Europoseł Ádám Kósa: będzie to duża zmiana
„Polak, Węgier – dwa bratanki” – powiedział po polsku na pożegnanie Ádám Kósa, węgierski europoseł, choć na co dzień posługuje się językiem migowym. Wcześniej opowiedział nam z pomocą tłumaczki o Europejskim akcie w sprawie dostępności.
Tomasz Przybyszewski: Jest Pan w Parlamencie Europejskim posłem sprawozdawcą Europejskiego aktu w sprawie dostępności (ang. European Accessibility Act). Co jest głównym celem tej ustawy?
Ádám Kósa: Akt zaproponowała Komisja Europejska, która chciałaby znieść bariery w dostępie osób z różnymi niepełnosprawnościami do wszystkich produktów i usług. Zgodnie z tą propozycją, w ciągu siedmiu lat wszystkie produkty i usługi mają się stać dostępne dla osób z różnymi niepełnosprawnościami. Ta propozycja według Parlamentu Europejskiego brzmi dobrze, popieramy ją, jednak chcemy dokonać kilku zmian. Pracujemy razem z Markiem Plurą i innymi kolegami parlamentarzystami, by zapewnić większą elastyczność w ramach przepisów. W ciągu roku powinniśmy opracować nasze wnioski.
Powiedział Pan, że będzie to trwało siedem lat. Dlaczego tak długo?
Owszem, Komisja Europejska zaproponowała siedem lat na wejście tego aktu w życie. Chodzi jednak o sytuację, że wszystkie kraje Unii Europejskiej muszą wprowadzić w życie to prawo, które przybierze formę dyrektywy. Wdrożenie dyrektywy oznacza, że prawodawstwo wszystkich państw musi odzwierciedlać jej zapisy, a parlamenty poszczególnych krajów muszą dostosować do niej krajowe ustawy. Natomiast wszyscy producenci muszą być gotowi na te regulacje, by wprowadzić odpowiednie zmiany w usługach i u usługodawców. Dajemy im na to siedem lat. To Komisja Europejska określiła ten okres, nie my. Możliwe, że Parlament Europejski będzie chciał skrócić ten czas – to także jest przedmiotem dyskusji. Musimy zorientować się, co jest najlepszym rozwiązaniem.
Co dokładnie ten akt zmieni w życiu przeciętnego Kowalskiego z niepełnosprawnością?
To, co w tej chwili widzimy w propozycji, będzie miało największy wpływ na usługi bankowe, komputery i wszystkie usługi telekomunikacyjne – będą one dostosowane. To trzy dziedziny, na które oddziaływanie będzie największe. Produkty, np. telekomunikacyjne, także będą musiały być dostosowane. Dostępny tak naprawdę będzie musiał być każdy produkt wprowadzony na rynek. Będzie to więc bardzo duża zmiana. To dlatego Komisja Europejska proponuje siedem lat, by wszystko to faktycznie mogło być wdrożone.
Czy więc dobrze rozumiem, że każdy produkt wytwarzany w Unii Europejskiej będzie musiał być możliwy do użytku przez każdego?
Właśnie tak.
Czy dotyczy to także transportu? Tramwajów, autobusów?
To jest problematyka związana z przewozem i zakres działania aktu jest tu ograniczony. Obecnie bierzemy pod uwagę usługi dla osób z niepełnosprawnością, produkty i telekomunikację. Chciałbym ten zakres rozszerzyć, jednak nie podejmujemy tej decyzji sami, lecz musimy to robić wspólnie z Radą Unii Europejskiej. Rada chce, by zakres aktu był węższy, a Parlament chce go poszerzyć. Jesteśmy obecnie na etapie dyskusji, by wypracować porozumienie. Ja chciałbym do tego aktu dołożyć m.in. transport, turystykę, zakwaterowanie. Są też organizacje pozarządowe, które chcą dołączyć otoczenie budynków, ale to będzie niemożliwe, bo są to kompetencje krajów członkowskich, a nie Unii Europejskiej. Nie jesteśmy więc w stanie tego dodać.
Kiedy więc ujrzymy wpływ tego aktu na życie osób z niepełnosprawnością? Mówił Pan o siedmiu latach. Czy może to nastąpić szybciej?
Siedem lat to ostateczny termin wdrożenia tego aktu, ale na pewno będą kraje, które będą chciały realizować to prawo wcześniej. Mam nadzieję, że nasze państwa – Węgry i Polska – wdrożą tę dyrektywę dużo wcześniej. Jest to jednak bardzo trudne, zwłaszcza dla przemysłu, który z bliska przygląda się procesowi legislacyjnemu. Otrzymujemy dużo korespondencji od przedstawicieli przemysłu. Chcą zablokować niektóre propozycje, ponieważ są zaniepokojeni kwestiami ekonomicznymi, że będzie to miało wpływ na stan ich finansów. Mówimy jednak o 80 milionach Europejczyków z niepełnosprawnością, którzy w praktyce mogą dołączyć do grona klientów, więc przemysł powinien to widzieć jako korzyść, a nie wadę.
Czy Pan, jako osoba niesłysząca, czeka na coś szczególnie w związku z tym aktem?
Zdecydowanie na aspekt telekomunikacyjny. On będzie najważniejszy dla środowiska osób niesłyszących. Usługi telekomunikacyjne są dla nich obecnie niedostępne. Nie możemy w tej chwili używać telefonu. Są kraje, w których dostępne są usługi tłumaczeniowe poprzez wideo, ale to zależy od danego państwa i ich jakość jest różna. Po wdrożeniu aktu w sprawie dostępności, we wszystkich krajach będzie wymóg, by wszystkie osoby niesłyszące miały dostęp do usług telekomunikacyjnych.
Chodzi więc o to, by te usługi były jednakowe niezależnie od kraju?
Zgadza się. Telefoniczne usługi tłumaczeniowe byłyby świadczone przez internet. Jeśli więc mam połączenie z internetem, niezależnie od tego, w którym kraju jestem, będę mógł skorzystać z usług tłumaczeniowych przez telefon. Na Węgrzech mamy taki system. To naprawdę pomocne dla społeczności osób niesłyszących mieć możliwość zadzwonić dokądkolwiek potrzebują.
Czy Pana zdaniem ten akt jest formą walki z dyskryminacją?
Tak, zdecydowanie ten akt może zmienić podejście społeczeństwa, sposób myślenia. Wielokrotnie mówiłem, że akt w sprawie dostępności nie jest tylko dla osób z niepełnosprawnością, lecz dla wszystkich. Projektowanie uniwersalne jest korzystne dla ludzi starszych, rodzin z dziećmi i wielu innych grup osób, które borykają się z podobnymi problemami. To pokazuje, że inwestycje, które robimy dla środowiska osób z niepełnosprawnością, przydają się szerszej części społeczeństwa.
Ádám Kósa – węgierski prawnik, polityk partii Fidesz, pierwszy niesłyszący poseł Parlamentu Europejskiego (od 2009 roku). Ma 41 lat. W latach 2005-14 był przewodniczącym Węgierskiego Związku Głuchych i Słabosłyszących. W Parlamencie Europejskim jest członkiem Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych. Jako adwokat zajmował się głównie kwestią praw osób z niepełnosprawnością i przeciwdziałaniem dyskryminacji.
Komentarze
-
sprawa dostępności
03.02.2017, 22:52czy dostępność ma być tylko na pokaz w sferze publicznej, bo to jak dom bez fundamentów z pięknym dachem, skoro, aby skorzystać z tej dostępności trzeba najpierw móc wyjść i wrócić samodzielnie do swojego miejsca zamieszkania, które jest niedostępne i niebezpieczne dla osoby niepełnosprawnej ruchowoodpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz