Priorytet - przyjazne miasto
O problemach w dostosowaniu przestrzeni publicznej dla osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności, a także o dobrych przykładach rozwiązań europejskich z Krzysztofem Chwalibogiem, architektem, dyrektorem Roboczego Programu "Architektura dla wszystkich", rozmawia Piotr Pawłowski.
Wywiad z Krzysztofem Chwalibogiem (mp3, 9,13 MB)
Piotr Pawłowski: Czy pana zdaniem wydziały
architektury w naszym kraju przygotowują studentów do tego, by
projektowali bez barier?
Krzysztof Chwalibóg: To jest zależne od
szkoły. Mamy w Polsce wiele szkół architektury, z tego osiem
państwowych, a jest jeszcze wiele prywatnych. Mogę powiedzieć, że
jest kilka szkół, gdzie poziom nauczania jest dobry. Tu trzeba
wymienić Warszawę, Kraków czy Wrocław, gdzie wiem, że te problemy
są rozwiązywane.
Na zdjęciu: Winda w Luwrze
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Widzimy
to gołym okiem w naszych miastach.
Jest dosyć długa droga od dobrze wykształconego studenta do
projektanta, który w końcu decyduje o tym, jakie będzie zastosowane
rozwiązanie w praktyce. Moim zdaniem jeszcze ważniejszym problemem
jest kwestia świadomości władz miejskich. Myślę, że w tym kierunku
trzeba postawić wiele wymagań. Mam na myśli to, co dzieje się w
centrum Warszawy. A zwłaszcza na najbardziej ożywionym ciągu
pieszym, który łączy Dworzec Centralny, Dworzec Śródmieście, stację
Metra Centrum, a następnie ulicę Chmielną, aż do Nowego Światu.
Kogo powinni słuchać urzędnicy i dlaczego architekci
mają tak małą siłę przebicia?
Problem polega na pewnej bezwładności procesu inwestycyjnego, która
ma oczywiście wiele przyczyn. Jedną z nich jest ten brak
świadomości, brak rozumienia problemu zarówno przez tych, którzy są
inwestorami - decydują o tym, że dany projekt jest zamówiony i
dana realizacja ma miejsce, jak i tych, którzy projektują. Myślę,
że niektóre warszawskie realizacje ostatnich lat w przestrzeniach
publicznych świadczą o tym, że zarówno ci, którzy zlecają, jak i
ci, którzy projektują, nie mają najlepszego pojęcia o wymogach,
jakim powinna odpowiadać przestrzeń publiczna powszechnie
dostępna.
Na zdjęciu: Stacja metra w Atenach
W Warszawie od wielu lat buduje się metro i na naszych
oczach staje się ono coraz bardziej niedostępne dla osób z różnymi
niepełnosprawnościami. Dlaczego tak się dzieje?
Metro było projektowane dawno temu. Jego standardy nie są
współczesne tym, jakim powinny odpowiadać przestrzenie publiczne
dla osób niewidomych. Są dwa istotne elementy, które złożyły
się na tragiczny wypadek, który miał miejsce w warszawskim
metrze. Jednym z nich jest brak linii prowadzących dla osób
niewidomych, które są realizowane w innych metrach europejskich,
np. w metrze ateńskim. Jest jeszcze jeden element, który jest
bardzo ważny i który zapobiegłby wypadkowi w sposób zdecydowany. W
najnowszych systemach metra, np. w Kopenhadze czy najnowszej linii
paryskiego metra, nie można po prostu spaść z peronu, ponieważ
peron oddzielony jest od toru szklaną ścianą, w której drzwi
otwierają się dopiero wtedy, gdy za nią stoją otwarte drzwi wagonu.
To jest, moim zdaniem, najskuteczniejsza metoda przeciwdziałająca
temu, żeby ktoś wpadł pod wagon metra.
Dużo podróżuję po kraju i widzę, że niestety wiele
zabytków jest wciąż niedostosowanych dla osób z
niepełnosprawnością, a przecież na świecie są genialne przykłady
tego, jak można dostosować zabytki o wiele starsze niż w naszym
kraju do potrzeb tych osób.
Na pewno trzeba powiedzieć o jednym z najstarszych zabytków
europejskich, jakim jest Akropol. Jest symbolem tradycji
europejskiej architektury i urbanistyki. Konserwatorzy nie bali się
wyrazić zgody na pełne dostosowanie Akropolu dla osób o
ograniczonych możliwościach poruszania się. Wybudowano tam cały
system zapewniający osobom poruszającym się na wózku dostęp na
platformę Akropolu, która jest przecież wzniesiona nad miastem
około 100 metrów. I nie była to łatwa operacja. Mamy do czynienia z
platformą dającą dojazd do windy, z windą, która wspina się po
ścianie skalnej, platformą górną, na której się wysiada, wreszcie z
windą wewnętrzną, która pozwala na dostęp do muzeum, położonego na
niższym poziomie. Słowem - tam wszystko zrobiono, by osoby
niepełnosprawne mogły korzystać ze zwiedzania tego obiektu. I nawet
do tego stopnia, że zapewniono możliwość osobom niewidomym, by
przez dotyk mogły rozpoznać kształty rzeźb greckich, które tam są
umieszczone.
Na zdjęciu: Turyści na Akropolu
A jakieś inne przykłady z
Europy?
To muzeum Luwru w Paryżu. Ten dawny zamek królewski mieści ogromne
galerie współczesnej i dawnej sztuki. I w tej chwili poprzez bardzo
zdecydowaną interwencję architektoniczno – urbanistyczną, czyli
wbudowanie w dziedziniec Luwru szklanej piramidy, pod którą
znajduje się cały hol wejściowy w pełni umożliwiający dostęp osobom
na wózkach. W tej chwili osoby z niepełnosprawnością mogą
swobodnie poruszać się po wszystkich częściach muzeum. Wydaje się,
że Akropol i Luwr to znakomite przykłady tego, że nie ma w Europie
zabytku, który nie mógłby być udostępniony.
Na zdjęciu: Luwr
Ale w naszym kraju konserwatorzy zabytków mają często
odmienne zdanie niż architekci. Dlaczego tak się
dzieje?
To wynika z konserwatywnego myślenia, tzn. z braku zrozumienia dla
współczesnych potrzeb i dlatego, że współczesne społeczeństwo
demokratyczne musi udostępniać przestrzeń wszystkim obywatelom, a
nie tylko tym, którzy są najbardziej sprawni. To jest podstawowa
zasada demokracji. I ta zasada musi być wiodąca i musi przeważyć
nad obawami przed tym, że zabytek ucierpi. Po prostu trzeba zmienić
sposób myślenia. I sądzę, że te osoby, które tego jeszcze nie
rozumieją, powinny jak najszybciej tę prawdę pojąć.
Czy zna pan przykłady polskich renowacji zabytków,
podczas których nie wykorzystano szansy, by dostosować je dla
potrzeb osób z niepełnosprawnością?
Znam taki przykład - może nie duży, ale zabawny przez to. To jest
Muzeum Łowiectwa usytuowane w Parku Łazienkowskim. Tu konserwator
przeciwstawił się dostawieniu windy, która mogła umożliwić, by
osoby mogły dostać się na piętro. W tej chwili muzeum to jest po
prostu niedostępne dla osób poruszających się na wózkach. To jest
bardzo śmieszny przykład dlatego, że budynek, w którym ono się
mieści, jest jakimś niepozornym obiektem z końca XIX wieku, który
nie ma nawet specjalnej wartości architektonicznej. Ale tu upór
zwyciężył. Są jednak inne, dobre przykłady. Moim zdaniem takim
przykładem jest gmach starej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.
Jest bardzo eksponowanym budynkiem, bo znajduje się na osi
założenia uniwersyteckiego, na osi bramy wejściowej. I tam
zainstalowano wszelkie możliwe urządzenia po to, żeby można było
się dostać do tego wnętrza. Są automatyczne drzwi, które się same
otwierają, są windy, są znakomicie przystosowane
toalety. Słowem - to jest przykład bardzo dobrej pracy
projektanta, który miał za zadanie to zmodernizować, a przede
wszystkim decyzji inwestora, który tego wymagał.
Na zdjęciu: Rzeźba w ateńskim muzeum
Dlaczego w pewnych przypadkach zgadzamy się, żeby
dostosowywać zabytki, a w innych nie?
To już zależy od ludzi. Jeżeli ktoś ma do podjęcia decyzję
i nie ma tej podstawowej wiedzy dotyczącej współczesnych wymogów,
to po prostu podejmuje złą decyzję. Upiera się. Często urzędnik boi
się zaryzykować. To znaczy boi się, że ktoś mu zarzuci, że
niewłaściwie tę sprawę rozwiązał. To bierze się prawdopodobnie z
tego.
Na naszych oczach zmieniają się miasta, ich cała
infrastruktura. Czy pana zdaniem jest to robione według pewnej
strategii? Czy raczej są to przypadkowe działania?
Jesteśmy w Warszawie. Warszawa jest największym miastem
Polski. Stolicą, a więc najbardziej eksponowaną przestrzenią w
kraju. Niestety, jeśli popatrzymy na to, co się dzieje w samym
centrum, w samym sercu miasta, to jest to dalekie od tego, co
powinno być. Mam na myśli to, że samo centrum miasta jest
niedostępne dla osób poruszających się na wózkach i osób
niewidomych. A zwłaszcza tak istotny ciąg pieszy, który łączy
główne źródła ruchu w tym mieście, to znaczy: Dworzec Centralny –
Dworzec Śródmieście – stację Metra Centrum. Tam powinien być na
poziomie dolnym, pod poziomem terenu, zrobiony ciąg bezkolizyjnego
ruchu - tak, jak pełno tego typu realizacji możemy
widzieć np. w Paryżu, gdzie są ogromne układy wiążące metro, kolej
itd. z chodnikami ruchomymi. Zapewniające po prostu powiązania
ważnych punktów ruchu.
Na zdjęciu: Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Fot.:
Sxc.hu
Jak pana zdaniem powinniśmy wykorzystać wiedzę i
doświadczenie architektów, żeby przestrzeń publiczna była jak
najbardziej dostępna dla różnych osób?
Trzeba popatrzeć, jak to robią inni. Otóż na przykład
Barcelona od czasów organizowania tam Olimpiady, czyli od ponad 20
lat, przystąpiła do programu systematycznego udostępniania
przestrzeni miejskiej. Tam powołano specjalną grupę projektową,
której zadaniem było dostosowywanie przestrzeni miejskiej. Zrobiono
plan wieloletni, który pozwalał na coroczne oddawanie pewnego
fragmentu przestrzeni miejskiej, jako w pełni dostępnej.
Dostosowywano ciągi, przejścia przez ulicę w pełni czyli poprzez
poziomy, poprzez oznakowanie, poprzez sygnalizację dźwiękową i
wizualną tak, żeby wszelkiego rodzaju osoby niepełnosprawne mogły
się w tym mieście poruszać. Dostosowano również poszczególne
obiekty ważne w tym mieście. Tam tworzenie przyjaznej przestrzeni
publicznej stało się jednym z ważniejszych celów realizowanych
przez miasto. Zmieniano tam właśnie place, skwery, parki.
Wszystko związane z tym programem. W Warszawie mamy tego rodzaju
zapisy w dokumentach dotyczących strategii rozwoju miasta, ale one
nie są realizowane. Jest dosyć frustrujące, że priorytet
deklarowany przez zarządzających miastem to ilość wysokich
budynków, jakie mają wyrosnąć, świadcząca o wspaniałym rozwoju
stolicy. Nie słyszymy natomiast o tym, w jaki sposób przestrzeń
miasta czynić przyjazną dla jej mieszkańców – i to jest niestety
poważny problem.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz