Lista Mocy: Monika Kuszyńska
Monika Kuszyńska – wokalistka, kompozytorka, liderka kategorii Rozrywka w publikacji Integracji pt. „Lista Mocy. 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością”.
Piotr Stanisławski: Pani piosenka Obudź się i żyj jest manifestem życia, a jednocześnie scenicznym credo, że śpiewam o tym, czego doświadczam i co przeżywam.
Monika Kuszyńska: Rzeczywiście, pisząc teksty, staram się przede wszystkim korzystać z własnych doświadczeń, ale też z historii napotkanych ludzi. Nie tylko śpiewam o rzeczach, których się nauczyłam i które uważam za ważne, ale też robię wszystko, by wcielać je w czyn. Życie jest bardzo kruche, do tego szybko przemija, szkoda więc tracić je na puste słowa. Dopóki tego nie zrozumiemy, wydaje nam się, że jesteśmy nieśmiertelni i posiadamy nieograniczone możliwości. A tak naprawdę nie wiemy, co za chwilę może się wydarzyć.
Osobiste doświadczenia, wiara, nadzieja, miłość, którymi dzieli się Pani w piosenkach, ale także w książce Drugie życie, pomagają?
Nie ma koncertu, na którym nie słyszałabym od publiczności takich słów. Przychodzą ludzie, którzy dziękują i mówią, że moje piosenki i to, co robię, bardzo im pomogło, zainspirowało, albo że w wypowiedzianych słowach wyraziłam ich myśli i uczucia. Dla mnie są to piękne chwile. Wiele osób namawiało mnie do spisania swojej historii, ponieważ może być przydatna. I rzeczywiście, otrzymałam bardzo wiele ciepłych głosów, że książka podniosła kogoś na duchu, pomogła uwierzyć w siebie, zmotywowała do zmiany czegoś w życiu. To ważne, aby dzielić się swoimi zwycięstwami nad słabością. Nic tak nie zagrzewa do walki. Czynię to także na scenie.
Książka zamknęła też pewien rozdział w Pani życiu.
Zdecydowanie tak. Takie podsumowania są ważne, bo pozwalają zatrzasnąć drzwi do przeszłości i skupić się na tym, co przed nami. Podobnie było po nagraniu płyty Ocalona. Zamknęłam nią najtrudniejszy rozdział mojego życia. To dało siłę do ponownego wyjścia do ludzi, powrotu na scenę. W książce opisuję nie tylko ten czas, ale także dzielę się sukcesami i radościami, które przyszły później. Moje życie dziś to kolejny, inny rozdział.
Gdyby miała Pani podsumować swoje życie, to z czego jest Pani najbardziej zadowolona albo dumna?
Na pewno z tego, że udało mi się pokonać tamten ogromny ból i słabość. Pamiętam, w jakim byłam dołku, jak nie wierzyłam w siebie, nie potrafiłam patrzeć w lustro, nie wyobrażałam sobie powrotu na scenę. To był bardzo trudny okres, wydawało mi się, że wypadek i wózek odebrały mi kobiecość, urodę, szansę na dobre życie. Nie wierzyłam, że się z tego pozbieram. A dzisiaj patrzę w lustro i widzę szczęśliwą osobę, spełnioną kobietę. To mój ogromny sukces.
Udało mi się też wrócić do pasji, jaką jest śpiewanie. Mam swoją publiczność, która rozumie mój przekaz, ceni i szanuje to, co robię. Ale to wszystko nie jest tylko moją zasługą. Pomagało mi wiele osób, bliscy, ale i ci nowo poznani w szpitalach, centrach rehabilitacji, ludzie chorzy, po wypadkach. Swoimi historiami, pozytywnymi przykładami dodawali wiary i energii, podnosili mnie. Ludzie będący niekiedy w gorszej sytuacji od mojej uczyli mnie walki, optymizmu i wiary. Choć musiałam to wszystko przepracować sama ze sobą, to bez ich wsparcia pewnie nie dałabym rady.
Leżąc w szpitalnym łóżku, nie wyobrażałam sobie, że założę rodzinę, będę żoną, mamą. Wydawało mi się, że nie mam na to szans. A jednak wszystko tak pięknie się ułożyło. Żyję teraz świadomie, rzeczywiście drugim życiem, z innym nastawieniem do niego. Umiem docenić to, co mam, dostrzec piękno, którego wcześniej nie widziałam. Mogę powiedzieć, że jakość mojego życia jest lepsza niż przedtem, bo dziś potrafię się nim cieszyć.
A teraz przekazuje Pani energię, wiarę i siłę innym...
I tak to chyba działa, że nawzajem się wspieramy, dajemy innym i od innych otrzymujemy. Ta dobra energia cały czas krąży. I to jest piękne.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz