Najtrudniejszy czas w roku
Piszę do Was, ponieważ tuż przed wakacjami chciałbym zwrócić uwagę na temat mało wakacyjny i podzielić się naszym wielkim zmartwieniem. Chodzi o ludzi, dla których wakacje są najtrudniejszym okresem w ciągu roku - o dzieci i rodziców, którzy wychowują swoje bardzo niesprawne pociechy. Przerwa wakacyjna jest to okres, kiedy mogą oni liczyć tak naprawdę wyłącznie na siebie. Poza maleńkimi wyjątkami, nie obchodzą nikogo.
A przecież przez cały rok młodzi jeszcze ludzie, głównie matki, ale i coraz więcej ojców, ciężko pracują. Codzienne, wielogodzinne zabiegi pielęgnacyjne, karmienie, ubieranie, pieluchowanie i mycie swoich coraz starszych dzieci wymaga wielkiej domowej dyscypliny. Troje moich zdrowych dzieci rozwijając się, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, sprawiała mi coraz mniej "opiekuńczych" kłopotów. Przy dziecku z ciężkimi dysfunkcjami psychicznymi i fizycznymi rosnące waga i wzrost ciała coraz bardziej utrudnia rodzicom zajmowanie się swoimi dziećmi.
Z tego, co wiem i widzę - najwięcej trudności sprawia opiekunom przenoszenie i sadzanie. Sprawa nie jest banalna. Zwichnięte stawy biodrowe, uszkodzone kręgi szyjne, silne skrzywienia kręgosłupa a do tego nieskoordynowane ruchy i wiele innych komplikacji, z jakimi muszą się mierzyć, nie ułatwia im zadania. Dodatkowo wraz z wiekiem często zwiększa się u tej grupy dzieci sztywność mięśni (spastyka), dochodzą powikłania zdrowotne związane z brakiem ruchu. Rodzicom dzieci zdrowych trudno sobie wyobrazić taką udrękę. Od 19 lat jestem dyrektorem przedszkola specjalnego i wiem, o czym piszę.
Co roku staraliśmy się dać tym rodzinom nieco wytchnienia podczas wakacji. Dzięki środkom własnym i pomocy sponsorów organizowaliśmy wakacje dla naszych podopiecznych ze sprężoną niepełnosprawnością. Na obozy rehabilitacyjne jeździliśmy do ośrodka w Wojnowie (woj. lubuskie). W miarę wolnych miejsc zabieraliśmy dzieci spoza naszej placówki, wybierając te spośród rodzin, które znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Z dumą muszę podkreślić, że jako nieliczni zabieramy na wakacje dzieci z ciężkimi niesprawnościami bez rodziców.
Taki obóz to wielkie wyzwanie dla naszego zespołu, pomimo wieloletniego już doświadczenia. Staramy się, aby dzieci miały wiele pozytywnych wrażeń, a to wymaga wielu specjalistycznych i logistycznych przygotowań. Na takie obozy jedzie cały zespół naszego przedszkola w ramach własnego urlopu - rehabilitanci, pedagodzy, logopeda, pielęgniarka i pracownicy pomagający. Nikt za to nie bierze wynagrodzenia - jest to nasz wkład dla dobra dzieci, ale też ich rodziców, żeby mogli raz w roku odpocząć od codziennego zobowiązania.
Jednak po raz kolejny w tym roku nasze plany stają pod znakiem zapytania. Koszt obozu wynosi ok. 30 tys. zł. - takie są koszty zakwaterowania, wyżywienia, ubezpieczenia i transportu 45 osób (dzieci i terapeutów). Szukając pieniędzy na wakacje w tym roku, czuję się wyjątkowo bezradny. W poprzednich latach bywało tak samo. Do ostatnich chwil nie wiedziałem, czy obóz dojdzie do skutku. Pozostaje mi jednak wiara w ludzką życzliwość i solidarność. Co roku okazywała się wielkim dobrodziejstwem dla naszych dzieci. Czy w tym roku może być inaczej?
Mgr Jacek Kielin, dyrektor Przedszkola Specjalnego "Orzeszek", prowadzonego przez Stowarzyszenie Na Tak. Nasza strona: www.orzeszek.org.pl.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz