Niepełnosprawni w małych miejscowościach
Zawsze zastanawiałem się jak to jest, że o problemach ludzi niepełnosprawnych zawsze decydują ludzie całkowicie sprawni. Uważam, że ludzie sprawni mają jakieś ogólne pojęcie o problemach, które nurtują niepełnosprawnych albo nie mają go w ogóle.
Mieszkam w małej miejscowości i tutaj nie ma nikogo, kto zająłby się takimi ludźmi. Nawet w promieniu około 80 km nie ma nikogo. Przedtem było coś takiego (filia PFRON) teraz jest tylko jakaś pomoc rodzinie i nie za bardzo wiadomo (chodzi o niepełnosprawnych) jak i kto może pomóc w załatwieniu wielu spraw nurtujących nas.
Może powinno być we władzach czy zarządach więcej niepełnosprawnych, bo któż lepiej wie o problemach, niż oni sami. Rok 2003 jest rokiem niepełnosprawnych i co z tego wynika? W małych "pipidówkach" nikt o czymś takim nie słyszał, nie wie, o co chodzi (nawet władze). A uzyskać jakiś fundusz celowy, to też sztuka. Np. w Szwecji (tak słyszałem) niepełnosprawny pracuje, nie żeby ciężko zarobić na utrzymanie rodziny, lecz dla rehabilitacji. "Otrzymanie" samochodu w Anglii, to żaden problem a u nas?
Ja jestem w "komfortowej" sytuacji, dostałem dofinansowanie do samochodu z funduszu PFRON, ukończyłem kurs komputerowy, dzięki któremu mam do 2005 r. pracę (muszę dojechać "parę" kilometrów).
A inni z terenu, na którym mieszkam? Mają bardzo nikłe szanse na pracę. I nie za bardzo wiedzą, gdzie się mają udać o jakąkolwiek pomoc czy poradę.
I co z tego, że 2003 r. jest rokiem niepełnosprawnych? Mając takie środki finansowe, jakimi dysponuje PFRON, można zrobić bardzo wiele, trzeba tylko chcieć czy umieć.
Ja, mając 48 lat, nie byłem nigdy na turnusie rehabilitacyjnym (jestem inwalidą II gr. z niedowładem kończyn dolnych, poruszam się o dwóch kulach, za które notabene muszę płacić), bo "prywatnie" nie stać mnie na taki "luksus", a i za bardzo nie wiem, do kogo się udać, aby coś takiego załatwić. Jeśli są turnusy, to trzeba za nie słono zapłacić, a ja mam dzieci i nie stać mnie zarabiając 800 brutto i renta 470 na dopłatę 500 czy 700 zł, nie liczą opiekuna. Czy to jest pomoc? Pewnie tak.
PFRON pomógł mi w zdobyciu kursu i nowego samochodu (przez 48 lat) i to jest wszystko. W mediach mówią i pokazują jakieś wyrywkowe czy pojedyncze przypadki i stwarzają pozory, że jest tak dobrze i ile się robi. Przeciętny niepełnosprawny w małych miejscowościach niestety nie widzi tego i nie czuje, że ma za sobą kogoś, kto pomoże. Nawet w programie "Przyjaciele" nie ma "zwykłych" ludzi, tylko "gwiazdy".
Zdaję sobie sprawę, że jest to list pełen goryczy, ale chciałem przybliżyć tylko ten problem.
Pozdrawiam
Z poważaniem
Jeske Aleksy
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz