Siedem pracowniczych grzechów głównych
Wielu z nas nie zastanawia się zbytnio nad nią, póki ją ma. Wyczekujemy z wytęsknieniem weekendu lub urlopu, aby od niej odpocząć. Nierzadko narzekamy na nią i na ludzi, z którymi ją dzielimy. Wrasta w nasze życie, w naszą codzienność. Nierozerwalnie. Pozornie nierozerwalnie... Do czasu, kiedy pracę mamy.
Wszystko się wali, kiedy ją tracimy. Zwłaszcza, gdy staje się to nagle i nic wcześniej na to nie wskazywało. Czasem po prostu nie dostrzegaliśmy niebezpieczeństwa jej utraty. Nie widzieliśmy czarnych chmur zbierających się nad głową. A przecież wystarczy mieć oczy szeroko otwarte.
Warto też sobie uświadomić, że bardzo często obecność tych czarnych chmur, zależy w dużej mierze od nas samych - od naszego zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego. Bo przecież nie każda utrata zatrudnienia to wina kryzysu, braku zamówień czy nieudolnego kierownictwa. Rzecz oczywista, najłatwiej kierować oskarżenia pod adresem szefa lub sytuacji społeczno-gospodarczej. Czasami celnie. Bardzo często jednak nie do końca. Spójrzmy prawdzie w oczy - zdarza się, że tracimy pracę na własne życzenie.
Już od chwili podjęcia zatrudnienia w firmie wypracowujemy sobie wśród współpracowników i przełożonych opinię, markę. Jesteśmy oceniani i wartościowani - jak każdy inny pracownik i kolega, podwładny i przełożony. Sami przecież również, choćby podświadomie, dokonujemy oceny innych członków zespołu. Warto zatem prześledzić główne grzechy pracownicze, które w najmniej spodziewanym momencie mogą się na nas zemścić i stać się przyczyną utraty pracy. Lepiej uświadomić je sobie zawczasu. I doprawdy, nie jest tu istotny charakter naszej pracy ani pełnione stanowisko. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Warto i należy nad sobą pracować.
Prześledźmy zatem typowe, pracownicze słabości i zastanówmy się, czy aby nie można nam przypisać któregoś z poniższych zachowań? Czy aby na pewno jesteśmy niczym żona Cezara - poza wszelkim podejrzeniem?
Głównych grzechów pracowniczych wyliczyć można więcej niż siedem, zajmijmy się jednak tą właśnie liczbą.
1. Spóźnialstwo
Główna wada wielu pracowników. Często przez nich samych
bagatelizowana - bo cóż znaczy tych kilka minutek spóźnienia,
czasem niewinne pół godzinki, może godzinka? Pies do wyprowadzenia,
korki na drodze, spotkanie znajomego na przystanku, impreza
poprzedniego wieczora. Ilu spóźnialskich, tyle wymówek. Musimy zdać
sobie sprawę, że nieprzestrzeganie ustalonych terminów, godzin,
spóźnianie się jest nie tylko dowodem lekceważenia innych ludzi,
ale także naraża pracodawcę na straty. Nie mówimy tutaj o
jednostkowych zdarzeniach z przyczyn losowych. Problemem dla
pracodawcy staje się nagminne spóźnianie pracowników. Płaci nam on
przecież za osiem, a w przypadku osób z umiarkowaną i znaczną grupą
niepełnosprawności - za siedem godzin pracy. Bardzo złym nawykiem
jest wcześniejsze wychodzenie z pracy, z nadzieją, że "i tak nikt
nie zauważy". Jest to jednak o wiele bardziej widoczne niż się
wydaje.
2. Lenistwo
Poświęcanie za dużo czasu na pogawędki, internet, wychodzenie do
sklepu czy robienie sobie zbyt wielu przerw na papierosa...
Powinniśmy pamiętać, iż Kodeks pracy gwarantuje nam
piętnastominutową przerwę śniadaniową w pracy (osobom z
umiarkowanym i znacznym stopniem niepełnosprawności do tego
kwadransa przysługuje dodatkowych 15 minut) i ten właśnie czas
należy do nas. Z reguły, rzecz jasna, większość pracodawców nie
stoi nad pracownikami z zegarkiem w ręku, niemniej kiedy przerwy z
założenia kilkunasto- czy kilkudziesięciominutowe przeradzają się w
kilkugodzinne - to jest już problemem. Tak dla przełożonych, jak i
współpracowników, gdyż bardzo często to oni zmuszani są do
dodatkowej pracy i nadrabiania zaległości, jakie się tworzą przez
lenistwo innych. Przykładem tej negatywnej cechy są zresztą również
spóźnianie się i wcześniejsze wychodzenie z pracy.
3. Alkohol, papierosy
Truizmem byłoby przypominanie, że praca i alkohol nie mogą iść w
parze. Przychodzenie do pracy w stanie wskazującym lub spożywanie
alkoholu w firmie to najprostsza droga do utraty zatrudnienia,
nawet w trybie dyscyplinarnym. Jest to rażące naruszenie obowiązków
pracowniczych. W przypadku wielu zawodów dochodzi do tego ryzyko
spowodowania zagrożenia życia i zdrowia własnego, współpracowników
oraz osób postronnych. Konsekwencje mogą być tragiczne i
nieodwracalne. Również dla sprawcy. Pracodawca w każdej chwili może
wezwać policję, aby ta przebadała delikwenta alkomatem. Pół biedy,
jeśli stanie się to przed spowodowaniem wypadku. Należy także
pamiętać, że wielu pracodawców nie toleruje palenia papierosów
przez pracowników na terenie firmy. Trudno ukryć niemiłe zapachy
towarzyszące obu nałogom.
4. Cwaniactwo
Przyjęło się je utożsamiać z zaradnością i sprytem. Owszem, są to
dobre cechy. Kiedy jednak przez "zaradność" i spryt pracownika
pracodawca traci, wówczas skutki dla sprawcy mogą być przykre. Od
cwaniactwa do naruszania prawa droga jest niedaleka. Nie warto
postępować tak na dłuższą metę, ponieważ skończyć się to może nie
tylko zwolnieniem dyscyplinarnym, ale również postępowaniem
prokuratorskim.
5. Plotkarstwo, obgadywanie innych
Niewinne plotkowanie jest stare jak świat, zaś wyrażanie
nieszkodliwych opinii jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Problemem
jest, kiedy dotyczy np. szefa. Bardzo łatwo przekroczyć
granicę dobrego smaku i dobrych obyczajów. Plotkowanie, obgadywanie
przełożonych i współpracowników psuje atmosferę w pracy i bardzo
źle świadczy o osobie, która tak postępuje. Prędzej czy później
źródło plotek, niepochlebnych opinii zostaje ujawnione i taka osoba
przy nadarzającej się okazji może zostać zwolniona lub nie otrzymać
przedłużenia umowy o pracę.
6. Brak życzliwości
Ta cecha często idzie w parze z plotkarstwem. Podobnie jak my
oczekujemy od innych wsparcia i życzliwości, także inni oczekują
tego od nas. Nie tylko zresztą w relacjach służbowych. Zawiść,
arogancja, egoizm - to jedne z najgorszych cech człowieka. Przy
wykonywaniu większości zawodów niezbędne jest działanie zespołowe.
To fundament efektywności i profesjonalizmu. Życzliwość zatem jest
pożądana, ale i niezbędna. Jej braku nie należy mylić ze zdrową
rywalizacją. Ta, o ile ma miejsce w rozsądnych granicach i nie
narusza niczyjego dobra, jest ze wszech miar pozytywna.
7. Niechęć do rozwoju
Dawno już minęły czasy, kiedy człowiek zdobywał kwalifikacje
zawodowe raz na zawsze. Ukończenie najlepszego nawet kierunku na
najbardziej prestiżowej uczelni nie zwalnia nikogo z obowiązku
doskonalenia swego warsztatu pracy. Nauka, technologie, zasady
działania ewoluują, a dobry pracownik dba o swój rozwój. Czyni tak
nie tylko dla własnej, osobistej satysfakcji, ale i dla dobra
firmy. Wielu pracodawców, inwestując w pracowników, organizuje i
finansuje im szkolenia. Uchylanie się od udziału w nich jest bardzo
źle widziane i podobnie jak poprzednio opisane zachowania, jest
najszybszą drogą do rozstania się firmy z pracownikiem. Należy mieć
świadomość, iż uczestnictwo w kursach i szkoleniach jest
obowiązkiem dobrego pracownika. Bardzo dobrze widziana jest również
własna inicjatywa w tym zakresie, samodzielne wyszukiwanie sobie
szkoleń i kursów, samodoskonalenie się. Osoba, która nie stara się
być na bieżąco z nowinkami z branży, bardzo szybko zaczyna odstawać
od reszty zespołu i przestaje być w nim pożądana. Skutek tego jest
łatwy do przewidzenia.
Prześledziliśmy siedem głównych grzechów pracowniczych, które uszeregować można w dowolnej kolejności. W myśl przepisu artykułu 52 paragrafu 1 punktu 1 Kodeksu pracy, pracodawca może rozwiązać z podwładnym umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika w razie ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych. Takie zaś rozwiązanie umowy nie rokuje optymistycznie, jeśli chodzi o perspektywy szybkiego znalezienia nowego miejsca zatrudnienia. O ile, rzecz jasna, plotkarstwo czy brak życzliwości nie staną się przyczyną "dyscyplinarki", o tyle spożywanie alkoholu w miejscu zatrudnienia czy cwaniactwo - czynią taki finał negatywnych działań bardzo prawdopodobnym, z dużym negatywnych konsekwencji dla sprawcy.
Nie mamy wpływu na wszystko, co nas otacza. Bardzo często
przyczyna zwolnienia czy nieprzedłużenia umowy jest obiektywna
i nie zależy jedynie od nas. Jeśli jednak pragniemy zminimalizować
ryzyko utraty pracy, wystrzegajmy się wszystkich powyżej opisanych
zachowań. Dajmy sobie szansę na stabilne i satysfakcjonujące
zatrudnienie.
Wszystkie powyżej opisane niewłaściwe cechy i zachowania mają
oczywiście jednakowo negatywny skutek dla osób, które są sprawne,
jak i dla osób z niepełnosprawnością. O ile bowiem ci drudzy mają
wiele dodatkowych uprawnień pracowniczych, pamiętać także muszą o
pracowniczych obowiązkach. Te zaś są jednakie dla wszystkich,
którzy pracują.
Artykuł powstał w ramach projektu "Kampania informacyjna – Sprawni w pracy", współfinansowego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.
Komentarze
-
Kolejny artykuł "Integracji" z cyklu "Jak to niepełnosprawni są sami sobie winni". Oczywiście temat potraktowany jednostronnie i powierzchownie jak to Redakcja ma w zwyczaju.odpowiedz na komentarz
-
zahęta i zbycie jak dzieciaka
19.08.2010, 22:44będąc członkiem wtez pojehałem na praktyki do pewnego zakładu produkcyjnego gdzie miałem wykonywać perne czynności w pozycji siedzącej bo powiedziałem że na stojąco nie dam rady i szef sie zgodził po przebytych kilku dniacz dostałem propozycje pracy i rozmawialiśmy o umowie o pracy bo miałem niby sie nadawać i padła propzycja ja narobiłem sobie nadziei i cieszyłem sie ale jak sie okazało po przerobieniu miesiąca zbył mnie takim tekstem masz tydzień urlopu bo zastuj i czekaj na telefon a wcześniej mówił nie buj sie umowa będzie i podał termin przypuszczalny ja sie u cieszyłem a on mnie zbył w sposub podany wyżej ale nie mówił tego osobiście tylko przez kierownika i co miałem pomuśleć oszukał mnieodpowiedz na komentarz -
Różnie to bywa z tymi grzechami. Utrata zdrowia często jest
07.04.2010, 19:58jedynym powodem utraty pracy.Chociażby taki przykład: pracownik wskutek niewykorzystywania urlopu wypoczynkowego a jeśli go już dostał to i tak był po paru dniach odwoływany bo niby był niezbędnie potrzebny- ze zwrotem poniesionych kosztów, a jakże, nie wytrzymał i wylądował w szpitalu z zawałem.Leczenie, prawie półroczna rehabilitacja, orzeczenie lekarza prowadzącego, że leczenie jest zakończone i powrót do pracy. Powrót musiał zostać potwierdzony zgodą lekarza zakładowego o braku przeciwwskazań. I zaczynają się schody. Lekarz oponuje co do wykonywania pracy w warunkach stresowych związanych z kierowaniem zespołu ludzkich i proponuje przesuniecie na inne stanowisko. I owszem, znajduje się takie tyle tylko, że z zakresu czynności charakter pracy jest prawie taki sam a obowiązki takie same. No, może jedyna zmiana, że pracownikami zarządzać będzie teraz bezpośrednio kierownik a nasz delikwent ma mu w tym pomagać!No i wynagrodzenie- obniżone grubo ponad 50%. I propozycja- albo bierzesz albo wynocha z zakładu za wypowiedzeniem. Chyba jednak największym stresem jest w tym przypadku praca pod TAKIM kierownictwem! No cóż, Polska to jednak dziki kraj a Inspekcja Pracy jest chyba tylko na pokaz!odpowiedz na komentarz -
Zgadzam się z Jasiem. Brat jest osobą niepełnosprawną ale pracuje w zpchr. Od pół roku nie otrzymuje pensji a pracodawca nie odprowadza składek do zus i ofe. Jest bezkarny. PIP również załamuje ręce bo obecne ustawodawstwo stworzone przez posłów-przedsiębiorców godzi w godność pracownika i w sprawiedliwość społeczną. Czy jest szansa, że w przyszłym roku ta sytuacja się zmieni?odpowiedz na komentarz
-
Znowu jest winny Niepełnosprawny...
30.12.2009, 13:44...który mimo swojej niepełnosprawności stara sie ułożyć sobie życie.Wystawia zlecenia firmie przewozowej aby dojechać do pracy.Płaci za tę usługę pół swojej pensji (minimalnej oczywiście bo chodzi o rehabilitację zawodowo społeczną a nie o pięniądze - ironia; na zarobienie na własny samochód nie ma szans.Programów pomocowych jak na lekarstwo i tylko dla bogatych lub "obrotnych").Firma często się spóźnia lub wogóle nie przyjmuje zleceń na co dowodów nie ma bo Pan dyspozytor o odmowie informuje jedynie telefonicznie. A pięniądze zamiast służyć niepełnosprawnym konkretnie i przyczyniać się do poprawy ich losu idą na takie "twórcze" artykuliki - gdyby sie ktoś nie zorientował znowu ironia choć tym razem przez łzy. Gratuluję Integracji "poczucia humoru" i rzeczywistej (nie)znajomości tematuodpowiedz na komentarz -
GRZECHY I GRZESZKI.
29.12.2009, 08:24Dość często słyszę o grzechach pracowników. Są podobno leniwi, nierzetelni, okradają (na potęgę) pracodawców, no i są niezwykle roszczczeniowi. Zakładają też związki zawodowe, a to już grzech śmiertelny. Biedni pracodawcy są zmuszeni bronić się przed pracowniczymi zakusami. Bronią się doprowadzając do kolejnych nowelizacji Kodeksu Pracy. Nowele zawsze idą w jednym kierunku, ograniczenia praw pracowniczych. Biedny pracodawca może ograniczyć wypłaty, lub je wstrzymać ze względu na trudną sytuację jego firmy, stosować ruchomy czas pracy, co tak naprawdę stanowi jego wydłużenie, skierować pracownika na bezpłatny urlop, lub wręcz zawłaszczyć jego wynagrodzenie, co nie jest uważane za przestępstwo. Pracownik może pracować bez wynagrodzenia i kilka miesięcy mamiony wizją że kiedyś zaległe pobory odbierze. Nawet jeśli firma zostanie postawiona w stan upadłości, to i tak (przy korzystnym zbiegu okoliczności), otrzyma zaledwie trzymiesięczne wynagrodzenie. Reszta przepada. Nie są to wypadki odosobnione. Niestety tak się dzieje dość często, a oszukany pracownik jest bezsilny, i to zgodnie z obowiązującym obecnie prawem. Sytuację doskonale ilustruje pewien dowcip: spotykają się dwaj przedsiębiorcy. Jeden pyta drugiego: płacisz swoim robotnikom?, pada odpowiedź nie, a ty, ja też nie, i co pracują, tak pracują, a u ciebie, u mnie przychodzą do pracy i też pracują. Pierwszy wpada na genialny pomysł, wiesz to może wprowadźmy opłaty za wstęp do zakładu pracy. Tak niestety wygląda nasza rzeczywistość.odpowiedz na komentarz -
Nie zgadzam się z przedmówcą jakoby kodeks pracy był pobłażliwy wobec pracodawców - to raczej jego egzekwowanie sprawia odpowiednim organom problemy, ale to właśnie wynik złej pracy tych organów co u nas jest spotykane na każdym kroku. Jest to właśnie wynikiem ignorancji pracowników odpowiedzialnych za odpowiednie kontrole, bo u nas jest tak, że dopóki ktoś nie zgłosi nieprawidłowości, a najlepiej jak narobi rozgłosu to dopiero się tym zajmą i to jest w sumie to o czym pisze autor takie małe grzeszki pracowników, którzy wolą pić kawkę, oglądać filmiki na youtube w pracy niz zając się tym co potrzeba. Dotyczy się to tak samo sprawnych jak i niepełnosprawnych pracowników uważają, że skoro już tą pracę maja to należy im sie pensja i koniec, a pracy wykonują tyle ile szef zdoła ich dopilnować. Niestety o ile prywatni pracodawcy dbają o swoje interesy, o tyle w urzędach pracownicy robią co chcą jak już sie tam załapią. Jak ktoś nie wypłaca wynagrodzenia to zwykły bandytyzm i do prokuratury właśnie się to nadaje.odpowiedz na komentarz
-
Kodeks Pracy pobłażliwy dla pracodawcy
07.12.2009, 15:33Myślę, że autor zgodzi się ze mną, że obecnie kodeks pracy jest bardzo pobłażliwy dla pracodawcy. Córka od kilku miesięcy nie otrzymuje wynagrodzenia w zakładzie pracy chronionej. Pracodawca nie odprowadza składek do zus/ofe i pfron nic w tej kwestii nie robi. Wydaje się, że dopiero prokurator musi zająć odpowiednie stanowisko w tej sprawie i sporządzić akt oskarżenia. Takich przykładów jest więcej. Natomiast artykuł napisany jest jakby na zamówienie liberałów/PO. Obwinianie pracownika za "całe zło" jest hipokryzją.... A podobno żyjemy w kraju, gdzie ponad 90% ludzi to chrześcijanie. Widać, że daleko niektórym do zasad moralnych i nauczania Jana Pawła II. Zamiast chronić człowieka jako osobę ludzką świat koncentruje się na ociepleniu klimatu i ekologii... Dzisiaj już nikogo nie razi widok żebrzącego dziecka po amputacji nóg... dzisiaj już nikt nie zatrzyma się przy nieprzytomnym człowieku pod sklepem (bo może jest pijany? sic!). Oto przykłady których próżno szukać w środowiskach, które kiedyś poparły hitlera... Oni byli bardziej ludzcy niż obecni pracodawcy! Jednym słowem Dno moralne. Dzisiaj na pierwszym miejscu stawiane jest zwierze, potem śmieci pod lasem a na samym końcu człowiek. Jako jedną z form pomocy choremu człowiekowi obecna partia rządząca (o zgrozo) oferuje legalizację eutanazji. Myslę, że to już są pierwsze oznaki końca świata....odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz