Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Dla rodziców, wiolonczeli i muzyki

07.07.2016
Autor: Ewa Kuźniar, fot. YouTube/Wajda School and Studio
Twarz mężczyzny, na pierwszym planie smyczek wiolonczeli

Artyści posługują się piórem, pędzlem czy instrumentem w różny sposób, choć mają do wykorzystania te same słowa, kolory i nuty. O ich wyborach decyduje osobowość, temperament, umiejętności. A czasem choroba.

Dominik Połoński stał się pod koniec lat 90. ubiegłego wieku rozpoznawalnym polskim muzykiem – wiolonczelistą. Wygrywał prestiżowe konkursy, koncertował, występował na festiwalach muzycznych, nagrywał płyty. W maju 2004 r. muzyk zachorował na raka mózgu. Terapia i rehabilitacja zajęły kilka lat. Poważne schorzenie zostawiło po sobie niedowład lewej ręki – dla przeciętnego wiolonczelisty oznaczałoby to koniec artystycznej kariery.

Możliwości niewyczerpane

Ale Dominik Połoński jest nieprzeciętnym człowiekiem i muzykiem. Wymyślił sobie, że oprze instrument o prawe ramię i będzie grał na wiolonczeli prawą ręką. Znalazł współczesnych kompozytorów, którzy napisali specjalnie dla niego utwory na prawą rękę, także koncerty wiolonczelowe. Autorką pierwszych dwóch była Olga Hans.

W wywiadach prasowych Połoński mówił, że wygrał walkę z nowotworem dla rodziców, wiolonczeli i muzyki. Nie przeceniał technicznych możliwości wykonawczych, do których należą niewątpliwie sprawne ręce, ale zawierzył możliwościom dźwięku, a one są niewyczerpane. Muzyka nie jest dla tego artysty jedynie środkiem ekspresji ani tylko zawodową specjalnością, a więc czymś zewnętrznym i okazjonalnym. Przez muzykę postrzega on samo życie, jego najistotniejsze treści i najważniejsze emocje. Jako człowiek i artysta żyje przez muzykę.

Na jednej wiolonczeli

Projekt „Droga wyobraźni” pozwolił Dominikowi Połońskiemu powrócić do wykonywania muzyki klasycznej, romantycznej. Czytałam relację z kwietniowego koncertu w Przemyślu, gdzie wspólnie ze swoją uczennicą, Ewą Kędzierską, wykonał partię wiolonczeli z I części Sonaty g-moll na wiolonczelę i fortepian op. 65 Chopina (przy fortepianie S. Cierpik). Jedna wiolonczela połączyła wrażliwość dwojga muzyków: uczennica posługiwała się tylko lewą dłonią, a Połoński – prawą.

Ten zamysł to nie jedynie odwaga wyobraźni, wielka praca nad synchronizacją ruchów rąk, nad przekazywaniem nie tylko nut, ale nastroju utworu i uczuć wykonawców – to także wyraz wielkiej tęsknoty Połońskiego do muzyki całej, a nie tylko tej dla niego skomponowanej.

Stworzyć wielkie rzeczy w ograniczeniach

Na internetowej stronie radiowej Dwójki można posłuchać reportażu Bartosza Panka „Chcę więcej” – o powrocie Połońskiego do muzyki i do grania. Tę opowieść długo się potem pamięta, chodzi za człowiekiem krok w krok i zadaje pytania o własne pasje, hierarchię wartości i wewnętrzną siłę. W ramach 35. Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i film” odbyły się już w czerwcu tego roku pierwsze pokazy dokumentu „Wariacja na wiolonczelę solo” Aleksandry Rek. Film ukazuje „romans” Połońskiego z wiolonczelą, z całą gamą emocji, jakie ten instrument w nim wyzwala. I wcale nie jest to tylko miłość...

W reportażu Bartosza Panka artysta cytuje słowa wybitnego współczesnego kompozytora, Arvo Pärta, o tym, że „...w ograniczeniach można stworzyć największe rzeczy”. Jedni ludzie zestawiają mądre maksymy, a inni w stu procentach je realizują...


Ewa Kuźniar – ma 54 lata, jest niepełnosprawna od urodzenia, życie spędza w domu. Za pomocą internetu realizuje swoje literackie pasje: pisze i publikuje opowiadania, recenzje książek i inne teksty.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas