Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Wsparcie zamiast odbierania dziecka

23.11.2016
Autor: Beata Dązbłaż, fot. Freeimages.com
Źródło: gazetalubuska.pl, zielonagora.naszemiasto.pl, rpo.gov.pl, mpips.gov.pl, inf. własne
mama całuje małe dziecko, podnosząc je w górę

Sąd wstrzymał realizację postanowienia o odesłaniu do rodziny zastępczej 5-miesięcznej Wiktorii, córki pani Joanny, osoby z czterokończynowym porażeniem mózgowym. Nie stałoby się tak, gdyby nie szum medialny oraz pomoc organizacji i instytucji.

Od kilku dni w sprawę, o której jako pierwszy poinformował „Fakt”, zaangażowani są m.in. minister sprawiedliwości, Rzecznik Praw Obywatelskich, władze Zielonej Góry.

Sąd: nie znaleziono skutecznych rozwiązań

Decyzja sądu o powierzeniu opieki nad córeczką Joanny Gawryś-Wojtyś rodzinie zastępczej ma swe źródło w sprawie rozwodowej kobiety. Cytowany przez serwis Gazetalubuska.pl sąd swoją decyzję argumentuje m.in. następująco:

„Uczestniczka postępowania (...) wymaga pomocy osób trzecich i nie jest w stanie samodzielnie sprawować opieki nad dzieckiem. Ma władną częściowo jedynie jedną rękę. Według wypisu ZUS – nie jest zdolna do samodzielnej egzystencji. (...) Uczestnicy postępowania nie posiadają własnych źródeł dochodów, utrzymują się ze świadczeń socjalnych. (...) Rodzina została objęta pomocą socjalną, asystenta rodziny, terapeuty oraz kuratora. Faktyczną opiekę nad małoletnią Wiktorią sprawuje matka uczestniczki postępowania, (...), która wykonuje wszelkie czynności przy dziecku, nie włączając w nie matki dziecka, wyraźnie stara się izolować małoletnią od matki, wypominając jej niepełnosprawność”.

Dalej sąd podkreśla, że „W najbliższym otoczeniu rodziny nie ma osoby, która mogłaby przejąć opiekę nad dzieckiem. Pomimo podjętych przez MOPS działań, nie znaleziono skutecznych i wystarczających rozwiązań, umożliwiających pozostawienie dziecka pod opieką matki. Dotychczasowe formy pomocy, polegające na wizytach asystenta rodziny, pracownika socjalnego i terapeuty, trwające zaledwie kilka godzin dziennie, nie są w stanie zabezpieczyć prawidłowo sytuacji matki i dziecka, w tym zapewnić małoletniej bezpieczeństwa. Jak wynika z informacji przekazanej przez MOPS, nie ma natomiast takich instrumentów i rozwiązań systemowych, które umożliwiłyby uczestniczce postępowania zamieszkanie wraz z córką, z jednoczesnym niesieniem im obu niezbędnej pomocy”.

„Jestem zaradną osobą”

Sama Joanna Gawryś-Wojtyś nie chce oddać dziecka.

- Jestem zaradną osobą – mówi portalowi Zielonagora.naszemiasto.pl. – Poruszam się za pomocą wózka elektrycznego, ale dla mnie nie ma barier. Robię sama zakupy, potrafię sama się ubrać, umyć, ugotować. Uważam, że moje ograniczenia ruchowe nie są argumentem do odbierania mi dziecka.

W wychowaniu dziecka pomaga jej matka, która sama ma problemy ze zdrowiem oraz opiekuje się chorym mężem. W codziennych pracach pomaga jej też opiekunka z Centrum Usług Opiekuńczych, korzysta też ze wsparcia Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zofia Urbańska, „przyszywana” ciocia, także chce pomagać przy opiece nad małą Wiktorią. Pani Joanna po porodzie przeniosła się do rodziców, by skorzystać z pomocy mamy.

Sebastian Cielecki ze Stowarzyszenia „My Zielonogórzanie” zna panią Joannę od kilku lat.

- Gdy przeczytałem w internecie o tej sprawie, niewiele myśląc, zadzwoniłem do niej i zacząłem działać – opowiada Sebastian Cielecki. – W niedzielę spotkałem się z posłem Jerzym Materną (PiS), który obiecał, że zainteresuje tą sprawą minister pracy i polityki społecznej, ministra Jakiego i ministra Ziobrę. Do poniedziałku do popołudnia (22 listopada) trzeba było złożyć odwołanie do sądu, aby Wiktoria nie została zabrana Asi, udało się. Teraz Asia ma nowego pełnomocnika, nie z urzędu, który zajął się tą sprawą pro bono.

W sprawę od samego początku zaangażował się także Mariusz Michaliszyn, który bezinteresownie pomaga ludziom. Na facebookowym profilu Mariusz Pomaga Dzieciom można zobaczyć jego filmy i rozmowy z panią Joanną.

Mieszkanie od zaraz

22 listopada w południe prezydent Zielonej Góry poinformował, że miasto przekaże pani Joannie dwupokojowe mieszkanie, przystosowane do jej potrzeb. Dotychczas mieszkała ona w kawalerce. Także wojewoda obiecał swoją pomoc w zapewnieniu opiekunki.

- Chcieliśmy poinformować, że Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro przyjrzy się sprawie. Zdecydował, że prokuratura przyłączy się do postępowania przed sądem. Zwrócił się także do sądu o informacje na temat tej rodziny – poinformowała portal Zielonagora.naszemiasto.pl Wioletta Olszewska, naczelniczka wydziału komunikacji społecznej i promocji z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Z Sebastianem Cieleckim rozmawiamy 23 listopada, po jego spotkaniu z Wioletą Haręźlak, zastępcą Prezydenta Zielonej Góry ds. Społecznych, oraz nową pełnomocniczką pani Joanny.

- Wiceprezydent Haręźlak powiedziała, że do nowego mieszkania Asia może jechać właściwie od razu – mówi. – Rozmawialiśmy też o usługach asystenta rodziny, który działa bez zarzutu i asystenta osoby niepełnosprawnej, który właściwie jest w „polu martwym”.

Praca czeka na asystenta

W sprawę zaangażowany jest także Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar. Poinformował, że prezydent Zielonej Góry wysłał list do premier Beaty Szydło, w którym zwraca się o pomoc w sfinansowaniu asystentów. Roczny koszt opłacenia pracy asystenta osoby z niepełnosprawnością w tej sytuacji to, jak wyliczyło miasto, ok. 220-230 tys.

- Osoby z odpowiednimi kwalifikacjami, które chciałyby podjąć pracę takiego asystenta, mogą zgłaszać się do Urzędu Miasta w Zielonej Górze – informuje Sebastian Cielecki.

23 listopada odbyła się też dyskusja z udziałem władz województwa, Rzecznika Praw Obywatelskich, samorządu i organizacji pozarządowych na temat możliwości pomocy w takich sytuacjach, jak pani Joanny.

„W Polsce nie ma dziś ani jednego ośrodka, w którym osoba z niepełnosprawnością mogłaby zamieszkać ze swoim dzieckiem – czytamy na stronie RPO. – Rzecznik Praw Obywatelskich chciałby, aby model wypracowany w Zielonej Górze był programem pilotażowym możliwym do zastosowania w całej Polsce”.

Także Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej poinformowało, że monitoruje sytuację, a pomoc obiecał także wojewoda lubuski.

- Odbieranie dziecka rodzinie jest ostatecznością, która może mieć miejsce tylko wtedy, gdy zagraża mu bezpośrednie niebezpieczeństwo – mówi minister Elżbieta Rafalska. – Wielokrotnie podkreślałam, że ani bieda, ani choroba nie mogą być podstawą do podjęcia takiej decyzji. Pracownicy pomocy społecznej pomogą rodzinie w trudnej sytuacji.

Matka: system kuleje

O skomentowanie całej sprawy zapytaliśmy matkę dwójki dzieci, która choć sama porusza się na wózku, kilka lat temu podjęła decyzję o macierzyństwie.

- Sprawa nie jest dzisiejsza, tak naprawdę takich sytuacji zapewne było wiele w przeszłości – mówi kobieta, która chce pozostać anonimowa. – Problem leży w cały czas kulejącym systemie, który jednak, nie mam złudzeń, taki pozostanie.

Według niej, sprawa pani Joanny jest zakończona do czasu, kiedy będzie miała opiekę.

- Ja wiem, że sama po urodzeniu dziecka nie dałabym sobie rady, miałam przy sobie rodziców i męża – tłumaczy nasza rozmówczyni. – Jeśli sąd uznał, że lepsze będzie dla tego dziecka oddanie do rodziny zastępczej, może i miał takie prawo – wiemy o tej sprawie, tylko tyle, ile przekażą nam media. Nie chodzi jednak o to, by odbierać dzieci, ale otaczać je właściwą opieką. Dlaczego opłaca się sfinansować dom dziecka zamiast asystenta czy opiekuna dla tej pani i jej dziecka? – pyta retorycznie.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • sprawa Ady
    Barbara Wiszniewska
    11.01.2017, 01:57
    Witam ! N a wstępie chcę podziękować za ten artykuł. Waśnie myślę o rodzinie ,Którą spotkałam i znam od półtora roku . Nie mogę spać przez to co ich spotkało i mam nadzieję że ktoś mi pomoże im pomóc . Chodzi też o zabranie dziecka małżeństwu ,które ma córeczkę Adę . Mieszkają w akademiku, bo ojciec jest studentem . Niedawno urodziło się im drugie dziecko , które zostało zabrane do rodziny zastępczej .Teraz jest rozprawa o starszą dziewczynkę i nie mogę zrozumieć dlaczego . Mają ograniczone prawa rodzicielskie ,ponieważ dziecko ma uczulenie na laktozę. Nie rozumiem jak tak można. Są to bardzo mili ludzie .Kochają małą Adę i bardzo o nią dbają. Nie mają żadnych nałogów .a niejedna rodzina mogłaby się od nich uczyć poświęcenia wobec siebie. Widziałam już niejedno i niejedno przeżyłam. Bo jestem już po 60-tce. Mam tez niepełnosprawną 26 -letnią córkę i wiem co to poświęcenie dla dziecka. Czy ktoś mógłby doradzić jak im pomóc . Wtedy chętnie przedstawię szczegóły .Można się ze mną skontaktować.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas