Nie przyczepiamy etykietki
Są kolorowe, przyciągające, niektóre na pierwszy rzut oka wyglądają jak dziecięce obrazki. Jednak prace nagrodzone w konkursie "Świat Nikiforów" w dużej mierze stworzyły osoby z niepełnosprawnością intelektualną. O tym, czy sztuka osób z niepełnosprawnością może się podobać, czy jest brana na poważnie przez fachowców i czy mamy szansę na wypromowanie współczesnego Nikifora, z Kingą Szymańską, z Fundacji Wspólna Droga, koordynatorką projektu "Nikifory", rozmawia Piotr Pawłowski.
Wywiad z Kingą Szymańską (mp3, 4,88 MB)
Piotr Pawłowski: Dlaczego Fundacja Wspólna Droga pochyliła
się nad niełatwym programem, który pokazuje dość trudną
niepełnosprawność - intelektualną?
Kinga Szymańska: W tym programie nie zajmujemy się
tylko i wyłącznie osobami z niepełnosprawnością intelektualną.
Projekt "Nikifory" skierowany jest do szerokiej grupy osób, tak
zwanych wykluczanych społecznie, czyli tych, między którymi a
częścią społeczeństwa, nazwijmy ją pełnosprawną, powstaje jakaś
dziwna szklana ściana, która jest zupełnie niepotrzebna. W
przypadku programu "Nikifory", jeżeli chodzi o sztukę osób
niepełnosprawnych, jest to w dużej mierze sztuka osób z
niepełnosprawnością intelektualną, ale też jest to sztuka osób z
chorobami psychicznymi, osób z niepełnosprawnością motoryczną,
bardzo różnego rodzaju.
Paweł Garncorz, "Miasto w nocy", WTZ Unikat w
Katowicach
Pokazujecie tę wystawę w wielu prestiżowych miejscach
stolicy. Czy trudno się to organizuje?
Może będę tutaj zbytnią optymistką, ale na razie, na bazie moich
prywatnych doświadczeń, wydaje mi się, że dość prosto. Przynajmniej
do tej pory udaje nam się osiągnąć takie przestrzenie jak Dworzec
Centralny, podcienia Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, Łazienki
Królewskie, Wilanów czy stacje metra, absolutnie bezpłatnie.
Ale nie chce mi się do końca wierzyć, że wszyscy wam
powiedzieli: "Tak, damy wam przestrzeń na promocję tej wystawy".
Czy tak naprawdę było?
To proszę uwierzyć, że w przypadku programu "Nikifory" rzeczywiście
tak jest. Tak jest od samego początku. Tak było z Dworcem
Centralnym, choć na początku mieliśmy uiszczać jakieś opłaty, ale w
efekcie okazało się, że jeżeli jest to tak cenna działalność
społeczna, to możemy pokazywać wystawę nieodpłatnie.
Jak odbierają tę wystawę ci, którzy ją
oglądają?
Chociażby dziś byłam przez chwilę na placu Bankowym i
poobserwowałam sobie tak z ukrycia, bardzo tajnie, tę wystawę.
Okazuje się, że ludzie przychodzą, oglądają i są zaciekawieni. W
niektórych przypadkach ta sztuka może przypominać sztukę dziecka,
więc wtedy mogą sobie myśleć, że to jest jakiś konkurs plastyczny
dla dzieci, więc może coś fajnego. Jednak idąc dalej, okazuje się,
że mamy do czynienia z obrazem, na którym jest prezentowana
niezwykle dojrzała sztuka, chociażby intelektualną kreską stworzona
grafika i wtedy osoba zaczyna się zastanawiać, że może nie są to
dzieci a osoby dorosłe.
Piotr Żyliński, "Zimowe miasto Mikołajów robotów"
WTZ Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem
Umysłowym - Koło w Iławie
Czy oglądający te prace zdają sobie sprawę, że ich
autorami są m.in. osoby z niepełnosprawnością intelektualną?
Nie przyczepiamy etykietki, że tę pracę stworzyła osoba z
niepełnosprawnością intelektualną bądź osoba z chorobą psychiczną.
Na pracach, które prezentujemy w mieście, jest tytuł danej pracy i
nazwisko jej autora. Na planszach informacyjnych dopowiadamy całą
resztę: jaka jest idea programu, o co tak naprawdę w tym wszystkim
chodzi i po co to prezentujemy. Po prostu najzwyczajniej w świecie
myślimy, że warto. Jeżeli mamy się otaczać rzeczami pięknymi, to
dlaczego nie może być to sztuka osób niepełnosprawnych? I jeżeli
przesłaniem jest pokazanie społeczeństwu, że te osoby również
potrafią tworzyć, są pełnoprawnymi członkami społeczeństwa, mogą
uczestniczyć w życiu społecznym i kulturalnym, i przede wszystkim
mogą nam coś dać, nie tylko brać od nas. Gdzieś tam niestety
funkcjonuje stereotyp, że osoba niepełnosprawna potrzebuje pomocy
od nas, a niekoniecznie musi ją dawać, a w naszym programie okazuje
się, że artyści niepełnosprawni mogą przekazać swoje prace i swoje
wytwory na cele charytatywne. My w ten sposób możemy zebrać
stosowne środki, na przykład na pomoc dzieciom wychowującym się na
ulicy. W odbiorze społecznym tej sztuki okazuje się, że ludziom
zaczyna coś się nie zgadzać. Zauważają: "może źle myślałem, może
miałem wyrobione złe zdanie na ten temat".
Tomasz Kamiński, "Madonna". WTZ Stowarzyszenia na rzecz
Pomocy
Rodzinie i Poszkodowanym w Wypadkach Komunikacyjnych w
Zwoleniu
Te prace oceniało profesjonalne jury. Jak zostały
ocenione przez profesjonalistów?
To znowu będzie bardzo pozytywnie i bardzo prawdziwie, ale
niestety, albo może "stety" - tak właśnie jest, że sztuka osób
niepełnosprawnych przez nasze jury jest oceniana bardzo wysoko.
Chociażby mamy tutaj przykład angażowania się rektora Akademii
Sztuk Pięknych. Jak to brzmi dla studenta czy absolwenta ASP,
udział w takim konkursie. Nagrodzenie przez rektora byłoby ogromnym
wyróżnieniem. Tutaj mamy tego typu osoby, które się angażują w tego
rodzaju sztukę. Specjaliści z ASP coraz częściej mówią, że w sztuce
osób pełnosprawnych, we współczesnej sztuce, panuje jakaś tendencja
do nadbudowywania siebie, do sztucznych form, do czegoś takiego, co
może niekoniecznie nawet ładne, a nie do końca też prawdziwe, po to
właśnie, żeby zaszokować. A w sztuce osób niepełnosprawnych jest
autentyzm. Przytoczę może słowa laureata, który w tym roku zdobył
największą liczbę punktów - to jest pan Paweł Garncorz, z warsztatu
terapii zajęciowej w Katowicach, który powiedział, że po prostu
lubi malować budowle i to robi. I to był bardzo prosty komunikat.
Lubię to, więc to robię. Niekoniecznie chcę być wielki,
niekoniecznie chcę być gwiazdą, nie robię tego dla sławy, ale chcę
być w tym autentyczny i to mi sprawia radość, i to daje mi bardzo
wiele.
Marek Chmielewski, "Wspólny Spacer"
WTZ Fundacji Edukacji Ekologicznej i Promocji Zdrowia w
Gdańsku
Co w tej sztuce jest bardziej istotne: sposób tworzenia
przez osobę z niepełnosprawnością? Czy jednak końcowy efekt, to
dzieło, które oglądamy?
To jest także pytanie o to, co jest ważne w tym procesie. Jednak
mamy pewne kryteria w konkursie, bo jest to konkurs i walory
artystyczne są tu bardzo istotne. Myślę, że nie wprowadzamy tutaj
żadnej taryfy ulgowej dla żadnej z osób niepełnosprawnych, po
prostu wygrywają dobre prace i te, które uzyskają największą liczbę
głosów podczas spotkania jury. Jeżeli chodzi o to wszystko, co jest
w tym ważne, to w samym procesie tworzenia, w arteterapii,
niezależnie od tego, jak dobry albo jak zły będzie ten produkt
końcowy, istotny jest sam proces tworzenia i to, ile dobrego jest w
stanie zdziałać dla życia wewnętrznego osoby niepełnosprawnej, dla
jej rozwoju, samopoznania. Ten produkt nie musi być dobry, ale to
nie oznacza, że powinniśmy o nim zapominać, bo być może zdarzają
się przypadki talentów. Może się okazać, że takiej osobie
całkowicie zmieni się życie, gdy odkryje swój talent. Ja nie mówię,
że od razu będzie idealnie, że taka osoba stanie się sławą na
światową skalę, ale być może będzie po prostu szczęśliwsza.
Marcin Nagoda, "Brązowe strusie"
WTZ przy Spółdzielni Inwalidów "Zgoda" w Konstantynowie
Łódzkim
Czy mamy w dzisiejszych czasach szansę na wypromowanie
takiego Nikifora?
Bywa różnie, w zależności od środowiska i w zależności od tego w
jakiej, szczęśliwej bądź mniej szczęśliwej sytuacji taka osoba się
znajdzie. Nikifor Krynicki trafił na osobę, która mu pomogła – może
ważne jest właśnie to. Tak i w przypadku każdego artysty żyjącego
współcześnie zachodzi ten sam proces. W zależności na jakiego
człowieka trafię w życiu, na jakiego instruktora, który będzie
umiał mnie dobrze poprowadzić, który nie będzie wdrukowywał siebie
w moją twórczość, który potrafi zainspirować, by przekraczać samego
siebie. A są takie przypadki. To zależy od miliona różnych małych
czynników. Ja nie wiem, czy to byłby jeden Nikifor, czy nie byłoby
ich wielu, być może jest ich cała rzesza. Być może chodzi nie tylko
o to, by ta osoba stała się sławna; może to nie jest ten cel; może
chodzi o coś innego?
Na zdjęciu: Nikifor Krynicki. Fot.: Lucjan Fogiel/East
News
Konkurs plastyczny "Świat Nikiforów" jest częścią społecznej kampanii "Nikifory", realizowanej przez Fundację Wspólna Droga. Konkurs adresowany jest do dorosłych uczestników warsztatów terapii zajęciowej. Jego celem jest rozwój uzdolnionych artystycznie osób z niepełnosprawnością oraz pokonanie barier społecznych w odbiorze takiej sztuki. "Świat Nikiforów" organizowany był w tym roku po raz trzeci. Co roku na konkurs nadsyłanych jest ponad 250 prac. Spośród nich jury pod przewodnictwem prof. Ksawerego Piwowskiego – Rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie - wybiera 10 najlepszych. Nagrodzone prace są prezentowane we wnętrzach muzealnych i w przestrzeni miejskiej. Można je zobaczyć na stronie: www.nikifory.pl. |
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz