Czas na… media
Podczas konferencji z cyklu „Czas dla rodziców”, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Bardziej Kochani, kilkaset osób z całego kraju dyskutowało na temat wizerunku osoby z niepełnosprawnością intelektualną w naszym społeczeństwie.
Uczestnicy konferencji zastanawiali się jak zmienić wszechobecne, niekorzystne stereotypy. Nie obeszło się tu bez krytyki pod adresem mediów, często wykorzystujących je do własnych celów.
Prof. dr Dominika Maison z Wydziału Psychologii UW, przeprowadziła badania ankietowe na temat postrzegania osób z niepełnosprawnością intelektualną przez tzw. „przeciętnych Polaków”. Z jej badań wynika na przykład, że najczęściej przypisuje się im, że: są to osoby cierpiące (53%), nieprzewidywalne (48%), smutne (35%), powolne (34%), kochające (22%), agresywne (21%), zdolne do przyjaźni (19%).
Na temat tego, jakie w rzeczywistości są osoby z niepełnosprawnością intelektualną, przeciętny człowiek wie niewiele.
Podczas badań prowadzonych od wielu lat przez psychologów, próbowano uzyskać odpowiedź na pytanie, dlaczego osoby niepełnosprawne intelektualnie tak często budzą w społeczeństwie negatywne emocje.
Okazało się, że postawy wobec nich są uwarunkowane kilkoma komponentami: ludzie co innego myślą (komponent poznawczy), co innego czują (komponent emocjonalny) i inaczej się zachowują (komponent behawioralny).
W postawach wobec osób z niepełnosprawnością znaczny jest udział bodźców wywoływanych przez trudne do opanowania emocje, w tym również te nieuświadomione, działające podprogowo i automatycznie. Respondentów pytano np. jakie reakcje budzi w nich widok osoby niepełnosprawnej intelektualnie. W odpowiedziach na pierwszym miejscu często pojawiały się strach i obawa.
Źródłem lęku było przekonanie, że:
- coś takiego może się zdarzyć w każdej rodzinie, a więc i w mojej
- osoby niepełnosprawne intelektualnie zachowują się w sposób nieprzewidywalny: na przykład mogą niespodziewanie uderzyć, napluć itp.
Konsekwencją takich postaw jest:
- unikanie kontaktu z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie (odwracanie głowy, nieodpowiadanie na pytania)
- odruchy wstrętu (np. przesiadanie się na inne miejsce w tramwaju na widok śliniącego się dziecka z zespołem Downa)
- wstyd (ukrywanie sprawy przed otoczeniem, izolacja )
- poczucie bezradności (dezorientacja, sztywne, nienaturalne zachowanie)
Interesujące były odpowiedzi respondentów nas temat praw, które - ich zdaniem - powinny przysługiwać osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Prawo do rehabilitacji i edukacji specjalnej przyznało im 97% respondentów, prawo do nauki – 95%, prawo do pracy – 94% (ale głownie w takich zawodach jak pracownik oczyszczania miasta, szatniarz, pomoc kuchenna czy parkingowy), prawo do zawierania związków małżeńskich – 76%, prawo do posiadania dzieci – 52 %
Chłopiec z zespołem Downa montujący półkę. Fot.: Wikipedia.
- Przy masowym występowaniu tego typu poglądów – konkluduje prof. Maison – włączanie osób z niepełnosprawnością intelektualną do życia w społeczeństwie może okazać się bardzo trudne. Te osoby w znacznej większości nadal podlegają zjawisku wykluczenia społecznego. Trzeba to zmienić dostarczając społeczeństwu nowych, lepszych wzorców zachowań, i w tej dziedzinie rola mediów może okazać się kluczowa.
Właśnie temu tematowi poświęcił znaczną część swojego wystąpienia dr Tomasz Łysakowski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
- W jaki sposób osoby niepełnosprawne są przedstawiane w mediach? – zastanawiał się dr Tomasz Łysakowski. – Można wyróżnić kilka dominujących sposobów przekazu: osoba niepełnosprawna cierpi, jest ofiarą przemocy, jest ciężarem dla swojej rodziny i otoczenia, jest rozżalona i reprezentuje postawę roszczeniową, cierpi, ale zbliża się poprawa losu i wyleczenie, jest kaleką ale nie poddaje się losowi i chce żyć jak inni, osoba niepełnosprawna (z widocznymi wadami fizycznymi ) prezentowana jest jako czarny charakter, osoba niepełnosprawna prezentowana jest jako osobliwość, zwiększająca zainteresowanie książką lub filmem, lub też osoba niepełnosprawna prezentowana jest jako normalny człowiek, mający w swojej rodzinie lub otoczeniu określone funkcje do spełnienia.
Dr Tomasz Łysakowski przeanalizował pod tym kątem kilkadziesiąt książek, a także filmów, pokazywanych w ostatnich latach na polskich ekranach, m.in.: Dzieci gorszego Boga, Lot nad kukułczym gniazdem, cykl o Batmanie, Tańcząc w ciemnościach, Forest Gump, Pokonując fale, Ścigany, Serce to samotny myśliwy, czy Nauczycielka( o Helenie Keller). Doszedł do paradoksalnego wniosku, że najrzadziej prezentowany jest ten ostatni typ przekazu, pokazany w filmie Cztery wesela i pogrzeb: głuchoniemy brat głównego bohatera jest traktowany przez otoczenie jako osoba równoprawna i mająca coś ważnego do powiedzenia.
- Nietrudno się domyślić, dlaczego tak się dzieje – podsumował – Twórcy tych wszystkich filmów i seriali opierają się na pewnych stereotypach związanych z funkcjonowaniem osób niepełnosprawnych w społeczeństwie. Jednocześnie ich dzieła same te stereotypy wzmacniają i rozpowszechniają. Aby to zmienić potrzeba całych lat pracy dziennikarzy, publicystów, pisarzy, twórców seriali telewizyjnych i filmów.
Chris Burke - aktor z zespołem Downa, grający w serialu "Dzień za dniem". Fot.: Wikipedia.
Prof. dr Hanna Palska z IFiS PAN zastanawiała się, dlaczego w języku polskim nadal nie ma ogólnie przyjętej i dla wszystkich zrozumiałej terminologii dotyczącej osób z niepełnosprawnością, w tym również osób niepełnosprawnych intelektualnie.
- Dawnej mówiono „kaleka”, „inwalida” czy „niedorozwinięty umysłowo” - i to były terminy zrozumiałe dla wszystkich, chociaż upokarzające dla osób w ten sposób nazywanych. W latach 90. w mediach usiłowano spopularyzować określenie „sprawni inaczej”, które brzmiało dość sympatycznie, ale bardzo prędko zaczęło być parodiowane w takich powiedzeniach jak „trzeźwy inaczej” czy „mądry inaczej”. Zwraca uwagę, że w Polsce dopiero kilka lat temu została przyjęta definicja osoby niepełnosprawnej intelektualnie, naśladująca wzory amerykańskie. Przedtem używano nazwy „niepełnosprawni umysłowo” lub „upośledzeni umysłowo”. Warto zauważyć, że to drugie określenie nadal jest używane w opracowaniach naukowych. Dlaczego? Ponieważ podczas masowych badań ankietowych okazało się, że przeciętny Polak nie rozumie i nie zna innych określeń, tych, które w języku polskim pojawiły się niedawno. Zdarza się dość często, że respondenci nie potrafią dokonać rozróżnienia nawet pomiędzy takimi terminami jak „choroba psychiczna” i „upośledzenie umysłowe”.
- Dlaczego nadal nie wiemy, ile jest w Polsce osób z niepełnosprawnością intelektualną? – zapytała podczas konferencji Elżbieta Minczakiewicz, pedagog z Krakowa. Z jej wystąpienia wynikało, że wszystkie dane jakie posiadamy na ten temat są przybliżone i niepełne. - Nie znamy nawet dokładnej liczby osób niepełnosprawnych w naszym kraju - mówiła – ale przyjęło się mówić, że jest to ok. 10% krajowej populacji. A więc około 4 miliony osób z niepełnosprawnością posiadających orzeczenia o niepełnosprawności. Ocenia się, że aż 1,5 miliona osób z niepełnosprawnością w Polsce takich orzeczeń nie posiada. Z wycinkowych badań wiadomo, że ok. 60 – 70% wszystkich osób niepełnosprawnych stanowią osoby z niepełnosprawnością umysłową. A więc, wg. ostrożnych szacunków, jest ich w kraju grubo ponad 2 miliony, z tego 10 –12% to osoby z zespołem Downa. Ci ludzie żyją w Polsce, ale tak jakby ich nie było. O ich problemach nie mówi się w mediach, tych osób nie widać na szlakach turystycznych, w ośrodkach wypoczynkowych, ich rodzice muszą walczyć o to, aby umożliwić im naukę w szkole integracyjnej. Krakowscy studenci przebadali skład pensjonariuszy w 27 Domach Pomocy Społecznej na południu Polski. Stwierdzili, że w tych placówkach mieszka zaledwie 7- 8% osób z niepełnosprawnością intelektualną. A więc musi tu działać zjawisko jakiejś nienaturalnej, niezgodnej z prawem selekcji. Opieka ze strony pielęgniarki środowiskowej w wymiarze pół godziny dziennie to oczywista fikcja. A więc opieką nad przeważająca większością ludzi z niepełnosprawnością intelektualną nadal obciążone są ich rodziny. Tylko one wiedzą, z jakimi problemami bytowymi i organizacyjnymi jest to związane.
-Jak pisać o osobach niepełnosprawnych intelektualnie, jak pokazywać je w mediach? – zastanawiała się Barbara Abramowska z Fundacji Społeczeństwo dla Wszystkich. – W telewizji dość często pokazywane są obrazki z Domów Pomocy Społecznej. Dorośli układający domki z klocków, leżący bez ruchu w łóżkach, stojący pod ścianami z grymasem na twarzy - wzbudzają litość, ale nie zasługują na szacunek. A przecież te same osoby można by było pokazać np. gdy zamiatają podłogę, grabią liście czy myją talerze po posiłku. Ale aby pokazać takie sceny należałoby spędzić w DPS trochę więcej czasu, niż te zwyczajowe pięć minut. Słowa też są ważne: zamiast mówić o tych osobach jako o „pacjentach”, „rezydentach” czy „klientach”, należałoby określać ich neutralnym sformułowaniem „osoby, które tu mieszkają”. Zamiast nazywać Krzysiem mężczyznę wyglądającego na 40–latka, należałoby wcześniej ustalić, jak ma na imię i na nazwisko. Obrazy mówią głośniej niż słowa. Pokazując osoby z zespołem Downa powinno się pokazywać również ich rodziny, ich bliskie relacje uczuciowe, ich wzajemne zaufanie. Ze słownika mediów należy bezwarunkowo usunąć takie słowa jak „opóźniony w rozwoju”, „nienormalny”, „chory psychicznie”. Nie tylko tzw. „zwykli ludzie”, ale nawet dziennikarze jeszcze nie rozumieją, że osoba z zespołem Downa nie jest chora psychicznie. Że wśród osób z trisomią są i takie, które świetnie czytają, piszą na komputerze, posługują się najnowszymi telefonami komórkowymi. A przede wszystkim – media powinny pokazywać, że ludzie z zespołem Downa chcą i potrafią rozwijać się umysłowo oraz korzystać z przyznanych im praw.
Halina Słowińska z Poznania w swoim wystąpieniu wspomniała o ubiegłorocznej kampanii medialnej, prowadzonej pod hasłem „Co ja tu robię”. Była to kampania nastawiona na promocję zatrudnienia osób z niepełnosprawnością fizyczną, ale w pełni sprawnych intelektualnie. – I znowu – mówiła Halina Słowińska – powtórzył się ten sam, pokutujący od lat w społeczeństwie stereotyp: że osoba niepełnosprawna to przede wszystkim taka, która porusza się na wózku inwalidzkim. A statystyki mówią coś zupełnie innego. Rodziny osób z niepełnosprawnością intelektualną często obawiają się, że jeśli ich podopieczni znajdą sobie w końcu jakąś pracę (a z reguły trwa to latami), to mogą być oszukiwani lub wykorzystywani przez swoich pracodawców. Otóż – jak podkreśla Halina Sławińska - te obawy są nieuzasadnione. Przeciwnie, z pierwszych obserwacji wynika, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną wprowadzają do swoich miejsc pracy całkiem nowy klimat. Ich łatwowierność i naiwność sprawia, że tych osób po prostu nie wypada oszukiwać. Ta atmosfera promieniuje na innych pracowników, zmienia się klimat w zakładzie. Dlatego, skoro już mówimy o osobach z niepełnosprawnością intelektualną, warto by pomyśleć o nowej kampanii medialnej. Jej hasło powinno brzmieć: Czy wiesz, co oni mogą dać tobie, co mogą dać społeczeństwu?
Czasy się zmieniają. Jeszcze 20 lat temu pojawienie się w rodzinie dziecka z zespołem Downa było odbierane jako rodzaj „kary za grzechy”. Nikt nie potępiał rodziców, jeśli zostawiali w szpitalu takiego noworodka ponieważ nie czuli się na siłach, aby podejmować tak wielkie „obciążenie”. Jeszcze 10 lat temu rodzice skarżyli się, że brak im podstawowych informacji w jaki sposób wychowywać i edukować dzieci z niepełnosprawnością umysłową. Jeszcze dzisiaj do wyjątków należą takie zakłady pracy, w których dorosłe osoby z niepełnosprawnością umysłową mogą pracować zarobkowo z pożytkiem dla siebie samych i społeczeństwa. Jeszcze dzisiaj wszyscy przyznają, że będzie musiało upłynąć co najmniej kilkanaście lat, zanim w Polsce uda się wytworzyć - podobne jak w Skandynawii - postawy sprzyjające integracji tej grupy z resztą społeczeństwa. Media, szczególnie elektroniczne, mają w tej dziedzinie ogromną rolę do spełnienia. Bardzo dobrze, że powstał taki serial jak „Dzień za dniem”, w którym jedna z postaci jest osobą z zespołem Downa. Szkoda, że był tylko jeden taki serial.
Stowarzyszenie Bardziej Kochani powstało w 2001 roku. Jednym z jego założycieli był Andrzej Suchcicki, z wykształcenia filozof, który do dzisiaj pełni funkcję sekretarza redakcji kwartalnika „Bardziej Kochani”. Jego żona, Ewa Suchcicka, jest prezesem Stowarzyszenia. Są rodzicami 19–letniej Natalii, która urodziła się z zespołem Downa.
- Pamiętam naszą pierwszą konferencję – wspomina Andrzej Suchcicki – jeszcze jednodniową. Jej temat brzmiał: „Zrozumieć niepełnosprawność intelektualną”. Na tę konferencję zjechał się tłum ludzi, ponad 300 osób, które sobie tylko znanymi kanałami dowiadywały się o tym spotkaniu. Druga konferencja, na temat rehabilitacji, zgromadziła prawie pół tysiąca uczestników. Na trzecią, poświęconą seksualności osób niepełnosprawnych intelektualnie, przyjechało ok. 600 osób, które z trudem pomieściły się w dużej sali gimnastycznej. Z całej szkoły znosiliśmy dla nich krzesła. Czwarta konferencja, zatytułowana „Mój brat, moja siostra”, była niezwykle wzruszająca. Wiele osób płakało. Po raz pierwszy w Polsce daliśmy wtedy możliwość wypowiedzi pełnosprawnemu rodzeństwu osób upośledzonych umysłowo. Nie minął rok, a o tematach poruszanych na naszych konferencjach coraz częściej wspominano w mediach. Ale jeśli chodzi o zmianę postaw społecznych wobec naszych dzieci, po 7 latach takiej działalności nadal jesteśmy, niestety, dopiero na początku tej drogi. Teraz widzę, że jest to praca dla całego pokolenia.
Więcej informacji
Komentarze
-
Mój wizerunek
19.07.2013, 22:16Od kilku ładnych lat jestem bezprawnie inwigilowana, a następnie, materiały z monitoringu są upubliczniane w mediach komercyjnych. Natomiast w mediach publicznych jestem nękana przy pomocy drastycznych metod psychomanipulacyjnych, w których w sposób umyslny przejaskrawiana jest moja niepełnosprawność. Byłam brutalnie nękana, znieważana, publicznie na wizji grozono mi i we współpracy z lokalnymi organami ścigania, chciano później zatuszować wszystkie przestępstwa na moją szkodę, fabrykując akta na moją degradację psycho społeczną. a winą za zaistniały stan rzeczy próbowano obciążyć mnie. Ponieważ nadajniki w kolejnych miejscach mojego zamieszkania instalowane są podstępnie (prawdopodobnie kamery laserowe) w niewidocznych miejscach, trudno je zlokalizować mimo, że ich obecność wykazują wykrywacze, które posiadam. W związku z tym, że z powodu inwigilacji i niedbalstwa urzędników poniosłam skutki drastyczne, Żądam zaniechania inwigilacji, publicznego przywrócenia mi czci i godności poprzez hronologiczne przedstawienie wydarzeń, a ujawnienie korzystnych dla mnie okoliczności. Np. próbowałam, za pośrednictwem jednej z Fundacji, uzbierać niewielką sumę pieniędzy na zabieg, którego nie refunduje NFZ. Nie pomógł mi nikt, więc i działać na moją szkodę nie ma prawa.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz