O trzy stopnie za dużo
Zakończyła się 2-dniowa konferencja pod hasłem "Architektura dla wszystkich – przyjazne przestrzenie Europy". Jej uczestnicy dowodzili, że przyjazna przestrzeń publiczna to coś więcej niż tylko dostosowana - jej beneficjentami są nie tylko osoby z niepełnosprawnością, ale wszyscy ludzie.
Konferencja była okazją do poznania wielu praktycznych rozwiązań architektonicznych zastosowanych w kilku europejskich miastach. Na pierwszy plan niewątpliwie wybija się Barcelona - pierwsze miasto na świecie, które tak dobrze poradziło sobie z rozwiązaniem problemu dostępności przestrzeni publicznej. Jak dowodził Jordi Farrando, architekt, sekretarz generalny Międzynarodowej Unii Architektów, jeżeli budujemy budynek i nie dbamy o otaczającą go przestrzeń, staje się on jedynie sypialnią. Jeżeli zaś projektujemy osiedla z myślą o przestrzeni publicznej, są one miejscami do życia. - Ulice mają znacznie więcej funkcji niż tylko zapewnienie ruchu samochodowego - mówił. - Jedna zmiana pociąga za sobą kolejne, a w efekcie zmienia się sposób życia ludzi.
Barcelona rozpoczęła proces dostosowywania przestrzeni
publicznej w 1979 roku. Wybrane wówczas nowe władze dotrzegły
problem braku dostępności i wydały decyzję o konieczności jego
rozwiązania. Powołano specjalną jednostkę projektową, która co roku
wdrażała kolejne etapy planu. Była nie tylko odpowiedzialna za
efekt końcowy, ale przede wszystkim stworzyła jeden, spójny plan
rozwoju i udostępnienia przestrzeni publicznej. Wszystko oczywiście
wymagało czasu i odpowiednich funduszy. Jednak w ciągu dwudziestu
lat systematycznej pracy udało się wprowadzić bardzo przyjazne
rozwiązania.
Dobrym przykładem mógł poszczycić się także Londyn, gdzie
podstawą do wprowadzania dostępności była angielska ustawa
antydyskryminacyjna z 1995 roku. Proces przekształcenia przestrzeni
publicznej jest ciągle w toku. W najbliższych planach jest
przebudowa Exhibition Road. To miejsce wielu muzeów, ważny punkt
komunikacyjny, jest tam uniwersytet, zabytkowy kościół. Rocznie to
miejsce odwiedza 10 mln turystów. - Naszym celem jest przede
wszystkim ograniczenie przestrzeni dla samochodów na rzecz
chodników dla pieszych – wyjaśniał David Bonnett, architekt. –
Jestem pewien, że z tych rozwiązań skorzystają nie tylko osoby z
różnymi niepełnosprawnościami, ale całe społeczeństwo, w
szczególności rodzice z dziećmi, osoby starsze czy podróżni z
dużymi bagażami.
Przykład Dublina i Paryża pokazuje, że konkretne, jasno
sformułowane założenia prawne znacznie przyspieszają proces
rozwiązania problemu barier architektonicznych. W Dublinie, gdzie
sprawą zaczęto interesować się kilkanaście lat temu, normą są
audyty architektoniczne, zaświadczenia o dostępności i odpowiednie
kontrole. Z kolei francuskie prawo określa terminy dostosowania do
potrzeb osób z niepełnosprawnościami budynków i przestrzeni
publicznej i wyznacza wysokie kary za niewypełnienie tych
standardów. Sztokholm i Ateny mogły pochwalić się ciekawymi
rozwiązaniami zastosowanymi przy redukcji barier w budynkach
zabytkowych. Sotiris Papadopoulos, grecki architekt, przekonywał: -
Udało się dostosować Akropol, choć konserwatorzy długo nie
pozwalali dotknąć się do tego pomnika. Nazywam to aktem
symbolicznym i z całym przekonaniem mówię, że jeżeli udało się
dostosować Akropol, można dostosować wszystko.
Polska i jej stolica wypadają na tle tych przykładów
niestety dość blado. Raz, że brak jasnych i jednoznaczynch
uregulowań prawnych dotyczących barier architektonicznych (choć tu
pojawia się światło w tunelu - obecny na konferencji Olgierd
Dziekoński, Wiceminister Infrastruktury, zapowiedział, że wkrótce
na biurko Marszałka Sejmu trafi projekt nowelizacji ustawy Prawo
Budowlane, dotyczący kwestii dostosowania). Dwa, że nowe prace
przekształcania przestrzeni publicznej realizowane są mało
konsekwentnie. Mówi się o redukcji barier architektonicznych dla
osób z niepełnosprawnością, a za chwilę, gdy na przykład oddawany
był do użytku wyremontowany odcinek Krakowskiego Przedmieścia –
jednej z najbardziej reprezentacyjnych ulic Warszawy, okazuje się,
że popełniane są te same błędy. Idąc Krakowskim Przedmieściem, mija
się mały skwer – w cieniu drzew można odpocząć na ławkach. Prowadzą
do niego trzy stopnie. Aż trzy! Gdzie popełniono błąd? Zabrakło
wiedzy, świadomości, funduszy? Czy to po prostu zwykłe
niedopatrzenie? Niestety nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie, bo
po dordze do tych trzech stopni są projektanci, osoby wydające
pozwolenia, wkonawcy i podwykonawcy, a żadna z tych osób nie ponosi
bezpośredniej odpowiedzialności za to, by przestrzeń była przyjazna
dla każdego.
- Architektura przyjazna to coś więcej niż architektura bez barier – podkreślał Krzysztof Chwalibóg, dyrektor Roboczego Programu Architektura dla Wszystkich – To miejsce bezpieczne dla wszystkich. Odpowiednie uregulowania prawne to bardzo dużo, ale to nie wszystko.
Trzeba umieć mądrze dostosować przestrzeń i budynki. To leży w głównej mierze na barkach architektów i projektantów, a dalej także zleceniodawców i wykonawców. Ale pośrednio dotyczy całego społeczeństwa, bo odpowiednia świadomość wymusza odpowiednie standardy. A te muszą być wysokie, bo będą służyć nam wszystkim, nie tylko dziś, ale bardzo długo.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz