Własna firma? Nie widzę przeszkód
Gdy miał 17 lat, zdiagnozowano u niego nieuleczalną chorobę, która odebrała mu wzrok. Dziś jest inżynierem i z sukcesem prowadzi firmę w branży nowych technologii.
Jana Szustra spotykam w siedzibie jego firmy, a zarazem warsztacie pracy, który mieści się w jego mieszkaniu na warszawskim Muranowie. To stąd zarządza swoim przedsiębiorstwem, które współpracuje m.in. z kontrahentami z dalekiego Singapuru.
Małe pole, duża ostrość
Wszystko to jednak wymagało szczęścia do ludzi i otwartej głowy.
- Zawsze dobrze dostosowywałem się do swojej sytuacji – opowiada Jan Szuster. – Gdy zdiagnozowano u mnie zwyrodnienie barwnikowe siatkówki (dziedziczna, postępująca choroba, polegająca na odkładaniu się barwnika w siatkówce oka, co prowadzi do pogorszenia i utraty wzroku – przyp. red.), miałem tylko 5 proc. pola widzenia, ale samodzielnie jeździłem na rowerze i na nartach. Miałem za to bardzo dużą ostrość widzenia. Moja choroba zaczęła trochę przeszkadzać dopiero na studiach na Wydziale Elektroniki na Politechnice Warszawskiej. Pod koniec pobytu na uczelni zatrudniłem się jako konstruktor elektronik w firmie Transbit, która produkowała urządzenia telekomunikacyjne na potrzeby wojska. W pracy moja niepełnosprawność nie była szczególnie dużym utrudnieniem.
Właściwie dobrane obowiązki, zaangażowanie w pracę i osobiste talenty zaowocowały awansem. Po pięciu latach pracy Janowi Szusterowi powierzono kierowanie zespołem projektowym. Wtedy też kluczowa okazała się właściwa współpraca z zespołem.
- Dzieliliśmy się obowiązkami tak, bym wykonywał prace niewymagające widzenia – tłumaczy. – Zajmowałem się więc koncepcją tworzonych produktów i dobraniem do nich odpowiedniej technologii. To była moja rola kierującego zespołem – koordynowanie i wytyczanie celu naszych prac.
Potrzeba tworzenia
Po 20 latach pracy, w tym 15 na kierowniczym stanowisku, Jan Szuster postanowił rozpocząć nowy etap życia i otworzyć w 2013 r. własne przedsiębiorstwo: Pirs Creative Lab.
- Nasza firma zajmuje się projektowaniem urządzeń z tak zwanej automatyki budynkowej: siłowniki do klap i zaworów np. w systemach grzewczych, przeciwpożarowych i wentylacyjnych – opowiada przedsiębiorca. – Robię właściwie wszystko. Muszę dbać o to, by były zamówienia i wpływy, a klienci nie tylko zamawiali nasze produkty, ale też wracali do nas po więcej. Sam też opracowuję koncepcyjnie to, co produkujemy. Mam spore doświadczenie – zajmowałem się tym jeszcze pracując na etacie – jak i ogromną wewnętrzną potrzebę tworzenia. Sam więc ustalam, jak ma wyglądać konstrukcja danego produktu i jaka technologia będzie przy niej wykorzystana. Jako że to lubię, to samodzielnie piszę też oprogramowanie.
Jak wiele przedsiębiorstw z branży nowych technologii, także firma Jana Szustra na pierwszym miejscu stawia elastyczność. Nie ma tu miejsca na meldowanie się w biurze codziennie o 8 rano, obowiązkowych briefingów i sztywnego czasu pracy. Zamiast tego jest dopasowywanie się do bieżącej sytuacji i odpowiadanie na potrzeby rynku.
- Nasz zespół, w zależności od liczby zadań, liczy od trzech do sześciu osób – mówi Jan Szuster. – Wszyscy pracujemy zdalnie. Czasem oczywiście warto się spotkać i omówić różne sprawy. Choć to nie zawsze jest możliwe, gdyż jeden z kolegów mieszka w Portland w USA. Druga sprawa, że wiele rzeczy można robić za pomocą aplikacji, takich jak Skype czy WhatsApp.
Ułatwić życie innym
Przedsiębiorstwo działa na trudnym rynku elektroniki i z roku na rok rozszerza swoja ofertę, wśród której jest m.in. drukowanie w 3D i tworzenie oprogramowania na smartfony. Jednocześnie Jan Szuster nie zapomina o potrzebach osób z niepełnosprawnością narządu wzroku.
- Wiele problemów sam postrzegam i jednocześnie wiem, jak je rozwiązać – podkreśla. – Dlatego też, choć na razie bardziej jako hobby, zajmuję się tworzeniem udogodnień elektronicznych dla osób z niepełnosprawnością wzroku, m.in. czekający na opatentowanie kompas elektroniczny do białej laski, a także wdrożony w dwóch miastach na Śląsku systemu Totupoint, który ułatwia orientację w terenie osobom z niepełnosprawnością wzroku.
Jan Szuster mógłby godzinami mówić o nowych technologiach, sprzęcie elektronicznym, aplikacjach i o tym, jak mogą wpływać na życie osób z niepełnosprawnością wzroku. Ma też swoje przemyślenia na temat tego, co jest potrzebne, by osoby niewidome i niedowidzące mogły osiągnąć zawodowy sukces.
- Bardzo wiele zależy od świadomości pracodawców – mówi Jan Szuster. – Za każdym razem, kiedy ktoś pyta mnie, czy jestem w stanie samodzielnie wejść do tramwaju, mam w głowie myśl: „człowieku, jesteś moim potencjalnym pracodawcą, co ty wiesz o moich możliwościach?”. Ludziom brak wyobraźni, żeby zrozumieć, że bez zdolności widzenia można być pełnowartościowym pracownikiem. To jest tylko kwestia organizacji pracy.
Nie poddawać się
Jan Szuster ma na to swoją receptę.
- Chodzi o to, by stworzyć taki zespół, w którym każdy może dać z siebie to, co najlepsze – zaznacza. – Ja zajmuje się techniką i pierwszy przykład, który przychodzi mi do głowy, to oprogramowanie. W tej dziedzinie praktycznie wszystko jest dostępne dla osób niewidzących. Tak samo jest z używanymi przeze mnie narzędziami pomiarowymi. Posługuję się nimi bez problemu. Jeśli podłączy się je do komputera, to można je udźwiękowić.
Jan Szuster jest przykładem człowieka, który odnalazł swoje miejsce na rynku pracy i – szerzej – w życiu. Kluczowe dla niego okazało się dopasowanie ścieżki kariery nie tylko do własnych możliwości i zainteresowań, ale też do trendów ekonomicznych i oczekiwań klientów i pracodawców. To właśnie taka elastyczność – i to po obu stronach – jest jego zdaniem kluczowa dla osób z niepełnosprawnością.
- Nasza własna rola to nie poddawać się i robić swoje – podkreśla. – Uczyć się, zdobywać wiedzę i być stale na bieżąco. Jeśli ma się szczęście i trafi się na pracodawcę z otwartą głową, to droga do sukcesu stoi otworem.
Partnerzy „Akcji: Praca”
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz