Jolanta Golianek
W kwietniu 2009 roku uległa ciężkiemu oparzeniu, które obejmowało 30 proc. powierzchni jej ciała: głowę, szyję, klatkę piersiową, ręce i nogi. W czasie leczenia zauważyła, że osoby poparzone mają zapewnioną rehabilitację na bardzo niskim poziomie, nie ma refundacji leków i maści, brakuje również pomocy psychologicznej. Postanowiła coś z tym zrobić.
- Zaczęłam zadawać pytania wokół: dlaczego tak jest? – wspomina Jolanta Golianek. – Lekarze, pielęgniarki, rehabilitanci mówili, że jeżeli pacjent nie będzie o tym mówił głośno, to dalej będzie tak samo. I wtedy postanowiłam działać.
Światełko w tunelu
Po wypadku rozpoczęła studia na psychotraumatologii, żeby nauczyć się, jak pracować z pacjentem po traumie, obecnie studiuje psychologię na Uniwersytecie SWPS Sopot, jest na III roku. Założyła Fundację Poparzeni. Od września tego roku prowadzi akcję społeczną „Kobieta z bliznami”.
- Poprzez wystawę pokazuję ludziom, jak wyglądam, że te blizny nie są aż tak złe, że można je zaakceptować – opowiada Jolanta Golianek. – Chcę też pokazać innym, że poparzenie może się zdarzyć każdemu z nas. Trzeba o tym mówić, żeby pomagać innym. Opowiadam swoją historię i pokazuję, że to nie jest zaraźliwe...
Pod opieką Fundacji jest już kilka osób. Jolanta wspiera je w codziennym życiu, rozmawia z nimi poprzez media społecznościowe, odwiedza w domach. Pomaga znaleźć lekarzy, psychologów, rehabilitantów. Zaczęła współpracę z gdańską kliniką, w której są tacy specjaliści. Jeśli podopieczni fundacji nie mogą przyjechać do Gdańska, szuka im kliniki (np. plastycznej) najbliższej miejsca zamieszkania. Pomaga znaleźć psychologa w ramach NFZ, żeby każdy mógł przynajmniej na początku odbyć kilka darmowych sesji i spróbować o tym mówić.
- Jeśli się tej traumy nie wyrzuci z siebie, jeśli tego wypadku się nie przepracuje, to człowiek na nic się nie otworzy – dodaje Jolanta Golianek. – Widzę codzienną ich rozpacz, jak inni się od nich odwracają ze względu na to, jak wyglądają, jak tracą pracę, zaszywają się w czterech kątach domu. Ci, którzy mnie odnaleźli, mówią, że daję im światełko w tunelu.
To tak nie działa
- Jej całe życie zmieniło się dosłownie w jeden dzień – mówi o Jolancie Jarosław Waśkiewicz, prezes klubu „Marka jest kobietą”. – Przed wypadkiem pracowała całe dnie, ciągle w biegu i nagle to wszystko się zmieniło. Przez wiele miesięcy nie mogła się odnaleźć, wytykano ją palcami, wstydziła się wyjść z domu. Teraz jest kimś ciekawszym, bogatszym, pomaga innym.
Jolanta Golianek podkreśla, że po wypadku miała ogromne wsparcie rodziny.
- Kiedy leżałam w klinice, mąż rzucił pracę, bo codziennie do mnie przyjeżdżał – wspomina. – Potem wrócił do pracy, a ja zostałam w domu sama. Wszyscy mówili: „weź się pozbieraj”... A to tak nie działa. Oparzenie jest specyficzne. Skóra jest inna. Człowiek widzi siebie w lustrze i wie, że coś jest nie tak... Wyjdziesz z kolei na zewnątrz, to wszyscy cię obserwują... Dziś, tyle lat po wypadku, wyglądam już dobrze, ale wtedy wyglądałam jak skwarka. Nie było fajnie... Nie można też ludziom mówić, że będzie dobrze, bo nie zawsze tak jest.
Zaszklone oczy
Jej motto brzmi: „czerpać z życia tyle, ile się da”. Prywatnie jest szczęśliwą mamą i żoną. Ma dwoje dzieci: 18-letnią córkę i 13-letniego syna. Choć wypadek zmienił dużo w życiu rodziny, najważniejsze, że ciągle są razem.
- Lubię szydełkować, robię lalki, czapeczki, różne stworki z bajek dziecięcych i sprzedaję je w internecie – mówi Jolanta. – Biegam 10-kilometrowe odcinki, kiedyś chciałabym przebiec półmaraton, 21,5 km. Wiem, że przebiegnę ten dystans na pewno, w limicie czasu też powinnam się zmieścić. Ja nie biegam na czas, sprawdzam tylko, jaki dystans trzeba przebiec w jakim czasie i w ten sposób się przygotowuję.
Jarosław Waśkiewicz podkreśla, że Jolanta jest osobą niezwykle silną, ale jednocześnie bardzo wrażliwą.
- To, z jakimi barierami musi się mierzyć, zarówno tymi szpitalnymi, medycznymi, ale też i urzędniczymi, powoduje, że musi być silna, żeby nie przestawać walczyć o zwykłych ludzi – tłumaczy. – Nie ma dofinansowań na takie leczenie, nie ma wsparcia psychologicznego dla tych ludzi, a ona o to walczy. Ale jest też wrażliwa i często widać jej zaszklone oczy. Bardzo często się wzrusza. To osoba bardzo skromna, która nadal nie wierzy, że to, co robi, przynosi tak duże efekty.
Organizator konkursu „Człowiek bez barier”
Patronat honorowy
Małżonka Prezydenta RP Agata Kornhauser-Duda
Partner instytucjonalny
Konkurs współfinansowany ze środków PFRON
Partnerzy główni
Partnerzy
Partnerzy medialni
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz