Ma trzy córki z niepełnosprawnością, droga do domu jest nieprzejezdna. Gmina nie widzi problemu
„Droga przez mękę” – tak o dojeździe do swojego domostwa w gminie Lubaczów w województwie podkarpackim mówi Józef Krygowski, ojciec trzech córek z niepełnosprawnością. Dokładniej chodzi o 250 metrów drogi, która często jest nieprzejezdna. Gmina długie lata uważała, że nie jest tragicznie. Dopiero m.in. po naszej interwencji zmieniono zdanie.
Józef Krygowski ze swoją rodziną mieszka we wsi Załuże, w przysiółku Moczar Duży na terenie gminy Lubaczów (woj. podkarpackie). Jest tam jeszcze kilkanaście domów. Przysiółek leży na podmokłym łąkowym terenie, do którego prowadzi zwykła, nieutwardzona droga o długości ok. 250 m. Rodzina Krygowskich mieszka tam już 28 lat. Najstarsza córka ma 26 lat. Najmłodsza ma lat 20, małogłowie i poważną wadę serca, wciąż do szkoły dowozi ją sam pan Józef. Wszystkie córki są niepełnosprawne od urodzenia, obecnie z orzeczonym na stałe stopniem znacznym.
- Gmina nigdy nam nie pomogła, sam zawsze wszędzie woziłem dzieci, do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, teraz do szkoły – żali się Józef Krygowski. – Dwie pierwsze córki miały nauczanie indywidualne. Nigdy nie ubiegaliśmy się o żadną pomoc społeczną, nigdy nie dostaliśmy też zwrotu za dowóz córki do szkoły. Droga, która prowadzi do przysiółka, w okresie wiosennym i jesienią szczególnie, utrudnia nam życie od zawsze. Wykończyłem na niej trzy samochody, nie raz musiałem stawiać samochód 300 m od domu, bo nie dało się dojechać. Nie ma też żadnego oświetlenia, w zimie jest tak ciemno, że właściwie jesteśmy tutaj uwięzieni.
Sekretarz gminy: nie jest tragicznie
Józef Krygowski wielokrotnie zwracał się do gminy z tym problemem. Tam jednak zawsze wymawiano się brakiem środków finansowych. Gdy pytamy gminę o tę sytuacje, również słyszymy ten argument.
- Powodem dotychczasowych decyzji jest szczupłość środków budżetowych możliwych do przeznaczenia na remonty i przebudowy dróg oraz konieczność określenia priorytetów w tym zakresie – mówi nam Mariusz Pieróg, sekretarz gminy Lubaczów. – Wybierano drogi, z których korzystała największa liczba pojazdów i tym samym mieszkańców. Gmina Lubaczów w latach ubiegłych w pierwszej kolejności realizowała inwestycje na drogach o dużym natężeniu ruchu oraz na tych odcinkach, na których możliwe było pozyskanie dofinansowania zewnętrznego, gdyż z własnych środków budżetowych nie jesteśmy w stanie wykonać wszystkich zadań.
Według niego stan drogi do przysiółka Moczar Duży nie jest tragiczny.
- Droga posiada nawierzchnię utwardzoną tłuczniem i żużlem, co roku ewentualnie powstające ubytki w nawierzchni są uzupełnianie. Droga objęta jest zimowym utrzymaniem i jest przejezdna przez cały rok – twierdzi sekretarz gminy.
Przyznaje jednak, że przy wzmożonych opadach mogą powstać niewielkie utrudnienia.
- Nie skutkuje to jednak brakiem dojazdu do przysiółka i zagrożeniem dla życia i zdrowia jego mieszkańców – konkluduje.
Co z subwencją oświatową?
Dopiero niedawno Józef Krygowski dowiedział się na naszym portalu o tym, że przysługuje mu zwrot środków za dowóz dziecka do szkoły. Obliczył też, że gmina na jego dzieci przez te wszystkie lata otrzymała ogromne sumy subwencji oświatowej, w zamian nie dając nic.
Przelała się czara goryczy. Pan Józef jest przecież świadom tego, że jest coraz starszy i jego dzieci będą musiały sobie jakoś poradzić w przyszłości. Sam także w ostatnim czasie jest radnym.
- Ludzie mnie namówili, że wtedy może będzie łatwiej coś zrobić z tą drogą – mówi.
O sprawie poinformował także w marcu Rzecznika Praw Obywatelskich, który zwrócił się o wyjaśnienia do gminy. Gmina poinformowała Rzecznika o braku środków finansowych w poprzednich latach.
- Gmina nie złamała prawa, pobierając subwencję oświatową – mówi nam Agnieszka Niedźwiedzka ze Stowarzyszenia Nie-Grzeczne Dzieci, również matka dzieci z niepełnosprawnością. – Wydatki gminy na oświatę z tego tytułu są zgodne z prawem. To, co na pewno należy się rodzicom dzieci z niepełnosprawnością, to finansowanie i realizacja zaleceń z orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego i dowóz do szkoły.
A jednak się da
Pan Józef najmłodszą córkę dowozi do szkoły społecznej, choć zapisana jest do szkoły gminnej. Ale tutaj znów wracamy do kwestii drogi. Szkoła społeczna jest bliżej i grzecznościowo zgodziła się na udostępnienie pomieszczenia, w którym córka pana Józefa ma zajęcia indywidualne. Sala nie jest w żaden sposób wyposażona w pomoce przydatne w edukacji i rehabilitacji. Jednak do szkoły gminnej, ze względu na brak odpowiedniej drogi, trzeba jechać dwa razy dłużej, a gospodarstwo i dwie starsze córki, wymagające opieki, zostają w domu.
Sprawą interesujemy się od marca br. W tym czasie, bo 4 maja, okazało się, że... Rada Gminy Lubaczów podjęła uchwałę, w której zaplanowała w budżecie 15 tys. zł na drogę w przysiółku Moczar Duży.
- Po sporządzeniu uproszczonej dokumentacji technicznej, która jest obecnie opracowywana, a która jest niezbędna do rozpoczęcia prac remontowych, planujemy realizację tego zadania w miesiącach letnich br. – poinformował nas Mariusz Pieróg.
Czekamy zatem na efekt tych obietnic, a o postępach prac będziemy informować.
Komentarze
-
moja droga
15.06.2016, 16:48droga to tylko jeden z nielicznych problemów ,nasza Gmina po prostu nie zajmuje się osobami niepelnosprawnymi jak rodzice sami sami o coś pytają to czy próbują coś załatwić to traktuje się ich jak trędowatych a dzieci najlepiej zamknąć w ośrodkach a kasa żeby zostala w gminie ,ile my mamy klopotów i problemów a sekretarz pisze o braku środkow ,ja pytam panie Mariuszu czy kwota okolo 50000 tys.za tyle lat to tak dużo? czy Wójt jak by chcial to nie bylo?odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz