Krewniacy: Dar z nas samych
Z uczestnikiem kampanii Krewniacy Radosławem Pazurą i Marcinem Velinovem, prezesem Europejskiej Fundacji Honorowego Dawcy Krwi rozmawia Piotr Pawłowski.
Piotr Pawłowski: Jakie są źródła "Krewniaków"?
Marcin Velinov: Mój nauczyciel, mistrz aikido Joan Pietro, kilka lat temu miał straszny wypadek na motorze. Amputowano mu nogę. Potrzebował bardzo dużo krwi. Właśnie po tym wypadku kampania Krewniacy nabrała poważnego rozpędu, z powodów emocjonalnych. Bardzo tę historię przeżyłem. To człowiek, który pokazał, że w żadnej sytuacji nie wolno się poddawać. Walczył z tą swoją życiową tragedią i proszę sobie wyobrazić, po kilku miesiącach już był z powrotem na macie, a po 10 miesiącach przyjechał do Polski i prowadził staż dla kilkuset osób. To, co zaczął wyprawiać ze swoim ciałem spowodowało, że profesor, który opiekował się nim, żeby wyszedł z tego dramatu obronną ręką, zaczął trenować aikido. Był zaskoczony, że pacjent może tak szybko dojść do zdrowia. W międzyczasie, jeszcze niedawno, mistrz przeszedł bardzo ciężką chorobę, najgorsze stadium raka. Wyszedł też obronną ręką. Nie ma żadnych śladów w jego organizmie. To ten hart ducha, który pokazuje, że w obliczu największych tragedii nie wolno się poddawać. Można służyć innym. To rzecz nieprawdopodobna.
Na zdjęciu: Marcin Velinov (z lewej) i Radosław Pazura w
koszulkach Krewniaków. Fot.: www.krewniacy.pl
Jak zaangażował się pan w kampanię Krewniacy?
Radosław Pazura: Zaczęło się od przypadku. Był to przypadek i nie-przypadek. Przypadek był taki, że natknąłem się na Marcina, a nie-przypadek - że Marcin wymyślił mnie a nie kogoś innego. Wybrał mnie dlatego, że uległem ciężkiemu wypadkowi i rzeczywiście tej krwi potrzebowałem, i to dużo. Stąd taki pomysł Marcina, że będę tzw. twarzą kampanii, która mogłaby promować akcję krwiodawstwa. I tak się stało. Zgodziłem się od razu i trwa to do dzisiaj. Nabiera coraz większych rozmiarów i daje też efekty.
Czy wcześniej oddawał Pan krew? Czy zaczęło się to od zaangażowania w akcję?
Radosław Pazura: Kiedyś oddawałem też, ale bardzo rzadko. Od uczestnictwa w tej kampanii, w promowaniu honorowego oddawania krwi jest na pewno większa świadomość. Nie tylko u mnie, ale śmiem twierdzić, że też u innych, do których staramy się dotrzeć - przede wszystkim do tych najmłodszych, bo powinno się zaczynać od tych najmłodszych, czyli od szkół. Tam powinno się edukować, dlaczego to jest ważne, po co to jest i to później będzie się przenosiło w dorosłe życie. Jeśli chodzi o mnie, to po tej decyzji moja świadomość jest dużo, dużo większa. Z tym oddawaniem krwi jest trochę gorzej, ale na pewno więcej niż przed wypadkiem.
Fot.: www.krewniacy.pl
Marcin Velinov: Takim wspaniałym przykładem ludzi heroicznych jest np. Agata Mróz, która dołączyła do nas, by pomagać, by promować honorowe krwiodawstwo i transplantologię. Gdy była jeszcze zdrowa, walczyła o punkty sportowe dla Polaków. Gdy ciężko zachorowała, zaczęła walczyć z nami (symbolicznie oczywiście) o życie Polaków. Walczyła też o życie swojej córeczki. To przewspaniała osoba. Kolejnym z wielu przykładów, które mamy, jest chociażby Przemek Saleta. W 2001 roku na pierwszym billboardzie podpisał się, że zawsze marzył, żeby komuś uratować życie. Po rozmowie z nim wynikało, że miał na myśli skok za kimś do przerębla, ratowanie przed chuliganami. To wszystko było bardziej romantyczne w wyobraźni, a okazało się, że żeby uratować komuś życie, musiał oddać nerkę własnej córce. Sprawy życia, szczęścia są najważniejsze. Nie martwmy się problemami doczesnymi, raczej kochajmy się, tak by być po prostu szczęśliwymi.
Czy w Polsce jest tak źle, że musiała powstać taka fundacja i że trzeba było ludzi namawiać do oddawania krwi? Skąd się wziął pomysł na fundację?
Marcin Velinov: Jestem nauczycielem aikido i zapragnąłem pomagać ludziom. To sztuka walki, która uczy pokory do ludzi i do życia. Jest to walka obronna. Uczy szacunku do życia. Postanowiłem zrobić coś, co byłoby wyznacznikiem naszych działań, które stosujemy również w sali ćwiczeń. Postanowiłem zachęcić wszystkich do oddania krwi i 95 proc. osób udało się z nami do Centrum Krwiodawstwa. Oddaliśmy krew. Później odbyło się to kilka razy. Poznałem problemy polskiego krwiodawstwa.
Czy to było tak: mistrz kazał - idziemy oddawać krew - i wszyscy poszli? Czy to jest jednak zachęcanie ludzi, żeby czynili dobro, pozostawiali coś po sobie? Co jest w człowieku, że decyduje się na oddanie krwi?
Marcin Velinov: Moi uczniowie w szkole sztuk walki uczeni są szacunku do życia i do drugiego człowieka. Jest to sztuka walki Samurajów, którzy kiedyś przelewali krew mieczem. Postanowiliśmy przelewać krew z ludzi do ludzi, tak by ratować im życie, a nie odbierać. I po kilku akcjach grupowego oddawania krwi okazało się, że w Polsce jest jeszcze wiele do zrobienia w zakresie promocji honorowego krwiodawstwa. Zaprosiłem mojego przyjaciela, mistrza taekwondo, olimpijczyka, do tego, żeby uruchomić fundację. Zaprosiliśmy Polski Komitet Olimpijski, wielu sportowców, bo skoro ja, swego rodzaju autorytet, na swoich zajęciach sportowych mogę angażować do oddawania krwi, tak mogliby to zrobić też i idole mas. Fundacja na początku nazywała się Sportowcy dla Życia. Zaprosiliśmy gwiazdy sportu. Okazało się, że możemy też zapraszać aktorów, piosenkarzy i innych znanych ludzi. W dniu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej postanowiliśmy, że fundacja będzie nazywała się Europejską Fundacją Honorowego Dawcy Krwi. A sama kampania Krewniacy istnieje od około pięciu lat i jest jedną z największych kampanii w Polsce, a jeśli chodzi o promocję krwiodawstwa - największą.
Czy cały czas dawcy otrzymują czekoladę za oddaną krew?
Marcin Velinov: Tak.
Fot.: www.krewniacy.pl
Więc co próbujecie robić, żeby nie mamić tylko tą czekoladą? Żeby człowieka z ulicy namówić, żeby jednak tę krew oddał?
Marcin Velinov: Oddawanie krwi jest sprawą bardzo ważną. Ale okazuje się, że dla tych, którzy przynajmniej raz próbowali oddać krew, jest sytuacją niezwykle przyjemną. To ciepło w serduszku, które pozyskuje się dzięki temu, że przekazujemy cząstkę siebie, bo warto zapamiętać, że krew to jest tkanka żywa, czyli my płyniemy w innym człowieku po to, by on mógł żyć, by mógł być zdrowym. Jest to tak wielka przyjemność, że żadne środki finansowe, które mogłyby być zapłacone za oddawanie krwi czy też żadne prezenty czy nawet obecne w Polsce czekolady nie są w stanie sprawić tyle przyjemności, co fakt, że komuś uratowaliśmy życie.
Zajmując się promocją honorowego krwiodawstwa od 11 lat, czuję że to idea, która łączy ludzi w sposób wyjątkowy. Bo proszę sobie wyobrazić, że w Polsce żyje przynajmniej 5 mln ludzi, którzy przynajmniej raz w życiu oddali krew, przynajmniej 5 mln ludzi którzy dostali tę krew, więc jest to 1/3 społeczeństwa, która albo daje siebie, albo przyjmuje innych ludzi, by żyć, by móc dalej cieszyć się życiem, pracować, tańczyć, bawić się, czytać książki, pisać książki. Dzięki tym ludziom, którzy uratowali innym życie, rodzą się też następni. To idea, która wymaga ciężkiej pracy. Postanowiliśmy zrobić coś nowego. Wymyśliliśmy kreacje z grupami krwi. Uważamy, że grupy krwi kojarzą się jednoznacznie z honorowym krwiodawstwem. Udało nam się zaprosić już około 100 gwiazd, które swym wizerunkiem wspierają honorowe krwiodawstwo.
Co 15 sekund w Polsce krew ratuje ludzkie życie, czyli w trakcie tego krótkiego wywiadu wiele osób dostanie krew i tak się dzieje cały czas. Bez przerwy. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, co chwila gdzieś w Polsce jest potrzebna krew. Jest to lek, który nie da się w żaden sposób niczym zamienić. Ten lek jest pozyskiwany dzięki dobroci ludzkiej. Za krew nie da się zapłacić. Jedynym producentem na świecie, który produkuje krew, jest po prostu ludzki organizm. Do tego trzeba dołożyć nasze serce, chęć i dobroć, żeby ta krew mogła czekać na potrzebujących w bankach krwi i w szpitalach. Jest to idea, która potrafi naprawdę zaangażować.
Kogo ta idea najbardziej angażuje? Kto najchętniej daje krew?
Marcin Velinov: Żeby oddać krew, trzeba być oczywiście zdrowym człowiekiem, to warunek bezpieczeństwa przede wszystkim dla biorcy. Nieomal wszyscy popierają honorowe krwiodawstwo, wiedzą, że to bardzo ważna, nowoczesna metoda leczenia w Polsce. Cieszę się z jednej rzeczy - odkąd pracujemy, wiek honorowych dawców uległ znacznej zmianie - dziś większość honorowych dawców krwi to młodzi ludzie. My też dbamy o młodzież, o dzieci, które jeszcze niewiele wiedzą o krwi i jeszcze nie mogą jej oddawać (tylko osoba dorosła może oddawać krew). W tysiącach szkół wychowujemy dzieciaki, by wiedziały, że krwiodawstwo to bardzo ważna dziedzina medycyny. Dostrzegamy w krwiodawstwie wspaniałe narzędzie wychowawcze. Ktoś, kto rano odda krew, na pewno wieczorem nikogo nie napadnie, nie okradnie itd. Honorowe krwiodawstwo poprawia morale w społeczeństwie i jednoczy ludzi.
Radosław Pazura: Każdy, kto oddaje krew powie, że przychodzi taka myśl, że ta krew może komuś uratować życie. A w moim przypadku tym bardziej ta myśl jest większa. Bo na swojej skórze doświadczyłem tego, że ona ratuje życie. Dzięki niej, m.in. dzięki tej krwi przeżyłem wypadek, więc na pewno jest taki dreszczyk emocji, że to jest to dobro, o które walczymy.
Fot.: www.krewniacy.pl
Czy obecność w kampanii znanych twarzy bardzo
pomaga?
Radosław Pazura: Dochodzą mnie słuchy, że tak, że coś w tym jest, że jesteśmy takimi przewodnikami i dzięki temu ludzie też bardziej się angażują w takie akcje. Mam nadzieję, że to przynosi taki efekt.
Kampanie społeczne, program edukacyjny w szkole, a teraz autobus. Jest to nowy sposób dotarcia do ludzi?
Marcin Velinov: Na całym świecie oprócz
stacjonarnych centrów krwiodawstwa funkcjonuje tzw. mobilne
krwiodawstwo i takim ważnym elementem dla funkcjonowania publicznej
służby krwi są właśnie autobusy do poboru krwi. Od 11 lat
walczyliśmy o autobus, który będzie mógł oferować ludziom na
różnych imprezach, spotkaniach zrobienie czegoś dobrego, czyli
oddanie cząstki siebie dla innych. I od pięciu lat razem z
Telewizją Polską pozyskujemy środki na taki pojazd. Autobus
postanowiliśmy kupić na 30-lecie pontyfikatu Jana Pawła II.
Dokładnie udało nam się 15 października, czyli dzień przed
30-leciem pontyfikatu, ten autobus zakupić i odebrać. W tej chwili
jest wyposażany w specjalistyczny sprzęt. Chcemy go oddać do użytku
17 maja, czyli dokładnie w urodziny Jana Pawła II. Ten autobus
będzie prawdopodobnie najnowocześniejszym autobusem na świecie. Nie
tylko wygląda wyjątkowo. Wewnątrz wyposaża go firma, która
produkuje ekskluzywne jachty. Chcemy, żeby autobus zachęcał swoją
jakością do oddawania krwi.
Autobus pojedzie do Watykanu, gdzie będzie poświecony przez papieża
Benedykta XVI. Jako twórca kampanii Krewniacy zostałem zaproszony
do tego, by wyrobić sobie prawo jazdy na autobus. Pochwaliłem się
tym faktem naszym gwiazdom. Kilkanaście gwiazd powiedziało chórem:
my też chcemy robić prawo jazdy na autobus, by móc nim pojechać do
Watykanu, a potem czasami podjechać na imprezy, na których będzie
pobierana krew.
Czy do autobusu wejdzie osoba poruszająca się na wózku?
Marcin Velinov: To jest autobus wysokopokładowy, więc to będzie utrudnione. Myślę, że ekipa która będzie na miejscu i wielu dawców oczekujących w kolejce zawsze takiej osobie pomoże. To jest pewne. Każdy, kto będzie chciał oddać krew, ale nie ma możliwości swobodnego poruszania się, na pewno znajdzie tę pomoc.
Czy osoby z niepełnosprawnością mogą oddawać krew?
Marcin Velinov: Osoby z niepełnosprawnością mogą oddawać krew. Jednak indywidualnie zawsze o tym decyduje lekarz – ze względu na bezpieczeństwo dawcy krwi i biorcy.
Czyli niewidzenie, niesłyszenie czy poruszanie się na wózku w żaden sposób człowieka nie wyklucza i nie dyskredytuje?
Marcin Velinov: Aktualnie Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt ankiet do wypełniania przed oddawaniem krwi pisany systemem brajla, także myślę, że osoby niepełnosprawne są niezwykle mile widziane. Powiem więcej - osoby niepełnosprawne oddając krew po przejściu przez weryfikację lekarza mogą być przykładem do naśladowania przez osoby zdrowe. Proszę sobie wyobrazić, że większość osób nie oddaje krwi, bo się boi igły, a dotyczy to większości przypadków mężczyzn. Więc jeżeli osoba niepełnosprawna decyduje się oddać krew, to myślę, że może zawstydzić swoją wspaniałą postawą wielu ludzi zdrowych, którzy nie mają żadnych powodów, żeby nie oddawać krwi. Miło mi jest widzieć w centrach krwiodawstwa i w autobusach osoby niepełnosprawne. Oczywiście zastrzegam, że trzeba tutaj podchodzić z pewnym umiarem. Dla bezpieczeństwa zarówno dawcy jak i biorcy. I o tym zawsze decyduje lekarz.
Fot.: www.krewniacy.pl
Wspomniał Pan o tym autobusie, który pojedzie z całą grupą do Watykanu. Czy jest planowana trasa po Polsce?
Marcin Velinov: Chcielibyśmy, żeby autobus funkcjonował przynajmniej 300 razy w roku, na największych imprezach artystycznych, sportowych. Będzie odwiedzać centra miast, także centra handlowe, różnego rodzaju firmy, uczelnie, szkoły. Wszędzie tam, gdzie będzie zaproszony. Planujemy, żeby autobus odwiedzał przez dwa-trzy tygodnie jedno województwo, a potem przemieszczał się do następnych województw. Zrzucało się na niego całe społeczeństwo, w związku z tym ten autobus, taki ruchomy pomnik Jana Pawła II, powinien odwiedzić każdy zakątek Polski. I gwarantuję, że tak będzie. Będzie jeździł przez co najmniej 20-30 lat.
Co powinna zrobić osoba, która zamierza oddać krew?
Marcin Velinov: Każdy człowiek, który chce zostać honorowym dawcą krwi, musi ocenić swój stan zdrowia. Litania chorób, które nie pozwalają oddawać krew, jest niestety bardzo długa (proszę odwiedzić stronę www.krewniacy.pl, jest tam dużo informacji na ten temat). Przed oddaniem krwi rano należy zjeść lekki posiłek bez nadmiaru tłuszczu, wypić kawę, która pobudza krew do krążenia i wtedy można oddać krew. I polecam każdemu, bo to jest niezwykle przyjemne i niezwykle ważne dla innych, w sposób najprostszy na świecie można zostać bohaterem, człowiekiem, który oddaje krew i to naprawdę nie boli. Ta igła i ta atmosfera... obsługa wspaniałego personelu powoduje, że tam jest przyjemnie. Ukłucie nie ma żadnego znaczenia.
Czy Samurajowie powinni się wstydzić, że tak lekkomyślnie przelewali swoją krew?
Marcin Velinov: Samuraj, tak jak i każdy inny żołnierz na świecie, bronił swojego terytorium, swoich bliskich, żony i dzieci. Są najeźdźcy i są obrońcy. Myślę, że wspaniałych ludzi i łajdaków nie brakuje w każdym społeczeństwie. Jedni Samurajowie mogli być dumni ze swojej działalności, inni nie, tak jak w każdym innym państwie, w każdym miejscu, w którym żyjemy.
Fot.: www.krewniacy.pl
Mamy tutaj takie wyobrażenie że ten Samuraj dokonywał często aktu harakiri…
Marcin Velinov: Kultura Japonii jest kulturą odległą od naszej i niezwykle trudną do zrozumienia. Harakiri (sam osobiście uprawiając japońskie sztuki walki już 25 lat nie do końca rozumiem, aczkolwiek staram się pojąć dlaczego tak postępowano) to było wyrażenie swojej odwagi, honoru, taka kultura. Od Japonii można się wiele rzeczy nauczyć. To właśnie ona po II wojnie światowej stała się drugą potęgą ekonomiczną na świecie. W ciągu kilkunastu lat, zaraz po Ameryce. Precyzja Japończyków, kultura i kodeks Bushido powodują, że do tych nowych czasów panował tam wielki porządek.
Oni również oddają krew?
Marcin Velinov: Na całym świecie honorowe krwiodawstwo istnieje i Japończycy są bardzo sumiennym narodem. Tam oddawalność krwi (w przeliczeniu na jednego mieszkańca) jest zdecydowanie większa niż w Polsce. Także w tej kwestii możemy z nich brać przykład. A poza tym mają niezwykle nowoczesną służbę krwi, aczkolwiek w Polsce w niczym nie odbiega ona od standardów. Nasze metody i sposoby poboru krwi, organizacja służby krwi są na bardzo wysokim poziomie. Może nawet podobnym jak w Stanach, w Anglii, we Francji czy w Niemczech. Jedyną sprawą jest promocja i chęć oddawania krwi przez ludzi.
Fot.: www.krewniacy.pl
Jakby pan mógł zachęcić ludzi do tego, żeby oddawali krew?
Radosław Pazura: W jednym z wywiadów, to było u
jakiegoś księdza, który prowadził program w kanale religijnym
powiedziałem, że angażując się w tę akcję, próbowałem wejść głębiej
w cały temat, żeby to oprzeć na mocnych fundamentach. Wydaje mi
się, że bardzo ważną rzeczą jest element miłości, żebyśmy wszyscy
tak naprawdę oddawali tę krew z miłości. Ale opartej na tej Bożej
miłości, która ma wielką moc i jest miłością potężną. To daje nam
takie poczucie, że to będzie dar z nas samych, że to będzie od nas
i niczego nie będziemy za to oczekiwać. A wręcz przeciwnie,
będziemy czuli radość i satysfakcję z tego, że możemy się podzielić
częścią siebie. Oddać część siebie dla kogoś. Miłość to jest takie
oddawanie i przyjmowanie. Oddajemy część siebie, a przyjmujemy
największą nagrodę, czyli to, że w ogóle możemy tę krew oddać. Do
tego się to sprowadza i tu bym apelował do wszystkich, aby to
robili z poczucia miłości. Żeby oddając część siebie, móc jeszcze
zjednoczyć wielu ludzi, a tym samym pomóc im. To też jest ważne.
Jeśli oddawanie krwi będzie osadzone na takich mocnych
fundamentach, to wierzę, że akcja oparta na tej miłości odniesie
duży sukces i będzie trwała. I świadomość też będzie się zwiększała
dzięki temu i w takim poczuciu będziemy wszyscy razem sobie
pomagali.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz