Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Rodzina szczególną wartością w kościele

07.09.2017
Autor: Bawer Aondo-Akaa, fot. archiwum autora
Bawer Ando-Akaa

Bóg, stwarzając rodzinę, miał w zamyśle głęboką wspólnotę życia i miłości. Święty Jan Paweł II wskazywał, że pośród wielu dróg, rodzina jest drogą pierwszą i najważniejszą. Jest tą drogą, od której nie można się odłączyć, ponieważ każdy właśnie w rodzinie przychodzi na świat.

Można powiedzieć, że rodzinie zawdzięczamy właściwy fakt bycia człowiekiem. Jeśli człowiek wychowuje się bez tej pierwszej, podstawowej wspólnoty, to zawsze jest to ogromny brak, który ciąży potem na jego całym życiu.

Rodzina jest jedyną wspólnotą, w której każda osoba jest miłowana wyłącznie dla niej samej, tylko dlatego, że jest, a nie dlatego, że coś posiada. Podstawowym zadaniem każdej rodziny jest służba życiu. Podążając za tą myślą, Kościół głęboko wierzy, że każde życie ludzkie, także cierpiące i słabe, jest zawsze wspaniałym darem Bożej miłości. To właśnie rodzina poprzez miłość uzdalnia człowieka do możliwości życia w innych wspólnotach. Rodzina bez miłości nie może być wspólnotą osób. Tak samo bez niej nie może wzrastać, żyć oraz doskonalić się jako wspólnota ludzi. Człowiek bez miłości nie może żyć.

Bóg nie zsyła na ludzi niepełnosprawności za karę i nie jest Jego wolą, aby osoby niepełnosprawne żyły w samotności i izolacji. Każda osoba niepełnosprawna ma prawo do wychowywania się w pełnej rodzinie, której jest równoprawnym członkiem. Ma zatem pełne prawo do miłości, opieki i ciepła rodzinnego. Każda osoba niepełnosprawna zdolna jest do miłości i obdarowywania nią innych, przy czym zdolność ta przejawia się w różny sposób, w zależności od rodzaju i stopnia niepełnosprawności.

Według Soboru Watykańskiego II, „rodzice, ponieważ dali życie dzieciom, w najwyższym stopniu są obowiązani do wychowania potomstwa i dlatego muszą być uznani za pierwszych i głównych jego wychowawców. To zadanie wychowawcze jest tak wielkiej wagi, że jego ewentualny brak z trudnością dałby się zastąpić”.

Kościół niejednokrotnie podkreślał, że bycie rodzicem dziecka niepełnosprawnego jest szczególnie wymagającym wyzwaniem. Kościół apeluje, aby nie być obojętnym na otaczające nas rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi i w miarę możliwości wspierać je w codziennym życiu zarówno finansowo, jak i przez obecność, życzliwą troskę i pomoc
w czynnościach, które tego wymagają. Katolicka nauka społeczna wskazuje też, że rodzice osób niepełnosprawnych powinni mieć przez państwo zapewnione godne warunki rodzicielstwa – poprzez dostęp do opieki zdrowotnej lub świadczeń finansowych, jeśli są konieczne.

Równocześnie trzeba nadmienić, że wychowanie w rodzinie polega na umacnianiu w dzieciach ducha i rozwijaniu ich osobowego potencjału. Rodzice muszą pamiętać, że dziecko nie jest ich własnością. Najważniejszym zadaniem rodziców jest (na tyle, na ile to możliwe) wspieranie dziecka w osiągnięciu jak najszerszej autonomii. Nie wolno niepełnosprawnego dorosłego już człowieka na siłę zatrzymywać przy sobie, jeśli ma on inny pomysł na swoje życie.


dr Bawer Aondo-Akaa: 32-letni doktor teologii z Krakowa, pracownik Klubu Jagiellońskiego i pisma „Pressje”. Ma czterokończynowe porażenie mózgowe. Jest ambasadorem Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Pracował przy organizacji Światowych Dni Młodzieży 2016, członek ZHR, wolontariusz Szlachetnej Paczki, finalista Konkursu „Człowiek bez barier 2016”, żonaty.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Czy pan Aondo uważa, ze na świecie są wyłacznie chrześcijanie, a szczególnie katolicy?
    Blanka Rudy
    17.09.2017, 16:05
    Czy panu Aondo Jahwe powiedział, co miał w zamyśle stwarzając wcale nie rodzinę, tylko mężczyznę, z którego żebra potem ponoć stworzył kobietę? Raczej ciężko mówić o rodzinie/wspólnocie jednego mężczyzny. Pan Aondo interpretuje bezpodstawnie. W dodatku pan Aondo zmienia swoje tezy, bo teraz twierdzi, ze rodzinie zawdzięczamy fakt bycia człowiekiem, a w innym miejscu twierdził, ze fakt bycia człowiekiem ma miejsce w chwili zapłodnienia. To jak? Albo zapłodnienie powoduje ludzi, albo posiadanie rodziny. Dodajmy, ze majaczenia pana Aondo są obrzydliwe, bo wynika z nich, ze osoby samotne lub dzieci w sierocińcach nie są ludźmi. Gdyż nie mają rodziny. Pan Aondo chyba nie słyszał o rodzinach takich, jak rodzina byłego radnego z Bydgoszczy, któremu miłość objawiała się maltretowaniem fizycznym i psychicznym żony, nie słyszał o dzieciobójstwie, gwałtach kazirodczych etc. Zatem pan Aondo buja w obłokach i winien zejść na Ziemię. Bóg wcale nie zsyła niepełnosprawności i gdyby pan Aondo gruntowniej przeczytał Świętą Księgę chrześcijan - wiedziałby, ze nie Bog jest póki co panem świata tego - według tejże Biblii. "Kościół niejednokrotnie podkreślał, że bycie rodzicem dziecka niepełnosprawnego jest szczególnie wymagającym wyzwaniem." Problem w tym, ze kościół nic nie zapewnia ani rodzicom ON, ani samym ON. A i z czystego pragmatyzmu, absolutnie zrozumiałego - nie przyjmuje na ksieży ON, o czym pan Aondo również powinien wiedzieć. Przyczyny również powinien znać, gdyż sam pan Aondo nie nadaje się do służby jako mnich. "Kościół apeluje, aby nie być obojętnym na otaczające nas rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi i w miarę możliwości wspierać je w codziennym życiu zarówno finansowo" Są jakieś przyczyny, dla których KRK apeluje o to artykuami pana Aondo, a nie na przykład DJ'a Rydzyka, który odmówił dołożenia się do windy w szkole dla dzici niepełnosprawnych? Czy ktokolwiek z instytucji KRK upoważnił pana Aondo do wypowiadania się w jej imieniu? "przez obecność, życzliwą troskę i pomoc w czynnościach, które tego wymagają" A co mi, na litosć, po obecności klechy w chałupie? Okna mi pomyje? Po ziemniaki skoczy? Tak w ramach zyczliwej troski? Mężowi gacie zmieni i zastrzyk zrobi? Z dzieckiem lekcje odrobi? Zajmie się epileptykiem albo autystą? Ilu księży ma właściwe wyszkolenie w tej kwestii, ze pan Aondo chce ich wysyłać do naszych domów? Ilu księży odwiedza pana Aondo i pomaga mu w tym, czego pan Aondo sam wykonać nie może? "Katolicka nauka społeczna wskazuje też, że rodzice osób niepełnosprawnych powinni mieć przez państwo zapewnione godne warunki rodzicielstwa – poprzez dostęp do opieki zdrowotnej lub świadczeń finansowych, jeśli są konieczne." Katolicka nauka niech się lepiej nie wtrąca w sprawy regulowane prawem świeckim przynajmniej do czasu, kiedy nie uporządkuje swoich spraw typu chronienie klechów - przestępców: gwałcicieli, pedofilów etc. Oczywiście odsetek takowych wśród kleru wcale nie jest większy niż wśród reszty społeczeństwa i sama poznałam wielu księży, których szanuję. Pan Aondo również nie powinien się wypowiadać na temat tego, kiedy świadczenia są opiekunom "konieczne", boguik wie na ten temat. Fakt, że się plącze po wielu grupach nie oznacza, ze rozumie cokolwiek. Bo gdyby rozumiał - już dawno zamiast pyskować o zarodki - pyskowałby o wykonanie wyroku w sprawie K38/13. "Równocześnie trzeba nadmienić, że wychowanie w rodzinie polega na umacnianiu w dzieciach ducha i rozwijaniu ich osobowego potencjału." Pan Aondo w akcie szalejącego populizmu operuje truizmami. Pan Aondo jako osoba nie mająca problemu intelektualnego i komunikacyjnego może sobie umacniać własnego ducha i nawet rozwijać potencjał w postaci czerstwych gadek o niczym. Ale pan Aondo nie ma najbledszego pojęcia o rozwijaniu potencjału u Głuchych, niskofunkcjonujących autystów czy osób ze sprzężeniem, szczególnie jeśli jedną z wad jest deficyt intelektualny/umysłowy w stopniu głębszym niż u przjaciół pana Aondo - tych spod znaku falangi. Natomiast zgodze się poniekąd z ostatnimi trzema zdaniami. Z jednym "ale": pan Aondo zapomina dodać, ze całkiem sporo jest przypadków ON, którzy nie znajdą sobie bogobojnej żony/męża do wożenia ich na białe, narodowe marsze w obronie życia napoczętego. A część z nich pomimo dobrej woli rodziców nie jest w stanie zrobić samodzielnie NIC. Pan Aondo jest chętny do obrony takich osób od chwili poczęcia do momentu narodzin, natomiast w powyższym tekścia pan Aondo dyplomatycznie przemilcza ich istnienie. Jedynie napomyka o nim eufemistycznym "na ile to możliwe". A teraz czekam na kolejne serdeczne życzenia od przyjaciół pana Aondo. I jeszcze kilka artykułów na "białych" stronach na temat mojego rasizmu i wrogości w stosunku do ON :)
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas