to, że osoby głuche są tak ważnymi postaciami – mówi stażystka. – W Polsce nie widziałam nikogo z taką niepełnosprawnością, kto zajmowałby tak eksponowane stanowisko na przykład w rządzie czy w parlamencie. Tutaj mamy aż dwoje niesłyszących deputowanych.
Pani Marta jako filolożka była pod wrażeniem asystentów i tłumaczy Helgi Steveson, które niezwykle sprawnie umożliwiały polityczce komunikowanie się z pozostałymi deputowanymi.
Asystenci i tłumacze języka migowego
– Przykład tych dwojga deputowanych to kolejny dowód na to, że jeżeli ma się otwarty umysł i szczere chęci, to naprawdę można pokonać wszelkie bariery. Owszem problemem są bariery architektoniczne, ale te związane z komunikacją są o wiele większą przeszkodą w życiu. Tym bardziej świadczy to o tym, że mówienie, że czegoś się nie da można sobie schować do kieszeni – stwierdza Marta Zając.
Lepsze belgijskie piwo
Pobyt Marty Zając w Brukseli to nie tylko praca, ale także przyjemny odpoczynek. Miasto znane jest choćby z licznych piwiarni i kawiarni, gdzie w godzinach popołudniowych trudno dostać wolny stolik.
- Pracę kończymy dość późno, około 17-18. Zazwyczaj po pracy starałam się wracać prosto do domu. Jeśli miałam więcej czasu to zwiedzałam miasto i próbowałam specjałów miejscowej kuchni – mówi pani Marta.
Chwila relaksu po pracy
Problemem okazywały się znów, bardzo liczne w belgijskiej stolicy, bariery architektoniczne.
- Z dostępnością w Brukseli jest bardzo ciężko. Znalazłam może dwa- trzy miejsca, do których można się dostać na wózku. Jestem zdziwiona, gdyż niemal w każdym pubie czy restauracji na wejściu wita nas wysoki próg albo co najmniej jeden stopień. Jeśli nawet nie ma tego typu przeszkód to wewnątrz lokali jest zwyczajnie za mało miejsca, by swobodnie poruszać się w nich wózkiem elektrycznym – dodaje stażystka posła Plury. – Jeśli chodzi o dostosowanie, to taka Warszawa biję Brukselę na głowę – ocenia po miesięcznym pobycie stażystka.
Jedyną opcją pozostają ogródki piwne, a tych całe szczęście nie brakuje, zwłaszcza w sąsiedztwie Europarlamentu. Chyba, że kapryśna brukselska aura postanowi zadbać o to, by wózkowicze nie przesiadywali zbyt wiele w knajpach nad piwem, zsyłając na ich głowy deszcz lub grad.
Zawsze można sobie poradzić
Pobyt w Brukseli był dla studentki nie tylko niezwykłym przeżyciem i kolejnym punktem do CV. Pani Marta podkreśla, że praca w Europarlamencie pomogła jej rozbudzić swoje ambicje i dostarczyła niesamowitego zastrzyku energii.
- Podczas swojego pobytu w Brukseli udowodniłam sobie po raz kolejny, że przeszkody da się pokonać. Moja niepełnosprawność jest ze mną, ale ona nie przeszkadza w moich życiowych dążeniach. Bo zawsze można wszystko tak zorganizować, by sobie poradzić – mówi pani Marta.
Jeśli chcecie poznać lepiej bohaterkę artykułu, zobaczcie bloga Wonder Woman on Wheels.
Komentarze
-
Cytat: „Posługuję się biegle językiem angielskim, wiec nie miałam żadnych problemów z klimatyzacją i komunikacją”. Nie do końca zrozumiałam, czy na stażu zajmowała się Pani naprawianiem klimatyzacji, czy zgłaszaniem jej usterek odpowiednim służbom.odpowiedz na komentarz
-
dostosowanie Europarlamentu
16.05.2016, 10:34Cytat: „gmach europarlamentu, czy raczej kilka połączonych ze sobą budynków, jest całkowicie dostosowany do osób z niepełnosprawnościami”. Na czym polegają dostosowania dla niewidomych i słabowidzących? Gdy kilka lat temu zwiedzałam Europarlament, na nic takiego się nie natknęłam.odpowiedz na komentarz -
Szanowni Państwo! My Polacy lubujemy się w narzekaniu i w każdej pozytywnej historii potrafimy dostrzegać tylko obłudę i egoistyczne pobudki. Szkoda! Redaktorzy chcieli przedstawić pozytywną historię, chcieli pokazać, że można się zorganizować, spróbować czegoś innego i wygrać! Nie każdy niepełnosprawny może zostać paraolimpijczykiem czy genialnym naukowcem, ale nie musi być sfrustrowanym, roszczeniowym bezrobotnym! Co więcej może spełniać się w innej dziedzinie! Trzeba tylko trochę chcieć, trochę móc, włożyć dużo wysiłku i determinacji w spełnianie swoich planów! Odnośnie komentarza pana Jacka: To był miesięczny staż w europarlamencie, a nie u Avengersów więc świata nie udałoby się jej niestety uratować. A jaki ma Pan plan na zrobienie "czegoś" dla niepełnosprawnych? Podsumowując: twarz polskiej niepełnosprawności nadal pozostaje zawistna i ciężko się przebić przez nią z każdym, nawet najmniejszym sukcesem.odpowiedz na komentarz
-
Ludzie co z Wami
15.05.2016, 10:30Przeczytałam artykuł i fajnie,że dziewczynie się chce coś robić ,a nie tylko siedzieć i jęczeć ,że czegoś nie może bo jest na wózku.Komentarze pod artykułem są porażające ludzie co z Wamiodpowiedz na komentarz -
Szanowny Pan i Pani co zrobiliście dla osób niepełnosprawnych , powiem nic , nic co może pomóc w codziennym życiu przeciętnej osobie niepełnosprawnej w Polsce .odpowiedz na komentarz
-
O stażu???
12.05.2016, 22:40A to był staż czy wycieczka? Cały artykuł jest opisany jak wycieczka. Nic nie doczytałam na temat pracy tej pani poza maleńkim komentarzem jak wygląda praca w biurze Marka Plury. Nie jestem zazdrosna ale wiem że takie wyjazdy nie są na każdą kieszeń młodego stażysty sprawnego nie tylko niesparawnego bez względu na stopień.odpowiedz na komentarz -
Szanowni Panstwo-prosze podac ile pieniedzy stazysta musi na start wylozyc z wlasnej kieszeni na taki wyjazd. Student ostatnich lat na rencie socjalnej, z kiepska sytuacja finansowa moze sobie co najwyzej pomarzyc o takim wyjezdzie. Wiem,gdyz staralam sie kilka lat temu o staz i przerazily mnie koszty:) Moi drodzy,informujcie rzetelnie i wieloaspektowo-nie tylko posel Plura przyjmuje ON na staze. Mialam propozycje wyjazdu kilka lat temu (wykladowca z mojej uczelni zostal europoslem), jednak nie bylam w stanie wylozyc samodzielnie pieniedzy na ten miesiac w Brukseli. Pozdrawiam serdecznieodpowiedz na komentarz
-
U p. Janusza Korwin-Mikkego niepełnosprawni bywają też!!!
10.05.2016, 19:59Tutaj opis relacji tej Panny (opublikowany 31.03.2015), ktora byla u nieco co prawda nie na stazu, tylko na wycieczce studyjnej http://polskatonaszdom.salon24.pl/639524,moja-relacja-z-wyjazdu-do-brukseli-25 -26-marca-2015-r Polecam również inne jej wpisy, bo pisze ona o nim i o niepełnosprawnych. Sam studiuję wypowiedzi p. Korwin-Mikkego, oraz opinie innych, w tym niepełnosprawnych, o nim odkąd tylko pamiętam (czyli od kiedy pierwszy raz przeczytałem "Najwyższy Czas!" - a innych wypowiedzi doszukuję się od kiedy nauczyłem się korzystać z Internetu). I powiem Państwu jedno. To co insynuują na jego temat w telewizji publicznej i gdzie niegdzie w Internecie (gdzie np. Główny Nurt ma swoje filie) to bujdy.odpowiedz na komentarz -
Fajna ustawka, tak robi się szum wokół siebie, europoseł pomaga, patrzcie jaki jestem cool.odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz