Spółdzielnia socjalna zakotwiczyła nad jeziorem
Dla nich była to wielka szansa na pracę. Ta spółdzielnia socjalna zatrudnia siedem osób. Prowadzą restaurację oraz przygotowują catering. Co jednak najważniejsze, z optymizmem patrzą w przyszłość, mimo że łatwo nie jest i nie będzie.
Wieś Dominice leży nad Jeziorem Dominickim, dokładnie tym samym, nad którym położone jest Boszkowo. Tutaj wyjaśnienie dla sporej części kraju. Gdyby spojrzeć na mapę, to na całym Dolnym Śląsku nie ma jeziora z prawdziwego zdarzenia. Pierwsze położone jest tuż za granicą województwa, już w Wielkopolsce. To właśnie Jezioro Dominickie w gminie Włoszakowice, w powiecie leszczyńskim.
Na całym Dolnym Śląsku i w dużej części Wielkopolski oraz województwa lubuskiego nie ma chyba nikogo, kto nie znałby nazwy Boszkowo. Ta letniskowa miejscowość w sezonie, szczególnie w gorące weekendy, przyciąga po kilkadziesiąt tysięcy osób!
Ośrodek niszczeje
Teraz przenieśmy się w inną część powiatu leszczyńskiego, do miasteczka Rydzyna. Znajduje się tam Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy. Od roku 1981 zatrudniony był w nim Adam Samol. Od 1999 pełni funkcję kierownika Warsztatów Terapii Zajęciowej, prowadzonych przez Stowarzyszenie na Rzecz Aktywizacji Zawodowej i Społecznej Osób Niepełnosprawnych Ziemi Leszczyńskiej „Pro-Activ”. Poza tym wchodzi w skład zarządu tej organizacji, która jest z kolei organem prowadzącym Centrum Integracji Społecznej oraz współtworzyła Spółdzielnię Socjalną „Zielona Kłoda” w Kłodzie, wsi przylegającej do Rydzyny.
Adam Samol szukał miejsca, gdzie mógłby stworzyć nową spółdzielnię. W końcu znalazł ją w gminie Włoszakowice. Jej wójt, Stanisław Waligóra, wskazał miejsce, gdzie mogłaby powstać. To dawny ośrodek wczasowy. Za poprzedniego ustroju nikt specjalnie nie zawracał sobie głowy takimi „drobiazgami”, jak prawo własności. Więc na tzw. gębę kurator oświaty dogadał się z naczelnikiem gminy i na jej ziemi postawiono kilka budynków gospodarczych oraz dwadzieścia domków letniskowych. W ten sposób stworzono tam ośrodek wczasowy Kuratorium Oświaty w Lesznie.
Po zmianie ustroju gmina upomniała się o swoje. Skutecznie. 16 domków sprzedano, pozostała jednak baza, czyli duża stołówka z kuchnią, budynek, w którym był magazyn, oraz prysznice i wreszcie dawna świetlica. Zagospodarowanie tych obiektów okazało się problemem. Po prostu niszczały.
- Wójt nie chce jednak do tego dopuścić, dlatego szuka sposobu, jak te wszystkie pomieszczenia zagospodarować – opowiada Adam Samol. – Sposób na to wskazałem mu właśnie ja. To spółdzielnia socjalna. Mogłem zacząć działać. Celem było oczywiście stworzenie jej w Dominicach.
Skąd pieniądze na „Kotwicę”?
Działa jako spółdzielnia osób prawnych – założona przez „Pro-Activ” i Gminę Włoszakowice. To tyle, jeśli chodzi o jej status prawny. Natomiast powstaje pytanie, skąd pieniądze? Przede wszystkim z programu Stowarzyszenia Centrum PISOP w Lesznie (jeśli chodzi o działalność tej organizacji, odsyłamy na jej stronę internetową). Przekazano stamtąd 110 tys. zł dotacji inwestycyjnej oraz 50 tys. zł wsparcia na działalność bieżącą.
Do tego dochodzi kolejne 20 tys. zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Jako udziałowiec wniósł je Krzysztof, który otrzymał na ten cel dofinansowanie z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Lesznie. Wcześniej podpisano umowę z gminą na wieczystą dzierżawę. Spółdzielnia otrzymała budynek po dawnej stołówce oraz sąsiedni, ten, w którym były magazyn i prysznice.
Funkcję prezesa spółdzielni pełni Adam Samol. Dodać do tego należy, że nazwano ją „Kotwica”. Nazwa pasuje jak ulał, biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znajduje.
Obiad za kilkanaście złotych
Ze znalezieniem osób, które chciałyby pracować w spółdzielni, nie było większych problemów. Jest ich siódemka, troje z nich to osoby z niepełnosprawnością. Profil działalności ustalił Adam Samol. „Kotwica” będzie prowadzić restaurację oraz catering. Z tymi 130 tys. zł można było przystąpić do remontów.
Załoga Spółdzielni Socjalnej „Kotwica” podczas otwarcia restauracji, fot. archiwum „Kotwicy”
Budynek po dawnej stołówce był w kiepskim stanie. Na szczęście to się zmieniło, właśnie po remoncie przeprowadzonym przez „Kotwicę”. Teraz z daleka cieszy oko. Wyremontowany, odmalowany, dookoła uprzątnięto i zagospodarowano trawniki. I druga najważniejsza rzecz – remont wnętrza, w tym kuchni, do której wstawiono nowoczesne urządzenia do gotowania. Słowem stare, a jednak nowe miejsce.
- Jest czysto i schludnie, ale daleko tu do jakiś luksusów czy pięknego wystroju wnętrza – mówi Adam Samol. – Na to już jednak pieniędzy nie wystarczyło. I trudno, to jest stołówka, miejsce, do którego przychodzi się zjeść smaczny i niedrogi obiad.
Takie właśnie serwują, zgodnie z tradycjami kuchni polskiej, w cenie kilkunastu złotych.
500 klientów w weekend
Restaurację „Kotwica” w Dominicach oficjalnie otwarto 5 sierpnia 2016 r. Ponieważ w całej wsi nie ma innego lokalu, oczywiste było, że latem klientów nie będzie tu brakować. Wcześniej policzono domki i kempingi w okolicy. Było ich 450. Do tego dochodzą tłumy wczasowiczów w każdy gorący dzień.
W efekcie w sierpniowe weekendy sprzedawali po 500 obiadów i trochę żal, że nie zdążyli swego lokalu otworzyć wcześniej. We wrześniu, co oczywiste, klientów było już mniej. Trafiali się jeszcze w październiku. Od tego czasu na wczasowiczów przyszło im czekać do wiosny. Tymczasem radzić trzeba sobie przez cały rok, także gdy jest zimno.
I sobie radzą. Prowadzą catering, obecnie to 110 obiadów dziennie. Wszystkie rozprowadzane są na terenie gminy Włoszakowice. Część trafia do osób prywatnych, większość do gminnych instytucji, konkretnie do przedszkoli i szkół. Powoli miejsc i klientów przybywa, to daje nadzieję na przyszłość.
Dodajmy, że restauracja czynna jest przez cały rok, bo też i poza sezonem trafiają się klienci, pojedynczy, ale są.
Adam Samol przed budynkiem restauracji „Kotwica”, fot. D. Szymczak
Ambitny cel, większe zyski
To, co robią obecnie, to jednak tylko część ich planów. Na terenie dawnego ośrodka wczasowego jest 20 domków. 16 z nich, jak wspominaliśmy, gmina sprzedała. Czterech jeszcze nie. I już nie sprzeda, oddała je w użytkowanie „Kotwicy”.
- W celach komercyjnych – mówi Adam Samol. – Mają nam przynieść zysk na dalszą działalność.
Przy czym plany ma ambitne, w tym przypadku to przede wszystkim inwestycje. Na tym terenie jest jeszcze wystarczająco dużo miejsca na cztery kolejne domki. Powstaną za to, co zarobi ta pierwsza czwórka. Później na „Kotwicę” ma więc „pracować” wszystkie osiem.
Te pieniądze też pójdą na konkretny cel. Ponieważ jest bardzo ambitny, niezbędne będą również środki z zewnątrz. Chodzi o zagospodarowanie zdewastowanego pawilonu, w którym kiedyś znajdowała się ośrodkowa świetlica. Jest tam też spore zaplecze, dawniej były w nim pokoje dla personelu. W przyszłości cały obiekt czeka generalny remont, po którym odzyska dawny blask. Wówczas swą działalność rozpocznie tam Dzienny Dom Pobytu dla Seniorów.
Czeka więc mnóstwo pracy, i to na lata. Adam Samol jest jednak dobrej myśli.
- Osoby zatrudnione w naszym lokalu sprawują się znakomicie – stwierdza. – Spółdzielnie socjalne to coś więcej niż zakłady pracy, to trochę drugi dom i druga rodzina. A jeśli chodzi o kolejne plany, to jesteśmy gotowi na wyzwania i wiem, że im sprostamy.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz